Skocz do zawartości
Nerwica.com

aqnieszka

Użytkownik
  • Postów

    149
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aqnieszka

  1. ja to pisałam, to znaczy, że z mojego doświadczenia tak wynika i piszę w swoim imieniu, a nie wszystkich innych nie ma jednej idealnej metody wiadomo
  2. najlepiej to terapia, bo widać Twoje obżarstwo to tylko objaw czegoś poważniejszego choć to tylko teoria, bo sama strasznie się obżeram, ale dotyczy to tylko czekolady jedno na pocieszenie Ci powiem, że najgorzej jest na początku. Ja kiedyś próbowałam zerwać za nałogiem, i jak już wytrzymałam pierwsze tygodnie, to potem było już bardzo łatwo , ale najważniejsza zasada, ZERO zakazanych rzeczy i żadnych wyjątków w święta itp ( u mnie to były tylko słodycze, u Ciebie powinno być np ZERO jedzenia powyżej iluś tam kalorii, bo chcesz schudnąć) wiem, łatwo powiedzieć... trzymam jednak kciuki
  3. aqnieszka

    Co za wstyd.

    ja tak uważam do dziś niektóre dziewczyny lubią wrażliwych chłopaków, np jak ja dowiedziałam się, że jeden chłopak u mnie na roku nie je mięsa, to zwróciłam na niego uwagę i...jesteśmy parą już wiele lat :) co do wstydu to nie będę Cię przekonywać, bo dla każdego wstyd to co innego, ile rzeczy ja się wstydzę, które dla większości są normą
  4. aqnieszka

    Napoje typu cola

    Monika, ale ja nie piję tej zwykłej, bo po niej mi okropnie słodko i fakt, nie gasi pragnienia, tylko light. Tylko problem w tym, że ciut dużo :/
  5. aqnieszka

    Napoje typu cola

    Monika, wow, zazdroszczę Ci. Mi cola light nawet nie smakuje, ale jakoś nie mogę jej nie pić
  6. aqnieszka

