-
Postów
775 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez soulfly89
-
to nie jest zdjęcie pana jezusa, tylko zdjęcie pomnika. No i co z tego. To tak jakbyś wstawiła tutaj zdjęcie Dalajlamy albo posążek Buddy z napisem "ja pierdole". To nie jest śmieszne i dziwi mnie, że tego nie widzicie. A poza tym Jezus to imię i pisze się z dużej litery. Tolerancja to nie jest to samo co brak szacunku! Ja pierdolę I poczucie humoru mam, ale takie akcje mnie nie bawią.
-
A ja myślę, że taka para mogłaby rozpierdolić kosmos Co tam ludzie! Coś jak dwójka bohaterów z filmu Tima Burtona! Eh, a ja bym chętnie wystawiła buźkę do słońca, wyspała się i zaczęła jeść żelazo, ale nie mam czasu na to wszystko. A jak już mam czas to jestem na imprezie albo snuję się po domu w piżamie i potem wyglądam jeszcze gorzej. Masakra
-
Ja też mam wory pod oczami i jestem bladą anemiczką . Ale jakoś się tym nie przejmuję. Szukam drugiego zombie do pary
-
Czasem tak. Jeśli wiem, że mam tylko 1 wolny dzień, a potem będę musiała tak samo ciężko pracować/uczyć się/znosić wszystko to wcale nie umiem odpoczywać. Wydaje mi się, że trzeba umieć odpoczywać, tj mieć do tego odpowiednie nastawienie psychiczne. Ja tego nie umiem. Podobno, żeby naprawdę odpocząć i zregenerować siły człowiek potrzebuje 2 tygodni i to najlepiej poza miejscem gdzie zwykle przebywa. Znasz jakiś sposób na kaca, który DZIAŁA? (au, moja głowa, i to od rana )
-
Chyba nie chciałabym wracać. Teraz jest nieźle. Nie chciałabym tracić tych doświadczeń jakie mam. Chociaż... Były takie wakacje :) Zaraz po zdaniu matury, kiedy miałam poczucie totalnej wolności - mogłam wybierać z tysiąca rożnych dróg w życiu (przynajmniej tak mi się wtedy wydawało...) To był piękny czas, a ja byłam taką cholerną idealistką Jeśli spóźniasz się z terminem wykonania czegoś masz okropne poczucie winy?
-
Czy robię coś źle?
soulfly89 odpowiedział(a) na Liz_Vicious temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Wiesz, co, czasami ludzie są mało domyślni i bardzo zakręceni swoim własnym życiem. Fajnie by było, gdyby wszyscy uważali to za oczywiste, że trzeba Ci zrobić zakupy, ale - żeby dostać pomoc, czasem trzeba o nią poprosić. Zadzwonić do kogoś znajomego, zapukać do sąsiada. Wbrew pozorom, ludzie nie są niewrażliwymi kawałami mięcha, jestem pewna, że jeśli poprosisz, dostaniesz pomoc. Chociaż sama wiem, że to trudne, je nienawidzę prosić o pomoc, bo wydaje mi się wtedy, że jestem słaba albo, że właśnie wszyscy powinni się domyślać. Ale nie tędy droga. Komunikacja to podstawa. Lista kontaktów w telefonie i dzwonić! :) -
kluski leniwe - małe dziecko z dużą łychą całe umazane jedzeniem
-
Problem z sobą, a przede wszystkim rodziną...
