Skocz do zawartości
Nerwica.com

_asia_

Użytkownik
  • Postów

    2 857
  • Dołączył

Treść opublikowana przez _asia_

  1. dokładnie tak, chlamydią pneumoniae człowiek zaraża się, w odróżnieniu do chlamydii trachomatis, drogą kropelkową, i bardzo dużo ludzi jest "posiadaczem" tej bakterii, z tym, że niektóre układy odpornościowe sobie z nią radzą i ją zwalczają, a te osłabione nie, wtedy rozwija się infekcja przewlekła. -- 02 lip 2011, 05:55 -- Kris, a powiedz mi, czy gdy jesteś głodny to masz jeszcze jakieś inne objawy oprócz tego mroczka? np. słabość/spięcie mięśni, pocenie się, poddenerwowanie, straszne osłabienie, irytacja?
  2. no chlamydia jest też trudna do wybicia. żeby było śmieszniej nie pozbędzie się człowiek borelii jeśli najpierw nie wyleczy się koinfekcji. tak przynajmniej mówił mi lekarz.
  3. no dokładnie Robert, mam to samo, dokładnie tak jak opisujesz, są to męty. Chlamydię też mam. no i mroczek, o którym pisał Kris. powidoki i śnieg optyczny też posiadam. -- 01 lip 2011, 21:06 -- eee tam, Ci lekarze to głupoty gadają, większość niedouczona jest, a nerwica jest mocno przereklamowana (lekarze podciągają pod nią zbyt wiele dolegliwości, które z nią nie mają nic wspólnego!!!), mi wciskano ją przez 25 lat , utrudniając mi tym samym prawidłową i właściwą diagnostykę. może masz jakąś bakterię po prostu i tyle.
  4. męty i mroczki, powidoki nie mają nic wspólnego z nerwicą. Kris, ta kropeczka, którą opisujesz to typowy mroczek migrenowy, ja też taki mam , pojawia się przy stanach migrenowych (może być bez bólu głowy!), które występują przy dłuższych przerwach miedzy posiłkami, głodzie, niskokalorycznej diecie, patrzeniu się na zbyt jasne światło/ekran komputera, tv/słońce/niebo, pogodowo, po spożyciu pokarmów będących wywołaczami migren itp. męty występują często przy zakażeniach chlamydią pn lub trach. według niektórych również przy boreliozie. również przy migrenach, które notabene są nie rzadko ich skutkiem (tych zakażeń).
  5. Nie przeszkadza, ale po prostu w ogóle mnie nie interesuje. Nie mam motywacji do wspierania firmy która sprzedaje mleko w proszku. Po drugie, też jestem negatywnie nastawiona do karmienia dzieci czymś takim. no fakt, to są dość przekonujące argumenty... jeśli nie jesteś przyparta do muru finansowo to może poszukaj czegoś bardziej odpowiedniego dla siebie, czegoś, co będzie Cię trochę interesować... ja bardzo potrzebuję kasy i podjęłabym się każdej pracy, którą tylko byłabym na siłach teraz wykonywać.
  6. polakita, dziękuję, tylko wiesz, ja teraz kompletnie nie wiem co ze sobą zrobić i już w jakiś dołęk wpadam, jeszcze teraz mam przerwę w terapii i znów nie widzę sensu, żeby żyć. bo nie mam czym żyć. potrzebna mi jakaś praca w domu, tylko mózg ogłupiony przez leki, a mój kierunek studiów jest typowo umysłowy. nie wiem co ze sobą zrobić, nic tylko położyć się i zasnąć na wieki. Może spróbuj jednak z tą pracą, a może okaże się jednak nie taka zła? to co, że chodzi o mleko.
  7. :* polakita, a co to za praca?
  8. Olu, a myślisz, że mi jest łatwo? że tak sobie gadam o uczuciach, które mam? to się mylisz. gdzieś się bardzo zagubiłam i coraz mniej czuję siebie, właściwie to nie wiem czy ja jeszcze coś czuję czy już nie, jestem od kilku miesięcy coraz bardziej oderwana od rzeczywistości. w samotności trochę czuję siebie a przy innych - w ogóle, nawet nie pamiętam prawie nic o sobie, tak jakbym traciła pamięć. więc sobie wyobraź jak rozmawiam na terapii. nic mnie nie interesuje, nic nie cieszy, jak mi ktoś coś powie, że mam zrobić - robię, albo sama wiem, że powinnam. zawsze robię. jak robot. ale nie umiem robić nic dla przyjemności. idź do tej kliniki, może to Twoja szansa. tym bardziej, że piszesz, że już kolejnej nie będzie...
  9. brak uczuć, Olu, ja wymiękam, przepraszam, nie mam siły. tzn. nie mam już siły próbować sugerować Ci, żebyś przestała skupiać się na objawach, panikować i się nakręcać a wziąć się za inne sprawy na terapii. może kiedyś do tego dojdziesz sama. jeśli masz ochotę tak dalej cierpieć - rób tak dalej, rozpisuj się o swoim cierpieniu, myśl ciągle o swoim beznadziejnym stanie, lamentuj, skupiaj się na nim. your life - your choice.
