Skocz do zawartości
Nerwica.com

chojrakowa

Użytkownik
  • Postów

    7 764
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez chojrakowa

  1. @acherontia-styx uszanowanko, w kupie raźniej @Heledore a skąd ta zwała? Rozwiń U mnie chyba przedwiośnie, czyli stan, kiedy odcienie szarości rzeczywistości, która mnie otacza, stają się niemal namacalne, kurz opada, nie można nie dostrzec dobrych emocji, ale wszystko zdaje się być takie surowe. Lekki chaos, mam całą paletę objawów odstawienia Duloxetyny, drogi moje i P. się rozeszły, trawię stratę, jestem przeziębiona i rozbita. Sklecenie zdania wymaga skupienia, staram się przeczekać. Oswajam samotność znów, pustka mnie dławi. Btw, poleci ktoś jakiś serial? Po Dark każdy mnie rozczarowuje, a potrzebuje zająć łeb.
  2. Wybaczcie post pod postem, ale mam przemyślenia z rana. Mianowicie: czy tym właśnie wyraża się równowaga i harmonia naszego bytu, że jeśli jeden jego wymiar zaczyna się porządkować i uspokajac, inny niechybnie się pierodli? Złość i rozładowanie, chociaż ta złość miała wiele twarzy. Idę do pracy.
  3. @shira123 yes ofc Ale to nie jego zasrany biznes po co mi te studia i bierze pieniądze za inne rzeczy niż doradztwo w kwestii ścieżki mojej kariery.
  4. @Heledore druga. Wycieczka osobista pt moje studia są bez sensu bo sama sobie nie pomogę, a terapeuta żaden nigdy że mnie nie będzie gratis. @Carica Milica @Lilith jesteście przekochane @shira123 gratuluję! U mnie bez poprawek się nie obejdzie, zdolniacha z ciebie. Ja mam misję odstawienia xanaxu, robię co mogę. Wczoraj zdecydowałam się zrezygnować z duloxetyny więc proszę o kciuki, żeby mi to wyszło na zdrowie. Zaczynam odczuwać spokój, chwilami tylko ale jednak, takie zrozumienie i pogodzenie i mam nadzieję że te chwile zwiastują koniec chaosu, który mnie ostatnio opętał. Chciałabym wierzyć, że tym okresom da się zapobiec, że nie jestem na nie bezwolnie skazana, że coś mi umknęło i spowodowało ten pożar, który powoli gaszę. Na szczęście mam wprawę we wstawaniu z popiołu Buziaki robaki!
  5. @Heledore uskrzydlona A tak na poważnie: doszłyśmy do wniosku, że relacja terapeutyczna jest o wiele ważniejsza w moim przypadku niż sposób pracy, tym bardziej, że nie idziemy sztywno/jednotorowo systemem. Oddział dzienny ani żaden ośrodek mi nie posłuży, miałam rację, ona się z tym zgadza. Zgadza się niestety także z tym, że faktycznie mam bpd ale nie jestem chodzącą efką, jestem Anka. I to tylko chwilowa kompensacja, żaden koniec świata, ośrodki, dziesięć różnych leków i bóg jeden raczy wiedzieć co jeszcze, bo przecież na codzień sobie radzę. Jestem zła na to, jak mnie wczoraj potraktował ten lekarz i zdziwiona zarazem, jak łatwo dałam się ponieść emocjom i wkręcić sobie, że jestem złamanym, uszkodzonym, nic nie wartym, chorym odpadem, któremu nie pozostało nic więcej niż leki, a jedyny wybór jakiego może dokonać, to wybór oddziału na którym wyląduje.
  6. @shira123 gratuluje zdanego egzaminu, moja sesja leży i kwiczy, a w weekend mam dwa tragiczne egzaminy, które raczej upiedrolę. Co do dziennego - i mam i nie mam, bo musiałabym zrezygnować z pracy i na ten czas zaufać matce, że zapewni mi dopływ hajsu. A ja nie ufam. Poza tym wciąż nie jestem pewna, czy to już ten moment, kiedy oddział dzienny to mus, mam wrażenie, że czasy włóczenia się po oddziałach wszelakich już za mną (co prawda dokładnie to samo jakiś czas temu myślałam o okaleczaniu się hehe ) i że stawianie sprawy na ostrzu noża w tym tempie to pomyłka. Za pół godziny pogadam z M, powinno mi się rozjaśnić.
  7. @Heledore Tu się wraca jak bumerang. Jutro rano będę rozmawiać z moją M. co też ona sądzi o pomysłach mojego nowego psychiatry i jak powie tak uczynię.
