Skocz do zawartości
Nerwica.com

aqnieszka

Użytkownik
  • Postów

    149
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aqnieszka

  1. No tak, ale co mam zrobić, jeść tyle, że aż będzie mi niedobrze? To według mnie dopiero byłoby niezdrowe, itak już się obżeram czekoladą, że mnie nieraz zemdli. Może miałabym się nie ruszać z fotela, ale to chyba nie sprzyja zdrowiu fizycznemu i psychicznemu. -- 18 cze 2012, 19:56 -- candy, bulimia odpada, jestem za leniwa, żeby np. intensywnie ćwiczyć, za bardzo lubię jeść, żeby się głodzić a wymiotować na zawołanie nie potrafię, chyba, że są jeszcze jakieś objawy o których nie wiem
  2. Dziękuję Ci za opinię, choć uważam, że masz za mało danych do swojej internetowej diagnozy-znasz tylko moje,fakt-niskie bmi. Myślę, że jak zobaczyłbyś ile jem, to byś się zdziwił :) nie mówiąc już o moim słodyczowym nałogu.
  3. kiya i slow motion, każdy ma swoją naturalną, prawidłową wagę. Według tabelek mam niedowagę, ale mimo tego jest to moja prawidłowa waga,bo:ważę tyle samo od lat/często się badam i wszystko jest ok/nie odchudzam się/szczupli rodzice. Wtedy po tych lekach nienaturalnie utyłam, kilka kg w parę tygodni nie jest ok.
  4. można przytyć od leków niestety jak byłam nastolatką to byłam na coś tam poważnego chora i przez leki tak mega przytyłam, że ważyłam chyba z 55kg, nie pamiętam ile miałam wtedy dokładnie wzrostu, w każdym bądź razie teraz mam 178 i ważę ok 50 kg, a wtedy byłam na pewno dużo niższa
  5. wczoraj wieczorem już mi się "zbierało" na atak, ale sobie wkręciłam, że się nie boję i zasnęłam tylko na chwilę się obudziłam, mając wrażenie, że się duszę, ale znowu szybko zasnęłam
  6. dziękuję dobrze, zatem spróbuję zacząć od zmiany postrzegania tych myśli najgorzej jak zacznę rozmyślać, wystarczy impuls, coś zobaczę, przeczytam, albo minę jakąś niesympatycznie wyglądającą osobę i się zaczyna myślenie, przepraszam, ja zaczynam to myślenie -- 16 cze 2012, 09:57 -- już niby się uspokoiłam, niby już pewne problemy zostały rozwiązane idziemy sobie z K. na spacer z psem polną drogą, jest bardzo miło za nami idzie sobie spora grupka dresików sączących piwko, nie wiem po co idą tym polem... no i oczywiście zaczyna się... a jeśli pobiją K.?! też nie wiem po co mieliby to zrobić, nie zna ich, wygląda normalnie, jest środek dnia, nigdy nic złego go nie spotkało, mnie również nigdy nie spotkała przemoc nie wiem , ale boję się takich osób, budzą moją odrazę i lęk przyśpieszam więc kroku, K. już się przyzwyczaił, choć nie podziela moich lęków żal mi go strasznie, jest zmęczony, a ja nie chcę wracać tą samą drogą, upieram się by obejść pole dookoła, żeby ich nie spotkać, jeszcze na koniec mucha wpada mi do oka a miałam się zrelaksować na spacerze.... cała jestem jakaś rozdygotana jeszcze w tv ciągle pokazują tych kiboli na euro, to wzmaga mój lęk
  7. wiem, rozumiem, dokładnie też tak miałam niestety znam to myślenie przed pójściem gdzieś, gdziekolwiek, nie musi to być jakieś wielkie wyjście zaraz... jedno jest pewne, nie jesteś beznadziejna, tylko tak Ci się teraz wydaje... choć wiem, że to marne pocieszenie
  8. Patrycha23, ja nie powinnam tego pisać, ale może jednak warto pójść ja sobie odpuściłam jakiekolwiek spotkania i teraz to dopiero ciężko się z kimś spotkać, kiedyś było trudno, ale im więcej mija czasu tym trudniej powodzenia
  9. tak, dużo walczę ze swoimi myślami, to się dzieje samo, nie potrafię zatrzymać tego myślenia najlepiej to bym kazała mojemu chłopakowi nigdzie nie wychodzić samemu, bo a) boję się o niego, b) nie potrafię bez niego żyć i w zasadzie tak żyłam przez pewien czas, pracowaliśmy razem nawet, więc 24h razem i wtedy dobrze się czułam, ale to bez sensu, bo to była praca poniżej jego możliwości, nie dająca mu satysfakcji i w ogóle, strasznie go ograniczałam, a nie chcę tego robić.
