Skocz do zawartości
Nerwica.com

aqnieszka

Użytkownik
  • Postów

    149
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aqnieszka

  1. Mój dzień jest pełen nadzieji... o 18 po raz enty przychodzą oglądać moje mieszkanie...jak je sprzedam to nie będę musiała chodzić do pracy, będę mogła jechać do miejsca z moich snów wreszcie itd... Choć już nie wierzę, że się uda, to już trwa tyle czasu, a ja z tej niecierpliwości mam coraz więcej objawów... Po ostatnim ataku w desperacji obniżyłam nawet cenę
  2. choco, najgorsze jest to, jak już się śmiejesz z własnych lęków, bo Ci przejdą, a potem wracają po czasie i już nie jest do śmiechu, tak jak piszesz, w kółko to się kręci, nakręca Np ja teraz nie wyobrażam sobie bać się tego co Ty- że możesz z szaleństwa coś złego zrobić, ale ja już się niczemu nie zdziwię....parę miesięcy temu trułam tu na forum, że się boję porwania, a teraz to jest dla mnie mega nierealny powód do lęków. i wcale nie jesteś głupia! tylko chora, choć z dwojga złego to pierwsze lepsze, bo w nerwicy jest się świadomym absurdalności swoich zachowań
  3. choco, wiem, że to straszne, ale ja nawet dziś sobie pomyślałam, że bym chciała, żeby był koniec świata (albo chociaż mojego własnego świata, inni niech sobie żyją ) na czym to polega, że Twoje ataki są "przeróżne"? U mnie są idento zawsze(tzn miałam kilka: przedwczoraj, o którym tu napisałam+ kilka 3 lata temu), tylko ja już się tak nie cykam jak kiedyś, więc też jest inaczej co najlepsze 3 lata temu, jak zaczęłam mieć ataki to poszłam do Pani Psycholog i... po jednej wizycie mi przeszło! Serio! Po prostu się wygadałam, choć co ciekawe często rozmawiałam z innymi o moich problemach, ale chyba pomogło to, że to jednak obca osoba. Tzn ataki mi przeszły na 3 lata, ale stopniowo pojawiły się inne problemy pewnie powinnam kontynuować terapię, a nie poprzestać na jednej wizycie
  4. Choco, to chyba normalne w nerwicy, że ma się wątpliwości czy nie jest się chorym na coś poważnego. Choć nie wiem jak inni, ale ja im dłużej mam nerwicę, tym trudniej daję się nabrać. Mi chyba pomaga czytanie o podobnych przypadkach na forum. No i też musiałam "zachorować" na kilka poważnych chorób, zrobić parę badań typu tomografia, aż się wyleczyłam. Choć trochę żałuję, bo teraz mam w zamian ataki (tzn. na razie jeden po długim czasie), już wolałam myśleć, że mam raka, z dwojga złego.
  5. kasiotla, współczuję, moje ataki na szczęście zdarzają się tylko wieczorem. Za to rano jestem totalnie wyczerpana, ale np teraz czuję się psychicznie dużo lepiej niż przed atakiem, tzn nie przejmuję sie tymi problemami, które mnie doprowadziły do ataku. Atak to coś tak okropnego, że jak się go opanuje, to wszystkie problemy wydają się być błahe, cieszę się, że w ogóle jakoś przeżyłam.
  6. Nawet nie wiecie, jak mi dzięki Wam teraz raźniej, w środku tej przerażającej nocy. Parę lat temu po pierwszym ataku weszłam na to forum i dowiedziałam się co mi jest. Jakby nie to forum to jednak mimo zapewnień lekarzy, pewnie jednak gdzieś w środku nie byłabym pewna czy przypadkiem nie umrę w czasie takiego ataku, bo w 100% tak się właśnie wtedy czuję. Mam duże wsparcie u mojego chłopaka, stara się odciągnąć moje myśli od ataku, jednak na szczęście sam tego nigdy nie przeżył i mimo najszczerszych chęci, nigdy nie będzie wiedział co to znaczy.
