Skocz do zawartości
Nerwica.com

Martusia

Użytkownik
  • Postów

    354
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Martusia

  1. napisałam o tym, co do tej pory budziło mój wstręt, odrazę, obrzydzenie do samej siebie, wstyd,ogromny ból i żal. Nie wiedziałam jaka będzie reakcja.Dawniej balam się o tym mówić, bo bardzo raniło, to jedno, ale myślałam, że inni będą mnie odbierać tak jak ja sama siebie, po tym zdarzeniu. Nie żałuję. Mówię do wszystkich, którzy borykają się z tym ciężarem, jakim jest molestowanie, gwałt, poniżanie, czy zupelnie inne, dramatyczne momenty w naszym życiu wywołujące PTSD,mówię: tak jet lżej. Dziękuję Wam. [ Dodano: Sob Maj 13, 2006 4:39 pm ] Mimo osobistej rozmowy, czuję potrzebę serdecznie podziękować Administratorowi. Shadow, dziękuję bardzo, że mogło w ogóle powstać takiie Sub-Forum i za pomoć w realizacji. Dziękuję ci, Tomku za wsparcie, na jakie zawsze mogę liczyć z Twojej strony.Kocham Cię.
  2. przez dłuższy czas nie mogłam się obudzić bez kawy.Później mama zawsze przynosiła mi ją rano.Otwierałam oczy a na stoliku był już pełen kubek cieplutkiej, pachnącej kawusi z mlekiem.Bez takiej pobudki nie moglam przez dłuższy czas normalnie funkcjonować.Ale to już uzależnienie.Teraz czasami piję kilka dziennie a czasami w ogole i już w żaden zauważalny sposób na mnie nie działa, choć dziś chciało mi się spać jeszcze bardziej;)
  3. pojawiają się nowe, ale wszystkie działają tak samo. Kiedy nauczymy się jak pokonać te poprzednie, poradzimy sobie z kolejnymi, o ile się pojawią
  4. venom:cudów nie ma i taka pigułka pewnie nie powstanie, a ludzie będą chorować niestety.To co móżemy zrobić, to nauczyć się siebie, jak nad tym panować i nie truć się prochami ani nie panikować. Racjonalnie sobie pomóc. Tobie również życzę powodzenia. Tak sobie jeszcze pomyślałam, że masz rację, że tylu młodych ludzi tak bardzo cierpi, to smutne.Ale kiedy nauczymy się radzić sobie, to nikt nam tych umiejętności nie zabierze i będziemy mogli realizować nasze wszystkie marzenia.Będziemy silniejsi od tych zdrowych ludzi i będziemy mieli wieeelki sukces na swoim koncie.
  5. Smutna...ale tu nikt nie patrzy Tobie w oczy i możesz bez przykrych konsekwencji mówić o wszystkim, jak my wszyscy. I tu znajdziesz zrozumienie. Piszesz o tym co najgorsze w Twoim życiu, masz na to siłę, a to zmniejsza Twoją katorgę. Też przez to przeszłam, podobnie jak wiele innych osób i to da się pokonać. Zauważ, że nie jesteś na straconej pozycji.
  6. mamukaroli: tym większa mobilizacja:)dasz radę, masz dla kogo. didado1:poprostu poczekaj aż myśli przejdą, a jesteś na dobrej drodze bo już się nie nakręcasz, uświadom to sobie:). Powodzenia. OLA-1982,agapla- gratuluję! Crystalia; słyszałam, ze im bardziej nasilony jest problem tym łatwiej go pokonać .Dlatego te młoty pneumatyczne to nie potrzebne, bo czasami wystarczy mały szczegół, by wszystko się odwróciło. [ Dodano: Sob Maj 13, 2006 11:18 am ] Ludzie, trudno mi wyrazić ile dla mnie znaczy to co piszecie.Bardzo, bardzo się cieszę, że to pomaga, że odnosicie sukcesy.Bez wazeliny, na prawdę, gratuluję! i bardzo dziękuję.
  7. Smutna...:czy nie czujesz się lepiej kiedy wyrzucasz to z siebie?dlaczego z góry nastawiasz się na nie?! przecież to od nas zależy co się z nami dzieje(przynajmniej emocjonalnie w dużej mierze).Dlaczego patrzysz jak ucieka Ci życie i pozwalasz na to?Nie znamy się, wierzę jednak, że przeżywasz w każdy momencie koszmar. Ale tak nie musi być! Walcz. bibi:Bardzo współczuję, nie wiem co napisac, poza tym, że rozumiem. Ja nie zostałam zgwalcona, nie dwa razy.Boże, jest mi bardzo przykro. Po tamtej sytuacji mialam różne myśli, pomysły (naćpać się ,umrzeć), udało się bez tego, ale po gwałcie nie dałabym sobie rady. Pozazdrościć siły.
