Skocz do zawartości
Nerwica.com

Martusia

Użytkownik
  • Postów

    354
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Martusia

  1. Dla mnie w depresji nie tylko orgazm (o którym nie było mowy) ale i sam stosunek był wyczynem, do którego musiałam się często długo przekonywać. Pomaga zrozumienie partnera i czas. Uważam też, że warto probować, nie zamykać się, bo można potem nie dać rady wrócić do tego. Powodzenia. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:22 pm ] liwang Zdecydowanie libido w depresji jest często nawet nie równe, a poniżej zera. To jednak nie koniec nadziei. Depresja jest uleczalna! :) CZyli to nie będzie wieczne. Też mam depresję i mogę powiedzieć, że seks to była dlsa mnie rzecz na ostatnim miejscu w hierarhi ważności (jak prawie wszystko), jednak mnóstwem czułości można coś zdziałać. Na pewno ważne jest, by podnieść samoocenę cierpiącej osoby. Nie polega to na powtarzaniu tych samych komplementów, ale chodzi o sposób patrzenia, dotyku, zachwytu drugą osobą. Tales, jest to też moja odpowiedż dla Ciebie. To działa. Powodzenia.
  2. Martusia

    Programy w TV

    atrucha ja się nie gniewam:) poza tym to zmiana na lepsze:D
  3. Martusia

    Programy w TV

    No i po wszystkim. Wolę sobie nie przypominać jak bardzo bałam się tam wejść jak się trzęsłam, ze się poryczałam z nerwów. A w tv nawet nie bylo tak źle. Dziwnie ogląda się samą siebie. Dziękuję Wam za miłe opinie. Shad, Misiaku! Mnie się podobało jak wypadłeś. Jesteś Super, jestem z Ciebie Dumna. Choć też byłam pewna, ze będzie widać nasze trzęsące się dłonie. Telewizja kłamie Jak Maciek czujesz się po zmianie lodówki? pomogło? Trzymam kciuki, milo było Cię poznać osobiście. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:25 pm ] kikut rzeczywiście pan psychiatra się nie popisal. Drażnily mnie jego wypowiedzi i fajka, którą trzymał nie podpaloną. To jakbym przyszła ze zgaszonym papierosem albo pustą butelką po wódce, że mnie to uspokaja np. Dziwny gość. PS: Zazdrość to 1 stopień do piekła
  4. Ja biegnę. Nie zatrzymam się. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:49 pm ] I tego się trzymajny. co było, minęło i nie warto do tego wracać, chyba, że tylko do pozytywnych momentów :) [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:22 pm ] 83alicja Każdy ma prawo się pomylić. Wszystko jest pod kontrolą. Na przyszłość postaraj się bardziej skoncentrować, ale moderatorzy czuwają. Nie zadręczaj się. Ja też na innym forum ostatnio taką gafę strzeliłam [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:26 pm ]
  5. Wręcz nakłaniałbym na psychoterapię. Chodzi mi o gruntowne przepracowywanie problemów. Jeśli już sama boisz się o siebie, to dla mnie znaczy jedno, by dłużej nie zwlekać i jak najszybciej dać sobie pomóc. Pozdrawiam i życzę silnej woli walki.
  6. Piotrek Makcia Róża, dzięki Wam serdeczne, do boju Ludzie! szkoda życia na smutki Mówię to do wszystkich! Pozdrawiam.
  7. kapitan żbik ładnie brzmi....podoba mi się. Jednak bez przesady Kapitanie. :) Dziś nawet się tzrymam. Pozdrawiam.
  8. Witaj Paulina87. Tak sobie myślę, że na twoją sytuację składa się wiele czynników. Po pierwsze to co zafundowali Ci rodzice. Zamiast chronić Cię przed swoimi problemami, postawili Cię (i Twojego brata) w centrum chorej sytuacji. Po drugie zaniepokoiło mnie co pisałaś o nienawiści. Ja też mam przyrodniego brata. Dawniej, kiedy byłam młodsza i nie potrafiłam rozgraniczyć pewnych spraw, kiedy wściekałam się na ojczyma, automatycznie byłam wściekła na brata, i nie mogłam go znieść, tylko dlatego, ze jest jego synem. Choć mój brat potrafi dać w kość, ojczym czasem też, to nie łączę tych emocji. Bo to jakby łączyć dwie osoby, a przecież ani moje rodzeństwo (rodzone, czy przyrodnie), ani Twoje nie odpowiada za wybryki rodziców. Dlatego nie rozumiem troszkę czemu aż tak bardzo stronisz od przyrodnich braci przecież to też ludzie, też bracia. Moim zdaniem mogłabyś spróbować poukładać sobie życie po kolei, etapami. Najpierw postaw sobie cel, pojedynczy, walcz, by go osiągnąć, potem kolejny. Może tak będzie Ci łatwiej. No i terapia to dla mnie jest podstawa, dlatego ja wracam do mojego terapeuty. Aha , proszę nie przesadzaj z lekami, i hipohondrię też może sobie daruj, co :) Nie zrozum mnie źle, ja mówię tak do siebie i to mi pomaga. Mówię np. Daj sobie spokój Marta z depresją, mało Ci jeszcze, szkoda czasu. I wtedy luzuję. Niedawno to wymyśliłam.:) Pozdrawiam i życzę Ci wytrwałości i powodzenia.
  9. Bomba z opóźnionym zapłonem znów dziala! Niszczy wszystko to co mam. Nie pozwolę na to!!! Chcę być silna, nie poddać się.
  10. Nie poddaj się, nawet kiedy brak sił do walki, nie rób nic ale nie spadaj poniżej dna. Miałam okazję widzieć co jest "po drugiej stronie" kiedy lekarze nie dawali mi szans. Powiem tylko tyle, że nie ma czego tam szukać. Nie idź tam, wytrzymaj.
  11. Martusia

