Skocz do zawartości
Nerwica.com

chojrakowa

Użytkownik
  • Postów

    7 764
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez chojrakowa

  1. Jakiś chvjowy okres wszędzie widzę. Ja żyję wciąż ale słabo, bez większego sensu. Lęk, wkvrw i depresja. Staram się przetrwać i wygrzebać jakoś.
  2. chojrakowa

    Marihuana

    Halucynka kto pyta nie błądzi, rozejrzyj się
  3. chojrakowa

    Marihuana

    Nie świruj Kaleb, nałóg to nałóg, a od pierwszego blanta do uzależnienia wciąż daleko. Chociaż to psychodelik i należy mieć na uwadze, że przy szeroko pojętych problemach psychicznych może pokarać. Świadomość własnej podatności na uzależnienia również mile widziana. I wio.
  4. Naemo, bo chyba w ogóle usuwać nie można, edytować jedynie. Rany, czuję się coraz gorzej. Jestem smutna i zrezygnowana, ale napięcie mam ogromne, od zera do chvj mnie strzela w 0,001s. Nie mam siły. Wiem, że to minie, ale ciężko mi to znieść, gdzieś w środku bardzo się boję, że tak już zostanie. Nie mogę iść biegać/ćwiczyć bo rest mi potrzebny jak tlen. Dzisiaj rano nie miałam siły się ruszać, ciało potrzebuje odpoczynku, duch rozładowania. Nie chce mi się z nikim gadać, tylko płakać mi się chce. I mdli mnie na myśl o jutrzejszym dniu. Nadal nie odkryłam przyczyny/początku tego stanu. Może przeżywam rozstanie? Przemęczenie? Wyczerpanie nerwowe? Kurva, zaczynam się miotać, niech to się skończy.
  5. Wio na terapię dziewczynki, biegusiem. Ja też wrócę, w swoim czasie. Na razie nie mogę sobie na to pozwolić ale mam to na uwadze Pobiegałam, diy stabilizator na kolanko i po 7km czuję się, cóż, chyba uspokojona nieco. Muszę się zastanowić o co cho, ale to jutro. Tymczasem idę w kime. Dobrej nocy i do jutra!
  6. A ja bym była ostrożna z podciąganiem cech osobniczych pod jeden wspólny mianownik BPD. Czuję się chvjowo. Jestem wściekła i smutna, nie wiem co bardziej. Rozpłakałam się w pracy, nie radzę sobie z napięciem zupełnie. Nie chce mi się ruszać, żreć ani gadać. Wszystkich odpycham dziś, na siebie patrzeć nie mogę. Wiem, że to minie (NA PEWNO), ale jest mi strasznie ciężko to przetrwać i niezupełnie wiem co spowodowało ten stan. Płakać mi się chce, tylko wiem, że jak wpadnę w sentymentalny ton "dlaczego ja" to w życiu się z tego nie wygrzebię. Planuję pobiegać, oby pomogło chociaż trochę, bo nie chce mi się jak chvj Jak u Was, lepiej?
  7. bringthenoise, no i chwała Naemo, spojrzeć na siebie z troską. Zaopiekować się sobą, bo u mnie to nie działa z automatu. Na autopilocie to ja mam misje autodestrukcja i brak orientu na swoje potrzeby. I uznania i pochwały dla siebie też brak, a to ważne myślę, żeby było. Bo od takich bzdurek się zaczyna akceptacja, wszystko od razu lepiej się układa.
  8. Naemo, a co Ty byś właściwie chciała usłyszeć? Zastanawiałaś się? Poćwiczyłam (drugi głos wrzeszczy: ZA MAŁO!), jadłam przyzwoicie i zdrowo (ZA DUŻO!) i jestem nieco spokojniejsza niż rano. No nie pamiętam tak smutnego, pozbawionego sensu, przepełnionego lękiem i złością dnia. Ale minął, jak wszystko. Muszę zadbać o siebie bo znów, nie wiadomo kiedy, zupełnie się zgubiłam i zapomniałam. Ruda, odbiór. Gdzie Wszyscy?
  9. Nie jesteś zobowiązana do spełniania niczyich oczekiwań. Nadrzędne jest teraz zadbanie o siebie. Każdy stan jest przejściowy w naszym świecie, dzięki Bogu. Mam całe usta w opryszczkach i znów zjada mnie grzyb. Troche stresu&napięcia i zaczynam się sypać, sic.