  8. DarkAngel: to jak przykład książkowy. atrucha:jeśli wiesz co Ci jest, wiesz też co zrobić.
  9. cenedra_20:Dziękuję. didado1: moim zdaniem to bardzo możliwe,może poradź się specjalisty.
  10. Mam prośbę... ...wykorzystajcie tę wiedzę , wypróbujcie to. Niejedna osoba z nas ma kłopot z opanowaniem lęku, jest on u większości na porządku dziennym.Chciałabym podzielić się z Wami sposobem na to utrapienie.Sposobem, który na pawdę działa. Trzeba najpierw wiedzieć, że każdy atak lęku, paniki czy histerii dziala schematycznie, zawsze tak samo. Ma on 4podpunkty + czynnik spustowy- od czego wszystko się zaczyna. 1.myśli:czyli to czym się nakręcamy(i tu każdy ma swoją wersję, np:znowu źle się czuję, zaraz zemdleję, niedobrze mi, nie chce tego, to znowu jest silniejsze itd.) na 100% pojawią się... 2.emocje:np: strach, lęk, żal, złość,smutek, panika itp. na to, napewno, odpowie nasza... 3.fizjologia:będziemy np. drżeć, skubać włosy czy skórki,będzie nam trudno oddychać, napinamy mięśnie... w związku z tym napewno wystąpi jakieś... 4.zachowanienp. stajemy w bezruchu lub na przykład uciekamy stamtąd, płaczemy, coś rozwalamy(zależnie od tego jak, u kogo, to wygląda) Trzeba jeszcze rozwinąć, co to takiego czynnik spustowy. Jest to dana myśl, sytuacja, przedmiot, osoba(itp.), które wywołują u nas atak. np. Osoba z agorafobią. Trudność jej sprawi wyjście na otwartą przesrzeń, jednak zdecyduje się i w momencie ewentualnego ataku, będzie to wydlądało mniej więcej tak: w ułamku sekundy uświadomi sobie, że jest poza domem, a to wywołuje atak, zacznie myślećźle się czuję, muszę wracać, zaraz zemdleję, to się staje nie do wytrzymania, dlaczego znowu tak jest, nie mam siły pojawią się emocje:boję się, czuję bardzo silny lęk, panika, wtedycialo drży, trzęsą się ręce, czlowiek się poci, a następnieucieka! Bardzo ważne jest, by nigdy(!) nie wyprzedzać myślami tego co będzie zaraz.Nie można mówić sobie np, źle się czuję zaraz wystąpi atak, bo wtedy napewno tak się stanie, wywołamy to! Dobrze jest mówić czuję, że coś się dzieje, ale to nic takiego zaraz minie(z jak najgłębszym przekonaniem, że to my rządzimy!), to jest nawet ciekawe, zobaczymy co się stanie później....itp. Nigdy nie odpowiadaj sobie na to pytanie! Kiedyś na sesji terapeuta prosił, bym wyobrazila sobie, że stoję w rzece po pas.Jest mi mokro i zimno.Fale, które napływają są jak myśli podczas ataku.Napływają niezależnie ode mnie. Miałam powiedzieć co zrobić, by przestać marznąć, osuszyć się, poczuć się lepiej. -gdybym na siłę chciała powstrzymać te myśli, to jakbym chlupala rękami w wodę, a bieg rzeki i tak by się nie zmienił. -gdybym szła z nurtem rzeki czy stała w miejscu, to jakbym się temu poddawała, albo byłoby mi obojętne co dalej się stanie -trzeba wyjść z wody, stanąć obok i patrzeć jak fale-nasze myśli, odpływają i nie robią nam już krzywdy. Powracając do stałego schematu, to pamiętajmy, że każdy atak obrazowo wygląda tak samo.Im wcześniej wychwycimy na którym etapie jesteśmy, tym łatwiej jest to powstrzymać. Np. jeśli ocknę się na zachowaniu, uświadomię sobie cały mechanizm jaki przed chwilą ruszył, mam szansę powiedzieć STOP! i nie poddać się standardowemu zachowaniu. eśli za którymś razem zauważę to w momencie fizjologii, powstrzymam to jeszcze szybciej i tak stopniowo o krok, o krok szybciej, aż może nawet do samego czynnika spustowego:) Mam nadzieję, że w miarę zrozumiale to przedstawiłam. Życzę powodzenia. Ps: znam osobę(poza sobą:) , której to pomogło. Tomasz, gratuluję Ci. NEWS Niedawno wpadł mi w ręce artykół o tym jak radzić sobie z lękiem. Postanowiłam napisać Wam o tym, bo może komuś to pomoże. Kiedy ogarnia Cię uczucie lęku lub jakiekolwiek tego typu złe samopoczucie, postaraj się zlokalizować, skąd ono pochodzi, gdzie najbardziej je odczuwasz(serce, głowa, brzuch...).Wyciągnij dłoń przed siebie.Skup się na tym jak całe to paskudztwo odpływa przez ramię aż do dłoni.W miarę jak się nasila, tak mocno zaciskaj dłoń.Kiedy lęk dosięgnie najwyższego poziomu, otwórz dłoń zdecydowanym ruchem, jakbyś wyrzucał całe to zło.Powtórz ćwiczenie kilka razy, aż poczujesz się dobrze. Powodzenia.