  7. No proszę, to musiało się stać...po trzech latach (samej "tylko" hipochondrii, lęku przed przemocą i innymi konkretnymi obawami) jest atak. Tzn był parę godzin temu. Ostatnie dni miałam mega nerwowe (tak jak 3 lata temu), ale nie miałam żadnych tego typu objawów, a tu nagle wieczorem siup! serce mi mega wali, cała spocona, zaraz się rozlecę na milion kawałków...choć przyznam było mi dużo łatwiej niż parę lat temu, za pierwszym razem, wtety nie wiedziałam co mi jest, wtedy byłam pewna, że umieram, pogotowie... Teraz choć było mega nieprzyjemnie, myślałam sobie, po prostu muszę przeczekać. Mój chłopak jakimś cudem zmusił mnie do takiej jakby gry, kto wymieni więcej ras psów. Mega głupie co, ale pomogło, choć teraz moja kolej, a nie mam pomysłu...zresztą mój współ-gracz śpi. Ja rozmyślam, mam jeszcze trochę drgawki gdzieniegdzie, przez co trudno mi spać. No i piszę, bo to mi zajmuje myśli, a to u mnie chyba najlepszy sposób. Mam nadzieję, że nikogo nie przeraziłam moją historią. Mi od tego pisania przynajmniej drgawki przeszły. -- 20 paź 2011, 02:38 -- Magdunia, nawet nie wiesz jak dobrze wiem o czym piszesz...niestety.
  8. dziś jeszcze gorzej niż wczoraj, zupełnie straciłam nadzieję co gorsza powinnam być mega happy, niby wszystko mam, jestem otoczona miłością, alee nie, ja chcę czegoś innego najchętniej bym się upiła z tej rozpaczy, ale niestety jestem poje... abstynetką mdli mnie na widok alkoholu
  9. mój dzień...przez pierwszych parę sekund po przebudzeniu nie pamiętałam wczorajszego dnia, było znośnie, niestety szybko mi się przypomniało już miałam sprzedać mieszkanie, miałam klientkę, miałyśmy podpisać umowę, czekałam pół roku, miałam wszystko zmienić, wyjechać... jeden telefon wczoraj i znowu beznadzieja, klientka się wycofała (tzn błagała o obniżenie ceny) a ja już wszystko miałam zaplanowane... długo nie mogłam zasnąć, nie wiem jak nagle w nocy znalazłam się pod drzwiami, parę metrów od łóżka...śniło mi się, że po pościeli chodzi taki ogromny pająk
  10. dziś jedna z dwóch pracujących sobót w miesiącu...powinnam się cieszyć, że to sobota a nie poniedziałek, dziś mam luzy, siedzę na necie, szefa nie ma, ale... od jakiegoś czasu panicznie boję się tych sobót, jak już pisałam boję się porwania dla okupu, boję się, że porwą mnie w pracy, a w soboty tak mało ludzi, że to idealny moment dla porywaczy... szok ale jestem walnięta! NIE wiem jak wytrzymam do 13...
  11. Ja jestem uzalezniona od coli light, kawy nie znosze. Cola ma ten minus, ze jest w butelce i tak po trochu cały dzien popijam. Nawet nie mam porównania jak to jest bez kofeiny. Co gorsza niby słodzik powoduje nowotwory, więc jeszcze bardziej się stresuję.
  12. ja długo się czaiłam zanim poszłam do lekarza...chyba ze 2 lata chodziłam z zamiarem zrobienia badań krwi. Panicznie się bałam, bo byłam pewna, że mam białaczkę, bałam się podwyższonych białych krwinek i OB. Jak już było bardzo źle i było mi wszystko jedno z tych nerwów i poszłam, to wyszło, że mam za mało białych krwinek :2,5 (4–10 tys./mm³) lekarz powiedział, że z nerwów można mieć za mało. Z kolei OB mi wyszło 2 a bałam się, że będzie kilka tysięcy...
