Witam.
Za bardzo nie wiem czy wybraem odpowiednie forum, ale i tak spróbuje. Problem polega na tym okoo roku temu rozstaem sié z dziewczyná z którá byem ponad 5 lat. Zostawila mnie bo jak twierdzila potrzebowala czegos innego.
Spadlo to na mnie jak grom z jasnego nieba, miesiác zajelo zanim podnioslem sie z lózka,bylo to dla mnie mega traumatyczne przezycie ale po jakich 5 miesiacach pozbieralem sie do kupy. Przez caly czas myslalem jakby bylo fajnie jakby pojawil sie cien nadzieji na powrot ale jakos dawalem rade.
Problem zaczá sie 1,5 miesiaca temu kiedy moja eks odezwala sie do mnie ze popelnila blad i ze chce wrocic.
Nie zastanawiajac sie dlugo wprowadzila sie do mnie. Dzien na który tak dugo czekalem w koncu sie przydazyl.
sposób w jaki zareagowal moj organizm nie wydaje mi sie byc normalny. Cale ten koszmar zwiazany z rozstaniem nagle wrocil ze zdwojona sila. pierwszy miesiac to ciagle napady histerii, i jakis taki okropny scisk klatce i gardle ktory z dnia na dziwen sie coraz bardziej nasilal. ludzie mowili ze to tak wlasnie wyglada ale mi sie nie wydaje. poczátkowo bralem jakies srodki uspokajajace ale stan moj sie pogorszal. przestalem chodzic do pracy , na nic nie mam ochoty. miewam momenty kiedy niby jest ok ale to jest raczej zadkie.
Myslalem ze jak wyjade na pare dni to bedzie lepiej i faktycznie bylo, ale na dzien po powrocie czuje ze scisk w gardle i mostku powraca. To tak jakby ona powodowala te wszystkie zle emocje od ktorych nie moge sie uwolnic.Tak jakby byla ikona tego calego syfu ktory sie wydazyl. Dodam ze bardzo ja kocham i chcialbym sie pozbyc tego ale jest poza moja kontrola.Nie wyobrazam sobie zycia bez niej.
Bylem u psychologa ktory nic mi nie daje, i u psychiatry ktory zapisal mi cital i sympramol ktory zazywam od jakiegos tygodnia i brak efektów jak narazie.