  11. Sama przez kilka tygodni nikomu nic nie mówilam.Dusiłam wszystko w sobie a to tak bardzo bolalo.Nie wiem konkretnie dlaczego.Ze wstydu, z bólu, którego nie potrafiłam opanować, ze strachu, że to pogorszy sytuację, zwiększy zagrożenie, że nikogo to nie obejdzie... Po tych kilku tygodniach siostra zauważyła, że coś niedobrego się ze mną dzieje.Trudno opisać to konkretnie, izolowalam się, nigdy nie zostawałam w domu sama z ojczymem, nawet jeśli oznaczałoby to 3 godziny łażenia po mieście bez celu.Powiedzialam siostrze a ona mamie, że molestowal mnie ojczym.Przez kilka dni w domu były awantury z których jak dla mnie nic nie wynikało.Ktoś krzyczał, ktoś plakał, a ja?... nie pamiętam... Któregoś dnia poszlam do koleżanki, zadzwonila do mnie mama, żebym szybko przyszła do domu.Wiedzialam, że to oznacza jakąś rozmowę na ten temat albo coś w tym stylu. I przyszłam.Kazali mi usiąść przy stole.Siedział też on i mama.Miałam powiedzieć co ojczym mi zrobil tamtej nocy w moim pokoju.On nie pamiętal, bo był pijany.Wiecie jaki to byl ból, mówić o tym, kiedy nawet myśleć nie mogłam?siedzieć z nim w jednym pokoju, widzieć go. Wcześniej bylam u psychiatry z zupelnie innym problemem i polecila mi szpital w Zagórzu,później wyszło na to, że wcale nie muszę tam iść, że to żadna choroba psychiczna.Ale ja chciałam, wolałam jako zdrowa psychicznie osoba zamknąć się w psychiatryku niż zostać w domu.I dobrze się stalo, bo chociaż tam w ogóle mi nie pomogli pod tym kątem, to nabrałam trochę dystansu do całej sprawy i przede wszystkim poznałam Tomka.To dzięki niemu zaczęłam walczyc, starać się zrobić coś ze sobą.Zaczęłam chcieć żyć, pojawił się facet, którego się nie bałam.To było dla mnie niezrozumiałe, bo bałam się nie tylko mężczyzn, ale niemal wszystkiego co się rusza.Teraz wiem, zę dzięki Tomkowi dziś żyję w taki sposób, który choć wymaga ode mnie jeszcze wiele pracy, to czuję, że żyję znowu.Zaczynam marzyć.I nigdy nie będę sama, tak jak nie pozwolę by kiedykolwiek Tomasz poznał samotność. O traumatycznych zdarzeniach się nie zapomina, ale nie można pozwolić, by ktoś lub coś niszczyło nasze życie! Trzeba walczyć o swoje, nawet kiedy brakuje sił. Pozdrawiam.
