Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nel78

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Nel78

  1. witam, ja wiem, ze interesują Was instytucje, które zajmuja się profesjonalnymi terapiami, ale chciałabym Wam polecić coś innego- mianowicie grupę Anonimowych Depresantów. Uwierzcie- naprawdę jest świetnie i pomaga- dla zainteresowanych podaję stronę na której znajdziecie wszystkie informacje na ten temat http://www.republika.pl/depresanci/ polecam pozdrawiam ciepło
  2. Nel78

    Rozmowa ze sobą

    Witaj Gosha! Wiesz świetnie rozumiem Twój stan, ja też nie sypiam, a raczej sypiam ale np. pól godziny, a później kilka godzin przerwy. Jestem już tak zmęczona, że nie mm siły praktycznie na nic. Nie chciałabym barzć leków nasennych, bo słyszałam, ze uzależniają, ale mój psychiatra namawia mnie na to coraz bardziej, twierdzi, ze jeśli taki stan potrwa dłuzej- a mam tak juz od tzrech lat to całkowicie się rozsypię...Co za zycie..a właśiwie wegetacja....
  3. Witaj Al (sorry- nie wiem czy jesteś kobietą czy facetem i aj się do Ciebie zwracać- przepraszam:)). Napisz o jakiego rodzaju terapię Ci chodzi- ok indywidualna, ale czy krótko, czy długoterminową, czy chodzi tylko o depresję, czy masz też jakieś inne problemy. Daj znać - spróbuję pomóc. pozdrawiam ciepło
  4. Dlatego zachęcam wszystkich do wymieniania się swoimi doświadczeniami
  5. Moi drodzy współtowarzysze niedoli depresyjnej :)), czy spotkaliście się z otwartymi grupami wsparcia dla osób chorych na depresję? Czy uczestniczyliście w takich grupach. Może macie jakieś interesujące i dające pomoc doświadczenia związane z terapią indywidualną? Podzielcie się nimi proszę. Może warto byłoby stworzyć bazę danych ośrodków, stowarzyszeń czy placówek, które mogłyby nam pomóc. Pozdrawiam cieplutko w ten chłodny wieczór.
  6. Chcę dopisać się do fragmentu tego co napisła Santa. Ja też studiowałam na podobnym kierunku- skończyłam psychologię. I coż? Skończyłam studia, miałam ciekawą prace na dobrym stanowisku, trochę gorzej w życiu osobistym, a to że SKOńCZYłAM PSYCHOLOGIę wcale nie uchroniło mnie przed wpadnięciem w depresję, na którą leczę sie juz od czterech lat i nie uchroniło mnie od myśli samobójczych. Wiecie jak ja wspaniale umiałam sobie wszystko wytłumaczyć- przecież na studiach miałam tyle zajęć w psychiatrykch, miałam kontakt z chorymi i mam duze pokłady wiedzy teoretycznej. Moi kochani to wszystko na nic kiedy się zachoruje- oczywiście ma sie wtedy większy wgląd w chorobę, ale duzo trudniej ją zaakceptować-przynajmniej u mnie tak było. Teraz jestem bardziej pokorna jeśli chodzi o moje objawy i zachowania. Kiedy byłam w Komorowie- a byłam tam 2 razy to na grupach udało mi się pomóc kilku pacjentom otworzyc się i przyznać, ze cierpia tak bardzo, bo mają stłumione myśli s.Najtrudniej jest uwierzyć i zaakceptować to, ze to nie jest największą porażką, że fakt posiadania takich myśli, czy dokonania próby nie przekreśla nas jako ludzi wartosciowych, a niestety wiele osób w depresji tak myśli- ze skoro miei próbe, to już nic im nie pomoże, są do niczego i nie polepszy im się. To bardzo poważny problem z którym sie spotkałam wielokrotnie, a uwierzcie byłam w szpitalach na oddziałach depresyjnycjh wiele razy (zresztą jeśli ktos jest zainteresowany moimi doświdczeniami i tym jak sobie daję radę z tym koszmarem to prosze bardzo odpowiem na maile- jadres jest w mim profilu). Uważam, ze człowiek, który ma myśli samobójcze jest bardzo samotny i jeśli "woła o pomoc"-nawet tu pisząc czasem to, co moze nas irytowac to każdy taki sygnał powinniśmy traktowac bardzo poważnie, bo nie wiadomo, co z taką osobą moze się stać, Trzymajcie się wszyscy cieplutko. ps. ciekawa jestem czy istnieją jakieś grupy wsparcia dla osób z myślami s, lub po próbach, chyba warto byłoby zrobić wywiad na ten temat.
  7. Zgadzam się, ze temat wzbudza niezdrowe emocje. Ale czy ktokolwiek z nas ma prawo oceniać kogoś kto ma próbę, czy popełnia samobójstwo. Łatwo jest kogoś skrytykowac, powiedziec- piszesz głupoty, nie masz prawa odbierać sobie zycia. Ale co wtedy gdy choroba sięga tak głęboko, a próba samobójcza jest jej wynikiem. Przecież jednym z najsilniejszych ludzkich instynktów jest "pęd do zycia" obolk zaspokajania głodu itd. Nikt kto jest w pełni zdrowy ni ema ochoty się zabić. Wiem bo sama to przeżywałam, byłam w bardzo ciężkim stanie, w tak głębokiej depresji, że nie mogłam nawet jeść i byłąm pod kroplówkami. Leżałam na oddziale i jakoś mnie wyciagneli ale ile razy ja wtedy- mając tak silne lęki, ze myslałam,że umrę od tego :), próbowałam zdobyć jakiś nóż, cokolwiek ostrego, czy jakieś prochy. Ludzie- zrozumcie tych, którzy są naprawdę chorzy! Natomiast ci, którzy mają jakąś siłę, a chcą uciec przed -problemami...to oddzielna kwestia. Ale powtarzam, moim zdaniem, nikt w pełni zdrowy psychicznie (depresja, czy zaburzenia osobowości) nie chce umrzeć.
  8. Ja od pewnego czasu czuję się coraz gorzej...leczę się od czterech lat, raz lepiej, raz szkoda gadać. Teraz jestem strasznie rozbita mam cały czas niepokój, myśli samobójcze, smutno mi jak cholera...nie wiem moze to z powodu nowych leków- biorę petylyl, fluanxol i tisercin. Wszystkiego mam dosyć
  9. Nel78