    nerwica mija!

    JUPI !! I to jest Piękne!
  12. Martusia

    Depresja a studia.

    83alicja Ja nie znam, dlatego przerwałam naukę. Wiem jak to brzmi, ale nie chodzi mi o to by Cię zniechęcić. Wiem, że nie da się włożyć nic do glowy która i tak już pęka w szwach. Dobrze gdyby udało Ci się znależć sposób na ralaks. Leczysz się? Jak dla mnie to bez tego ani rusz. Aż nie wierzę, że tak mówię, bo jeszcze jakiś czas temu łykanie pigułek było dla mnie nie do pomyślenia. Teraz myśłę że nie ma co się katowa, kiedy można sobie pomóc w taki sposób.
  13. Tomasz wie. Powiedzieć mu to najlepsze i najgorsze zarazem co moglam zrobić. Nie wyobrażam sobie jak mógłby nie wiedzieć, ale widzę jak cierpi i to uderza we mnie najbardziej. Kocham go i chcę go chronić, a mówiąc mu obarczyłam go takim ciężarem. Tylko, że każdy zasługuje na prawdę, szczególnie bliskie nam osoby. Pewnie, że damy radę !
  14. Ja wciąż walczę, ale wiem, że są osoby, które odeszły z forum, bo pokonały to paskudztwo. Nam też się uda!
  15. Jejku, a ja się czuję jak to jest opisane w pierwszym poście tego tematu. Zupelny brak sil. Wciąż przyjmuję seroxat, a tu każda czynność to wyzwanie. Dziś nie narzekam, daleko do świetnego samopoczucia, ale przynajmniej drugi dzień pod rząd wstałam z łóżka :) Od ładnych kilku dni, prawie wyłącznie spałam i wciąż mogłam spać więcej. Jadłam i spałam a boczki rosły Mam nadzieję, że wczorajsze i dzisiejsze samopoczucie oznacza trwałą poprawę. Też dostałam skierowanie na badaniee cukru tylko jeszcze nie dotarłam do przychoni, bo rano na czczo, jak potrzeba do badania, jestem tak słaba, że zrobienie śniadania jest problemem. Ale jekoś dotrę, mam nadzieję, ze w tym tygodniu. Pozdrawiam.
  16. Martusia

    Depresja a studia.

