-
Postów
2 857 -
Dołączył
Treść opublikowana przez _asia_
-
Domi, jeszcze raz dziękuję. Ten wypad nad morze na pewno postawi Cię trochę na nogi, zmienisz otoczenie, złapiesz morskiego powietrza i słoneczka, tak swoją drogą to Ci zazdroszczę. Miro, ojjjj, internet nie jest dobrym diagnostą, nie czytaj, bo będą Ci pasować objawy wszystkich najcięższych chorób i niepotrzebnie się tylko nakręcisz.
-
cu.Kinia, dziękuję. Domi, no widzisz, silne emocje nie są dobrym doradcą. Miłego pobytu nad morzem...
-
Kasiu, dziękuję. A jak to uczczę... Nijak.
-
Kasiu, Thazek, dziękuję. :*** No nie było tak lekko, zwłaszcza z moim obecnym mózgiem , ale na dyplomie będę mieć suma sumarum 5.
-
Domi, dziękuję. To, że tak napisałaś nie musi oznaczać ostatecznej decyzji, przemyśl to na spokojnie, to nie dobrze, że zostaniesz znów sama, jednak chyba pisałaś, że ta terapia Ci pomagała...
-
wróciłam z obrony, jestem panią magister.
-
brak uczuć, a po tych wszystkich profesorach-psychiatrach masz siłę psychiczną jeździć? bo ja to bym chyba na to i na te wszystkie ich diagnozy siły nie miała. Amelko, superrrr!!!!
-
brak uczuć, no to też Ci mówię - zbadaj się na boreliozę jeśli masz możliwość finansową.
-
brak uczuć, jak jeździsz po różnych psychiatrach i pewnie sporo za to płacisz to weź Ty się zbadaj na tą boreliozę. czytając to, co piszesz widzę dużo podobieństw u siebie jeśli chodzi o uczucia i kontakt z nimi. a pamiętam jak było inaczej..., jeszcze 2 lata temu zanim uaktywniła mi się borelia.
-
Objawy nerwicy, wszystko o objawach!!!
_asia_ odpowiedział(a) na temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
a co to za bzdura? oczywiście, że pogoda ma wpływ na nasze samopoczucie i to ogromny! na jednych bardziej, na innych mniej. a meteopatia to co? ja ją niestety mam i nikomu jej nie życzę, mój organizm odczuwa najmniejsze zmiany pogody, koszmar. -
Amelko, dziękuję!!! magisterka... -- 29 cze 2011, 18:10 -- Proszę bardzo, moja rada: przestań się nad sobą użalać, nakręcać i skupiać na objawach, pisać w kółko o tym samym, bo w ten sposób nie masz szans na zakończenie tego cierpienia. Po co Ci takie życie? Zacznij w końcu poruszać na terapii inne tematy niż pustka, cierpienie, nawet, jeśli na razie nie budzi to emocji, mów o swojej rodzinie, cokolwiek. Poszukaj takiego terapeuty przed którym będziesz chciała się otworzyć. Albo inaczej: wypróbuj najpierw wszystkie możliwe leki i metody biologiczne, aby stwierdzić czy pomagają, a jak nie pomagają to już będziesz miała pewność, że to nie w biologii pies pogrzebany. Ale nie użalaj się BO TO NIC NIE DAJE. to jest najlepsza rada dla Ciebie, Olu. też jestem tego zdania co naranja. jeśli nie przestaniesz się koncentrować na samych objawach i cierpieniu z powodu nieodczuwania to nigdy z tego nie wyjdziesz, bo to do niczego nie prowadzi. Kasiu, gratuluję udanej rozmowy na dzienny!!!
-
Hello, I'm back. Lady_B, wspaniale, że zdecydowałaś się na terapię!!!!! naranja, strasznie mi przykro to czytać, bardzo współczuję Ci Twojego stanu... Mam nadzieję, że 7f okaże się jednak strzałem w dziesiątkę i Ci pomoże... A Ty znowu swoje, Olu. Opuszczenie - to uczucie i to bardzo silne. Podobnie jak poczucie uzależnienia. Nie jesteś warzywem. Masz bardzo wiele uczuć. A że nie są przyjemne - cóż, to wynika po prostu z Twojej sytuacji życiowej, rodzinnej. Mnie też nic tak naprawdę nie cieszy, nie robię niczego z przyjemnością tylko z przymusu i obowiązku, no i co? Za to tak jak Ty mam wiele uczuć nieprzyjemnych, przykrych, trudnych. To się leczy terapią... Ale taką prawdziwą, a nie zwykłymi pogadankami i wyżaleniem się... Jutro mam obronę, trzymajcie proszę kciuki o 11tej...