  10. Transfuse, 40 km pieszo/biegasz/rowerek? też jestem za ruchem
  11. ja bym jak najszybciej powiedziała, przy okazji fajny sprawdzian uczuć ale jak jedna osoba ma nerwicę, to najlepiej jakby ta druga była zdrowa i mega stabilna psychicznie, bo inaczej byłoby ciężko. trzymam kciuki
  12. czuję, ale obiektywnie chyba nie powinnam czuć
  13. Kiya, ale Ci zazdroszczę, tak się zdrowo odżywiasz. Ja się nie odchudzam, nawet nie powinnam, ale bym chciała się tak zdrowo odżywiać jak Ty. trzymam kciuki
  14. wstyd się przyznać, ale nie mimo wszystko, czuję się lepiej, niż kiedy pracowałam...
  15. dzięki to poszukam kiedy będzie jakaś powtórka Lukrecja, ja nie wiem, pierwszy raz włączyłam ten program właśnie, żeby obejrzeć ten film
  16. dzięki, oglądałam ten program, ale w tej części, którą oglądałam raczej nie zajmowali się tym problemem, to był chyba odcinek 1. Nie wiesz w którym odcinku to było?
  17. uuhh jaka jestem głupia, miałam nie czytać gazet, przynajmniej tych regionalnych a wczoraj uległam pokusie... chodzi o to, że nie mogę czytać o przemocy, wczoraj w wyborczej, w tej części na dane miasto był artykuł o zabójstwie przypadkowej osoby, ze szczegółami, w jakiejś tam wsi niedaleko mojego miasta i od wczoraj choruję, że np mojemu chłopakowi może coś się stać, że może się znaleźć w nieodpowiednim czasie w nieodpowiednim miejscu i coś mu się stanie ktoś go zaczepi i zabije (torturując najpierw oczywiście). wiem że to trzeba mieć pecha, być tak przypadkowo zabitym, zwłaszcza, że się nie zna żadnych podejrzanych osób i w ogóle jest się przeciętnym, nie wychodzi się raczej po 22 ale wiecie, nowotwory też są rzadkie, też jest mała szansa, że się zachoruje na nowotwór trzustki (ja już wiem, że nie mam bo wymusiłam tomografię ), ale tylko hipochondryk wie, jak to jest, kiedy nie potrafimy o niczym innym myśleć. Czy ktoś ma tak samo? albo najlepiej miał i sobie poradził? Terapia, czy samemu?
  18. To była praca z ludźmi, w biurze. Musiałam zabiegać o klientów, być zawsze uśmiechnięta, rozmowna, czyli UDAWAĆ, bo normalnie jestem małomówna, melancholijna. Nawet mi pasowała ta część pracy w papierach, ale zawsze był ten stres, że ktoś przyjdzie i będę musiała GADAĆ. Co ciekawe, dobrze mi to szło, ale dużo mnie to kosztowało.
