Skocz do zawartości
Nerwica.com

depresyjny86

Użytkownik
  • Postów

    7 081
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez depresyjny86

  1. Fakt Linko,tak właśnie jest.I właśnie najgorsze to,że mwciąż zachowanie debilnych ludzi wciąż w jakiś sposób mnie boli i powoduje coraz większy lęk przed ludżmi.
  2. Akurat w moim przypadku,postawa życiowa nie ma nic tutaj do rzeczy.Nawet jak miałem normalną postawę życiową to trafialem niezależnie ode mnie na toxiców.Np. w szkole czy na stażu
  3. linka, cieszę się,że u Ciebie wszystko ok i że nadal kroczysz tą odpowiednią drogą na którą nakierowała Ciebie Terapia.Gratki i szacunek dla Ciebie,że zwalczyłaś chorobę/zaburzenie.u mnie walka z lękami jest o tyle trudna,że np dla mnie. Wszyscy ludzie z reala są hmmm czynnikami stresogennymi,i cały czas spotykam na swojej drodze toksycznych debili i niektórycxh nie mogę wyrzucić ze swojego życia....No a poza tym nie radzę sobie z lękami znowu:przed smiercią,atakami paniki,z lękami przed ludżmi -- Pt sie 10, 2012 3:59 am -- I niestety tych lęków coraz więcej...a ja nie wiem już co robię nie tak,że jest coraz gorzej. -- Pt sie 10, 2012 4:02 am -- Wybaczcie błędy ortograficzne,interpunkcyjne,składniowe...ale jest 4 w nocy i piszę z komórki.
  4. Linka - generalnie zgadzam się z Tobą w kwestii leczenia -leki plus terapia. Ale nie zawsze terapia jest skuteczna...co nie znaczy,że lepiej siedzieć na dupie i tylko żreć leki .Miałaś szczęście.Ja szczerze i sumiennie wykonywałem polecenia terapeutów...i kończyło się na tym,że mijał rok i nie było żadnego kroku do przodu,a czasem wręcz lęki się bardziej nasilały..Miałem 4 psychologów w życiu,z pierwszym pracowałem prawie rok,a z resztą tak ponad rok,teraz będzie rok współpracy z moją obecną panią psycholog(która ma chyba anielską cierpliwość w stosunku do mnie....ale nie o tym). Tak właściwie efekty pozytywne terapii miałem po roku spotkań z moim drugim psychologiem...Ataki paniki ustały na długi czas.Niestety ten Pan zaczął chorować i zmarł(ten pierwszy też nie żyje).. No i teraz mam panią psycholog,zamierzam dłużej z nią pracować nad sobą niż z innymi psychologami...ale narazie po roku spotkań nie ma efektów w ogóle...A wręcz ciągle mam ponawianą propozycję terapii na oddziale dziennym,na którą z racji poszukiwania pracy nie mogę sobie pozwolić... W ogóle czytam,że psycholodzy niektórym zadają jakieś zadania typu : zrób to,zrób tamto i opowiedz jak było - nigdy nie spotkałem się z czymś takim. Więc tak : z 4 psychologów z jednym miałem pozytywne doświadczenia(psycholog nr 2),psycholog nr 1 - to totalne nieporozumienie (nie że facet,ale pomysł terapii w której on wszystko by paplał rodzicom,więc mu nie ufałem),psycholog nr 3 brał 70 zł na tydzień i jeszcze mnie w pewien sposób oszukał,czego nie znioslem więc "zerwałem" z Nim ...No i teraz mam panią psycholog i.....trochę mi pomaga,aczkolwiek nie na tyle,żebym się nie bał :( .
  5. Jasne,że można .Co do wstydzenia się........Właściwie to nie ma czego,fakt.Ale facetowi chyba nie wypada hmm np. pisać ,że coś dla niego jest romantyczne
  6. Svafa - to tak trochę romantycznie zabrzmiało > Niestety w realnym świecie taka miłość nie miałaby szans...
  7. Hmm co daję,znaczy co dawał bym: -zaufanie,wierność,przyjażń -chciałbym dać,zapewnić swojej partnerce tzw poczucie bezpieczeństwa -dał bym jej wolną przestrzeń,nie "zadręczał" bym jej sobą 24/7 -swoją miłość(o jesu czuje się jakoś zawstydzony jak takie rzeczy piszę ) - swój intelekt - chociaż Go nie mam ...........- no dobra,trochę intelektu mam - charakter - poświecał bym partnerce czas (oczywiście nie cały swój czas -> każdy musi mieć swoją wolną przestrzeń) - mogłaby zawsze na mnie liczyć Trudno jest tak wymieniać
  8. Aż mi się przypomniała pewna dawna użytkowniczka tego forum....
  9. no to zależy kogo masz na myśli pisząc "innych" Partnerkę,kobietę: -za to że jest jaka jest - za jej charakter,intelekt.wierność,przyjażń(zaraz ktoś powie,że miłość to nie przyjażń,ale...no tak jakby jest oparta na przyjażni trochę) -za to że mogę jej zaufać, i że ona również odwzajemnia to zaufanie - za to,że daje mi w związku własną przestrzeń. - za inność - za to,że pomimo upływu czasu,potrafimy nadal siebie pozytywnie czymś zaskakiwać - za uśmiech - za to,że mogę na nią liczyć,tak samo jak ona na mnie... Mam dalej wymieniać..?
  10. Wcale nie amen!. Candy14 ja doskonale znam swoje wady...i wiem czego mam nie przenosić na drugą osobę....wiem jakich błędów mam nie popełniać.Czy na takiej zasadzie mogę kochać prawidłowo drugą osobę?
  11. No dobra,inaczej: to,że nie akceptuje siebie nie znaczy,że nie mogę eee prawidłowo kogoś kochać
  12. Svafa - czyli według Ciebie,tak przykładowo - ja - nie jestem zdolny do normalnej miłości,bo mam dużo wad które widzę u siebie i za które siebie nienawidzę? Wybaczcie ale nie zgadzam się z Wami i nadal twierdzę,że nie można tak uogólniać.
  13. A mnie się wydaje,że nie możemy tak pisać:Nie kochasz siebie = nie potrafisz kochać kogoś innego ,kochasz siebie = potrafisz kochać.To jest hmmm za mało skomplikowane
  14. aa sorry nie zauważyłem jak pisałem poprzedniego posta.
×