-
Postów
2 857 -
Dołączył
Treść opublikowana przez _asia_
-
dokładnie, od siebie do przyczyn derealizacji dodałabym jeszcze stany migrenowe oraz niewystarczające dotlenienie organizmu i zakażenia różnymi drobnoustrojami.
-
widać jak mało znasz osoby tu piszące... jest tu myślę wiele osób, które są w bardzo kiepskim stanie psychicznym. tylko, że one o tym po prostu często nie piszą, może nawet na to nie mają siły, nie są w stanie. gdybyś zobaczyła coś więcej poza swoim bezndziejnym przypadkiem to może dostrzegłabyś, że inni ludzie też naprawdę mają poważne problemy. to nie jest atak na Ciebie, brak uczuć, polubiłam Cię i próbuję Cię naprawdę zrozumieć, chciałabym Ci bardzo pomóc. to nie jest tak, że nikt nie jest w stanie czytać tych ciężkich rzeczy jak piszesz, tylko nikt nie chce czytać w kółko tego samego. to Ci nie pomaga. co z tego, że ciągle piszesz o tym samym, to Cię nie pcha do przodu, kręcisz się tylko w kółko, a to błędne koło, to Cię jeszcze bardziej pociąga w dół, zobacz to w końcu Dziewczyno! może tego nie widzisz, ale w tej chwili też trochę manipulujesz - próbujesz wzbudzić poczucie winy użytkowników i "grozisz", że poszukasz sobie innego forum. nie odbierz tego źle. tak to wygląda jak się na to patrzy z boku. nie idź do psychologa tylko do wykwalifikowanego PSYCHOTERAPEUTY. kogoś, kto będzie z Tobą pracować na początku nawet na tych niewielu emocjach, które odczuwasz, czyli przerażeniu, lęku i będzie potrafił Cię poprowadzić dalej. nie zapisuj się na spotkania z psychologiem tylko na prawdziwą psychoaterapię. bardzo polecam psychoterapię integratywną. wierzę, że cierpisz, naprawdę wierzę. ale spróbuj dostrzec, że Twoje zachowania wcale Ci nie pomagają, sama sobie fundujesz dodatkowe cierpienie...
-
Wiolu, dziękuję za info. Nie potrzeba do niego skierowania jeśli ma podpisaną umowę z NFZ? to znaczy naprawdę idę sobie do niego tak po prostu bez skierowania od rodzinnego? przyznam, że na tym to się kompletnie nie znam, w ogóle biurokracja przyprawia mnie o zawrót głowy... -- 19 cze 2011, 10:09 -- ja do tej pory myślałam, że żeby móc iść do psychiatry na NFZ to potrzebuję skierowanie od rodzinnego tak jak na przykład jak chcę iść do endokrynologa, laryngologa itd. ...
-
Basiu, ja się już od pewnego czasu noszę z zamiarem przepisania się do jakiegoś lekarza w Warszawie, tylko z tym załatwianiem spraw to u mnie różnie bywa i nie wiem jak się za to zabrać. ale obiecałam sobie, że po obronie się za to zabiorę. bo i tak mój obecny lekarz rodzinny jest tak beznadziejny, że szkoda gadać. co trzeba zrobić, żeby zmienić lekarza rodzinnego? gdzie to się trzeba zgłosić, jakie dokumenty złożyć???