  8. @Carica Milica przeglądałam temat i aż się w duchu uśmiechnęłam sama do siebie, że ktoś jeszcze o wydrze chojrakowej pamięta Żyję to pewnie nazbyt szumnie nazwane, ale trwam jakoś. Przeprowadziłam się nad morze i nieudolnie studiuję. W całym swoim misternym planie odmiany nie przewidziałam jednak drobiazgu, który może obrócić go w ruinę, a mianowicie faktu przecież oczywistego - przed sobą nie ucieknę. Przed BPD też nie, chociaż nadal nie wierzę, że je mam. Cokolwiek jednak by mnie nie morzyło, jest i (choć może przeoczyłam albo wyparłam moment, kiedy się skradało) znów zwaliło mnie z nóg, i znów leżę ryjem w błocie i nawet go nie śmiem podnieść ani mrugnąć. Od miesiąca znów jestem zjadaczką chemii legalnego pochodzenia, po dzisiejszej burzliwej wizycie u psychiatry mam economy pack zawierający duloxetynę, lamo, pernazyne i tritticco i pobożną prośbę od lekarza o łaskawe odstwienie xanaxu. Dodatkowo podważył sens kontynuowania terapii pozn-beh z terapeutką, która jest jedyną osobą na tym parszywym padole, której ufam i zaproponował mi oddział albo oddział i mam dwa tygodnie na decyzję, bo wtedy mamy kolejną wizytę. Plus jakieś zawirowania życiowe, jakiś facet, współlokatorka, praca, współpracownicy, studia, to co innym przychodzi jakoś, a mnie wyżera od środka. Chyba mogę przywitać się na stałe - jeśli jakieś "stałe" dla bpd faktycznie istnieje (bpd którego nie mam ofc ). Dla wszystkich, którzy mnie nie znają - cześć, jestem Anka.
  9. Witamy w świecie Topamaxu, rozgość się. Ja jestem w punkcie fizycznej i mentalnej rozsypki, nawet nie ma o czym mówić. Trzymam życie nie puszczam.
  10. Paramparam, zazdroszczę tej imovanki, bardzo lubię. Na pewno się wyśpisz, może po odpowiedniej dawce, ale za to błogo . Ja wykrakałam i dziś spałam 3 (słownie: trzy) godziny i na koniec tej chvjowej drzemki zlałam się cała zimnym potem aż mi między cyckami spływało. Przepraszam za ten opis, ale nie ma dla mnie obrzydliwszego uczucia w nocy niż zimny pot płynący w tym miejscu strumieniem. 10h kelnerki, 5km z buta spaceru na wyciszenie, usiadłam nieco do nauki (gónwo a nie nauka) i o, proszę, północ. Siedzę i jem suszone morele, napiję się zaraz bawarki, zapalę szluga patrząc na morze i idę spać. Spać, albo miotać się, who knows. Tylko spokój może mnie uratować. (no to po mnie )
  11. Jak u Was Robaczki? Ja miałam wolny dzień, który poświęciłam na uciekanie przed góvnianymi myślami. I nawet w sumie nieźle wyszło, wygląda na to, że to moja mocna strona. Jednak jak się pracuje non stop to mniej czasu na takie zabawy, zaś plus. Olśniło mnie, że chyba jednak będę się musiała spotkać niedługo z moim magikiem od tabletek, jak tak dalej pójdzie i martwię się trochę, że ich przybędzie. Serio moje życie (samopoczucie, zdolność do działania, podejmowania decyzji, istnienia w społeczeństwie itd itd) jest aż tak uzależniona od chemii (i to takiej chvjowej)? I to już tak zawsze będzie? Na jakieś przemyślenia po nocach mi się zebrało, wybaczcie dziewczęta Ja mam znowu zmianę warty, z napięcia max i nieprzespanych nocy zjeżdżam w dół i nie mogę rano wstać, co ma pakiet plusów i minusów ofc. Zaraz podam rękę depresji, na imię mam Obojętnie.
  12. Cześć Robaczki, jak leci? Rany, ja obchodzę temat swojej chwiejności dookoła na wszelkie możliwe sposoby, byleby znaleźć jakiekolwiek dowody na to, że borderem nie jestem. Do wyboru zostaje mi chad, który kiedyś usilnie diagnozowano. A może wszystko jak kulą w płot? Ucieszyłabym się. Ja po po napięciu tysiąc mam okres depresyjny dość, przemielona przez CBT staram się jakoś temu zaradzić, skutki jak na razie marne. Same bzdury mi chodzą po głowie i kusi mnie jak diabli, żeby sobie jakoś ulżyć i dogodzić. Żeby ten głód jakoś zaspokoić i żeby potwór przestał drzeć cholerną japę. Moja samoocena leży i kwiczy, nie mogę jej reanimować. Ta część mnie, która mnie nienawidzi przejęła stery i nie chce puścić. Nie lubię tego. Niespójne to wszystko strasznie. Bawiłam się stabilizatorem i mam, już nie zamierzam. Teraz nie zamierzam
  13. Shira, myślę że to co czujesz nikomu z nas nie jest obce. To trudne emocje, ale ich natężenie na szczęście tak szybko spada jak rośnie, szkoda tylko że wraca wciąż i wciąż. Skoro możesz próbować czego innego - próbuj. No w końcu chyba w końcu o to chodzi w tym życiu. Carica, ja takie jawne akty autoagresji miewam rzadko (chociaż jak już to z przytupem) ale za to jestem mistrzem świata i okolic w kompozycji dowolnej, kategoria działania partyzanckie. Spać mi się chce, cudowne uczucie. Zapewne dlatego że olałam Topamax dziś. Dobrej nocy Robaczki, jutro kolejny skomplikowany dzień.
  14. Carica, "nie znęcam się nad sobą" jak to znajomo zabrzmiało. Ja nie bardzo umiem nad tym zapanować, ale staram się, z różnym skutkiem. No dobra, nie oszukujmy się, marnym. Ale staram się.
  15. To ciekawe, ja jak zjem koło 22 to odpalam wrotki takie że mogę o spaniu zapomnieć, nie odpoczywam w nocy nic. Może zupełnie za późno.
  16. chojrakowa