soulfly89 odpowiedział(a) na temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Co przez to rozumiesz? Dla mnie uczenie się na pamięć i rozumienie to dwie różne rzeczy. A z językiem angielskim jest taka sprawa, że jego zasady są dosyć płynne i im lepiej znam ten język tym bardziej się o tym przekonuję... Do tego trzeba mieć wyczucie, które przychodzi tym bardziej im więcej czytasz, słuchasz i ćwiczysz. Ale mniejsza o to. Dlaczego nie pójdziesz do pracy - studiujesz zaocznie, masz na to czas - i nie wyprowadzisz się z domu? -- 05 lut 2011, 18:46 -- L, jesteś tam? Trochę mi głupio z powodu tego co napisałam, domyślam się jak Ci ciężko, ale musisz sam sobie pomóc i zmusić się do jakiejś prostej, mało wymagającej pracy, zacząć zarabiać chociaż troszkę, ruszyć do przodu. Są takie prace. Może ktoś z Twoich znajomych na studiach gdzieś pracuje i mógłby Cię wkręcić? Chociaż kilka godzin w tygodniu. Kupisz wzmacniacz, zaczniesz bardziej wierzyć w siebie. A może masz dziadków, do których mógłbyś się wyprowadzić? Jakąkolwiek rodzinę? -
Ja bym nie chciała swojej nadwrażliwości zwalczać. Po co? To jestem ja. Chciałabym umieć ją ukryć wtedy kiedy trzeba, albo umieć ją od czasu do czasu wyciszyć, powiedzieć sobie: teraz jestem chamem i prostakiem i robię wszystko z grubsza albo na odwal się. Czasem sytuacja mnie do tego zmusza, czasem mi się udaje. Ale ogólnie rzecz biorąc, nadwrażliwość uważam za wielką zaletę - nie ważne czy u mężczyzny czy u kobiety. Bez tego nie można być artystą. Nie można rozmawiać o jakimś geście czy szczególe, który akurat cię wzruszył, a którego nikt inny nie zauważył. Nie można bez tego naprawdę kogoś wysłuchać i wczuć się w czyjąś sytuację. Nie powiedziałabym, że w ogóle jest coś takiego jak "nadwrażliwość" - bo to wartościuje negatywnie. Są po prostu różne poziomy wrażliwości i z człowiekiem, który ma inny poziom (nie mówię, czy lepszy, czy gorszy - po prostu inny) się nie dogadasz. Wrażliwy facet powinien być z wrażliwą dziewczyną, chociaż to trudne, wydaje mi się, że takiej parze będzie razem najlepiej. No i jeszcze jedna rzecz, myślę, wierzę w to, że można się nauczyć żyć zupełnie normalnie z tą wrażliwością i być jednocześnie silnym człowiekiem. Myślę, że przy uczeniu się twardych zasad życia można tej wrażliwości nie stracić.
-
Nieee.... Z fast-foodów kocham tylko frytki. Ale najlepiej domowe, no i wtedy nie są wcale fast, no i cała odpowiedź bef fenfu A z kolorowych napojów lubię colę, ale ona jest czarna Czy czasem masz wstręt do jedzenia mięsa? (ja ostatnio mam i nie wiem skąd mi się to wzięło, zastanawiam się nad wegetarianizmem, czyżby mnie coś oświeciło? weszłam na wyższy level? dziwne... )
-
Asia i jak poszło? Ja już jestem po tym cholernym zaliczeniu i chyba nawet mało mnie obchodzi jak poszło. Mam ferie! Nic nie robię!!! Jakie to piękne! Ale po południu idę udzielać korków. Nie chce mi się ale pójdę. Zawsze potem mi lepiej jak z kimś pogadam, nawet jeśli mówimy po angielsku :)
-
zwyrodnialec - portret Doriana Grey'a
-
Właśnie przypaliłam garnek z ryżem! Trzeba się wreszcie wylogować i zabrać kur.wa do nauki Ostatni egzamin.... A poza tym to słucham Pearl Jamu
-
Eeej, to nie tak! Ja czasem tak baaardzo chciałabym z kimś pogadać i chociaż wokół mnie są ludzie, to tacy, którzy by mnie nie zrozumieli... Wiem, bo już próbowałam... Moja matka (mieszkam z nią) całe wieczory papla z moją ciotką o jakichś pierdołach i oglądają tv, a ja siedzę w pokoju i ryczeć mi się chce. Nie mogę tam po prostu wejść i zacząć mówić o tym co mi się przydarzyło wczoraj, o tym co mi na sercu leży, o tym czego się boję... Bo one nie rozumieją o co mi chodzi, niestety. Ja mam za bardzo skomplikowanie myślenie Bardzo mało jest takich osób do których mogę zadzwonić i wiem, że zawsze mnie zrozumieją. Ale przez telefon to nie to samo! Dlatego często mam tak, że się snuję po domu (a właściwie po 2 pokojach, bo dom, to za dużo powiedziane...) i mi się chce wyć, bo właśnie nie mam do kogo się odezwać. Wrrr. Marzę o tym, żeby zarobić i wynająć pokój w mieszkaniu studenckim z moją kumpelą. I nie chodzi o to, żeby cały czas nawijać, ale o to, żeby ktoś po prostu był obok, żebym mogła z kimś wypić herbatę i się pouczyć. Ja chcę się czuć zrozumiana, do tego chyba niekoniecznie trzeba się odzywać :) A sama obecność kogoś kto mnie rozumie to już jest coś wielkiego!
