
Martusia
Użytkownik-
Postów
354 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Martusia
-
Witam Cię całkowita_tragedia. Nie wiem co takiego stało się w Twoim życiu. Wiem jednak, że nawet kiedy każda myśl o tym tak bardzo boli, warto próbować stanąć przed tą sytuacją twarzą w twarz. Mnie pomogło, kiedy najpierw sama przed sobą "ćwiczyłam" przełamywanie się w tej sprawie. Powoli, stopniowo zaczynałam o tym myśleć. Zaczynalam analizować( ale swoje uczucia bardziej niż to co się stało), ubierać to w słowa takie, które przejdą mi przez gardło. Później, gdy wspomnienie o tym nadal mnie paraliżowało, ale dałoo się to znieść, powiedziałam o tym p. psycholog w szpitalu, w którym wtedy byłam. Ale to było troche na siłę. Chyba sama nie bylam na to do końca gotowa. Nie załuję, bo być może gdyby nie to, do tej pory bym nie odezwała się do nikogo na ten temat ani słowem. Po szpitalu poszłam do psychoterapeuty i od tamtej pory jest tylko lepiej. Owszem zdażaja się do dziś przykre momenty(sny, wspomnienie, szczególniie złe, gdy pojawiają się w najmniej oczekiwanym momencie i mogą też ranić inne osoby) i ne jest mi wtedy łatwo. Bardzo pomógł mi w tym koszmarze mój Chłopak, przed którym nigdy nic nie chciałabym ukrywać. Jego wsparcie i zrozumienie to najwięcej ile mogę chcieć. Zarówno w chwilach na poczatku, kiedy kontakty ze mną musiały być conajmniej trudne i przykre, tak i teraz kiedy budzę się przerażona, a on jest i bez słów potrafi zrozumieć i mnie przytula. I wiesz co? Przynajmiej nie muszę udawać, że nic się nie stało. Proszę postaraj się jeszcze i nie przekreślaj całego swojego życia, także tego sprzed zdarzenia. :) przeczytałam Twoją wypowiedź do końca, bo chciałam. Trzymaj się.
-
jeżeli ktokolwiek może coą poradzić to tylko Ty. Tak sobie myślę, że to dobry test, ale bardzo dołuje tutaj wszystkich, którzy mają dosyć dużo punktów. Ludzie, na prawdę wiem jak to cholernie źle z tym żyć, ale nie tak dawno iałam 47 pkt. a ostatnio było chyba 34. Czyli lepsze dni też przychodzą. Nie dołujcie się tak bardzo, bo to tylko na niekorzyśc działa. Serdecznie pozdrawiam.
-
patti1985 dzięki za buziaka :)
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Martusia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
To nie znaczy, że zmyślasz. Tylko nasza psychika może płatać figle. poprostu odczuwasz fizycznie objawy psychicznych problemów. Ja też tak miałam. Wszystko chyba można sobie uroić wraz z objawami jeśli się czegoś boisz. Mówię Ci, badania nie kłamią. Wyluzuj i zobaczysz, że za kilka/kilkanaście dni wszystko wróci do normy. Przecierz możesz powtórzyć badania za kilka tygodni. Nie sądzę, żeby coś tam wyszło. Trzymaj się. -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Martusia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
od zawsze tak jest? bo jeśli od zawsze to może budowa czaszki tylko czemu tak boli? Ale rezonans jest precyzyjnym badaniem. Wykrywa zmiany nawet o wielkości 0,5 cm. Jeśli to wyczuwasz to musi być większe. Nie wiem co Ci poradzić. Jeśli lekarze mówią, że to nic takiego, to pewnie wiedzą co robią. Zawsze możesz spytać innego lekarza. Żeby przejrzał wyniki badań itd. Powodzenia. -
dla mnie psychiatra to ostateczność. Po co się faszerować jeśli można choć spróbować nauczyć się siebie i radzić sobie z takimi problemami. Wtedy żadna nowa sytuacja czy ewentualny nawrót choroby nie będą nas tak przerażać, bo będziemy wiedzieli co zrobić by szybko lepiej się poczuć. Takiej wiedzy, umiejętności nikt nam nie zabierze. A leki mają skutki uboczne i tylko ukrywają problem przed nami samymi. Niestety z takiej ostateczności chyba jestem zmuszona skorzystać ;( Ale pocieszam się, że to tylko tymczasowo. Na rok szkolny. Żeby sobie poradzić i zdać maturę, potem stanę na nogi. Chcę w to wierzyć. :) Pozdrawiam.
-
nie ważne w naszych problemach jest ile osób by się nimi przejęło, ilu ludzi znosi gorsze doły. Ważne jest to jak my sobie z tym poradzimy i czym to wszystko dla nas jest. Jeżeli byłyby niczym, nawet byś ich nie zauważył, a jednak piszesz o tym. Może idź do psychoterapeuty, to taka moja cicha rada. Mnie w wielu problemach terapia pomogła. Powodzenia.