  12. PTSD (zespół stresu pourazowego) jest reakcją na sytuację wykraczającą poza granicę ludzkiego przeżywania, poza granice wytrzymalości naszej psychiki, trauma. O tym zaburzeniu mowimy, kiedy nasze objawy utrzymują się co najmniej miesiąc. Często PTSD dziala jak bomba z opóźnionym zapłonem.Zaburzenie może wystąpić nawet wiele miesięcy po zdarzeniu. W zdecydowanej większości przypadków jest uleczalne. Takie zaburzenie może wywołać np. -poważny wypadek czy katastrofa, - bójka, - gwałt lub napaść, - porwanie, przeżycie wojny, -bycie świadkiem dramatycznych wydarzeń, - nagła nieoczekiwana śmierć bliskiej osoby, - wykorzystanie seksualne, poniżanie. U osoby cierpiącej na PTSD można zaobserwować 3 podstawowe symptomy: 1. Ponowne przeżywanie traumatycznej sytuacji, przejawia się : - natrętne, uporczywe, przygniatając przypominanie sobie wydarzenia - retrospekcje(uczucie, że dana sytuacja powtórzyła się w momencia przebudzenia) - koszmary - przesadzone emocjonalne i fizyczne reakcje na niektóre czynniki przypominające o zdarzeniu. 2. Unikanie i emocjonalne odrętwienie, izolacja,przejawia się: - unikanie ludzi, miejsc, myśli, uczuć, rozmów - utrata zainteresowania(otoczeniem, czynnościami, które dawniaj sprawialy nam przyjemność) - uczucie izolacji - ograniczenie emocji 3. Nadpobudliwość, przejawia się: - kłopoty ze snem - brak lub wybuchy złości - kłopoty z koncentracją - hiperczujność - przesadne, zaskakujące reakcje, odpowiedzi Jakie inne problemy towarzyszą PTSD ? Powyższe symptomy PTSD to najbardziej powszechne reakcje na traume jaką przeżyliśmy.Jednak jest wiele innych, również częstych problemów, takich jak: - ataki paniki - ostre "zachowania unikania"(miejsc, sytuacji, osób, które mogą przypominać o zdarzeniu, co bardzo utrudnia codzienne funkcjonowanie) - depresja - myśli samobójcze - uzależnienie od używek - brak zaufania i uczucie bycia zdradzonym - złość i gniew - dziwne wierzenia i przekoania (np. wiara w to, że jest się w stanie komunikować ze zmarłymi) Leczenie PTSD W leczeniu PTSD są pomocne 2 metody:psychoterapia i leki. 1.Psychoterapia może być Ci pomocna, gdy: - symptomy są umiarkowane - jesteś w ciązy i nie wskazane jest przyjmowanie leków - preferujesz leczenie bez leków - stan Twojego zdrowia nie pozwala na przyjmowanie leków 2.Leki mogą być potrzebne, gdy: - Twoje symptomy są ostre i trwają dlugo - masz inne problemy wymagające leczenia psychiatrycznego - masz myśli samobójcze - doświadczasz codziennie dużo sytuacji stresujących - masz kłopoty w codziennym funkcjonowaniu - poddałeś/łaś się terapii ale nasilenie symptomów nie ulega zmianie Nie wolno samemu przerywać leczenia!
  13. anies28:zawsze zawsze zawsze!!! tak mam! nie mogę znieśc sama siebie ani innych, i innym trudno ze mną wytrzymać (Tomasz trzyma się dzielnie-jeszcze:) mogę się popłakać bo pada deszcz a ja chcę słońce i odwrotnie, bo muszę wyjśc do sklepu, na spacer z psem, obrać ziemniaki, bo coś mi upadnie, bo coś mnie swędzi, bo ktoś się odezwie a ja chcę ciszy, bo jest cisza kiedy ja chcę rozmawiać. I tak jest za każdym razem, dziś też.Najpóźniej za 2 dni będę miała okres, więc wyobraź sobie co teraz się we mnie dzieje.Jeśli chodzi o samopoczucie psychiczne, to zawsze czuję się jakbym traciła wszystko, co do tej pory udalo mi się osiągnąć, łapię dola z tego powodu, ale wiem, że to minie po kilku dniach, i zostanie to jaka jestem poza napięciem przedmiesiączkowym. O fizycznych objawach nie wspomną, ąż zaczęłam się leczyć i jest lepiej.
