Skocz do zawartości
Nerwica.com

KrzysztofT

Użytkownik
  • Postów

    180
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez KrzysztofT

  1. kasiek24 Nie dasz sobie rady sama, zwłaszcza gdy jesteś w takim stanie. I ten stan będzie się pogarszał, bez leków i bez psychoterapii. A ŻADEN psychiatra, lub psychoterapeuta nie podejmie się twojej psychoterapii, gdy jesteś w takim stanie. I jeżeli nie będziesz brała leków to niestety trafisz do szpitala psychiatrycznego, na długo - to jest fakt. Więc pomyśl o tym. Może lepiej zdecyduj się na leki psychotropowe i jednocześnie powiedz komuś bliskiemu o tym (mamie, tacie, przyjacielowi), tak abyś miała wsparcie i ewentualnie pomoc przy dzieciach. Przemyśl to. Jeżeli na to się nie zdecydujesz, to możesz długo nie widzieć dzieci - w większości szpitali psychiatrycznych dzieci młodsze niż 12 lat nie mają prawa odwiedzin - nawet gdy na oddziale jest ich mama, tata, etc.
  2. KrzysztofT

    Muzyka...

    A ja od niedawna lubię słuchać starych, polskich piosenek - zwłaszcza Mieczysława Fogga. Najlepsza, ale i najbardziej dołująca jest "Ta ostatnia niedziela". "Teraz nie pora szukać wymówek fakt, że skończyło się, dziś przyszedł inny, bogatszy i lepszy ode mnie i wraz z Tobą skradł szczęście me. Jedną mam prośbę, może ostatnią pierwszą od wielu lat, daj mi tę jedną niedzielę, ostatnia niedzielę, a potem niech wali się świat. To ostatnia niedziela dzisiaj się rozstaniemy, dzisiaj się rozejdziemy na wieczny czas. To ostatnia niedziela, więc nie żałuj jej dla mnie, spojrzyj czule dziś na mnie ostatni raz. Będziesz jeszcze dość tych niedziel miała, a co ze mną będzie - któż to wie... To ostatnia niedziela, moje sny wymarzone, szczęście tak upragnione skończyło się. Pytasz co zrobię i dokąd pójdę, dokąd mam iść, ja wiem... dziś dla mnie jedno jest wyjście, ja nie znam innego, tym wyjściem jest, no, mniejsza z tem. Jedno jest ważne - masz być szczęśliwa o mnie już nie troszcz się, lecz zanim wszystko się skończy, nim los nas rozłączy, tę jedną niedzielę daj mi. To ostatnia niedziela dzisiaj się rozstaniemy, dzisiaj się rozejdziemy na wieczny czas. To ostatnia niedziela, więc nie żałuj jej dla mnie, spojrzyj czule dziś na mnie ostatni raz. Będziesz jeszcze dość tych niedziel miała, a co ze mną będzie - któż to wie... To ostatnia niedziela, moje sny wymarzone, szczęście tak upragnione skończyło się..."
  3. zastanawia mnie jedno....z kąd ty miales dostep , zeby brac tyle tabletek? opakowanie ma 20, wiec pochlaniales 5 opakowan... mnie zolpic przepisuje lekarz rodzinny, ale dokladnie pilnuje, zebym dostala opakowanie co 20 dni, chociaz kiedy wykupie starcza mi na kilka dni, bo biore po 2, 3 tabletki, ale ja niemam takich "jazd", kiedy go niemam, po prostu niema-trudno, mysle, ze to dlatego, ze biore wtedy zomiren-zamiennik xanaksu, po ktorym tez sie niezle spi. ale KrzysztofT, powiedz, czy branie takich ilosci tych tabletek niepojawily sie u ciebie jakies skutki uboczne, oprucz tych objawow uzaleznienia, bo ja sie strasznie boje, ze np rozwale sobie nimi serce czy jeszcze cos innego..... oczywiscie gratuluje ci, ze wyszedles z tego i to przetrwales, zycze ci duzo sily i cieplo pozdrawiam Chodziłem od lekarza do lekarza i tak sobie go "załatwiałem". W wielu przypadkach trzeba było ściemniać, że pies mi zjadł receptę, czy oblałem ją kawą, itd. I tak jakoś to "leciało". A czy pojawiały się jakieś skutki uboczne - nigdy.