    Szpital

    Niektórym się wydaje, ze szpital to ostateczność i tak w większości przypadków jest rzeczywiście, ale niekiedy depresja jest w takim stadium, ze nie ma kontaktu terapeutycznego i żadna - nawet najlepsza terapia poza szpitalem nie pomoże. Czasem w depresji jest tak, ze człowiek nie spi nie je, nie wychodzi z domu, nie jest w stanie podjąć żadnej aktywności. Dla mni enp. jedynym wyjściem okazały sie kró[plówki z lekiem antydepresyjnym, bo żadne leki nie działały. Ale poznałam również w szpitalach takie osoby, które po prostu przyzwyczaiły się do hospitalizacji i kiedy maja jakiś zyciowy problem, alebo choć trochę się gorzej czują to idą na oddział, a nie walczą. Uważam, ze to przesada. Ale kiedy komus jest potrzebny szpital, bo moze być np. jedyną ochroną przed próbą, to wtedy popieram. Inna sprawa, że spotkałam sie z wieloma opiniami wśród pacjentów, ze lekarze bardzochętnie dają skierowania, niestety...
  10. Nel78

    Szpital

    Szpital naprawdę jest sposobem, kiedy np. ambulatoryjnie zadne leki nie działają, a depresja się pogłębia trzeba zastosować wyższe dawki leków a to tylko w szpitalu. Jeśli chodzi o Ciebie Natalia, to jest bardzo dobry oddział w Warszawie przy Sobieskiego (przyjmuje pacjentów z całej Polski), widziałam go gdy tam leżałam, ale na oddziale chorób afektywnych (gdzie leczą tylko depresje i nerwice ale u dorosłych). Podono to jest wzorcowy oddział jeśli chodzi o psychiatrie dzieciecą. Ja jestem za tym żeby szukać oddziałów specjalizujących sie w depresji a nie ogólnych gdzie są wszystkie nawet bardzo ciężkie przypadki i generalnie jest niezbyt miła atmosfera, a to wiadomo nie sprzyja leczeniu. Jeśli ktoś jest zainteresowany to mogę polecić rózne oddziały w Warszawie, swego czasu zwiedziłam je dosyć dobrze.
  11. Witaj Basiu, mam nadzieję, ze to przeczytasz. Wiesz ja mam bardzo podobne problemy, a z jednego udało mi się wyjść. Chodzi o lekarza. Chodzę do świetnego psychiatry- państwowo i przez długi czas nie umiałam z nim znaleźć takiego kontaktu zeby powiedzieć mu wszystko. Sądzę, ze w depresji jesteśmy tak bardzo poranieni przez nasze cierpienie, ze mimo wszystko trudno nam powiedzieć co tak bardzo nas boli, odsłonić się. Ja oprócz depresji mam zaburzenia osobowości typu borderline, jestem juz po czterech próbach s. Było mi ciągle głupio, ze chodzę do lekarza, chodzę, mam co chwila nowe leki, a tu nic się nie poprawia, pomimo, ze lekarz naprawdę sie stara, poświeca mi duzo czasu. W końcu postanowiłam, ze koniec- powiedziałam mu o moich lękach- które mi wydawały sie absurdalne, o moim silnym niepokoju, myslach samobójczych i on w końcu dzieki temu ustawił mi tak leki, ze czuję sie lepiej. CHyba wiec warto szczerze porozmawiać. Co do drugiej kwestii- rodzina...ja jestem osobą samotną, mój długoletni zwiazek rozpadł sie właśnie między innymi przez depresję. Mieszkam teraz znowu z mamą i braćmi. I oni nie znoszą kiedy jestem smutna, nie wychodzę z domu, bo mam leki, nie jem popadam w odrętwienie. Irytuje to ich po prostu...wiem zatem jak Ci ciezko z mężem i jakie to okropne nie mieć zrozumienia w najbliższych. Powiedział kiedyś ktoś mądry, ze kto tego - naszej choroby- nie przeszedł ten nie zrozumie..i chyba to jest tak właśnie. Pozdrawiam CIę ciepło
  12. Witam Was bardzo serdecznie. Już kiedyś zaglądałam na forum, mam nadzieję, że teraz będę aktywnie w nim uczestniczyć. Na depresję choruję od jesieni 2002 roku...to juz parę latek, sporo doświadczeń zwiazanych z chwilami załamania, leczeniem czy też chwilami dobrego nastroju. Mam nadzieje sie z Wami nimi podzielić i zanaleźć tu jakieś zyczliwe osoby. Na razie zyczę Wam miłego dnia.
  13. Witam Was serdecznie, mam 28 lat na depresję choruję od czterech. Przeszłam już wszystkie formy leczenia- szpitale, terapie, miałam nawet elektrowstrząsy. I...nic, są dni kiedy czuje sie lepiej ale większość jest takich, że mam juz wszystkiego dosyć, mam strasznie obnizony nastrój, lęki, nie jestem w stanie niczego robić- oraz wiele innych objawów, ale sami wiecie jak to jest. Dzisiaj np. czuję się bardzo samotna, nikomu nie potrzebna i odrzucona...
×