
Martusia
Użytkownik-
Postów
354 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Martusia
-
A ja tak sobie myślę, że nie ma co się dopatrywać "dobrych" rzeczy w depresji. To jedna z najpodlejszych spraw jakie mnie dopadły. Nie chcę jej za nic cenić tylko pozbyć się jak najszybciej bo niszczyła moje życie. Nienawidzę depresji i już nigdy się jej nie poddam!!! Ok, może mnie bardziej uduchowila itp. ale to przez to by mnie teraz nie było. I co z tego, ze mogę lepiej coś pojąć (choć nie wydaje mi się) jeśli niedużo brakowalo i już nigdy bym nikomu nie pomogła, nigdy nie podniosła na duchu, nigdy więcej nie żyła. W reinkarnację niezbyt wierzę
-
Dawniej, kiedy łudziłam sie jeszcze, ze komuś z rodziny byłoby przykro po mojej śmierci, to mnie trochę powstrzymywało. Teraz myślę, że czuliby tylko ulgę (a może to kolejny podświadomy pomysł na zmniejszenie poczucia winy?). Ale wiem, że jest przy mnie najcudowniejszy chłopak i jemu zawdzięczam to, że dziś żyję. Kilka razy byłam na prawdę blisko drugiej strony. I po co? Przetrzymałam, pozbierałam sie trochę i doceniam co dla mnie zrobił. Bo już gorzej nie będzie. Może być tylko lepiej. Nigdy nie warto się zabijać, bo sami sobie odbieramy szansę na szczęście jaki może na nas czekać w przyszłości. wiem, że czasem trudno uwierzyć w lepsze czasy ale doświadczyłam na sobie, że kiedyś nadchodzą. Trzymajcie się i nie poddawajcie, bo najbardziej skrzywdzicie siebie.
-
Depresja a związki/miłość/rozstanie
Martusia odpowiedział(a) na chmurka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
moczymordka ma dobry pomysł. Wiem jednak po sobie, że mogę o czymś nie myśleć tylko kiedy sprawa zostanie wyjaśniona do końca. Problem w tym, że nie ze wszystkimi ludżmi da się konkretnie pogadać. Jeśli masz pewność, że będzie z Tobą szczera, to idż do niej i powiedz co czujesz i powiedz, że robisz to dlatego, żeby Ci ulżyło. Teraz masz bliską osobę i jeśli Ci na niej zależy to nie pozwól by przeszłośc zniszczyła coś na prawdę wartościowego. Powodzenia. -
Ja jestem w wciąż w jednym punkcie. Nie widzę osatnio korzystnych zmian. Dlaczego tak jest? Bo nie potrafię podejmować decyzji i na dodatekl znalazłam się w punkcie gdzie każda decyzja niosła konsekwencje nie do zaakceptowania. Ale wiem, że już zbliżam się do zrobienia poważnego kroku. Dość czekałam bezczynnie. Pozdrawiam.
-
W sobie lubię: szczerość, lojalność, wiem, że można mi powierzyć tajemnicę bez obaw, że wygadam. Wydaję się sobie odpowiedzialna. Jestem pracowita. Co cenią inni? hmmm... myślę, że serdeczność i to że zawsze staram się pomóc (aż zbyt często). Twierdzą, zepotrafię się wczuć w ich sytuacje. Czasem słyszę, że promnienieję i że to wspaniale, ale o co do końca chodzi, to nie wiem:) Bardzo cenię szczerość choć bywa że trudno mi ją przyjąć. Otwartość, pozytywne myśłenie, siłę, zdrową pewność siebie. Najbliższe mi osoby mają większość tych cech i cenię to, że są. Ja zawsze jestem i staram się dać z siebie jak najwięcej dobrego. Staram się nie zawodzić. Razem śmiać się i podtrzymywać na duchu kiedy trzeba. A jeszcze kiedy inndziej złajać jeśli jest taka konieczność. W świecie jest piękne, to, że zaskakuje. Że codziennie może zachwycać czymś nowym. Jest wyjątkowy i taki harmonijny.
-
Moje gratulecje Aga1! Tak trzymaj i dzięki za słowa otuchy.
-
.Kinga. To nie złudne, to działa. Dawniej tak robiłam i było mi lepiej, teraz też planuję zacząć.