    martaaaa Tak sobie myślę, ze nie wykazałabyś się brakiem ambicji, wracając do miasta, a Twoi bliscy też poczuliby się lepiej. noi koszty utrzymania pewnie twż by się obniżyły. Byłabyś blisko ciepłych ludzi, blisko chłopaka za którym tak bardzo tęsknisz. Nawet kiedy przerwiesz studia, świat się nie zawali. Powodzenia.
  17. Zazdrość jest okropna. Co innego, gdy jest delikatna i po prostu czujesz, jak na kimś (czymś ) Ci zależy. U mnie to chyba wykracza poza granice normalności, bo naprawdę niewiele potrzeba, bym kipiała ze złości słysząc o zainteresowani moim Ukochanym dziewczyn poza mną, albo co gorsze kiedy to Tomek "interesuje" się innymi dziewczynami. Nie mówię mu o wszystkich sytuacjach jakie we mnie wywierają takie myśli, o każdej sytuacji, która mnie prowokuje, bo uważam, że to mój problem i moja w tym głowa, żeby się z tym uporać. Nie jest łatwo :)
  18. Nie chcę mi się płakać, nie chce mi sę cierpieć, nie mam ochoty przespać reszty życia albo przeryczeć w poduszkę. Nie wiem skąd we mnie tyle woli walki. To jakby przeżarcie się smutkiem, wiecznym dołem, poprostu mam dość. to jest nawet mile, dopuki nie uświadomię sobię, ze nadal nie wiem co mnie ukoi. Nie wiem czego chcę, co mam ze sobą zrobić, jak zacząć nową lepszą przyszłość. Wiem, ze te pozytywne emocje pojawiły się we mnie, po rozmowie z najlepszym facetem jakiego znam, z moim facetem. Teraz nic mnie nie powstzryma w byciu szczęśliwą, silną, kiedy tylko odnajdę drogę ku temu. Mam nadzieję, że to mi nie minie, ze uda mi się w końcu wywalczyć coś dla siebie, ze nie poddam się. Zbyt wiele razy w swoim krótkim życiu upadałam, teraz chcę wstać. Mamy pewnie nigdy nie zadowolę i coraz mniej mi na tym zależy. Ale marzę, by Tomasz był ze mnie dumny. Trzymajcie kciuki, ok?
  19. Martusia

    Alzheimer

    Nie wiem, czy dobrze Cię zrozumiałam. Chcesz dostać taką diagnozę jak najszybciej, bo jak najszybciej chcesz się zabić? Ja myślę, że mimo wszystko warto żyć, bo kiedy gdzieś tam po fizycznej śmierci (a widziałam kilka lat temu co tam jest) czlowiek się rozmyśli, to nie będzie miał powrotu, nie będzie drugiej szansy. Wywnioskowałam, ze już nie zajmujesz się chorą osobą, teraz masz czas dla siebie, również masz możliwość pozbycia się takich nieprzyjemnych stanów. Myślę, że jeszcze wiele dobrago przen nami wszystkimi. Powodzenia, trzymaj się.
  20. Martusia

