No to jestem.
Jakoś mi się udało uffff. Ale było ciężko.
Pan przed rozmową poprosił mnie o wypełnienie ankiety - wiecie te psychologiczne testy. Siedzę sobie i myślę co by tam napisać aż tu nagle moje serce zaczyna szaleć. Szarpie się na wszystkie strony, łomocze, tłucze zupelnie bez ładu i składu. Wiedziałam oczywiście, że nic mi nie będzie ale wystraszyłam się. Nie spanikowałam, chociaż nie ukrywam, że niewiele brakowało. Wzięłam pół tabletki, wzięłam bo bałam się, że nie dam rady. Połknęłam na sucho, nikt nic nie widział. No i przeszło.
Rozmowa z panem była bardzo miła i luźna, trochę miałam mętlik w głowie, ale uważam, że poradziłam sobie świetnie.
Ale nie chcę tam pracować, to nie dla mnie. Poczekam na coś lepszego.
No, to chyba wszystko.