-
Depresja a związki/miłość/rozstanie
Martusia odpowiedział(a) na chmurka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Witaj. Przeczytałam Twój post i jestem poruszona. Z jednej strony wiem mjak bardzo potrzebujesz bliskości, dawniej byłam w podobnej sytuacji. Z drugiej zaś uważam, że nie za wszelką cenę. Jak możesz byc blisko osoby, która grozi Ci bronią, szantażuje, kłamie. Kiedyś też dużo znosilam , bo kochałam, ale to nie miało sensu. Przy tamtym chłopaku nigdy nie byłabym spokojna ani pewna co może mi wywinąć przy następnym spotkaniu. Dlatego czasem warto zacisnąć zęby i zerwać kontakt, by dać sobie szansę na szczęście. A obawa, że znów wyjmie pistolet? Od tego jest policja. To z nim jest coś nie tak nie z Tobą . Nie pozwól się krzywdzić. Aha i jestem pewna, że znajdziesz wystarczająco sil, by sobie poradzić. Samo to, że chcesz, co widać po Tojej wypowiedzi. Nie masz wsparcia w rodzinie znajomych, bywa, ale masz forum, gdzie zawsze pojawiu się koś kto Cię wesprze. Nie poddawaj się, całe życie masz przed sobą. Dasz radę! -
ZDRADA - Czy to dalej ma jeszcze sens?
Martusia odpowiedział(a) na desperado temat w Problemy w związkach i w rodzinie
a ja powiem rób jak czujesz. Masz ochotę wrzeszczeć na niego, wrzeszcz, masz ochotę dać mu w twarz, daj. Masz ochotę wzbudzić w nim zazdrość i sprawić by on poczuł się fatalnie? zró to. Gorzej nie będze i nikt nie ma prawa Cię bezkarnie ranić. Nawet jeśli on będzie mial pretensje o Twoje zachowanie, przecież nie Ty zepsułaś wasz związek. Ale jest tez druga strona medalu. Uważam, ze wina zawsze leży po środku. Czy szukalby gdzie indziej jeśli miałby wszystko czego mu potrzeba? Może przegadajcie "na spokojnie" dlaczego. Mimo wszystko nie zadręczaj się, bo on też mogł powiedzieć że coś nie jest w porządku. Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć, ale teraz gorzej ie będzie, przynajmniej dla Ciebie. Może być tylko lepiej. -
magia Nigdy więcej nie mów jej "weź się w garść", to jedno z najgorszych ze zdań jakie można powiedzieć osobie w depresji. A może najgorsze. Spróbuj może w drugą stronę. Powiedz, ze rozumiesz jej trudną sytuację, ze każdemu błoby ciężko na jej miejscu, ale, ze jesteś przy niej i pomożesz jeśli tylko Ci na to pozwoli. Cieszcie się każdym sukcesem typu wstala dziś wcześniej, umyła zęby itp. "drobnostki. bo tak się wydaje osobom zdrowym, a dla osoby cierpiącej może to być niewyobrażalnie trudne do zrobienia. Małymi kroczkami, chwalić i gratulować prostych rzeczy. Dobrze gdyby to ona sama nauczyła chwalić siebie. Mnie to pomogło wyjść kiedy byłam już na skraju. Kiedy płacze przytul i podaj duużo chusteczek, nie okazuj znużenia. Zawsze możesz powiedzieć, że jutro będzie nowy i lepszy dzień. Powodzenia.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Martusia odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
samotność? Dawniej bylam samotna do bólu i nie wiedziałam co dalejk mam ze sobą zrobić. Pojechalam do ... psychiatryka i... spotkalam Tego Jedynego. Jesteśmy ze sobą prawie dwa lata i nie wyobrażam sobie życia bez Niego. Chcę tylko powiedzieć, że to samo przychodzi ww najmniej spodziewanym momencie. Spokojnie, na każdego przyjdzie pora. Cierpliwości. -
Czasem trzeba sę postawić nawet najbliższym jeśli chodzi o słuszną sprawę.Takie życie. Ale możesz nic nikomu nie mowiąc pójść na państwową terapię. A i nie boj się walczyć o siebie, często to jedyne co naprawdę mamy. Powodzenia.