    Dzień Kobiet

    Jejku, Panowie jak miło! :) Późno, jednak Bardzo Dziękuję.
  21. korres1 Piotrek Dzięki :) Zobaczymy jak będzie. Boje się, ale nie poddam się. :)
  22. paulaaa Nie jestem w takiej sytuacji, ale radziłabym porozmawiać mimo wszystko z Robertem. I tak się zadręczasz i nie jesteś szczęśliwa. Nic gorszego się nie stanie. Dla mnie sprawa jest trudna ale oczywista. Jak długo jeszcze wytrzymasz, jak długo zamierzasz krzywdzić obecnego partnera udawanym zaangażowaniem. Kochasz Roberta, więc powiedz mu jak się sprawy mają. Nie jest powiedziane, ze szczęśliwy Twoimi wyznaniami rzuci Ci się na szyję , ale przynajmniej rozmową możesz zmniejszyć ciężar jaki dźwigasz. I wydaje mi się, ze bardziej ranisz obecnego partnera taką sytuacją, bo ile jeszcze będziesz go zwodzić. Jedyne co mi przychodzi do głowy i wydaje się słuszne to szczerość. a pierwszym krokiem, moim zdaniem, powinna być szczera rozmowa z Robertem. Życzę Ci powodzenia i odwagi. Trzymaj się.
  23. bethi Czy wniosłaś jakieś postępowanie? Nawet po latach jest szansa. Ja po wielu tygodniach złożyłam zeznania i dziś przyszło nawet do mojej mamy wezwanie na świadka. Możliwe, ze będzie proces. Chciałabym. Bardzo mi przykro, choć wiem jak banalnie brzmią takie słowa i jak się je odbiera. Mam głęboką i szczerą nadzieję, ze dasz radę pokonać traumę i być szczęśliwą kobietą. Tego z całego serca życzę Tobie i Wam wszystkim, które/którzy tego doznałyście/doznaliście.
  24. 1- dwudziestokilku-letni kolega z pracy. Przyszedł mnie odwiedzić, dłuższy czas rozmawialiśmy nt zupelnie bez podtekstów. Nagle, bez powodu podszedl do mnie i chwycił za włosy. Wyszeptał, że od dawna o tym myślał, że chciał to zrobić już wcześniej. Odchylił się ode mnie , przyjrzał się. Tak obrzydliwie na mnie patrzył. Uderzył mnie w twarz. Za pierwszym razem nawet zabolało, potem, przy kolejnych razach juz ni czulam bólu. Nie spodziewałam się jego odwiedzin. Zaczął się do mnie agresywnie dobierać. Próbowałam się bronić, aleon był silniejszy. Ze strachu nie moglam wydobyć z siebie głosu. Drżałam i zaciskałam nogi, by nie pozwolić mu zdjąć majtek. Zdenerwował się i nagle nabrał jeszcze więcej sił. Przytrzymywał mnie z ręce, przygniatał nogi, bym nie mogła się ruszyć. Potem pamiętam jak już był we mnie. Pamiętam ten ból, fizyczny był silny ale do zniesienia. Bólu duszy do dziś nie potrafię ukoić. Przestawal na chwilę , przyglądał mi się, uderzał. Chwalil się, ze wie jak uderzyć tak, by nie było widać śladów. Potem gwałcił dalej. Trochę to trwało, nie wiem ile dokładnie, ok. godzinę. Myślałam, że po tym już pójdzie. Mówiłam mu, żeby się wynosil. W tym momencie zadzwonił mój chlopak. Poszłam do kuchni żeby z nim porozmawiać. Usiadłam owinięta kocem i widziałam jak krew płynie po moich nogach. Usiadł na przeciw mnie z piwem i powiedział, ze jeśli pisnę Tomkowi słówko zrobi to jeszcze raz. Ja więc udawalam, ze jest ok, żeby nie poznał po głosie, ze coś się stało i szybko skończyłam rozmowę. zapalił papierosa i po jakimś czasie wyszedł. 2. Mój był pracodawca. Mięliśmy pojechać do magazynu w innej miejscowości, ale powiedział, że czegoś zapomnial z mieszkania i musi po to pojechać. Ja c hciałam wejść do toalety. Spytał, czy pomogę mu wziąć kilka rzeczy. Głupia, zgodziłam się. I to przesądziło. Kiedy tylko weszłam zamknął drzwi na klucz. Popchnął mnie na łóżko, tak, że upadłam twarzą na nie. Uderzył mnie w głowę i pod rzebra co mnie wystarczająco oslabiło. Jeszcze raz odwrócił mnie twarzą do ł.ożka, szarpiąc za włosy. Jedną ręką trzymał moje nadgarstki, drugą rozpinał rozporek. Próbowałam go uderzyć łokciem, wtedy chwycił mnie z twarz, tak bym patrzyła mu w oczy.Splunęłam na niego. Dostałam w twarz i jeszcze raz pod rzebra. Na chwilę straciłam świadomość. Gdy się ocknęłam, już mnie gwałcił. Miałam zdjęte spodnie, bieliznę, bluzkę i biustonosz podciągnięte do góry tak, że kiedy probowałam się wyrywać, urzywał ich żeby mnie podduszać. Byłam bez szans. Nie da się opisać jak czuje się kobieta po gwalcie, wie to osoba, która to przeżyła. Niestety jest ich za dużo. Upokorzenie, ból, strach, złość. Moja głupota i naiwność. Trudno mi to ubrać w słowa. Musiałam to z siebie wyrzucić.
×