  10. Może przerwa od życia to właśnie to czego potrzebujesz. To nie ich decyzja (i zycie) tylko Twoja. To ty wiesz najlepiej. Decyduj, jesteś dorosła. Ja kolejny dzien rano wstaje z lękiem, napięciem i smutkiem. Jestem zrezygnowana i nie mogę nic z tym zrobić, męczy mnie to. To się na pewno nie bierze z niczego ale ucieszyłaby mnie chociaż chwilowa ulga, serio.
  11. Ruda, Twój argument dotyczący omijania psychiatry szerokim łukiem jest co najmniej słaby, zastanów się. To nawet nie brzmi logicznie. Jesteś dorosła, idź do lekarza i spróbuj sobie pomóc - o ile pomóc sobie chcesz. Możesz zawsze poczekać aż Twój stan osiągnie apogeum (prędzej czy później) i wtedy szpital welcome to. Ale po co? Wolna jesteś, chyba najlepiej jeśli tak zostanie. Każdy potrzebuje czego innego, zastanów się tylko, czego chcesz. Ja mam gówniany stan, nie chce mi się pisać nawet bo to bez sensu.
  12. Ruda, na moje to pędem do psychiatry. Oddalasz się od rzeczywistości galopem, trzeba to zatrzymać. Boli mnie głowa. Jestem zmęczona jak pies, mimo że weekend. Robię dobrą minę do zlej gry sama przed sobą. Tak nie wygląda warrior jak ja wyglądam dziś. Jak ja wyglądam i myślę ostatnio. Pogoda pod psem, ide się przejść.
  13. Naemo, miałam. Tylko przez te wyrzuty sumienia ćwiczyłam do 23... To dzika nienawiść do samej siebie, autodestrukcja poziom max, nie do okiełznania. Nienawidzę tego stanu. Ja często reaguję złością w stanach napięcia albo lęku. I zwykle od irytacji do wybuchu agresji mija jedna nanosekunda. Zrobiłam 10km, lepiej mi. Mam pewne postanowienia nawet. Dopiję piwo, wezmę prysznic, zapalę sobie. Siedzę sama i nieźle mi z tym, jestem zmęczona i to bardzo.
  14. Jaśnie pan Krzyś zacnie sobie po mnie pojechał od rana i tym oto sposobem zamiast obiadu najadlam się czekoladek. Czuję się koszmarnie. Nie mam pojecia co z tym zrobić, wczoraj ćwiczenia nie pomogły, biegać nie mogę, już się nie da z takim kolanem/biodrem chwilowo, krzyczeć mam ochotę i płakać i mam taką nienawiść i złość i obrzydzenie do samej siebie że to się w głowie nie mieści. Rzygam tym.
  15. Zordon, ja i pan S mieliśmy romans, dobry rok wstecz. Jakoś znów na siebie natrafiliśmy. Nic przyszłościowego.
  16. Naemo, dobrze, że dobrze. Poznajcie się i pracujcie, czego chcieć więcej. Czemu nie grasz w piłkę już? Sówko, z zębami to witam w klubie. Moje zęby to w ogóle dużo przeszły, niejedzenie, rzyganie, wciąganie, zgrzytanie, zaciskanie... No ale są, działają Miałam ciężki dzień, żadna to nowość ostatnio. Dużo emocji, dużo napięcia i jeszcze dużo jedzenia, no combo max Odbiło mi się to czkawką rzecz jasna, nie mogę na siebie patrzeć. Ćwiczyłam, nie pomogło. Zastanawiam się, kiedy nadchodzi moment, w którym ćwiczenia szkodzą i przestają być częścią wspomagającą. Do przemyślenia, ale nie dziś. Jestem zmęczona, najbardziej rzecz jasna sobą. I Nim, bo nadal stosuje politykę podjazdową. Nic nie ułatwia. Znów spotkałam się z panem S, chyba mamy siebie zawsze w zanadrzu. Obym się tylko nie zagalopowała w tych wszystkich przyjemnościach, które moglibyśmy sobie dać. Jutro będzie lepiej, na pewno. No i - jutro piątek. Może napiję się wódki.
  17. Zordn, w sumie słuszna uwaga, masz rację. Zębaty potwór w mojej głowie już przelicza kalorie z pączków i wytyka mi jak bardzo jestem spasiona. Noł noł noł keep breathing
  18. BratKat jeżdżę konno Kiedyś skoki, potem ujezdzenie, teraz przerwa bo mój koń na rehabilitacji od roku i z nim do wyczynu juz nie wrócę a na drugiego hajsu chwilowo brak... Sówko dawaj mi tego ebooka na pw!