-
Nie jestem pewna czy to do końca odpowiednie miejsce na tan temat. Do końca nie wiem co chcę napisac. Jestem w kropce i chyba o tym to będzie. Mam 19 lat, powinnam być po maturze a nie jestem bo przez glupie i nudne już dla mnie ataki paniki nie byłam w stanie chodzić do szkoly. Planowalam zacząć od września ale nadal paraliżuje mnie na samą myśl.Chodzę jeszcze na terapię, ale tam też nawalam. Myślę, pójdę do pracy ale to oznacza przerwanie terapii i bardzo rzadkie spotkania z Ukochanym (mieszkamy od siebie ok.250 km).W domu mam sajgon, bo niektórzy ludzienie potrafią znieść prawdy i przyznać się do błędu. A psycholog na to wszystko," Tak jest pani w bardzo specyficznej sytuacji". Tyle sama potrafię zauważyć. Pomocy, w ktora stronę mam iść?! Czuję jak wariuję. Przyszłość mnie przeraża i nie wiem zupelnie co mam robić. Smutne jest także to, ze nikt nie jest w stanie mni na to odpowiedzieć. ... Pa
-
Nie da się ucieć przed problemami, nie warto. Ja wyszłam z ptsd poprzez psychoterapię i mimo nowych doświadczeń potrafię powstrzymać zalewającą mnie falę. Nie w 100%, bo mam słabsze momenty i wtedy trudno mi stawić czoła ale wiem, że da się.
-
ja ja i ja szczerze mówiąc źle mi się robi czytając Twoje posty, bo bycie nieco bardziej uprzejmym nic nie kosztuje. Bzdurne forum? stwórz lepsze jeśli potrafisz. Co do pomocy. Wa-wa Wileńska, ulica jagiellońska trzydzieści coś. Świetny psychoterapeuta na 4piętrze. Nie doluj mnie proszę swoim negatywnym nastawianiem, nie mow ze ktoś Cię wyśmieje, bo tu wszyscy mamy podobne problemy i jakoś sporo osob Ci odpisało, więc chyba chcą pomóc. Ale jesli sam nie chcesz to nikt nie zrobi tego za Ciebie. Zastanów się trochę. Pozdrawiam Cię i skontaktuj się z tą przychodnią.Mi tam pomogli a bylo ze mną bardzo źle. Powodzenia.
-
osrodki leczace stres pourazowy
Martusia odpowiedział(a) na pierm77 temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
Inutka Ja do niedawna mialam tak samo. Ostatnio się nie zdarzyło, co nie znaczy, że nie wróci. Nie wiem jak to pokonać, ale mi pomogło, to, ze ta osoba się nie oburzala na mnie, że dawała mi czas, by się uspokoić. Nie zawrócisz kijem Wisły, poczekaj aż emocje przejdą.To pewnie kika razy się powtórzy, ale za którymś razem jak to "olejesz" już nie wróci. tak mi się wydaje. -
Skonsultuj się z kimś innym niz do tej pory, pójdź na wizytę do innego specjalisty i zobacz co powie, może tak będzie dobrze.
-
zagubiona87 Nie da się wiecznie udawać, a z resztą po co to robić. Po co stwarzać pozory. Też dawniej chcialam by postzregano mnie jako zadowoloną beztroską i zaczęłam wszystko głęboko w sobie ukrywać, ale kiedyś nazbiera się tego za dużo i człowiek nie wytrzymuję. Nic nie udawać, być sobą i przyznawać się do swoich slabości jest lepiej dla... duszy:) Poza tym masz pewność,, że kiedy spotkasz tę jedyną osobę, ona zaakceptuję Cię taką jaką jesteś osobą a nie to kogo udajesz. Jestem przekonana, ze kiedy otworzysz się na ludzi, uwierzysz, że może w życiu być dobrze, to nadejdzie i to będzie tylko kwestia czasu. Daj sobie szansę.
-
Nie wiem czy może zupelnie minąć, ale u mnie w porównaniu z tym jak było dawniej teraz jest tycie. Wydaje mi się, że gdyby nie kolejne doświadczenia, które niestety pielęgnują we mnie to zaburzenie, pewnie dawno przestałabym zauważać, że mam co takiego.
-
Owszem. Dopiero kiedy moje serce na kilka minut przestalo bić a jednak teraz tu siedzę i pisze do Was, doceniam. Dlaczego musi się tyle wydarzy, by zacząć dostrzegać jakie mamy szczęście już w tym, ze żyjemy i wszystko zależy od nas. Nie poddawajmy się .
-
Nie slyszałam o zadnych lekach na PTSD, ale mialam terapię i to działa.
