Cześć wszystkim. Dzisiaj znalazłam tą stronę i od rana siedzę i czytam. Mogłabym napisać wielki referat na temat nerwicy. Objawy mam takie jak wszyscy, nauczyłam się w jakimś stopniu nad nimi panować. Mam arytmię, moje serce wywraca się na lewą stronę kilka razy dziennie. A co do lęków, to karmię nimi moją nerwicę bezustannie. Boję się wielu rzeczy: tego, że pójdę spać a rano moja córeczka znajdzie mnie martwą. Wyobrażam sobie jej reakcję i wpadam w panikę. Boję się samolotów, tego, że któryś wleci mi do domu. Mieszkam niedaleko lotniska i samoloty z wielkim hukiem przelatują mi nad głową. Boję się opierać o barierkę na balkonie bo może się urwać i polecę. Ostatnio wyszłam na balkon na 8 piętrze (sama mieszkam na 4, każde piętro wyżej to większy strach) i dostałam takiego ataku paniki, że moja córeczka się rozpłakała. Boję się też tego, że zaszczepię zachowania lękowe mojej córce. Staram się przy niej nad sobą panować, sprawiam wrażenie spokojnej mimo iż jestem przerażona. Ale najbardziej boję się tego, że kiedyś moje serce nie wytrzyma. Że "pęknie", dostanę zawału, wylewu lub coś jeszcze innego. Czasami mam już dość, załamuję się. Ale wiem, że muszę się podnieść. Łykam tabletkę (staram się to robić bardzo rzadko) i udaję, że wszystko jest w porządku. Nie macie pojęcia jak bardzo się cieszę, że Was znalazłam. Musimy trzymać się razem, wspierać się. No bo kto lepiej zrozumie nerwusa niż drugi nerwus. Pozdrawiam gorąco.