  10. brak uczuć, w jakim nurcie pracuje Twoja terapeutka? może pisałaś, jeśli tak to jakoś mi umknęło -- 01 lip 2011, 14:11 -- o to ja też tak miałam na początku... masakra. najgorzej zawsze zacząć, przynajmniej dla mnie. potem jak się wkręcę to jakoś idzie. ale przez cały czas zamiast skupić się na pracy to zastanawiałam się właśnie jak ona zostanie oceniona, jakie błędy zostaną mi "wytknięte" itp. itd. ... o 17tej mam ostatnią sesję przed urlopem terapeutki. czuję się tak jakby to miało być moje ostatnie spotkanie z nią. w ubiegłym roku aż tak tego nie czułam. w ogóle do kitu jest. zniknął mój cel - studia, dziś zniknie moja terapeutka. i zniknę ja. znów nie czuję, że jestem. nic nie muszę, nie będę musiała tłuc się 2 razy w tygodniu przez Warszawę, więc zalegnę w domu i całkiem chyba zdziczeję. nic mi się nie chce.
  11. naranja, odczuwam i to bardzo. ale mam poniekąd związane ręce. czym? poczuciem wdzięczności. jestem bardzo zależna od mojej rodziny, przede wszystkim finansowo. bez finansowego wsparcia nie mogłabym się leczyć na boreliozę i inne moje paskudztwa oraz mieszkać w Warszawie. nie jestem w stanie podjąć stałej pracy, więc nie byłoby mowy o utrzymaniu się w stolicy. no i o sfinansowaniu leczenia. to mnie wiąże najbardziej. wybieram mniejsze zło - robić tak jak one chcą, spełniać ich oczekiwania i chociaż być od nich oddzielona, mieszkać bez nich, móc oddychać albo zbuntować się i... mieszkać z nimi. a tego nie chcę za nic w świecie, bo znów się tam całkiem zapadnę jak to było w ubiegłm roku. więc wybieram obecnie to pierwsze, bo innego wyjścia nie mam. -- 01 lip 2011, 09:56 -- a co do spełniania oczekiwań ludzi wokół mnie... cóż, potrzeby innych ludzi są ważniejsze dla mnie niż ja sama. bo czuję jakby mnie nie było. jakby wyznacznikiem mnie byli właśnie inni ludzie.
  12. ja też. i że pójdę do chłopa jako parobek harować jak wół.
  13. Hej! Pasman, ja mam DOKŁADNIE TAK SAMO. Gdy ktoś mówi do mnie szybko albo coś niespodziewanego to mnie "wywala" całkowicie z rzeczywistości, jestem jak w transie, jakbym zapomniała jak się mówi i mam totalną pustkę w głowie. Mam tak od dwóch lat i nie mam pojęcia co z tym zrobić.
  14. u mnie najgłówniejszym powodem nie rzucania tego, czego się podejmowałam był lęk przed tym, że zawiodę innych - przede wszystkim nauczycieli, profesorów, no i moją rodzinę. odkąd pamiętam wciąż rozkminiałam kto co sobie o mnie pomyślał, czy się nie wygłupiłam, czy nie zawiodłam, nie sprawiłam przykrości, nie rozczarowałam itd. ... analiza non stop. wciąż analizuję, siebie i wszystko wokół.
  15. kasiątko, into the void, dziękuję :*, jejku, jeszcze nigdy nie dostałam z żadnego powodu tyle gratulacji co tu. -- 01 lip 2011, 06:06 -- Moniko, ja też czekam... Tylko niestety wciąż w czasie teraźniejszym a nie przeszłym. Wiem, że oceny nie będzie a nie potrafię tego wyłączyć. Czekam na ocenę każdego człowieka, z którym mam kontakt. Nawet pani w sklepie czy gdzieś w recepcji. Może również dlatego unikam kontaktów z ludźmi. Mam już dość tego drżenia jak zostanę oceniona, a nie potrafię tego przerwać. Też martwię się o Kasię.
  16. Dorota, ja o forum też mówiłam swojej terapeutce, nie skomentowała tego w żaden sposób czy to dobrze czy źle tylko pytała dlaczego piszę na forum, co ono mi daje, co sprawia, że mogę się tu otworzyć, a w bezpośrednim kontakcie nie, co takiego w nim jest, i w ludziach na nim. -- 30 cze 2011, 20:49 -- ja nie wiem, Moniko. można powiedzieć, że czekam tylko na jakieś instrukcje, żebym mogła wypełnić kolejne zadanie.
  17. Moniko, ja naprawdę bym się z nimi chętnie zamieniła. Bo z zazdrością zawsze patrzyłam na roześmianych rówieśników bawiących się razem, wychodzących gdzieś, potrafiących coś olać, odpuścić, robiących coś dla siebie.
