-
Postów
12 850 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Korba
-
to że wstałam o 7.00
-
czuję się potwornie zagubiona.
-
-
[videoyoutube=5Lt_lFTBrNI][/videoyoutube]
-
Moniko, naprawdę myślisz, że dobrze to wypadło? Cieszę się. Ja zawsze mam do siebie pretensję, wydaje mi się, że wszystko, mogłabym robić lepiej. Ująć lepiej, powiedzieć lepiej... Myślę teraz o tym, co było w Warszawie, mogłabym do niego zadzwonić, zapytać jak się czuje, ale... może nie dziś. Pewnie ma dość. Może jutro do niego zadzwonię. Moniko, zrobiło mi się bardzo przyjemnie, że rozmawiałaś na terapii o tym, co Ci pisałam. I bardzo ładnie rozwiązałaś sprawę z B. Ty masz w sobie bardzo dużo klasy, delikatności, wyczucia. Podziwiam Cię za to. Agnieszko, zawsze czułam tą miętę, ale wiesz co jest najśmieszniejsze, taki mężczyzna sukcesu, dojrzały, ale myślę, że jest dziki w kontaktach "tego rodzaju" z kobietami. Jest dawno po rozwodzie i za dużo czasu spędza w pracy. On aż się prosi o to ( w przenośni oczywiście), żeby się nim zaopiekować i go docenić. Co do Asi, napisałam, że powinna unikać tamtej rodziny, bo... mam przyjaciółkę w podobnej sytuacji. Jej przyrodnia siostra, której nigdy nie znała znienacka pojawiła się w jej życiu i to są bardzo trudne i czasem toksyczne układy. Boję się o Asię, bo w tej chwili jest bardzo krucha i zmaga się ze zbyt wieloma problemami, by w tej chwili brać to na siebie.
-
to prawda, im więcej się ma do zrobienia, tym lepiej nam to wszystko idzie. też lubię to uczucie. ale dziś przespałam cały dzień, no i czuję się jak.. jak nic.
-
jakiż to? Asiu, lepiej rzeczywiście trzymać się z daleka... Jejku, naprawdę za dużo tego wszystkiego jak na jedną malutką osobę
-
LitrMaślanki, o sobie
-
Dwa razy taki sam wątek.
-
Dziękuję Wam za poświęconą uwagę. Naprawdę. Wczoraj przeżyłam horror. Zapalnikiem był W. oczywiście. I rozmowa z nim, bardzo przyjemna i moje nieumiejętne powiedzenie mu, że mi na nim zależy. Ale było to tak koślawo powiedziane, że nie wiem, czy cokolwiek zrozumiał. W każdym bądź razie po sesji jak wróciłam do pracy nastała taka sytuacja ciszy... gdy on stał u mnie w pokoju, kręcił się (dzisiaj ma trudny dzień, mają go odwołać), ja też milczałam, a chciałam coś powiedzieć... W końcu on mówi, Kasiu, idź już do domu, miałaś ciężki dzień (wiedział, że byłam na terapii). Mówiłam mu też o tym jak się maskuję, bo on stwierdził, że sprawiam wrażenie, jakbym się lepiej czuła. No więc jak powiedział, że mam iść do domu i że on też już idzie, to powiedziałam cicho "ale ja chcę jeszcze z Tobą porozmawiać". On na to zaprosił mnie do siebie, zamknął drzwi. Chciałam usiąść naprzeciwko niego przy biurku, ale on mi przesunął to krzeszło, sobie wziął drugie i usiadł na przeciwko, także nic nas nie dzieliło. Powiedziałam, jak bardzo to przeżywam. Emocjonalnie. Że tak co cenię jako szefie i człowieka. Powiedziałam mu, że jego inteligencja mnie urzeka i że każda chwila z nim, to wielka nauka dla mnie. Że mnie inspiruje. On nie dawał sobie tego mówić, jest taki naturalnie skromny, ciągle mi przerywał mówiąc, że wie że ma wady itp itd. Ja miałam już łzy w oczach, ale gdy on zaczął mi opowiadać o kulisach jego nieporozumień z