  4. Jak? Przychodzisz to oddajesz wszystkie leki jakie używasz - np. na nadciśnienie. Ale i tak dodatkowo masz przeszukanie torby z "gratami" przez sanitariusza w obecności lekarza. Oddajesz wszystkie niebezpieczne rzeczy, typu : maszynki do golenia, pasek od spodni, itd. Ponieważ do szpitala kierował mnie mój lekarz psychiatra (odstawianie stopniowe w domu nie powiodło się) to na skierowaniu do szpitala (akurat tam, gdzie pracuje) napisał co mam dostać na noc i telefonicznie jeszcze pogadał co i jak z lekarzem, który był na nocnej zmianie. Na nastepny dzień (ja zgłosiłem się wieczorem) masz badania - krew i mocz. Po badaniach masz dobierane leki - dla każdej substancji, będzie to co innego. Ja niestety nie wytrzymałem do dobrania leków i dostałem polekowy atak padaczki - gratis rozbiłem sobie łuk brwiowy. Po dobraniu leków masz co kilka dni rozmowy z psychologiem, codziennie zajęcia typu : muzykoterapia, relaksacja, arteterapia, grupowe omawiania samopoczucia i zachowania w obecności ordynatora oddziału i personelu medycznego. Jak jest ciepło to codziennie masz "spacery" na teren szpitala (jakaś odmiana to jest). I tyle. W skrócie - badania, prochy, psycholog, zajęcia, odwiedziny, spanie. I tyle. Wiadomo, że byłem uzależniony od stosunkowo słabej substancji, więc tak, a nie inaczej wyglądał mój detoks. Od mocniejszych substancji wyglądałoby to nieco inaczej. Ale ataku padaczki, ciągłego pocenia się, bycia nerwowym i jeszcze kilku innych dupereli niestety wyeliminować się nie da.
  5. Psychoterapia działa - oczywiście. Ale jest jedno ale : ty musisz chcieć się zmienić - psychoterapia nie może się odbywać na zasadzie : idę, gadam z panem/panią bo tak trzeba i olewam to co mówi i za godzinę idę do domu. Jeżeli tak to ma wyglądać to szkoda czasu i kasy.
  6. U mnie depresja była przyczyną samotności (na przełomie roku 2002 i 2003). W ostrej fazie depresji zerwałem wszystkie kontakty ze znajomymi ze szkoły, nie wychodziłem z domu i wkońcu próbowałem popełnić samobójstwo. Po pobycie w szpitalu nie potrafiłem wrócić do dawnej szkoły - zrezygnowałem z niej i skończyłem inne LO eksternistycznie, drogi ze znajomymi z tamtej szkoły się rozeszły i tak już zostało. Jestem cały czas samotny, czasami spotykam dawnych kolegów ze szkoły podstawowej, czasami pogadamy i tyle. W tym roku pewnie wszyscy się znowu spotkamy, bo będzie 10 lat od skończenia szkoły podstawowej. I tyle.