  18. ja nie wiem co mi sprawia przyjemność. -- 30 cze 2011, 20:42 -- i bardzo dobrze!!!
  19. naranja, Moniko, dzięki za gratki!! naranja, wiesz dlaczego udało mi się skończyć moje studia? chyba głównym powodem była moja rodzina. skończyłam je dla niej. bo nigdy by mi tego nie wybaczyła i wstydziłaby się mnie, a najbardziej moja babcia. tu już chyba nie tyle chodzi o moje ambicje i poczucie własnej wartości co spełnienie oczekiwań mojej rodziny. nie chciałam, żeby się za mnie wstydziła. a odkąd pamiętam czułam wstyd, że ich zawodzę. zresztą wciąż mi powtarzano, że bez edukacji będę nikim. moja rodzina robiła wszysto, żebym w otoczeniu uchodziła za idealną. Moralność pani Dulskiej, echhh... jak chorowałam na anoreksję to kazano mi się tak ubierać, żeby nie było widać, że jestem chuda, bo wstyd się ze mną pokazać, bo ludzie będą gadać. kiedyś sąsiadka powiedziała mojej babci, że ja mam chyba anoreksję. babcia zaprzeczyła w żywe oczy, mówiła, że to z przemęczenia, bo bardzo dużo się uczę. nawet o fryzurze ciężko mi było samej decydować, bo słyszałam: "tylko mi się obetnij tak, żeby nie wstyd było z Tobą gdzieś jechać". niby błahe sprawy, ale mnie to wszystko bolało. jak się obcięłam krótko to słyszałam, że wyglądam jak więzień, chuligan, że będą się ze mnie śmiać, a Ci co mówią mi, że mi tak ładnie (bo dużo osób mi to mówiło) to kłamią i się ze mnie podśmiewują. zawsze miało być tak jak moje trzy kobiety chciały. przy czym najczęściej nie mówiono mi tego wprost, ale skutecznie mną manipulowano, wzbudzano poczucie winy. takich przykładów w moim życiu było tysiące, kontrolowano każdy aspekt mojego życia, łącznie z wypróżnianiem i innymi fizjologicznymi sprawami choć byłam już nastolatką, o czym kiedyś zresztą pisałam. ja wciąż żyję dla innych. siebie nie czuję w ogóle. żyję obowiązkami. gdy kończy się jeden, muszę sobie znaleźć inny, żeby życie mi jakoś mijało. inaczej jest tylko pustka i bezsens. -- 30 cze 2011, 20:39 -- malibu, Tobie też dziękuję! :* Kochani jesteście wszyscy!
  20. sens, dziękuję! :* wszystkim Wam dziękuję, Kochani... sens, jesteś w takim razie na dobrej drodze, chciałabym kiedyś tak jak Ty czerpać przyjemność z tego co robię... niestety, od małego byłam jak robot - nauka, książki, szkoła muzyczna, kółka zainteresowań, malowanie, lepienie, origami itp. itd... nigdy tak naprawdę nie sprawiało mi to prawdziwej przyjemności. odkąd pamiętam robiłam wszystko z poczucia obowiązku albo, żeby pokazać innym swoje efekty, żeby byli zadowoleni, nawet jako mała dziewczynka, jak to możliwe.
  21. łiiiii brawo!! uściski i gratulacje Wielkie Pani Magister!! Amelko, bardzo dziękuję. :*
  22. Agnieszko, kite, Dorota, dziękuję!!!! :***
  23. wiesz, łzy mi stanęły w oczach jak to przeczytałam. widzę dużo analogii z moją sytuacją życiową, moją przeszłością. ja miałam trzy takie matki , których nie chciałam denerwować, rozczarować, chciałam być bezproblemowa, zawsze grzeczna, ułożona, odnosząca sukcesy i dla których chciałam być idealna, żeby były ze mnie zadowolne. moją ciocię, mamę i babcię. poświęciłam za to siebie. -- 30 cze 2011, 18:22 -- obroniłam, jestem magistrem!! -- 30 cze 2011, 18:25 -- Tak, tak mi właśnie zostało. Ten upór w dążeniu do celu jeśli chodzi o wykształcenie choćby się waliło i paliło. To dla mnie jedyny wyznacznik bycia kimś. Tyle, że nie robię tego z przyjemnością, zmuszam się, bo też mnie właśnie odrzuca. Ale w zmuszaniu się do różnych rzeczy jestem mistrzem. Dla przyjemności nie robię nic. Wszystko z obowiązku. Jak robot, automat, steruję sobą.
  24. Strasznie mi przykro Ale miej nadzieję, może to jeszcze nie jego czas, trzeba wierzyć. Dobrze, że wspierasz babcię...
  25. podpisuję się pod tym obiema rękami i nogami jeśli chodzi o mnie. i tak mi zostało. tym sposobem zmarnowałam 26 lat swojego życia. tak się właśnie czuję. smutne to. i trochę groteskowe w moim przypadku, bo nawet z mojego intelektu i wiedzy niewiele zostało, borelioza skutecznie mnie ogłupiła i cofnęła w rozwoju jak porównuję siebie teraz i dawniej.
×