  13. mi bardzo pomogło czytanie forum, to że inni też tak mają... zawsze jak czułam, że coś się dzieje to sobie powtarzałam, że to tylko nerwica, bo byłam tego pewna i od paru lat nie mam ataku ale mam w zamian inne problemy, może nie tak gwałtowne, jak uczucie, że mam np zawał, ale takie bardziej rozłożone w czasie
  14. mi rutyna dawała do niedawna poczucie bezpieczeństwa... aż w końcu uznałam, że robiąc codziennie te same rzeczy, chodząc tą samą drogą do pracy itp, mogę stać się łatwym łupem porywaczy... teraz staram się zmieniać trasę zwariować można z tą nerwicą poczucie bezpieczeństwa daje mi mój chłopak i pies, przebywam z nimi prawie 24g/doba
  15. ja kiedyś sobie wkręciłam raka trzustki, wszystkie objawy się zgadzały... poszłam do lekarza rodzinnego, jakoś udało mi się go nakręcić na usg robił mi to usg robił chyba godzinę, bałam się o cokolwiek pytać, ale minę miał średnią na koniec...wypiszę pani skierowanie na oddział chirurgiczny, proszę się tam zgłosić natychmiast, ma pani guza 8cm x 4 cm na wątrobie w sumie mnie to nie zdziwiło, spodziewałam się najgorszego... pojechałam, przed przyjęciem na oddział zrobili mi dodatkowe usg... ale ma pani śmieszną nerkę. Zlecieli się lekarze i śmiali się z mojej nerki. Jest tak dziwnie ułożona, że lekarz w mojej przychodni stwierdził, że to guz. szok w ogóle masakra. potem jeszcze się uparłam na tomografię, guza brak, ani na wątrobie ani na trzustce. Od tego czasu dałam sobie spokój z chorobami
  16. aqnieszka

    Witam

    powoli, po 6 latatach chyba to do mnie dociera... chyba chodzi o to, że nie robię tego co lubię, wręcz przeciwnie, robię to czego nie znoszę....praca w biurze mam nadzieję, że to dobry trop, bo mam zamiar to zmienić
  17. aqnieszka

    Witam

    Wiem, że trochę za późno na przywitanie, bo już napisałam kilka postów, ale pisząc je byłam w takim stanie, kiedy nie ma się ochoty witać... w między czasie pewna rzecz się zmieniła i chwilowo, jest mi lepiej. witam Agnieszka, 25 lat, pracownik biurowy... i to ostatnie doskwiera mi chyba najbardziej. Do matury zero problemów, wesoła, uśmiechnięta, zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie. Całe życie obiecywałam sobie, że po maturze zacznę ŻYĆ, co w moim wypadku znaczy PODRÓŻOWAĆ. Nie miałam żadnego sprecyzowanego planu, myślałam, że jakoś samo się stanie. Ale nie stało się. Poszłam na studia, jak wszyscy. Studia, fakt, długie wakacje, trochę pojeździłam, ale dla mnie to MAŁO. No i przez 3 lata coraz gorzej. Najpierw studia, teraz trzeci rok w biurze... Najpierw zupełnie niespodziewanie atak, brak tchu, zaraz umrę, pogotowie, zastrzyk na uspokojenie, doktor z karetki uśmiechnięty, to tylko nerwica... potem kilka miesięcy strach przed następnym atakiem, strach gorszy niż sam atak. Przy drugim ataku jakoś udało mi się zapanować nad sobą, tłumacząc sobie, to nerwica, zaraz przejdzie. Przeszło i więcej nie wróciło. Jestem zdrowa... nie mam ataków, więc nie mam nerwicy. Tylko trochę boję się chodzić po ciemnym lesie (wcześniej bardzo dużo spaceruję po lesie z psem), ee tam, trudno, można sobie pochodzić skrajem lasu...Baremu musi wystarczyć... no ale nie, bo przecież ktoś może się czaić w lesie i wciągnąć mnie do tego lasu i tam torturować. Unikamy lasu jak ognia... i jakoś leci. Na szyi kulka... chłoniak, białaczka, rak trzustki. Tysiąc wykonanych badań wskazuje jednak nerwicę. Ok. O tym już pisałam. Głuchy telefon w biurze, spoko, kilka głuchych telefonów, spoko, mijają 2 tygodnie kiedy sobie uświadamiam, że te telefony są codziennie. Porwą mnie i będą torturować jak nic. W krótkich momentach, kiedy najgorszy lęk ustępuje, uświadamiam sobie, że to znowu nerwica. Póki wierzę, że to ona jestem spokojniejsza. Moja nerwica: 3 lata studiów, 3 lata w biurze. Chyba już wiem co muszę zrobić, ale to bardzo trudne...