-
Haha, rozbawiłeś mnie Nie kojarzę kto to Grażyna Dobroń, ale w mediach wszyscy trochę udają, chyba nie ma co się w ogóle porównywać... Ale do sedna: czasem tak jest że poczujesz się odrobinkę tylko lepiej i masz napad hurraoptymizmu, ale to szybko mija. Choroba zmienia człowieka. Myślę, że uczy myśleć rozsądnie i realnie, liczyć się z różnymi rzeczami. Ja po depresji jestem chyba bardziej realistką. Czasem udaję optymistkę bo są takie sytuacje, że ludzie tego potrzebują - kogoś kto będzie wierzył za nich i poprawiał im humor. Ale to rzadko się zdarza. Jeśli chcesz być normalnym gościem, to będziesz. Jak dobrze to rozumiem! Przebywanie wśród ludzi to dla mnie najlepsza terapia. Bez sensu myślenie. Większość ludzi będzie Cię traktowała tak jak im na to pozwolisz. Uważasz, że nie zasługujesz na szczęście, to widać, ludzie będą Cię tak odbierać i tak traktować. Wyobraź sobie kogoś, kto nie jest super przystojny ani nawet niezbyt ciekawy, ale zachowuje się tak jakby był królem życia. Ludzie myślą, że skoro się tak zachowuje, to musi być w nim coś fascynującego, czego nie widać od razu. I jest - charakter. Przynajmniej ja to sobie tak tłumaczę Nie muszę mieć racji. Ale to Ty tworzysz siebie w dużym stopniu, poprzez Twoje działanie. Więc działaj tak żeby mieć to czego pragniesz A co do poznawania siebie... To chyba najtrudniejsza rzecz z jaką teraz się zmagam... Zastanawiam się kim jestem, ile we mnie schematów i udawania a ile mnie...
-
Może uwierzyć w coś innego. Niekoniecznie w Boga? Na przykład, w ludzi, w przyszłość, w miłość, w przyjaźń. Mi już samo powiedzenie sobie, że jednak w coś wierzę poprawia nastrój. Przypominam sobie, że warto się starać :)
-
Tak, w końcu znalazłam i to nawet niejedną Pracowałam w różnych miejscach. Od call-center, poprzez sklep z ciuchami w galerii handlowej, roznosząc ulotki, w barze "kebab". Różne bywało, ale najważniejsze jest dobre pierwsze wrażenie. I może nie do końca zmieniłam nastawienie na dobre, raczej na takie w stylu "a co mnie to obchodzi, jeśli coś nie wyjdzie". Ale z każdą kolejną pracą nabieram więcej wiary w siebie. Mam to szczęście, że na razie nie muszę pracować na stałe - studia. Obecnie udzielam korepetycji i staram się dostać stypendium... A w tym roku chcę się sprawdzić i pojechac na obóz jako opiekun . No to dobrze, że coś robisz :) A co do lekarza, to może się zastanów, czy go nie zmienić. Ja brałam leki tylko miesiąc, bo źle się po nich czułam. Teraz każdej zimy miewam małe zjazdy, ale radzę sobie z tym bez problemu sama, moi bliscy nawet już nie zauważają, że czuję się gorzej. Moim zdaniem psycholog pomoże Ci dużo bardziej niż leki. Coś robisz oprócz brania leków? Czytasz o psychologii? Starsz się siebie zrozumieć?
-
Mnie też często przeraża i przerasta coś co muszę robić. Wiem jak to jest. Najlepiej wyłączyć wtedy myślenie, przejść na autopilota i po prostu zacząć. Rzuć się na głęboką wodę. Znajdź sobie jakiekolwiek zajęcie, na początek nie musi być to coś wielkiego, ale cokolwiek, żeby się rozkręcić, zacząć wychodzić z domu, powoli, zacząć się z ludźmi spotykać, pomalutku... :) Chociaż wiem, że samo nastawienie ma wielkie znaczenie jak się szuka pracy. Jak chodziłam na rozmowy z miną pod tytułem "ja się boję i tak naprawdę się nie nadaję" to nikt mnie nie chciał przyjąć *** A tak od siebie napiszę, że chyba już nigdy nie będę wolna od tego ciążenia do dołu. Nie wiem czy to kwestia wspomnień, czy osobowości, ale moje życie to już chyba zawsze będzie zmaganie się ze sobą i walka o to żeby się nie poddać. Już nigdy nie będzie łatwo. Zawsze będę miała tą świadomość, że muszę uważać, żeby nie zacząć spadać w dół. W momencie kiedy powiem sobie, że nie mam siły, to będzie koniec, dlatego po prostu muszę ją mieć. Nie wiem czy taki stan można nazwać zdrowiem. W każdym razie, to dodaje życiu specyficznego uroku i wiem, że nie każdy będzie w stanie to zrozumieć... Ech.