Włochami, straciłam trochę grunt, wróciło opanowanie. Potem pogadaliśmy o jego imprezie i właściwie zaczęłam wstawać. Dodałam jeszcze, że jest jeszcze dużo rzeczy, które chcę mu powiedzieć, a on mi na to, żebym przestała, bo jeszcze będziemy mieli wiele okazji na to. Więc ja na to "ale, ale..." idąc do drzwi zatrzymałam się, a on mówi "Kasia, bo mnie się zaczyna łza kręcić w oku". A wtedy wyskoczyłam z tym, że cenię go nie tylko jako szefa, ale jako mężczyznę. I szybko wyszłam. Wybiegłam z pracy jakby się paliło. Resztę wieczoru znacie. A teraz leżę w łóżku bo nie byłam w stanie wstać do pracy. Co do mojej opowieści z przeszłości..., nie piszę i nie mówię o tym często. Tylko na terapii. To były najgorsze miesiące mojego życia. Chodziłam zamroczona, nie pamiętam właściwie kilku miesięcy z tego roku. To po prostu było wstrętne, było tego za dużo, kiedy byłam w ciąży (zagrożonej) musiałam lecieć do RPA, aby uprzątnąć mamy rzeczy i sprzedać dom, załatwić sprawy formalne. Tam dowiedziałam się straszliwych rzeczy, które mnie dodatkowo zdruzgotały. Wróciłam do Polski i szybko wylądowałam w szpitalu. Ot i wszystko.
-
Czy ktoś wyczytał coś naprawdę ważnego, w tym, co napisałam obnażając siebie? Chyba będę musiała to usunąć.
-
[videoyoutube=nklvuocGCAQ][/videoyoutube]
-
ale ja tak strasznie chcę umrzeć? rozumiecie to?
-
nie ma Hani, nie ma Asi, nie ma Basi, nie ma Moniki......
-
chciałam się wyżalić, ale jak człowiek jest z gruntu zły, to żal mi niewiele pomoże.
-
poszedł nóż. tego lata nie wyjdę ani w krótkim rękawku ani nawet w spódnicy do kolan
-
ale proszę o więcej, wiele to mi ułatwi.
-
Brid, wychodząc z pracy w pełni trzeźwości już jechałam mechanicznie nawet nie wiedząc gdzie... emocje działając czasem gorzej niż alkohol. nawet nie byłam świadoma gdzie jadę. zatrzymałam się pod domem kumpeli, bezwiednie, a ona dała mi 1 drinka. pojechałam do domu. cały czas w amoku. NIE PANUJĘ NAD SOBĄ I LECZĘ SIĘ Z TEGO być moze nieumiejętnie. ale jak masz wchodzić do tego wątku tylko by się mądrzyć, to daruj se. zresztą po kiego ch..... ja się przed Tobą tłumaczę.
-
Brid, ciekawe czy z równą zaciętością zawiadomiłbyś odpowiednie służby, gdybym leżała w domu z podciętymi żyłami. wątpię
-
nie no spoko. jestem nieodpowiedzialna. dziś byłam bardzo świadoma za kierownicą, ale kiedyś chłopak wypuścił mnie na stację benzynową po piwo, kiedy byłam po dużej dawce alko i stilnoxu. nie pamiętaj tej podróży, ale przywiozłam piwo. następnie zrobił mi dziecko, czego niestety również nie pamiętam. pamiętam natomiast jak to dziecko straciłam, a działo się to mniej więcej 2 tygodnie po tym jak moja mama umarła w męczarniach i po jakichś 2 miesiacach jazdy na środkach uspokajających, bo oglądanie matki w tym stanie było ponad moje siły. tak więc owszem, jestem nieodpowiedzialną dziwką, egoistką i ćpunką, która nie zasługuje na to, by zabierać innym ludziom tlen.
-
no dalej, dalej. tego mi potrzeba.
-
jechalam po mocnym drinku samochodem, a potem wciągałam xanax nosem. proszę - możecie mnie teraz nazywać ćpunką i idiotką.
-
nie
-
o nie, nie, nie. koniec ośmieszania się.
-
Monika1974, miała fajną rozmowę z W., ale chyba ją spieprzyłam. Aż mi się nie chce gadać...