  18. ja się w pewnym sensie boję śmierci, ale nie samego jej faktu, tylko tego co do niej doprowadzi. Boję się umierania w męczarniach, np z powodu choroby, albo tortur (tak, wiem, że to absurd, kto i po co miałby mnie torturować). Chciałabym mieć przy sobie jakąś tabletkę, na wszelki wypadek, jakbym się bardzo męczyła to mogłabym przyśpieszyć śmierć. Tak bardzo mnie przeraża wizja tych męczarni, że śmierć wydaje się być wtedy wybawieniem. Violette, co do wiary to mam tak samo, i też myślę, że łatwiej byłoby wierzyć. Co do dzieci już niestety tak nie mam jak Ty, a pewnie byłoby mi łatwiej, poczuć instynkt macierzyński i wszystko miałoby sens... ale noo nie potrafię sobie tego wmówić nijak (już nie wspominając o tym, że pewnie zrobiłabym dziecku krzywdę przekazując mu swoje "nerwicowe" geny, ja dostałam je od taty)
  19. no jestem bardzo średnio majętną, nawet samochodu nie mam ale ktoś by mógł pomyśleć, że jak ma się własną firmę to się jest bogatym (niektórzy biorą to za pewnik zauważyłam,a to niestety nie prawda) -- 10 sie 2011, 08:44 -- choć trochę wątpię w skuteczność takiej pomocy zadzwoniłam nawet do psychiatry, do dwóch nawet ale najbliższe terminy to wrzesień nie wiem czy ma sens iść do przypadkowego lekarza, pierwszego z brzegu, byle szybko. O tych dwóch konkretnych przeczytałam wiele pozytywnych opinii objawy postępują szybko, nie zdziwię się jak będę miała "atak". Już zdarza się, że wali mi serce, że tak dziwnie mi się oddycha głuche telefony się skończyły, ale w zastępstwie znalazłam sobie inne źródło lęków... wiem już kto chce (w mojej chorej wyobraźni) mnie porwać. Oprócz hurtowni zajmujemy się też wynajmem magazynów i jeden magazyn wynajmuje taki podejrzany typ od niedawna... łysol, czarny dres, złoty łańcuch, w sumie nie wiadomo czym konkretnie się zajmuje, czasem sprzedaje jakiś stary samochód , innym razem kilka tysięcy konserw jest strasznie podejrzany....w dodatku tak się do mnie uśmiecha, trochę próbuje zagadać, ale wygląda jak bandzior, jestem przerażona
  20. myślisz, że mogłabym tak po prostu iść i już? zaczynam się przekonywać, w sumie to nic nie kosztuje... niee mam żadnych racjonalnych powodów. Nikomu za skórę nie zaszłam na 100%, wszyscy są dla mnie bardzo mili, związek jeden od 6 lat (ja mam 25 lat). Na co dzień nie spotykają mnie żadne niemiłe sytuacje, wręcz przeciwnie. Czy atrakcyjna, np ja pracuję w hurtowni budowlanej, jest to taka rodzinna firma, jestem jedyną dziewczyną. Oczywiście klientela to sami faceci, codziennie słyszę, o jaka miła ładna pani, wszyscy mnie wychwalają, nieraz nawet ktoś przyniesie jakąś czekoladkę, ale ja z nikim nie zawieram znajomości w pracy, ogólnie nie jestem za bardzo kontaktowa, czekam tylko do 14, żeby zwiać z psem na spacer Ja to raczej mam taki scenariusz, że ktoś dzwoni, żeby sprawdzić w jakich godzinach jestem sama w biurze, żeby potem wejść w kominiarce, porwać mnie, torturować i rządać okupu. Wiem, że to absurd, ale ta wizja strasznie mnie dręczy.