  14. melon: z mojego doświdczenia wynika, że osoby zdrowe, nawet gdy się starają, nie potrafią zrozumieć, nie tak jak tego oczekujemy, nie tak jak osoby z podobnym problemem.Dlatego najlepiej dogadam się z moim chłopakiem i owarcie napiszę o obawach na tym forum. Jeśli chodzi o Twoją żonę, to jej z pewnością też jest trudno, myślę, że chcialaby rozumieć i potrafić Tobie pomóc w każdej sytuacji.Postaraj się to jak najbardziej obrazowo wytłumaczyć i poprzeć przykładami to o czym opowiadasz.Przynajmniej mnie się wydaje, że ja wtedy bym zrozumiała.Zawsze może z Tobą wejść do gabinetu psychiatry, może to bardziej naświetli jej sytuację.
  15. romantyk:wydaje mi się, że na każdego czeka ta druga osoba, potrzeba tylko trochę szczęścia i wiary, by ją spotkać. Jeżeli masz świadomość skąd mogły się wziąć Twoje problemy, to tym lepiej dla Ciebie, bo możesz coś z tym zrobić.To od nas samych przede wszystkim zależy jak wygląda nasze życie, a Ty jesteś o kilka kroków do przodu, bo znasz przyczynę. Co do miłości, to chyba zawsze przychodzi w najmniej spodziewanym momencie i szybko odmienia całe dotychczasowe żcie. Na przykład ja Moją Miłość spotkałam w szpitalu psychiatrycznym. Z Tomkiem jesteśmy ze sobę prawie 8 miesięcy i bardzo się kochamy.To przy nim czuję się na prawdę szczęśliwa. Pojechałam do szpitala, a jaki skutek? Życzę szczęścia .
  16. DOC PABLO:dobrze jest stosować się do zaleceń lekarzy, bo to oni siedzą w tym fachu a nie my.Moim zdaniem(już o tym pisałam i jeszcze raz powtórzę) leki psychotropowe nie leczą, tylko tłumią objawy, a kiedy się je odstawi, wszystko wraca.Dla mnie najrozsądniejszym wyjściem jest przyjmowanie zalecanej dawki i jednoczesne uczestniczenie w terapii.W momencie kiedy terapia zacznie przynosić efekty, można stopniowo odstawić leki i zacząć radzić sobie samemu.Naprawdę wierzę, że to możliwe.
  17. nigdy wcześniej nie miałam takiego problemu, mówiłam czysto, płynnie i nie brakowwało mi słów, a teraz? czasami dziwnie bełkoczę i również nie wiem co powiedzieć.Mówiono mi, że to nerwowe.Nie zawsze tak mam, ale czasami to sie bardzo nasila, szczególnie kiiedy chciałabym dobrze wypaść.Więc chyba się zgadza.
  18. nie wiem co w tym jest ale ja też nie raz zastanawiałam się, czy nie jestem złym człowiekiem.Analizuję swoje postępowanie i dochodzę do wniosku, że pogubionym człowiekiem jestem, mam też różne zaburzenia z czego czasem wynikają przykre zachowania i słowa, ale nie jestem złym człowiekiem. Dlatego myślę sobie, że nie warto od razu się dołować i wpędzać się w kolejny dół, a najpierw się konkretnie zastanowić nad sobą, potwierdzać fakty przykładami.Jeżeli stwierdzisz, że jesteś złym człowiekiem, to o tyle wartościowym, że widzisz to i masz szansę zmiany. Ale czy ludzie zepsuci do szpiku kości widzą swoje wady? Wydaje mi się, że dobry psycholog to ok pomysł. Trzymaj się.
  19. archetype:mój psychoterapeuta powtarza, by kazdy z objawów(nawet taki najgorszy) traktować jako ciekawostkę, np.jeżeli zdażyło się to już kilkakrotnie, to wiesz co będzie działo się dalej.Wtedy starać się nie panikować w miarę możliwości i stanąć jakby obok siebie, mówiąc do siebie"o znowu coś się dzieje, ciekawe co będzie dalej, hmmm....aha, to nic takiego , od tego się nie umiera i za moment wszystko minie."itp. ważne, by nie zakładać co będzie za chwilkę, bo wtedy wywołamy tę sytuację. powodzenia, to działa.