-
uht, dziękuję Ci za zainteresowanie... to dość skomplikowana sprawa, nawet nie wiem jak to opisać, uzewnętrznić się, bo mam straszny metlik w głowie. w skrócie chodziło o to, że odważyłam się wyznać prawdę, odsłonić i powiedzieć, że straciłam trochę kontrolę nad moim ograniczaniem pokarmów i produktów, że boję się jeść, że mi jedzenie zaszkodzi (faktycznie szkodzi, bo zaczęłam mieć kłopoty z wątrobą, o wzmaga lęk ), że przerastają mnie problemy związane z boreliozą, i że czuję się gruba, no i jakie emocje stoją za moimi problemami z wagą i odżywianiem. wprawdzie rozmawiałyśmy o tym, ale potem terapeutka, jak zwykle gdy się odsłaniam, namawiała mnie na spotkanie z psychiatrą, tym razem delikatniej wiedząc już jak reaguję na tę propozycję, chyba próbowała mnie jakoś podejść, przynajmniej tak to odczułam, a tego po prostu nienawidzę. i jakkolwiek na sesji byłam spokojna to wracając do domu zaczęłam sobie odtwarzać naszą rozmowę i po prostu wpadłam w furię. tak czy siak może być zadowolona, udało jej się (w moim odczuciu) mnie postraszyć, zaczęłam jeść więcej na siłę chociaż źle się potem czuję, byle by mi tylko dała spokój z tym psychiatrą. znam to z domu - straszenie pogotowiem, lekarzem, wmuszanie sterydów na przybycie masy ciała. więc godziłam się na siłę wbrew sobie przytyć. poza tym zachowanie terapeutki strasznie mi się skojarzyło z moją mamą - jak jest jakiś problem to odsyłanie mnie gdzieś albo wpychanie we mnie jakichś specyfików, żeby się to uciszyło. to była jej jedyna pomoc. po co ja mam iść do tego psychiatry i wydać tylko niepotrzebnie kasę, której i tak mi brakuje jak wiem, że będę z nim tylko walczyć na spotkaniu i udowadniać, że nic się nie dzieje, podkładać kłody pod nogi? jakbym miała nadmiar pieniędzy to jeszcze bym poszła, bo czasu mi nie brakuje, ale tak... bez sensu. na nfz iść nie mogę, bo nie mam tu w Wawie lekarza rodzinnego. i głupie pytanie zadam - po co idzie się do psychiatry? bardzo Was proszę o odpowiedź, to dla mnie ważne... -- 19 cze 2011, 06:23 -- zgadzam się z Moniką. nie mam nic przeciwko temu, brak uczuć, że piszesz, zupełnie mi to nie przeszkadza i jeśli Ci pomaga - pisz. ale uważam, że Monika ma rację. bardzo potrzebujesz uwagi, zainteresowania. i masz w sobie mnóstwo uczuć, z którymi kompletnie nie masz kontaktu, Ty ich sama nie czujesz, nie identyfikujesz choć ewidentnie są w Tobie. ale w ogóle nie jesteś zainteresowana wydobyciem ich, zajęciem się tym na terapii z kimś, kto się na tym zna. chciałabyś prostgo rozwiązania - tabletki, elektrowstrząsy. niestety, nie ma tak. czasem potrzeba kilku lat terapii, żeby był jakiś postęp. zmień terapeutkę, bo ta to jakaś pomyłka. kurcze, często jestem wściekła na moją terapeutkę, ale muszę jej przyznać, że jest bardzo dobra w pracy na emocjach, pomocy w ich dostrzeganiu, identyfikowaniu i szkoda, że nie trafiłaś do niej...
-
Nerwica a trudności z oddychaniem (astma,duszności)
_asia_ odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
no więc tak, Kasiu... ewidentnie widać, że jakiś problem z tą flegmą masz, coś mogło zostać po tej infekcji, możesz mieć też zaśluzowany organizm, co jest wynikiem spożywania pokarmów tworzących niezdrową wilgoć w organizmie. to nie prawda, że każdy ma flegmę i że to normalne. ja też miałam ten problem, i też uwidoczniło się to po infekcji górnych dróg oddechowych, a nasilało się potem po spożyciu nabiału, słodyczy i pieczywa. wspominam to jako koszmar. ktoś już opisywał podobny problem tu na forum, więc pozwolę sobie skopiować swoją odpowiedź: "co do wydzieliny proponuję: 1. ssanie oleju słonecznikowego 10-15 min. aż się zrobi biały, potem wypluć i wypłukać dobrze buzię, broń Boże nie połykać tego oleju. 