-
nic dodać nic ująć. -- 22 cze 2011, 15:19 -- nowiesz, trzymam kciuki za Ciebie, i mam nadzieję, że Twój dobry stan się utrzyma, pozytywne myślenie jest kluczowe, sama dobrze o tym wiem. -- 22 cze 2011, 15:28 -- Kasiu, poczułaś się zaatakowana... a moim zamiarem nie był wcale atak na Ciebie tylko poruszenie Cię jakoś, skłonienie do aktywności. czy to nie jest czasem trochę tak, że szukasz mimowolnie w czyichś wypowiedziach ataku na siebie, tak jakby wybierasz sobie pewne kwestie i zaczepiasz się na nich? pytam, bo ja się łapię na tym, że tak mam, i to nie rzadko. Czy jestem na Ciebie zła, że mi narzekasz a nie słuchaz moich rad... Tu chodzi trochę o coś innego. Chciałabym za wszelką cenę, żebyś nie popełniła takich błędów jak ja, bo właśnie ja straciłam tyle czasu, i jak słusznie zauważyłaś również pieniędzy, na głupie przeróżne badania i bieganinę po poszczególnych lekarzach zamiast od razu wziąć się za siebie całościowo. Chciałabym, żebyś Ty tego uniknęła. Ale właściwie to nie powinnam Cię do czegokolwiek skłaniać, nie mam takiego prawa, bo Ty masz prawo do swoich błędów i dochodzenia do własnych wniosków. Ja mogę tylko trzymać za Ciebie kciuki...
-
wiesz, że nie o to mi chodziło, Kasiu. ale to jest Twoje życie. odbijasz mi w tej chwili piłeczkę, tak jakby obrażasz się. chciałam Cię jakoś zmotywować do walki o siebie, ale to Ty trzymasz swoje życie w swoich rękach i nikt za Ciebie na siłę niczego nie zrobi. napisałam to z troski, bo martwię się o Ciebie i to bardzo. i wierzę Ci, że bardzo cierpisz. tylko cholera nie mogę zupełnie zrozumieć dlaczego nic z tym nie robisz oprócz ślepej wiary w tradycyjnych lakerzy i robienia różnych badań. martwię się o Ciebie.
-
Kasiunia, możesz mi nie wierzyć, ale jestem przekonana, że Twoje bóle stawów nie mają podłoża psychicznego, przykro mi. jakbyś trafiła do jakiegoś lekarza holistycznego to może w końcu coś by się ruszyło z Twoim samopoczuciem, a jak chodzisz do poszczególnych lekarzy, którzy zajmują się jedynie swoją wąską dziedziną i to leczeniem objawowym to co mogę powiedzieć... organizm nie jest pocięty na kawałki, trzeba patrzeć na niego całościowo. pisałam Ci X razy o tym jak ogromne znaczenie ma zdrowy tryb życia (zero używek, zdrowe odżywianie, unikanie chemii w innych postaciach), więcej nie mogę nic zrobić jeśli Ty nie będziesz naprawdę zdeterminowana i nie zabierzesz się za siebie. możesz tak chodzić od lekarza do lekarza i nic z tego dalej nie będzie wynikać... nie dostaniesz na papierku wyniku z daną jednostką chorobową a organizm będzie wciąż dawać znaki, że go męczysz. przepraszam Kasiu, może moje słowa brmią trochę ostro, ale uważam, że gdybyś naprawdę była przyparta do muru przez swój bardzo zły stan i chciała pozbyć się tych dolegliwości to byłabyś zdeterminowana, nie liczyła jedynie na medycynę akademicką, czytała, dowiadywała się, robiła coś. czytając Twoje posty zupełnie nie czuję tej determinacji. i to mnie bardzo martwi i smuci. bo samo narzekanie nic a nic tu nie pomoże. Twój stan wymaga aktywnego działania, a nie jedynie mówienia o tym i liczenia jedynie na wiedzę lekarzy. niestety, już niejedna osoba się w ten sposób przeliczyła. taka prawda. Kasiu, weź się za siebie, nie wiem, napisz to sobie w domu na wielkiej kartce, od konkretnego dnia, a nie tylko sobie obiecujesz, że zmienisz tryb życia, a potem popijasz Reddsa. chcesz w ten sposób być zdrowa? Kasiu... wmawiasz sobie, że te bóle stawów są kwestią psychiczną - a nie jest to też jakaś wymówka, żeby się za siebie nie zabrać? bo taka prawdziwa i dość radykalna zmiana sposobu odżywiania, porzucenia alkoholu, kawy, papierosów, powolnego odstawiania leków chemicznych wymaga bądź co bądź dużo silnej woli i wyrzeczeń, zwłaszcza na początku. ale to da się zrobić. Kasiu, otrząśnij się i zacznij działać!!!