-
o czym zapominaja chorzy na depresje i przez to choruja
Martusia odpowiedział(a) na vegge temat w Depresja i CHAD
mialam depresję (cudnie to brzmi w czasie przeszlym:)).Dałam radę w ten sposób, że byłam zbyt zmęczona by dalej tak zyć, uświadomiłam sobie że mam dość, choc oczywiście czulam to na codzień. Ale zawsze mialam dość siebie i swoich kłopotó a tym razem miałam dość depresji, jakby była czymś zupelnie oddzielnym ode mnie i po stosunkowo krótkim czasie mój stan odwrócił się o 180 stopni i teraz próbuję od nowa. Znow zaczęłam terapię, by to wszystko udalo mi sie utrzymać, a terapeuta był mocno zaskoczony :) Wcześniej tez miałam z nim sesje ale wciąż bylo źle a tu wracam po roku i jaka odmiana. Wciąż sobie powtarzam, ze mam gdzies depresję, nerwica i wszystkie kłopoty. Jestem młoda i chcę żyć. Teraz jest mi trudno bo znalazlam się w specyficznym połozeniu i nie wiem jak ruszyc, ale i z tym dam radę. Zawsze jest jakieś wyjście, po nim nadchodzi kolejne jakieś itd. aż do momentu, w którym poczujemy się usatysfakcjonowani. Powodzenia. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Martusia odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
A ja tak sobie myślę, ze przeżyłam najgorszą postać depresji i żyję do dziś i nie żałuję. Bo gdy się przeczeka i pozwoli sobie pomóc to wreszcie nadchodzą te lepsze dni. Wiem jak to jest nie mieć sił, wiem jak to jest, gd ból ogarnia Cię z każdej strony a nawet nie czuje się juz potrzeby by to przerwać, bo myśl jest jedna, przestać istnieć. Ale przetrwałam, dziś zyję, choć od prawie roku mogłabym już ie żyć i nie żałuję. kiedyś nadchodzi poprawa. to trudne i bardzo boli, trzeba na nowo uczyć się czuć i żyć. Ale ja juz śmieję się na prawdę i czuję, że warto było walczyć. Nie poddawajcie się. -
Zdaję sobie sprawę, że to nie jest proste, bo gdyby było, wyprowadziłabyś się. Jednak dla mnie sprawa jest oczywisa. Każda chwila dłużej u boku tego człowieka to kolejna krzywda Twoja i Twojej córeczki. Wierzę, że jeśli się chce i jest się zdeterminowanym, tyo da się wszystko poukładać. Na pewno dasz sobie radę tylko nie narażaj dziecka na takie spektakle. Pomyśl jaki będzie miała wzór rodziny, co to pozostawi w jej psychice. Brak mi słów, bo nie chcę być zbyt agresywna, ale mam ochcotę prosić Cię, byś odeszła od niego. Jego grośby, potem płacz i chęć samobójstwa, to zwykły szantaż i sceny jak z filmu. Tylko to nie jest film, wszystko dzieje się na prawdę i można zbyt wiele stracić. Polskie prawo wiele pozostawia do życzenia, ale znajdą się miejsca gdzie Ci pomogą. Może zacznij od zgłoszenia tego w opiece społecznej, sprowokuj by go przebadali i najlepiej gdzieś zamknęli. Nie możesz pozwolić by się nad Wami znęcał. Jak nie to policja. Ale myślę, ze ważne byś poinformowała kogoś z pewnych instytucji o jego samobójczych grośbach. Wtedy masz czyste sumienie. Możesz spokojnie odejść bez obaw, ze coś sobie zrobi. Życzę duuużo siły i wytrwałości. Chroń siebie i dziecko, ono nie jest niczemu winne.
-
Nie widzę tu w Tobie problemu. To nie Ty przesadzasz i nie wyolbrzymiasz. Chciałam powiedzieć, że rozumiem Cię i na Twoim miejscu nie chciełabym widzieć teściów. A co do męża to nie rozumiem jego postawy. On ma Cię wspierać i chronić nawetr przed ałasnym ojcem. Trudno miporadzić co możesz sama zdziałać, polecałabym wizytę w jednej z poradni rodzinnych czy u psychologa, który coś podpowie. Nie jesteś chora, tylko żyjesz w chorej sytuacji, środowisku. Życzę by wszystko się ułożyło. Cierpliwości i jeszcze trochę siły. Powodzenia.