    zadajesz pytanie

    o dragach albo morderstwach w sumie poza drewnianymi plugami nie noszę żadnej na co masz ochotę?
  17. Carica ma cherie, oświeć mnie proszę jak rozkładałaś sobie dawki przez dobę bo ja nie mogę dojść do ładu z tym.
  18. chojrakowa

    zadajesz pytanie

    jasne, nazwa bez sensu ale smakują jak guma balonowa kiedy ostatnio jadłaś pizze?
  19. chojrakowa

    zadajesz pytanie

    nie wydaje mi się jak się czujesz ze sobą?
  20. Carica welcome home! Jak się masz? Dużo tego afobamu pochłaniasz, skąd ten niepokój? Btw jak oceniasz działanie tego trazodonu? Jakieś uboki gratis? Ja mam wrażenie że jestem tak strasznie uszkodzona, że nie da się tego nie zauważyć, i co gorsza, nie jestem zupełnie przekonana czy da się żyć będąc tak zepsutym. Jakieś destrukcyjne myśli, wiem, ale brzmią okrutnie, nie daję rady ich olewać i nie mogę nijak zagłuszyć (testing mode on )
  21. Paramparam, brałam brałam, działa cudownie, ale w końcu jakby nie patrzeć to benzo więc tolerka rośnie i nie jest to lek do stosowania ciągle. Jak myślę ile opakowań i w jakich okolicznościach zeżarłam to aż mi się morda cieszy huehue Polecam w każdym razie, chyba się sama zaopatrzę. O kwetiapinie słyszałam wiele dobrego w odpowiednich dawkach, niestety ja miałam styczność w nieodpowiednich i byłam najzwyczajniej zwarzywniała. Ale u mnie znowu odpada totalnie ze względu na te przyrosty - ja i tak mam problem z racjonalnym żywieniem w pełnym tego słowa znaczeniu i każdym chyba możliwym aspekcie. Chciałabym odetchnąć i znów mi bzdury po głowie chodzą.
  22. Paramparam, myślę że to w sumie normalne przy chronicznych zaburzeniach snu. Wiem bo mam. Kiedyś gdzieś czytalam, że jedna nieprzespana noc generalnie stymuluje w jakiś sposób mózg i działa antydepresyjnie w sumie ale to jedna a nie ciągiem albo ciągiem niedospane. Wzrasta zmęczenie więc stres więc i lęk i depresja, zestresowany organizm i mózg działa sami wiemy jak, no chvjowo. Ja też miewam maratony beznadziejnych nocy i jestem nie do życia, napięcie i lęk w górę, nastrój w dół, nerwy w strzępach i samonakrecajaca się spirala. Jak będę u psychiatry teraz to spróbuję się uśmiechnąć o imovanke na specjalną okazję a nóż widelec się uda. U mnie generalnie sporo stresu, dużo pracy, mało snu, mało bliskich, mało zadbania o siebie bo kiedy i wychodzi. Czekam na terapię. Bywało gorzej, jasne. W sumie jest chvjowo ale stabilnie. Błocko po kolana, Topamax mnie trzyma ale płacę za to srogo, nie wiem czy warto.
  23. Paramparam lepiej chyba co? Ja za tempo odczytywania/odpisywania powinnam dostać jakąś nagrodę specjalnego przeznaczenia, wiem. Ale życie mnie pochłonęło bo jakoś średnio je dźwigam ostatnio i siebie w sumie też. Nic nowego. Tylko leki mnie hamuja od wybryków więc wszystko trochę oporniej bo umysł zadżumiony. Spać powinnam a ja szukam końca internetow znów.
  24. Paramparam, zajrzałam tu w sumie rekreacyjnie a tu takie rzeczy... Co jest myszko? Skąd takie pogorszenie? Długo już? Coś się stało czy tak się bujasz po prostu? Ja też się szarpie, tak w ramach dodania otuchy. Nic nowego.
×