Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lusi

Użytkownik
  • Postów

    790
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lusi

  1. Libra, mój Boże. Dziewczyno! Weź się w garść!! Sama się zabijasz!! Zgroza mnie przejęła jak czytałam Twój post. Jeśli nie uporządkujesz bałaganu w swojej głowie to nie pozostanie ci nic innego jak zamknąć się w domu i czekać na śmierć!! Tak nie można!! Gdybyś Teraz stała przede mną, to dostała byś w twarz. Może byś otrzeźwiała. Trzeba myśleć pozytywnie, wiem, że to trudne ale jednak możliwe, uwierz mi. Też miewam momenty załamania, ale zaciskam zęby i idę do przodu. Czy byłaś u terapeuty? Jeśli nie to koniecznie musisz iść. Proszę, zrób coś ze sobą, bo życie naprawdę może być piękne.
  2. Ludzie kochani. Walka z tą chorobą nie polega na braniu leków, to dobre na początek. Potem trzeba je schować głęboko i tylko mieć świadomość, że tam są. Tak naprawdę to musimy poprzestawiać sobie w głowie. Kiedy brałam leki to dostawałam ataku paniki gdy pomyślałam, że mogłoby mi ich zabraknąć, że mogłabym zgubić. Aż pewnego dnia została mi jedna tabletka. Dostałam receptę na następne, poszłam do apteki i okazało się, że nie ma. Nie było w żadnej aptece. Pomyślałam: pieprzę to, jak nie to nie, nie będę brać tego gówna. I nie biorę. I żyję. Zastanówcie się nad tym.
  3. Cześć!!! Też jestem z Gdańska. I słuchajcie co wam powiem: powinniśmy się spotykać. Powinniśmy rozmawiać, wspierać się, śmiać i płakać. Powinniśmy robić to razem. Powinniśmy urządzać sobie wspólne sesje terapeutyczne. Moim zdaniem to by nam bardzo pomogło.
  4. Muszę jeszcz napisać coś śmiesznego. Któregoś dnia wyszłam wieczorem na balkon, było już ciemno, i widze światełka na niebie - samolot kołuje nad lotniskiem, widzę jego bok. I nagle on zapala przednie światła prosto na mnie. Byłam przerażona. Byłam przekonana, że to UFO, że na pewno mnie porwą. Moje serce wybiegło z ciała a ja za nim, do mieszkania. Pierwsza myśl: zabrać córkę i uciekać do piwnicy. Zaczęłam się miotać po mieszkaniu i nagle się opamiętałam: k..wa, pier...nięta jesteś??? Jak będziesz się tak dawać to od razu moszesz dzwonić po kaftany. I wiecie co zrobiłam? Wyszłam spowrotem na balkon. Bałam się jak cholera ale wyszłam. Moje UFO jeszcze było na niebie. Stałam i patrzyłam jak spokojnie leci na lotnisko a potem usłyszałam jak ląduje. Usiadłam i nie mogłam uwierzyć, że jestem taka głupia, że wkręciłam sobie aż taką jazdę. Teraz się z tego śmieję i opowiadam znajomym żeby sie też pośmiali. Nikt nie mówi, że jestem nienormalna, tylko, że mam wyobraźnię, albo się czegoś najarałam. Trzeba nauczyć się podchodzić z humorem do swoich jazd. To trudne ale wykonalne. PS. Jak UFO będzie chciało mnie porwać to wyciągnie mnie nawet z piwnicy. :)))
  5. Też miałam taki problem. Uwierz mi, że naszego zdenerwowania nikt nie widzi. Brałam udział w szkoleniu pomagającym w znalezieniu pracy i było tam ćwiczenie polegające na tym, że wchodzimy do pomieszczenia, w którym siedzi potencjalny pracodawca, trzeba się przedstawić, przywitać, wszystkie te bajery. Trzeba to zrobić tak, aby pracodawca pomyślał o nas, że jesteśmy pewni siebie i wogóle zarombiści. A najlepsze było to, że wszystko było nagrywane. Nerwy nie do zniesienia. Ale przy oglądaniu filmu okazało się, że NIC NIE WIDAĆ ja sama nie widziałam swojego zdenerwowania. Także nie przejmuj się. Każdy, ale to każdy się czasem denerwuje, to jezt zupełnie normalne. Głowa do góry i do przodu.
  6. Lusi

    Witam serdecznie

    Strrrrrrasznie się cieszę, że jesteście. Kiedy umiera się kilka razy dziennie, to lepiej jest robić to w towarzystwie.
  7. Cześć wszystkim. Dzisiaj znalazłam tą stronę i od rana siedzę i czytam. Mogłabym napisać wielki referat na temat nerwicy. Objawy mam takie jak wszyscy, nauczyłam się w jakimś stopniu nad nimi panować. Mam arytmię, moje serce wywraca się na lewą stronę kilka razy dziennie. A co do lęków, to karmię nimi moją nerwicę bezustannie. Boję się wielu rzeczy: tego, że pójdę spać a rano moja córeczka znajdzie mnie martwą. Wyobrażam sobie jej reakcję i wpadam w panikę. Boję się samolotów, tego, że któryś wleci mi do domu. Mieszkam niedaleko lotniska i samoloty z wielkim hukiem przelatują mi nad głową. Boję się opierać o barierkę na balkonie bo może się urwać i polecę. Ostatnio wyszłam na balkon na 8 piętrze (sama mieszkam na 4, każde piętro wyżej to większy strach) i dostałam takiego ataku paniki, że moja córeczka się rozpłakała. Boję się też tego, że zaszczepię zachowania lękowe mojej córce. Staram się przy niej nad sobą panować, sprawiam wrażenie spokojnej mimo iż jestem przerażona. Ale najbardziej boję się tego, że kiedyś moje serce nie wytrzyma. Że "pęknie", dostanę zawału, wylewu lub coś jeszcze innego. Czasami mam już dość, załamuję się. Ale wiem, że muszę się podnieść. Łykam tabletkę (staram się to robić bardzo rzadko) i udaję, że wszystko jest w porządku. Nie macie pojęcia jak bardzo się cieszę, że Was znalazłam. Musimy trzymać się razem, wspierać się. No bo kto lepiej zrozumie nerwusa niż drugi nerwus. Pozdrawiam gorąco.
×