  19. Naemo, nie nie ironia Buduję w sobie (mozolnie) zdrowe podejście do jedzenia, więc sądzę że jedzenie pączków w dzień pączków jest ok. I jem Nlpz to niesterydowe leki przeciwzapalne, znów od rana zapodałam mixa bo biodro nie odpuszcza. Mam nieco zaorane stawy od sportowej intensywnej jazdy w młodym wieku. Zordon, K to Krzyś. W sumie mogę pisać i tak, skoro Cię to drażni. Naemo mi moje napięcie nie daje żyć, gdybym nie była go świadoma i noe starala sie jakos tego ogarniać to biegałabym wściekła albo smutna i przerażona, jadła /rzygala, jeździła samochodem jak wariat, proszek, procenty i stanie na klatce "bo nie usiedzę". No automatycznie podświadomie dążę do rozładowania i to w samym kiepskim stylu więc... Wybieram świadomość. Jadę do pracy. Miłego dnia wszystkim!
  20. Zordon, dziękujemy za sensowny wstęp, a tymczasem wróćmy do szarej, raczej go pozbawionej rzeczywistości. Uważam, że z każdym kolejnym dniem można się pogrążać w swoim zaburzeniu (zaburzeniach) albo stawiać mu czoła. Jesteś jaki jesteś - naucz się to i siebie akceptować, mieć przy tym satysfakcję z życia i nie krzywdzić innych bardziej, niż to niezbędne. Trzeba czegoś więcej? To już nie znaczy wystarczająco zdrowy? Ja przeżyłam kolejny dzień w pracy z K. Nadal majstruje z moimi emocjami, może jednak mniej niż wczoraj, skoro nie wracałam z pracy z płaczem, z buta Zeżarłam TONĘ cukierków, potem doszłam do wniosku, że jestem gruba, sfaszerowałam się nlpz i poszłam biegać, brawo ja. Czuję się nieco lepiej, para zeszła. Nie jestem jednak przekonana co do słuszności moich poczynań. Czyli napięcie. Wy też macie go TYLE? Co z nim robicie? Dystans i opanowanie - dwa hasła na najbliższy czas. Btw, jutro tłusty czwartek Dzieciaki - JEMY? Ja mam zamiar zjeść tyle pączków i faworków i pączków ile dam radę Jak dzień?
  21. Bringthenoise, rozbiłaś bank to no było zdrowe, wiem. I dlatego w tym byłam i dlatego w tym nie jestem. I nie będę. Tylko pytanie ile jeszcze zapłacę i jak. Piotr, tak, racja mam jeszcze inne futra w domu, trochę tego jest. Akwn, Kontrast dobrze o tym pisze. Chyba w miarę prosto i jasno. Ja mam ogromne deficyty a K po nich ciśnie - czy z premedytacją - nie wiem, chyba tak (juz galopuję żeby go usprawiedliwić, tfu). Zordon hehe nono K jak... I to jest ten moment kiedy emocje szaleją, napięcie jest max, popędy gnają mnie ku katastrofie a rozum mówi: keep calm. I jesli ten spokój zachowam i popłynę, to będzie krok na przód, dalej od "choroby". Dzięki za wsparcie robaczki, doceniam po stokroć!
  22. Naemo, robię co mogę. Ale muszę się jakoś rozładowywać. To tylko ja taka napięciowa jestem? Jak lepiej to korzystaj, zrób coś.
  23. Zordon, mój były facet. Mój -już nie mój K. Pracujemy razem, nadal. Obawiam się że próbuje mną manipulować okazując mi znów czułość w celu osiągnięcia korzyści. Kurva to nawet brzmi paranoicznie. Ale tak jest. Bo po otrzymaniu takiego pocałunku w czółko pewna część mnie (powiedzmy, że Mała Ania) zwija się w kłębek, dostaje rumieńców i uśmiechu i dołeczków w policzkach i ma ochotę mruczeć jak kot: jestem twoja CAŁA. To niebezpieczna gra, duże emocje, ukryte pragnienia i lęki. A on bawi się. On chce mnie tylko zjeść. Wracałam z pracy (6km...) pieszo niemal biegiem, i dobrze że padało bo mogłam naciągnąć kaptur i płakać. Kolano kaput. Poćwiczyłam. Ugotowałam. Pogadałam z przyjaciółką. Leżę z kotem na brzuchu i zastanawiam się co zrobię, jeśli On będzie się zachowywał w ten sposób jutro. Zmęczył mnie ten dzień, jak u Was?
  24. Objął mnie i pocałował w głowę i czoło. Łeb mi zaraz eksploduje, oddycham sobie i tlumaczę jak trzeba. Na razie nie działa ni chvja. Dlaczego on to robi?
×