    Napoje typu cola

    moje uzależnienie numer 2, obok słodyczy i co dziwne, normalnej coli nie znoszę, ten cukier strasznie lepi ślinę ale light piję od około 8 lat, nie napiszę ile, bo się wstydzę nawet bym wolała z cukrem, bo cukier zdrowszy od słodzika, ale od zwykłej mnie mdli i ciągle się zastanawiam jakiego raka dostanę od aspartamu, chyba ta moja hipochondria się od tego zaczęła, co za beznadzieja
  7. stary temat, ale i ja się dopisuje do grona uzależnionych kawa, papierosy, alkohol, brzydzę się ich wszystkich ale czekolada.... wczoraj poprosiłam o 20 dag orzeszków w czekoladzie, pani się sypło 40 dag może być, pani zostawi ! miało być na kilka dni, a skończyło się jak zwykle najgorsze, że słodyczami zastępuję normalne posiłki kiedyś wytrzymałam całe 2 lata-ani grama czekolady ale jak już się zacznie. jakimś cudem od słodkiego nie tyję, ale gdzie te witaminy/minerały i wszystko z normalnego jedzenia-na które już nie mam miejsca
  8. To już coś, że ona wie. Mi pomaga gadanie o moich problemach, nawet w kółko o tym samym, jeśli jest cierpliwym słuchaczem:) Może potrzeba czasu, tyle czekałeś na nią, może musisz się z tym oswoić. Wiadomo, najlepiej do psychologa, myślę, że dość łatwo by pomógł , są gorsze przypadki choć łatwo radzić, gorzej samemu iść :) trzymam kciuki za Was
  9. e tam, nieraz właśnie lepiej jest obcym napisać, to pomaga nie wiem co się stało, ale myślę, że jeśli chodzi o jedno, konkretne wydarzenie, to zawsze łatwiej o wyleczenie, niż w przypadku osoby, która miała np traumę przez całe dzieciństwo, kiedy to kształtuje się cała osobowość człowieka.
  10. nieraz tak jest, że jak się na coś długo czeka, dużo o tym rozmyśla, bardzo na czymś zależy, to jak już się to dzieje, to nasze nerwy doznają szoku nigdy nie brałam tabletek od psychiatry, ale zawsze było dla mnie oczywiste, choć mogę się mylić, że na efekty czeka się dłużej niż tydzień. No i jedna ważna rzecz, czy dziewczyna wie o Twoich problemach?
  11. mama, dobre pytanie mama zawsze była ta najgorsza, zawsze była walka między rodzicami o mnie, po kogo stronie będę tata strasznie mną manipulował, tzn.: jestem super, bo pracuję/rozwijam się/podróżuję/uprawiam sport, a patrz mama siedzi, nic nie robi, nie pracuje, jest gruba i czyta kolorowe gazety itp. Teraz strasznie tego żałuję i mama jest moją najlepszą przyjaciółką, ale w okresie szkolnym traktowałam ją jak powietrze można więc powiedzieć, że tata mnie wychowywał kafka, rozumiem my jesteśmy ze sobą już bardzo długo, jeszcze od czasu, kiedy nie myśli się o dzieciach...ja zawsze gadałam, że nie chcę mieć dzieci,od zawsze było to oczywiste, jego instynkt ojcowski został w ten sposób zduszony w zarodku można powiedzieć. Jakby był z inną normalną laską, to pewnie by miał dzieci.
  12. Candy, czy to geny, czy to sposób wychowania nie wiem. Jeśli wychowanie, to bałabym się, że mimo starań przekażę to "coś". Wiesz, mój tata jest niby wzorowym ojcem, robił wszystko dla nas, naprawdę się starał, niczego nam nie brakowało, a itak cała nasza trójka ma poważne problemy w dorosłym życiu. Kafka, mój chłopak jest wyjątkowo dojrzały emocjonalnie, tego jestem pewna. Snejana, dziękuję za zrozumienie.
  13. Chodziło mi o problemy psychiczne. Nerwice, depresje itp., od zawsze w mojej rodzinie po stronie taty to było, dziadek, brat taty, tata i ja+moje rodzeństwo.
  14. Mama mojego chłopaka ma alzhaimera + depresję. Opiekowałam się nią około rok...koszmar, non stop płakała. Potem na jakiś czas pojechała do swojej siostry, dostała nowe leki. Teraz na trochę ją wzieliśmy, żeby ciocia odpoczęła, byłam gotowa na najgorsze. Jestem w szoku, po Velaxinie 75 mg jest inną osobą. Jest uśmiechnięta, wesoła, czasem wręcz za bardzo, wpada w stan euforii, tańczy, śpiewa, ale nie płacze:)!
  15. Myślałam, że tylko ja tak mam. Lubię dzieci. bardzo, ale nie chcę ich mieć "z rozsądku". Moja kochana siostra i brat są popieprzeni jak ja, tata, kochany bardzo, ale dziwny... Mój chłopak, choć nie ma problemów jak ja, to wspiera mnie w przekonaniu, że moich genów nie należy przekazywać. Zresztą nigdy mu nie zależało na dziecku. Adopcja też bez sensu, bo taka matka, to nie jest dobry wzór dla dziecka. Nie chcę, żeby ktoś cierpiał jak ja.