-
Witaj deszczyk. Jeszcze nic straconego. Zawsze można zacząć wszystko od początku. Skończyć z toksyznym środowiskiem. Jeszcze raz stanąć na nogi. Jeśli masz na to siłę, warto spróbować, bo już nic nie tracisz, a możesz zyskać wszystko. Jeśli brakuje sił, znajdź sposób, by odpocząć, by wróciła energia. Chęć walki. Ale nie walki z wrogiem, nie przeciw komuś. Ale o swoje życie, które może być jescze udane i satysfakcjonujące. Pozdrawiam.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Martusia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Moim zdaniem to nie problem na leki, a wystarczy się wyluzować. Ktoś pomyśli, że łatwo mi mówić.Ale ja wiem co mówię, bo miałam podobnie. Do tej pory już nawet o tym zapomniałam. Wystarczyło myśleć bardziej na luzie. Np. zamiast ojej znowu mi się przyglądają, to mam to gdzieś, niech spojrzy na siebie, jak się nie podoba to niech spada. Może mało sympatyczne ale rewelacyjnie pomogło. Do tego zajmowałam myśli różnymi tematami, i starałam się co jakiś czas rozluźnić mięśnie. Na mnie zadziałało. Życzę powodzenia. -
hej :) miałam rezonans i dla kogoś z klaustrofobią pewnie nie jest szczytem marzeń, ale da się spokojnie wytrzymać. Poza tym trzyma się w rece takś "gruszkę", po której naciśnięciu od razu wyjmują z urządzenia i wszystko gra. To bylo dawno i nie pamiętam dokładnie ile to trwalo, ale raczej z pół godziny. Potem dostajesz zdjęcia czaszki i możesz popatzeć na siebie od środka. :) Pozdrawiam.
-
moim zdaniem są stany pośrednie. np. moge mieć ciastko, ale nie mieć ochoty go zjeść. :) albo mieć ochotę na ciastko, ale nie takie jakie mam teraz przy sobie.:) Pozdrawiam.
-
fakt, po traumie nie ma się już swojego życia.Albo przez jakiś czas, a czasami nie ma się go już wcale. Ja najpierw za wszelką cenę chciałam odzyskać to co straciłam.Teraz bardziej staram się stworzyć prawie wszystko na naowo. I tak, uważam, jest lepiejdla mnie.
-
NIE, witaj na forum. Zrób więc wszystko, by ich nie stracić. I to przez coś tak podłego jak depresja. Pozdrawiam.
-
Kasik jeśli tak się czujesz, to nic sobie nie ubzdurałaś. Moim zdaniem może to być depresja, albo stany depresyjne (wyst. co jakiś czas). Spytaj kogoś, kto się na tym zna, czyli lekarza. Internistę, psychologa. Żeby iść do psychologa nie trzeba od razu mieć diagnozy nadającej się na jakąś terapię.Może Ci poprostu pomóc w takiej sytuacji i nauczyć Cię radzić sobie z tym, zanim rozwinie się w prawdziwą chorobę. Dla mnie leki to ostateczność (a ostatnio poważnie rozpatruję taką ewentualność). Nie trać czasu. Powodzenia.
-
pawcio By mówić o traumie, trzeba przeżyć sytuację wykraczającą poza granicę naszego przeżywania. Czytałeś dokładnie? Nie liczy się jakby odebrał to ktoś inny na naszym miejscu.Ważne czy my cierpimy, czy potrafimy z tym żyć. Nie uważam, że to wyszukiwanie sobie nowych problemów, bo ktoś albo na to choruje albo nie.Krótka odpowiedź. Ja niestety tak. I wiesz co? Dla mnie różnica jest znacząca między wynajdywaniem sobie nowych chorób, a szukaniem odpowiedzi na dotyczące nas problemy. Jak wynika z Twoich wypowiedzi, nie masz PTSD.Inaczej wiedziałbyś o czym mówisz. Życzę Ci, żebyś NIGDY nie przekonał się o tym na własnej skórze. Pozdrawiam.
-
z wzystkiego jakoś dalam radę wyjść.Z depresji nie mogę. Kiedyś(ok 2 lata temu) mialam depresję, dałam radę sama.Mimo, że nie miałam takiej wiedzy i wsparcia, jakie mam teraz.Mam wiedzę, mam oparcie , a i tak nie potrafię żyć. Nie mam już siły. Mówię to całkiem spokojnie.Nie wiem, czy nagle przestalo mnie to przerażać, czy się z tym oswoiłam(oby nie), czy poprostu przestało mi zupelnie na sobie zależeć (ale to chyba już dawno). Ni wiem i nie chce mi się teraz o tym myśleć. :) Pozdrawiam.
-
czego się boimy? Lęk przed.................