  7. Opiszę swoje "przypadki" z Zolpiciem/Stilnoxem. Zacząłem go brać pod koniec 2004 roku, kiedy zmarła mi babcia i nie mogłem spać. Od samego początku działał na mnie jakoś dziwnie : nie spałem po nim natychmiast, lecz czułem się po nim (kiedy zaczynał działać) super. Świat był po nim piękny i po godzinie chciało mi się spać. Więc brałem go tak 3 miesiące i kiedy go nagle zabrakło (nie dopilnowałem) w nocy potwornie chciało mi się spać, ale nie mogłem usnąć. Tej nocy myślałem, że rozniosę dom. Następnego dnia poszedłem do doktora, który przepisał mi jego zapas. I tak trwało to przez 2 lata. Aż zacząłem mieć objawy abstynencyjne w dzień!!! Musiałem zacząć brać go w dzień - nie chciało mi się spać, ale, że działa on tylko 2 godziny, więc brałem go coraz więcej. Wiem, że nikt nie weźmie tego na serio, ale we wrześniu 2007 potrafiłem brać 100 tabletek Zolpicu na dobę. W październiku zdecydowałem się na detoks w szpitalu psychiatrycznym. Co się działo tego pisać nie muszę - od nerwowości po ataki padaczki z rozbitym łukiem brwiowym. Ale jakoś się udało. Teraz biorę 300 mg Promazyny + 1200 mg Neurotopu i jakoś udało mi się odstawić Zolpic. Na sen brałem wiele leków, ale żaden nie był takim shitem i tak nie uzależniał, jak Zolpic (Zolpidem). To g...o powinno być zakazane! [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:21 pm ] Bzdura. Zolpidem działa przez 2 godziny, natomiast w krwi człowieka utrzymuje się przez 6 godzin. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:27 pm ] Nie do psychologa, a do PSYCHIATRY!!! Psycholog nic nie da. Psychiatra powinien cię wysłać na oddział psychiatryczny (obecnie NFZ likwiduje oddziały detoksykacyjne - detoksykować mają oddziały "zwykłe" - kwestia finansowa), a ty powinnaś się zgodzić i się wyleczyć z tego.
  8. Opiszę swoje "przypadki" z Zolpiciem/Stilnoxem. Zacząłem go brać pod koniec 2004 roku, kiedy zmarła mi babcia i nie mogłem spać. Od samego początku działał na mnie jakoś dziwnie : nie spałem po nim natychmiast, lecz czułem się po nim (kiedy zaczynał działać) super. Świat był po nim piękny i po godzinie chciało mi się spać. Więc brałem go tak 3 miesiące i kiedy go nagle zabrakło (nie dopilnowałem) w nocy potwornie chciało mi się spać, ale nie mogłem usnąć. Tej nocy myślałem, że rozniosę dom. Następnego dnia poszedłem do doktora, który przepisał mi jego zapas. I tak trwało to przez 2 lata. Aż zacząłem mieć objawy abstynencyjne w dzień!!! Musiałem zacząć brać go w dzień - nie chciało mi się spać, ale, że działa on tylko 2 godziny, więc brałem go coraz więcej. Wiem, że nikt nie weźmie tego na serio, ale we wrześniu 2007 potrafiłem brać 100 tabletek Zolpicu na dobę. W październiku zdecydowałem się na detoks w szpitalu psychiatrycznym. Co się działo tego pisać nie muszę - od nerwowości po ataki padaczki z rozbitym łukiem brwiowym. Ale jakoś się udało. Teraz biorę 300 mg Promazyny + 1200 mg Neurotopu i jakoś udało mi się odstawić Zolpic. Na sen brałem wiele leków, ale żaden nie był takim shitem i tak nie uzależniał, jak Zolpic (Zolpidem). To g...o powinno być zakazane!
  9. Z tego co mi matma opowiadała, to mój poród był bardzo ciężki. Trwał jakieś 48 godzin i w końcu pani lekarka położyła się na brzuchu mamy i mnie wycisnęła. Pewnie dlatego jestem taki nienormalny.
  10. KrzysztofT