  21. wymieniam tylko wybrane, takie na które "chorowałam" co najmniej kilka miesięcy 1. chłoniak 2. białaczka 3. rak trzustki (albo rak jelita) od około pół roku jestem "zdrowa"... (tzn tylko fizycznie) najlepsze jest to, że teraz mnie śmieszy, jakie to miałam pomysły na choroby,
  22. elwe07, dziękuję za wsparcie, po przeczytaniu o Twoich lękach trochę mi raźniej pewnie Tobie lęk przed porwaniem wydaje się równie absurdalny jak teraz mi Twoje lęki ja to teraz tak przeżywam jak pół roku temu przeżywałam, że mogę mieć raka trzustki, teraz to wydaje mi się totalnie bez sensu...zrobiłam badania krwi, usg, tomografię i jakoś się uspokoiłam. Ogólnie lęk jaki teraz odczuwam, jest dokładnie takim samym lękiem jak wtedy, a niby zupełnie czego innego się boję. Wczoraj sobie zapisałam godziny tych telefonów: 9/ 10.30/12.30/14/ 15.30 itd, dziś nawet specjalnie przełączyłam sobie stary telefon na telefon z wyświetlaniem numerów, ale oczywiście jak to bywa w takich sytuacjach dziś zero telefonów a przez ostatnie 2 tygodnie były codziennie nawet myślałam o policji, ale wiecie jak to jest, zaraz będzie zamieszanie, znowu wyjdzie jaka ze mnie panikara, i tak już mi wstyd po ostatnich przebojach niby to z rakiem trzustki, który okazał się jelitem drażliwym -- 04 sie 2011, 10:42 -- mam już upatrzonego psychiatrę i zapisałam sobie jego numer telefonu, ale jakoś nie mogę zadzwonić nie mogę uwierzyć w to, że ktoś mógłby mi pomóc
  23. sama zadaję sobie to pytanie, po co piszę? może mi łatwiej, choć na chwilę jak się "wygadam". najgorsze jest to, że w jednym coś wydaje mi się objawem choroby a potem racjonalnym powodem do strachu.. np teraz się trochę uspokoiłam, może przez to, że piszę o tym i nawet wydaje mi się to absurdalne, ale jak np za chwilę usłyszę głuchy telefon to może się to zmienić -- 03 sie 2011, 10:40 -- Sabaidee, tak przy okazji przypomniałeś mi o mojej podróży do Indii, to niedaleko. Pomyśleć, że kilka lat temu w ogóle się nie bałam. Wcale nie byłam na zorganizowanej wycieczce, odwiedzałam różne, niekoniecznie turystyczne zakątki.... boję się chodzić do lasu w Polsce, a co dopiero takie Indie.
  24. Wcześniej bałam się nowotworów...po wykonaniu wszelkich możliwych badań jakoś mi chwilowo przeszło, żeby po chwili przerodzić się w...lęk przed porwaniem tak, sama jestem w szoku, bo jeszcze przed chwilą taki lęk wydawałby mi się absurdalny... a jednak, teoretycznie wiem, że to bez sensu, ale sami wiecie... myśli same wracają, na nic racjonalne argumenty. Jakoś tak któregoś dnia, dwa tygodnie temu przeczytałam w gazecie o jakimś tam wstrętnym porwaniu dla okupu, takim okropnym z torturami itp no i zaczęło się... już na drugi dzień do mojego biura wpadł gość, rozejrzał się, nawet nie powiedział dzień dobry i wyszedł, był "podejrzany" oczywiście moja chora wyobraźnia uznała, że to mógł być porywacz i na pewno porwie mnie dla okupu (w końcu mój tata ma firmę, ja w niej pracuję, idealna kandydatka na porwanie dla okupu) potem zaczęły się głuche telefony do biura, nigdy wcześniej ich nie było. Tak kilka dziennie. numer niestety się nie wyświetla. Ratunku, czuję, że wariuję. Niby o tym wiem wiem, że wszystko sobie wkręcam, ale i tak się boję
×