  16. Kinga, dziękuję Ci, to teoretycznie dobry pomysł, tym bardziej, że mieszkam tu od niedawna. Dziś nawet wybrałam się na zwiedzanie okolicy. Pojechałam z moim psiakiem nad jeziorko. Najpierw nie było gdzie zaparkować, a jak się już udało, to się okazało, że coś się urwało w samochodzie i trzeba było wracać. Chociaż psiak się zdążył wykąpać to jedyny dziś pozytyw
  17. Obudziły mnie promienie słońca. Od dawna czekałam aż się wypogodzi, dziś od rana słoneczko, a ja mam doła. Jak jest brzydka pogoda, to mogę chociaż zwalić mój nastrój na pogodę i wierzyć, że jak się zrobi ładnie to będzie lepiej, zacznę żyć! A teraz to mi tylko przykro, że w te wakacje nigdzie nie pojadę. Tak bym się chciała cofnąć w czasie, być dzieckiem i się cieszyć zakończeniem roku szkolnego, wyjazdem na wakacje. Teraz mam cały czas niby wakacje, ale co z tego
  18. ja wyglądam praktycznie idento jak moja siostra, tyle, że z 10 cm jestem wyższa i parę kilo lżejsza i to ona zawsze zwracała uwagę płci przeciwnej. Idąc z nią ulicą widzę gapiących się facetów, sama- never czyli ogół facetów leci na te bardziej zaokrąglone, ale takie zainteresowanie ogółu jest bez sensu tak na serio... to ja poznałam mojego księcia z bajki chudego, nieumięśnionego i w ogóle-teoretycznie też nie powinien się podobać, a jest moim ideałem. Ogólnie nie ma reguły, gusta są bardzo różne
  19. nie ma jednej recepty, mi w ogromnym stopniu pomaga świadomość tego, że to normalne objawy nerwicy, że inni nerwicowcy też tak mają (uspokaja mnie czytanie tego forum na przykład ) jak coś się ze mną dzieje, to sobie powtarzam, że to normalne w nerwicy, jak katar przy przeziębieniu, tylko bardziej dokuczliwy najgorzej było, kiedy się tym przejmowałam powodzenia
  20. Jasmina88, ja też tak mniej więcej mam, około godziny po zaśnięciu, w nocy wszystko jest straszniejsze i atak chyba też choć i tak lepiej niż w ciągu dnia, przy ludziach
  21. Fajny wątek, ale dlaczego często czytam "nie każda gruba osoba się obżera" i to jest spoko, a jak próbuję komuś wytłumaczyć swoją chudość, mówiąc, że nie każda chuda osoba się głodzi to już nikt mi nie wierzy. Zaraz słyszę, że mam anoreksję, bulimię. Nikt nie wierzy, że można chcieć przytyć. Wiele przykrości mnie z tego powodu spotkało. Grubej osobie raczej nie wypada wypominać tuszy, zgadzam się z tym, ale po chudej można jechać śmiało, wyglądasz jak kościotrup itp, to nie fair.
  22. Czując nadchodzący atak wchodzę na forum, przechodzi... choć ciągle o nim myślę, ale uparcie czytam, zaczynam pisać. Atak wyzwala u mnie jakaś błaha rzecz, jakiś stres w ciągu minionego dnia, nie coś czym się serio stresuję od dłuższego czasu. Za pierwszym razem była to...paląca się pralka;) mały pożar ugaszony, a moja nerwica budzi się wieczorem. Dziś też tak było. Idąc na spacer z psiakiem usłyszałam okropny pisk. Z krzaków wyskoczyła taka mini maciupeńka sarenka, taka tyci tyci a za nią lis. Liska wystraszyłam i zostawił sarenkę w spokoju. Chyba ją ugryzł w nogę, bo kulała:(taka bidulka, tak patrzyła na mnie, gdzie moja mamusia. Ciągle się zastanawiam czy ją znalazła. Miałam właśnie taką serię koszmarów jak nigdy. Obudziłam się czując, że się dławię, gorąco, zaraz zwymiotuję,serce jakoś dziwnie bije...weszłam na forum, napisałam i kolejny raz w ten sposób chyba mi przeszło. -- 24 cze 2012, 01:03 -- Zawsze wątpię z początku, że to mi pomoże, muszę się przełamać, użyć siły woli. Jeszcze jedna rzecz mnie zestresowała dziś. Widziałam jak mój chłopak wyrzuca dzisiejszą gazetę do śmieci. Tak się umówiliśmy, ma wyrzucać jak będą jakieś drastyczne artykuły, żebym nie czytała, bo potem się boję. Wyrzucił, zatem musiało być coś strasznego... od rana stresuję się co.
  23. Nowa farba na włosach...czyli mega stres
  24. Oj dokładnie tak jest. Ja mam ręce i nogi jak patyki, chude kości po prostu, jak próbowałam na siłę przybrać, to tylko w okolicy brzucha mi przybyło, a reszta ani drgnęła.
×