    Czy lubicie siebie?

    Nie. Nie lubię siebie. Mogę śmiało powiedzieć, że nienawidzę tego czegoś, czym jestem. Nadwaga, problemy z kręgosłupem, itc. I Hate Myself & I Want To Die!
  11. Ja mam ciśnienie 180/125 i jakoś żyję. Na szczęście kardiolog ustawił mi tak leki, że mam już prawie wzorcowe 120/90. Żadna psychoterapia tutaj by nie pomogła.
  12. Ja jestem wk.....ny na cały świat.
  13. Ciekawe na jak długo "wróciłaś" do siebie? Daję góra 1/2 roku. Nerwica jest nieuleczalna i kropka.
  14. Tak. Chodziłem na psychoterapię przez 3 lata i trzeba przyznać, że mi pomagała. I gdy już jakoś zaczynałem sobie układać życie ta ..... wróciła. Więc twierdzę, tak jak twierdzę. Nerwica to choroba psychiczna i powinna być leczona w zakładzie zamknietym, bez możliwości wyjścia z niego kiedykolwiek. Żadne czary mary, czy inne bzdety nie pomogą - tutaj trzeba leków psychotropowych, elektrowstrząsów, itd. I do końca życia wegetacja w zamknietym szpitalu psychiatrycznym. A jeżeli myślicie, że kiedyś uda wam się z niej wyjsc, to jesteście w błędzie. Ona wróci i pokaże wam, kto tutaj rządzi.
  15. Czymże jest nasze życie? Sceną namiętności; Muzyką w intermediach są nasze radości; W matczynym łonie skryci niczym w garderobie, Na tę krótką komedię strój sprawiamy sobie; Niebo-to widz rozumny i baczny nad nami, Który notuje, kto z nas lichą grą się splami.. Grób zaś, co nas ukrywa przed ciekawski Słońcem, Jak spuszczona kurtyna spektaklu jest końcem. Tak to, grając zdążamy do ostatniej mety I tylko umieramy na serio, niestety”
  16. Mój dzisiejszy dzień, był dokładnie taki sam jak prawie rok temu, gdy ten syf zaatakował ponownie. Zawroty główy, biegunka, lęk, dreszcze i tak już od roku. Psychoterapię olałem szczerozłotym moczem, biorę Zolpic z rana i na noc i mogę normalnie żyć. Nie wierzę już w żadne czary mary, czy inne terapie.
  17. A ja wam powiem tak. Przez 4 lata chodziłem na psychoterapię. Trzeba przyznać, że pomagała. Ale po tym okresie nerwica wróciła ze zdwojoną siłą i żadna psychoterapia nie jest już mi w stanie pomóc. Jedyne co pamaga to Zolpic z rana i na noc i mogę normalnie żyć. Więc wszystkie te psychoterapie to bajki dla naiwnych, w celu wyciągnięcia z nich pieniędzy. Takie jest moje zdanie.
  18. Nerwica nie jest uleczalna! Podobnie jak w schizofrenii pacjent może sobie wegetować w domku, ale nigdy nie będzie zdrowy. Nerwica to wyrok.
  19. Psychoterapia to bzdura!!! Nerwica to choroba psychiczna i tak powinna być leczona - przez ciężkie psychotropy, elektrowstrząsy, zamknięcie na oddziale psychiatrycznym. Zapomnijcie o psychoterapiach - to bujda i wyciąganie kasy z naiwnych ludzi. Jesteśmy wariatami i tak powinniśmy być traktowani. Oddział, pasy, końskie dawki haloperidolu w połączeniu z taxilanem i uświadamianie, że już nigdy nie będzie się normalnym.
  20. Nerwicę będziesz miała do końca życia. Podobnie jak choroby takie jak schizofrenia. Nerwica to wyrok i musisz się z tym pogodzić. Nigdy nie będziesz normalna, choćbyś bardzo się starała.