-
Kasiu, dużo zależy od tego, jak zinterpretujemy napisane przez kogoś słowa. czasem trudno jest się wysłowić i napisać coś tak, by ktoś w 100% zrozumiał nasz tok myślenia, pewne rzeczy mogą zostać odczytane inaczej. moim zdaniem to, o czym pisał nowiesz w jakimś stopniu działa, nie jest to wcale taki głupi pomysł. moja terapeutka też mi kiedyś powiedziała, żebym zaakceptowała swój lęk, gdy się czasem boję, żebym go nie rozkminiała, nie nakręcała się, nie rozwodziła się nad nim, nie próbowała zwalczyć za wszelką cenę ani też się mu poddać, żebym nie myślała o nim. wtedy minie. ja odebrałam słowa nowiesz bardziej właśnie w takim sensie, dla mnie to ignorowanie, o którym pisał ma właśnie taki wymiar. to prawda, na forum często z różnicy zdań wynikają kłótnie, zgadzam się w zupełności, niestety.
-
wiecie co, nie wiem dlaczego tak jest, że jak ktoś tu faktycznie ma jakiś entuzjazm i wierzy, że coś mu pomaga to za wszelką cenę nietórzy chcą go sprowadzić na ziemię i jak zostało tu wspomniane - podciąć skrzydła, udowodnić, że nie ma racji, jeszcze czasem przy tym go ośmieszyć, itd. to wcale nie jest budujące tylko wręcz przeciwnie. a może akurat na nowiesz działa jego sposób? i może na kilka innych osób też? a nawet jeśli ten sposób nie jest w 100% skuteczny to ważne, że choć trochę mu pomaga i pchnie go jakoś do przodu, bo najgorzej jest stać w miejscu i użalać się tylko nad sobą. co daje ludziom odbieranie entuzjazmu innym? kiedyś mi się obiło o uszy, że odbieranie szczęścia innym też daje szczęście. może w tym przypadku nie jest ono do końca adekwatne do tej sytuacji, ale mam wrażenie, że jednak trochę tu pasuje. sorrki, trochę mi się ciśnienie podniosło jak zobaczyłam, że kolejnej osobie się w taki baaardzo niefajny sposób podcina skrzydła. tak to wygląda z boku.
-
kiszenie się w stolicy przymiotnik, który najlepiej by Cię określał?
-
nie mylisz się, Kasiu... malibu, nie chodzi o przykrość czy żal, ale o to, co napisała Kasia - to byłoby zbyt silne przeżycie dla mnie, a przy moim obecnym stanie jest to zdecydowanie niewskazane, bo każde bardzo silne emocje powodują nasilenie objawów mojej choroby. w sumie to nawet jestem ciekawa jaki on jest. ale boję się zaryzykować. nie teraz. najpierw muszę się wzmocnić. nad numerem telefonu się zastanawiam czy mu nie dać. ale na spotkanie na pewno nie jestem gotowa.
-
A miałaś z nim kiedykolwiek jakiś kontakt? Było ok? nigdy nie poznałam ani mojego ojca, ani jego synów czyli moich przyrodnich braci. mój jeden brat odezwał się do mnie kilka miesięcy temu pisząc, że dopiero się dowiedział o moim istnieniu i chciałby mnie poznać. podejrzewam jak się dowiedział - przez rodzinę mojego byłego chłopaka, bo tak się dziwnym trafem złożyło, że mój ex i mój ojciec są ze sobą w pewien sposób powiązani (daleka rodzina, ale nie ma więzów krwi). jakiś czas przed Wielkanocą przyjechał niezapowiedzianie do mojego domu rodzinnego nie wiedząc, że już tam nie mieszkam.
-
znów odezwał się do mnie na nk mój brat przyrodni. podał mi swój numer telefonu i poprosił o mój. napisał, że ma żonę i małą córeczkę. nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, jeszcze tylko takiego zamieszania mi w życiu potrzeba.
-
Rodzina Serrano jakie plany na wakacje?
-
że męczę się już tyle czasu i nie widzę światełka w tunelu.
-
no lepiej by było, gdybyś nie brał w tym czasie antybiotyków i nie robił badania również bezpośrednio po zakończeniu kuracji antybiotykowej, gdyż może to zafałśzować wyniki. chyba, że są to antybiotyki rozbijające cysty borelii (np. metronidazol). ja bym na Twoim miejscu poczekała jakiś czas.
-
to jest akurat prawda. przyczyną nerwic, depresji, zaburzeń osobowości, psychoz, zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, schizofrenii nie muszą być jedynie traumatyczne przeżycia, trudne dzieciństwo itd. mogą mieć one również podłoże biologiczne, m. in. być spowodowane różnymi drobnoustrojami, pasożytami, bakteriami.