  20. już chyba nie ma rzeczy, sytuacji, która by mnie w 100% odprężała. Pierwsze o czym pomyślę, to spotkanie z Tomkiem, bo kocham go i przy nim czuję się bezpiecznie, ale to niesie za sobą myśl o rozstaniu, na średnio 2 tygodnie.Nigdy nie mogę poczuć się całkowicie dobrze. Ciągle czuję jak coś ściska mnie w gardle, to aż dusi, a ostatnio nie pamiętam dnia bez takiego uczucia, nie pamiętam chwili. PTSD nie przestaje dawać o sobie znać a ja nie mam pomysłu i siły by jakoś sobie z tym radzić. Boję się mówić o tym co czuję w danym momencie, bo wiem, że mogę bardzo tym zranić najbliższe mi osoby.To, że np. teraz mogę nie czuć nic albo przynajmniej 0 pozytywnych uczuć, to nie znaczy, że nie kocham na prawdę, albo, że jestem tak zepsuta czy wyrahowana, to PTSD, które może nawet mnie zabić, a ja nie umiem powiedzieć bliskim zanim będzie za późno.Nigdy nie czuję się dobrze i nie ma nic co sprawi mi 100-procentową przyjemność.-niestety. Jeśli nawet zdarzy się, że poczuję radość czy uśmiechnę się w tym momencie, to jakby tylko odruch, mimowolna reakcja na daną sytuację, sama nie wiem czy to jest szczere czy to przyzwyczajenie. dobra idę stąd, bo taki miły temat, a ja jak zwykle przymulam. poza tym idę dziś na terapię i muszę się zacząć zbierać. wiecie co mnie na prawdę ucieszyło?pisząc to popłynęło mi kilka łez, może nie jest ze mną tak źle i jeszcz coś czuję. pozdrawiam.
  21. Martusia

    zdrowa :)

    gratuluję! bardzo gratuluję. Brakuje mi słów, żeby wyrazić co teraz czuję i co myślę. Przede mną bardzo długa droga a jak miło widzieć, że komuś się udało pozbyć tego świństwa. WWO rządzi:)
  22. moja rada, to żeby jak najszybciej udać się do specjalisty.Wizyta u psychologa powinna pomóc w opanowaniu natrętnych myśli i kolejnych ataków.Poza tym doradzi czy potrzebny jest psychiatra i ewentualnie poleci człowieka, który zna sę na rzeczy. Życzę powodzenia i sił.
  23. jak niejednokrotnie wspominalam, jestem w trakcie teapi poznawczo-behawioralnej (polecam!) diagnoza brzmi: PTSD-zespól wstrząsu pourazowego. do tej pory na sesjach nie było aż tak ciężko, choś 2 razy się popłakałam. Ale dopiero jutro będę przeżywać silny stres. WSZYSTKO OD NOWA! spotkaliście się z zaburzeniami dysocjacyjnymi? to znaczy, że w najmniej oczekiwanym momencie może się pojawić wizja jakiegoś traumatycznego przeżycia z przeszłości, ze szczegółowym odczuwaniem tamtych emocji, zapachu, dotyku, smaku, widzi się to co wtedy, traci kontakt z rzeczywistością. ZA KAŻDYM RAZEM PRZEŻYWA SIĘ WSZYSTKO OD POCZĄTKU, JESZCZE RAZ I JESZCZE... jakby nigdy nie miało się skończyć. pojawiają się też tzw.flashbacki( być może niepoprawnie napisałam, chodzi i fleszbeki) opisem przypomina dysocjację ale krócej trwa i nie całkiem odrywa od rzeczywistości. czy ktoś z Was to przeżywa? coś takiego pojawiło się na przedostatniej sesji, kiedy podczas pozornie neutralnej rozmowy zaczęłam drżeć, uciekać , kulić się na krześle, płakać, odczuwać wszystkimi zmysłami to co przeżyłam już chyba ok. rok temu. a jutro mamy to przeanalizować , i tę sytuację i to zdażenie sprzed roku, które jest we mnie ciągle jakby to było wczoraj. boję się. wiecie co mnie trzyma ? świadomość, żę nie jestem sama i że mam dla kogo walczyć. Niezastąpiona bliskość Tomka i myśl, że widzimy się za 8 dni.:)
  24. cześć Krzychu! też jestem w trakcie terapii poznawczo-behawioralnej i widzę sens tego co robię. Uważam, że to jest to, czego potrzeba ,by wyzdrowieć... ...z caałą pewnością nie tylkko, bo jest wiele innych istotnych wartości, ale to bardzo dobry sposób na poradzenie sobie w życiu .
  25. jolitta66 ja jestem bardzo sceptycznie nastawiona do leków, każdych a ,szczególnie psychotropów.Byłam w psychiatryku i tam mnie tym faszerowali i powiedziałam sobie nigdy więcej!!! jestem w trakcie terapii i wierzę, ze to pomoże bo "przepracuję" przyczynę takiego stanu rzeczy, a nie zagłuszę objawy choroby.
×