  21. Suzuki Niby czytałeś coś o reinkarnacji , a jednak niekoniecznie. Wiara w reinkarnację, to wiara w sens życia. Sensem życia jest "odradzanie" się po śmierci i w kolejnych życiach przerabianie swoich lekcji. W kolejnym życiu przerabiamy kolejne lekcje - np. w jednym życiu jesteśmy złodziejem, którego spotyka kara w postaci np. śmierci, lub obcięcia ręki i jest to dla naszej duszy nauczka, lekcja, której w kolejnym życiu już nie będziemy mieli - bo będziemy już znali sens danej lekcji i w kolejnych wcieleniach będziemy mieli inne. I tak do czasu osiągnięcia stanu nirwany - niezmiennego stanu spokoju i prawdy absolutnej. Ja lubię myśleć, że choroby psychiczne są lekcją - współodczuwania. Współodczuwania cierpienia, którego kiedyś nie znaliśmy. Ale to tylko moje zdanie.
  22. Ja brałem Depakine przez jakieś 2 tygodnie. Czułem się super. Miałem energii tyle, ze hoho. Ciągle musiałem coś robić, objawów praktycznie żadnych nie miałem. Śmigałem po Auchanach, Biedronkach, po mieście, itd. I odstawiłem ją, bo miałem potworną wysypkę. I wszystko odwróciło się o 180 stopni. Nie miałem ochoty na nic, zero energii i nawrót poprzednich objawów. Mi pomogła, ale po jej odstawieniu - ech....
  23. Niestety, ale bardzo często nerwica występuje razem z depresją. Dlaczego? Bo ciągle zastanawiamy się dlaczego mamy te objawy, dlaczego my, dlaczego nie możemy być tacy, jak inni. Zastanawiamy się kiedy to nam przejdzie, kiedy będziemy znowu szczęśliwi, itd. I to myślenie + objawy somatyczne wywołują stany depresyjne. Niestety nie ma jednej recepty na to. Każdy musi sobie z tym radzić sam.
  24. gabi82 I o to właśnie chodzi. W nerwicy myślisz, lub boisz się, że zachorujesz psychicznie, że jesteś chory/a, bo wiesz, że to cię dzieje z tobą nie jest powiedzmy normalne. A osoba chora na schizofrenię, będzie słyszała np. głos Boga i będzie twierdziła, że on jest prawdziwy, że ona jest wybrana, że jest absolutnie normalna, itd, a kontrargumenty będzie ignorowała, negowała, będzie tworzyła całe historie odnośnie swojej "choroby" - stanu w jakim jest, dowody na to, że jest naprawdę tak, jak ona to widzi, słyszy, czuje - i to nawet całkiem "logiczne" historie i teorie. Takie jak opisałem w poście wyżej - że nie mam ręki, bo kosmici mi ją porwali, a osoba z nerwicą będzie szukała racjonalnego wytłumaczenie tego co się z nią dzieje i najbardziej realnym (dla niej) jest np. choroba psychiczna. Dodatkowo trzeba napisać, że osoby chore na schizofrenie są zazwyczaj bardzo inteligentne i potrafią bardzo dobrze "grać", udawać, że wszystko jest już ok, że faktycznie to co się działo było nienormalne, byle tylko wyrwać się np. ze szpitala - a w "głębi ducha" być nadal absolutnie przekonanym, że to ona jest normalna, a inni nie i że to ona np. ma zbawić świat. To główna różnica między schizofrenią, a nerwicą.
  25. KrzysztofT

    Szpital

    Mizer Jest też jeszcza jedna możliwość - bardzo realna w przypadku nerwicy i depresji. Po wyjściu ze szpitala, w którym dana osoba nie musiała się martwić o "sprawy codzienne", bo każdy podejmował decyzje za nią, taka osoba może dojść do wniosku (świadomie, lub nie), że prawdziwe życie jest zbyt brutalne, zbyt trudne, etc i może chcieć znowu wrócić do szpitala i co najgorsze chcieć tam zostać np. do końca życia, bo tam jest "prościej". Nikt nic nie wymaga, bo jesteś chory/a, a w życiu codziennym jest inaczej. W szpitalu prochy, "koryto", jakieś muzyczki i "lulu". A w realu walka, walka i jeszcze raz walka. I to jest jeszcze jedno "niebezpieczeństwo" szpitala psychiatrycznego.
×