Martusia odpowiedział(a) na mysia temat w Nerwica lękowa
ie wiem co w tym takiego, ale mnie też to stresuję.Z nerwów wszystko mi leci z widelca, drżą ręce.W ogole, to właśnie to sobie uświadomiłam:) Czasami nie mam już ochoty jeść przez to i zostawiam np. obiad, mimo, że się nie najadłam do końca. Bawi mnie to. -
ja tak mam na tle nerwowym.Jeśli wykluczyłeś inne(somatyczne) przyczyny, to spróbuj się wyluzować. Po całym dniu nazbiera się trochę stresów i wieczorem mamy też więcej czasu by się na tym skupić.Przynajmniej tak mi się wydaje. Zawsze możesz spytać internistę.Ja pytałam i babeczka powiedziała, że to stres. Piłam jakieś lekarstwo i mi przeszło.Teraz chyba się znowu wybiorę, bo cały czas mnie bolą plecy i głowa, zaciskam szczękę, napinam mięśnie. Przynajmniej to nie fizyczne świństwo. :)
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Martusia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
dla mnie to skutek trawki.Na jednego zadziała tak, na innego inaczej.Nigdy nie wiadomo, co akurat nas po tym spotka.Wydaje mi się, że szczególnie kiedy mamy sklonności "nerwicowe" :) nie powinniśmy ryzykować w ten sposób. Jeśli ktoś np. boryka się na codzień z uczuciem lęku, a po trawce to wzrasta, to po co narażać siebie na takie wzmożone doznania, które mogą pozostawić śladay na dłużej? po co zaprzepaszczać to co osiągnęliśmy i pogarszać swój stan, na własne życzenie?! -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Martusia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Maryon co mogę powiedzieć? DEPRESJA. Choruję na to i czuję się tak samo. Pogadaj ze specjalistą.Im szybciej, tym lepiej dla Ciebie. Pozdrawiam. -
Witaj Michał. Nie widzę p"przeszkód" dlaczego nerwica natręctw nie może być razem z depresją. Ale jeśli nie kontaktowaleś się ze specjalistą, to może diagnoza jest inna. Poza tym nie trzeba od razu biec do psychiatry.Można wybrać się do psychologa, psychoterapeuty. Nawet wizyta u psychiatry to nie od razu wiadro leków :) Trzymaj się.
-
magdasz BARDZO MI PRZYKRO. Wiem jak to potrafi boleć i jak bardzo człowiek opada z sił. Traci nadzieję. Wiem też, że nie wszystko skończone.
-
Gratuluję sukcesów i siły. Życzę dalszych wielu, wielu powodzeń. Mów, mów, tyle ile potrzebujesz :) Pozdrawiam.
-
Witaj magdasz. moim zdaniem pomoże przede wszystkim szczerość(!) Kiedy powiecie sobie wszystko, nie będzie między Wami nieporozumień. Niby to oczywiste, ale chodzi mi o mówienie sobie co przeszkadza,a co Wam pomaga. Nie da się dobrze zrozumieć drugiego człowieka, gdy ten milczy.Mam z tym problem, niestety.Ale wiem, ze byłoby łatwiej gdybym umiała to z siebie wyrzucić i dobrze wyjaśnić mojemu facetowi o co mi chodzi.Staram się. Druga osoba będzie wiedziała na czym stoi i czego się podejmuje.Wtedy wszystko będzie jasne i nie powinno być źle. Macie terapię?Dobrego psychologa, psychiatrę? Życze pozytywnych skutków leczenia i udanego związku. Pozdrawiam.
-
hej kamila. uważam, że psychika jest tak złożona, że możliwe jest przeżywanie kilku zaburzeń jednocześnie (np. jak ja). Tymbardziej, że jedno wynika z drugiego, lub jest jego powodem. wiem. mnie niejednokrotnie powtarzasz, żeby zauważać postępy, doceniać sukcesy i to na nich się skupiać. Dlaczego więc Kochany piszesz o beznadziei.W tym momencie chyba nie widzisz ile osiągnąłeś.(powiem Ci o tym osobiście:)) ale to było ok.2 lata temu. od prawie roku się znamy i widzę, że u Ciebie jest o wiele, wiele lepiej, hura !! właśnie, może jeszcze raz spytaj swojego psychiatrę jak teraz ocenia Twoje zdrowie? Pamiętasz jak na początku marzyliśmy o wyjściu na miasto, czy gdzieś dalej do sklepu?Ja pamiętam. Teraz to nie jest problemem.Wsiadamy do autobusu, jedziemy gdzieś, chodzimy na zakupy, spacery, jeździsz do mnie sam ponad 200km :) Tomasz osiągnąłeś tak wiele. Jestem z Tobą szczęśliwa.Dlatego nie mów proszę, że nadal jest beznadziejnie. Jest dużo lepiej, jestem z Ciebie dumna. i cieszę się bardzo, że Ciebie tam wysłali, bo 2 dni przed Tobą ja już tam byłam i poznałam najcudowniejszego faceta, Ciebie.