2. eliminację z diety produktów wybitnie śluzo- i wilgociotwórczych, którymi są: mleko i jego przetwory (cały nabiał), produkty zawierające gluten a w szczególności z białej mąki, cukier i produkty z jego dodatkiem, czyli słodycze, słodkie napoje itd. 3. spożywanie kaszy jaglanej, która ma właściwości osuszające i nie dopuszcza do tworzenia się nadmiaru śluzu. te trzy sposoby są naprawdę skuteczne, sama miałam problem z dużą ilością wydzieliny w przełyku, gardle i oskrzelach (tak, że przez jakiś czas musiałam zażywać leki rozszerzające oskrzela, podejrzewano mi początki astmy i inne cuda). a te trzy sposoby mi bardzo pomogły i już nie zażywam leków." jeśli chodzi o tą białą pianę to nie jest to Twój wymysł, coś Ci zalega w oskrzelach, a nie chce "wyjść", pamiętam przypadek mojej cioci, ona też właśnie odpluwała jedynie białą pianę, przyjmowała leki na rozsszerzenie oskrzeli, bo coś było nie tak, a nie mogła się pozbyć wydzieliny z oskrzeli. dodam, że nie ma żadnych problemów nerwicowych, lękowych. problem ten miał też mój dziadek, który był jakby cały zaśluzowany. nie miał problemów nerwicowych. pamiętam jak całe dnie tylko rzęził, charczał, odksztuszał. rozumiem, że czujesz lęk, bo ja sama się bałam, gdyż wybudzało mnie uczucie ciężkiego płytkiego oddychania i konieczność odpluwania wydzieliny, której nie mogłam się pozbyć. naprawdę, spróbuj ssać ten olej, to trochę ułatwi pozbywanie się flegmy, w przeciwieństwie do jakichś syropów, tabletek - mnie one też nic nie pomagają. i zmień sposób odżywiania, to naprawdę działa. jeszcze jedno - skoro pojawiło się to infekcji to radziłabym zrobić przeciwciała w kierunku mycoplazma pneumoniae i chlamydia pneumoniae. a co do lęków z nią związanych to radziłabym się wybrać na psychoterapię, żeby łatwiej sobie z tym radzić. Pozdrawiam! -
kurcze, jakoś wypadłam z wątku. brak uczuć, ja bym się na Twoim miejscu skoncentrowała jednak na terapii, szukaniu dobrej terapeutki, a nie na solach litu, elektrowstrząsach etc. ... -- 18 cze 2011, 20:29 -- Wiolu, bardzo mało o sobie piszesz, a szkoda.
-
wczoraj miałam, wydawałoby się, dobrą, intensywną sesję. wracając do domu już nie byłam o tym przekonana, zrobiłam się niespokojna, a gdy dotarłam do domu to wpadłam w furię, dzwoniłam do terapeutki, dobrze, że nie odebrała telefonu, bo poleciałaby na nią niezła wiązanka, na którą bądź co bądź jednak nie zasłużyła.
-
Kasiu, trzymamy bardzo mocno!!!!! już wiem, dlaczego od kilku nie czuję, że żyję. ciśnienie. dziś mam 87 na 54. rzadko pijam kawę, ale właśnie sobie zrobiłam czarną gorzką z cytrynką.
-
brak uczuć, ja nie mówię, że się dziwię Twojemu przerażeniu (tak notabene to też uczucie i to bardzo silne, zaraz mi napiszesz, że to nie jest uczucie wyższe, ja nie uznaję podziału na wyższe i niewyższe tylko na przyjemne i trudne, bolesne, i chyba mam rację, moja terapeutka też tak mówi ), chciałam Ci tylko pokazać, że sama się dodatkowo straszysz i nakręcasz.
-
a próbowałaś w ogóle nie skupiać się na uczuciach, nie analizować tych niewyższych, nie myśleć, że nie masz tych wyższych? ja nie wiem czy Ty w ogóle sobie pozwalasz na te przyjemne uczucia. nawet jkbyś przez ułamek sekundy poczuła coś przyjemnego to pewnie i tak stłamsiłyby je te myśli o wszechogarniających cierpieniu. powtarzasz to jak mantrę. toż to pod jakąś autoagresję psychiczną już podchodzi. -- 17 cze 2011, 13:27 -- brak uczuć, a powiedz mi, co zmieni fakt, że dostaniesz konkretną diagnozę. wyobraź sobie, że jakiś fachowiec w końcu mówi Ci, co to za zaburzenie/choroba. i co dalej?
-
Boże, brak uczuć, co Ty się tak uczepiłaś tych diagnoz? co to zmieni w Twoim życiu? Ty się lubisz pławić w załamywaniu nad sobą rąk, babrać się w swoim cierpieniu, użalaniu się nad sobą, sama się straszysz, sama się dobijasz, nie widzisz tego??? czy Ty w ogóle o czymś innym myślisz i mówiesz niż o tym cierpieniu??? jesteś na nim tak skoncentrowana jakbyś niczego innego nie widziała i nie dopuszczała do siebie....