  19. czemu nerwica jest taka wredna, nie dość, że człowiekowi ciężko, to go jeszcze dobije wczoraj miałam mega stresujący dzień i w ogóle wiem, że nabliższe tygodnie będę stresujące dziś od rana starałam się czymś zająć, nie myśleć, wziąć się w garść...jaaaasne w ramach tego odstresowywania się, postanowiłam pomalować sobie paznokcie biorę lakier i co się okazuje totalnie nie potrafię tego zrobić, rozmazuej mi się obraz, jest zupełnie nieostry pierwszy raz w życiu coś takiego mnie spotkało za chwile doszła panika, a może to stwardnienie rozsiane, nie tak dawno czytalam, że brak ostrości widzenia bywa pierwszym objawem tej choroby poleżałam, przeszło....ale teraz to dopiero jestem zestresowana
  20. Transfuse, Tobie również życzę, żebyś spotkała tą odpowiednią osobę ja nie wierzyłam, że spotkam, ale przełamałam się ten raz w życiu i wyszłam do ludzi na terapię nie chodzę, może nie jest wystarczająco źle, w tych gorszych momentach obiecuję sobie pójść, a potem pogadam z K., polepszy mi się nastrój i rezygnuję, bez sensu co...choć ostatnio jest coraz więcej tych trudnych momentów, bo k. poszedł do pracy, a ja z kolei zrezygnowałam z pracy.
  21. Transfuse, odniesienia brak, ten cud poznania kogoś i nie dania dyla ze strachu mógł się zdarzyć tylko raz choć aż mi głupio tak pisać, to przez całe 7 lat jest idealnie, to jedyna osoba, która wie o mojej nerwicy, która ją akceptuje, przed którą nie muszę udawać, chyba właśnie ta jego pewność siebie, stabilność charakteru powoduje, że potrafi ze mną być ale bycie w takim związku ma też ten minus, że już się nie staram o nic innego, nie walczę o siebie póki on jest obok, to jest cudownie, ale tak się nie da cały czas. Dziś właśnie musiał wyjechać na cały dzień i w takich chwilach uświadamiam sobie, jaka jestem słaba, jak mi trudno np wyjść samej z domu, jak się przejmuję innymi, już nie mówiąc o tym, że totalnie odpuściłam sobie relacje z innymi ludźmi
  22. brid, dokładnie, wychowanie pod kloszem to nic dobrego... Transfuse, pewnie masz rację, po prostu jestem zmęczona tą walką, nieprzynoszącą efektów... teraz mam swój kokonik, z którego nie wychodzę, czuję się bezpiecznie, ale to nie jest życie tak na serio
  23. geny pewnie też, ale chyba głównie wychowanie ja jestem mega zestresowania opinią innych, w zasadzie całe moje życie wszystko robię pod innych ale to nie dziwi, zawsze jak wracałam ze szkoły mama: a co dostałaś??? a co asia a co kamil? mama nie pracowała, byłam i jestem dla niej wszystkim ta ciągła presja, oczywiście nie było kar, co najwyżej nagrody, ale stres większy, żeby mamy nie zawieść i tak mam do dziś, co ktoś pomyśli, jak mnie oceni pod tatę z kolei wybierałam kierunek studiów-totalny niewypał... a mój chłopak wychowywał się bez taty, mama pracowała od rana do wieczora, chodził do przedszkola, mama totalnie nie ingerowała w jego naukę, dawała dużo swobody i nie dość, że on się totalnie niczym i nikim nie przejmuje (w pozytywnym sensie,),to jeszcze studia skończył z najlepszymi wynikami, kiedy to ja ze stresu oblałam licencjat nie wierzę w sens pracy nad sobą, długo walczyłam
  24. już długo nie bolał mnie brzuch a dziś od rana mnie boli bardzo się denerwuję muszę to wszystko napisać, bo wariuję mieliśmy wyjechać za granicę, miałam jej nigdy więcej nie zobaczyć niestety wyjazd się przesunął, minęło parę miesięcy dziś K. po nią pojechał, siedzę i czekam do wieczora nie wiem jak będzie, alzheimer raczej się nie cofa to jego mama, będę się starała, ale czuję, że moja nerwica już się budzi boję się
  25. No tak, ale nie MUSZĘ nigdzie chodzić, ostatecznie mój chłopak może iść do sklepu itp. Zresztą, choć niekoniecznie odpowiada to definicji typowej fobii społecznej, anonimowy tłum mnie nie boli, gorzej jak już nawiążę jakąkolwiek relację z konkretną osobą, albo muszę ją nawiązać.
×