-
Teraz to już żadnego się nie boję :) Kiedy ostatnio napisałeś/aś jakiś wiersz?
-
Sylwester a bliska osoba
soulfly89 odpowiedział(a) na michasiu temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Chyba już się przyzwyczaiłeś, że jest jak jest i zapomniałeś, że może być lepiej. Jak ktoś chce się naprawdę zmienić to zawsze znajdzie jakąś drogę. Może ze swoim psychologiem pogadaj, a może go zmień, a może zmień coś innego, pracę, mieszkanie? A swoją dziewczynę to w ogóle nadal kochasz? Pozadawaj sobie trochę trudnych pytań, na pewno coś wymyślisz. -
Nie, tylko nie urlop! Jezu, nawet wolę nie myśleć co taki urlop by ze mną zrobił. Ja muszę mieć dużo zajęć, inaczej ze mną gorzej. Myślę, że po urlopie myślenia i tak nie będę mądrzejsza niż po tygodniowych feriach. Hm, chyba nikt nie był w podobnej sytuacji co ja... Ale w sumie mogłam się spodziewać że nikt mi nie pomoże. Już nawet nie wiem z kim mam o tym porozmawiać, chyba do Babci zadzwonię
-
Kurde, mam poważny problem. Muszę podjąć decyzję czy zrezygnować ze specjalizacji tłumaczeniowej na moich studiach i mieć więcej czasu na życie czy ciągnąć dwie specjalizacje. Nie wiem naprawdę co robić... Nie wiem czy warto się tak męczyć. Ja nie mam jakiejś mega wysokiej odporności psychicznej i wszystkim się bardzo przejmuję, ale nie jestem jedyna - takie osoby też są w mojej grupie i jakoś sobie radzą... Tylko pytanie czy ma być "jakoś" czy ma być dobrze. Już trzecia noc nieprzespana w tym tygodniu. Mam wrażenie, że uległam jakiemuś niezrozumiałemu pędowi do niewiadomoczego. Niby lepiej mieć 2 specjalizecje, lepsze perspektywy pracy, więcej praktyk itd, ale jeśli moja życie ma tak wyglądać przez następne 1,5 roku do licencjatu to nie wiem czy warto. Większość osób u mnie na kierunku zajmuje się tylko studiami, ja mam jeszcze moje korepetycje z super dzieciakiami i poza tym wyjazdy w góry z których nie chcę rezygnować, naprawdę mam życie poza studiami tylko, cholera, już zaczynam nie dawać razy fizycznie. Z psychologicznego punktu widzenia jestem zdrowa, ale tak naprawdę to moja osobowość nie pomaga mi w nauce. Naprawdę nie wiem co robić...
-
Kto zna dobrze angielski i przetłumaczy tekst
soulfly89 odpowiedział(a) na potegapodswiadomosci temat w Off-topic
Przeczytać się da, ale może się okazać, że to będzie tekst zupełnie o czymś innym niż ten po angielsku... Sorry, ale Google translate robi takie błędy, że aż zęby bolą. Wiem, bo się nim wspomagam na studiach. Generalnie nie polecam... -
Ciekawy sposób. Muszę spróbować... Ja nic nie robię. Chodzę jak duch i słucham smutnych piosenek. Czekam aż mi przejdzie. Nie mam dobrego sposobu na skrzywdzenie. Picie mi nie pomaga, więcej picia też nie, imprezy nie, natłok pracy nie, łażenie po górach - trochę :) Inni ludzie - trochę bardziej, ale w gruncie rzeczy to cały czas boli tak samo. Myślisz, że to będzie dobry dzień? Masz nadzieję, że będzie lepszy? Dlaczego? (wschód już niedługo)
-
Ej, a ja myslałam, że tylko surowy działa na przeziębienie? Taki podsmażony już chyba nie... A tak, rognieciony i z masełkiem i solą - pycha :) Mnie Babcia karmiła czosnkiem od małego, więc chyba się uodporniłam... :) Być szczęśliwym to nie analizować i nie myśleć za dużo, tylko przeżywać chwile Na jakie pytanie byś nie odpowiedział?