-
Amon, no co Ty. Nie zostawiaj nas.
-
wagę do plecaka? a może spróbuj nie wziąć..? wiem, że waga tylko nakręca, bo sama mam w domu. Zostaw wagę w spokoju. no po alko ja tylko raz w życiu wymiotowałam i od tamtej pory piłam zdecydowanie mniej, nie mieszałam, a teraz i tak nie mogę pić, bo go w ogóle nie toleruję, więc problem z głowy.
-
Dominika, wiem, i to rozumiem, bo mi ostatnio terapeutka powiedziała, że schudłam znowu i pytała ile ważę. a ja się głupia też w pewnym sensie ucieszyłam. ale dziś zamierzam z nią poważnie porozmawiać właśnie o tym, nie chcę kolejny raz wejść w to bagno. porozmawiaj z kimś o tym, zanim stracisz całkowicie nad tym kontrolę. anoreksja to choroba duszy, emocji, więc niemożliwe, że Twój terapeuta się na tym nie zna. ja tak samo nigdy nie miałam bulimii, bo mam emetofobię, na szczęście. kiedyś miałam zapędy, ale lęk zwyciężył.
-
Amon, chusteczkę?
-
Kasiu, ale poszłaś, pokonałaś swój strach i niemoc, spójrz na to też tak. nie schowałaś głowy pod kołdrą tylko stawiłaś czoło swoim lękom! Amon, Ordnung muss sein.
-
dziękuję Ci... :* pracę udało mi się napisać, bo zrobiłam to wcześniej, tzn. napisałam prawie całą, zanim zaczęłam się leczyć, miałam się bronić we wcześniejszym terminie, bo istniała taka możliwość, ale nie wyszło z powodów, jakby to ująć, biurokracyjnych więc będę się bronić w normalnym terminie. teraz nie dałabym już rady pisać, bo zioła bardzo nasilają objawy, mam tylko nadzieję, że jakoś się obronię, boję się, że stanę przed nimi, ukłonię się i wyjdę. bo ja zapominam jak się mówi po niemiecku, nawet po polsku mi wypadają strasznie słowa, nic nie pamiętam co się uczę. a w ogóle to jestem strasznie uparta, nawet jak się słaniam na nogach to jeśli mam coś zrobić - robię choćby ostatkiem sił.
-
Kasiu, w takim razie nie ma co tego odkładać po raz kolejny, trzeba się z tym zmierzyć...
-
Kasiunia, ja się dosłownie identycznie czuję, IDENTYCZNIE!!!!!!!! Mam nadzieję, że dasz radę się jakoś zebrać... A jeśli nie to może tych gości dałoby się przełożyć? Siostra z rodziną? Ja czytam, uczę się i w ogóle nie wiem co czytam, tak jak to napisałaś - tak jakbym nie rejestrowała co sięwokół mnie dzieje i byłą za mgłą, i ja nie czuję że żyję. Co się dzieje?
-
myślałam o Tobie, Kasiu, zastanawiałam się, co się z Tobą dzieje... jak się czujesz?
-
Tak, wszystko tak mówię. Ona pwiedziała, że uważa, że dalsze chodzenie na terapię nie ma sensu, bo ona jest bezradna. jeśli opowiadasz jej w taki sam sposób wszystko to, co tu piszesz a ona mówi Ci, że chodzenie do niej nie ma sensu i jest bezradna to niestety, ale tym bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu o jej niewystrastarczających komepetencjach. -- 17 cze 2011, 09:53 -- brak uczuć, dziewczyno kochana, szukaj dobrej terapeutki, takiej, która umiałaby z Tobą naprawdę pracować. to by była pierwsza rzecz, którą bym zrobiła na Twoim miejscu, gdybym była w Twojej sytuacji.
-
no Chorwacja jest cudna, zwłaszcza Dalmacja, byłam dwa razy i to jest normalnie moja druga ojczyzna, zakochałam się w tym kraju.
-
Dominika, jeśli sama po sobie czujesz, że zaczyna Cię to za bardzo wkręcać to powinnaś szukać pomocy, przede wszystkim poruszyć ten temat na terapii.