
KrzysztofT
Użytkownik-
Postów
180 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez KrzysztofT
- Poprzednia
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Dalej
-
Strona 7 z 8
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Tak jak czytam posty większości z was i nawet, gdy sam zaczynam się zastanawiać nad tym, co robiłem i co robię, to nachodzi mnie pewna myśl. Że wszyscy czekamy na jakiś cudowny środek, tableteczkę, która załatwi za nas wszystko. Że czekamy na takiego "świętego Graala" wśród tabletek psychotropowych, który wszystko załatwi.. I że czekamy na psychoterapię i myślimy, że pogadamy z lekarzem i że on zmieni za nas wszystko. A niestety (tak mi się wydaje) - wszystko zależy TYLKO OD PACJENTA, który MUSI być gotowy do psychoterapii - musi mięć motywacje, potrzebę, świadomość konieczności pewnych zmian, poziom wyedukowania. Nie każdy po roku objawów może się poddać psychoterapii. Wielu dopiero po kilku latach a wielu nigdy - nie będzie to ich czas. Bardzo dużo pacjentów ma tak wielki opór przed zmianami ze woli latami brać leki niż poddać się psychoterapii - motywując to brakiem czasu, brakiem specjalistów, którzy by podołali jego problemom itd. itp... Psychoterapeuci często wiążą to z oporem przed psychoterapia. Nie jest przecież łatwe wsiąść odpowiedzialność za własne życie - łatwiej ta odpowiedzialność "zwalić" na przyczyny zewnętrzne np. złych lekarzy, prace, żonę, męża, rodziców, sytuacje geopolityczna itd.... NIGDY wizyta u lekarza nic nie da, jeżeli sam tego nie chcesz. Dlaczego? Bo ŻADEN lekarz nie będzie żył za nas - a to właśnie pacjent MUSI chcieć zmian - inaczej terapia jest o d..ę rozbić i można na nią chodzić i do śmierci. -
Niekonwencjonalne metody leczenia nerwicy lękowej
KrzysztofT odpowiedział(a) na drań temat w Medycyna niekonwencjonalna
Wstyd się przyznać, ale palę papierosy. 3 paczki (prawie) dziennie. Czy pomga - tylko, gdy palę. A dlaczego zaczynałem palić - bo chciałem dostać raka i teraz jestem już na najlepszej drodze do tego. Głupie to - wiem. Ostatnio myślę, aby robić sobie "sznyty" - ale to jeszcze nie ten etap mojej "paranoi". [ Dodano: Nie Sie 20, 2006 8:10 pm ] Nie martw się. Ja po wyjątkowo skutecznym leczeniu Sulpirydem przytyłem 30 "kilosów" - ale zacząłem je teraz tracić. Więc będzie dobrze. A jak nie możesz to pomyśl, że ty przytyła(e)ś xkg, ale inni ludzie przytyli bardziej. -
jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Psychoterapia
Za przeproszeniem - g..no prawda! Wszystko zależy TYLKO OD PACJENTA, który MUSI być gotowy do psychoterapii - musi miec motywacje, potrzebe, swiadomosc koniecznosci pewnych zmian, poziom wyedukowania. Nie kazdy po roku objawow moze sie poddac psychoterapii. Wielu dopiero po kilku latach a wielu nigdy - nie bedzie to ich czas. Bardzo duzo pacjentow ma tak wielki opor przed zmianami ze woli latami brac leki niz poddac sie psychoterapii - motywujac to brakim czasu, brakiem specjalistow ktorzy by podolali jego problemom itd. itp... Psychoterapeuci czesto wiaza to z oporem przed psychoterapia. Nie jest przeciez latwe wziasc odpowiedzialnosc za wlasne zycie - latwiej ta odpowiedzialnosc "zwalic" na przyczyny zewnetrzne np. zlych lekarzy, prace, zone, meza, rodzicow, sytuacje geopolityczna itd.... NIGDY wizyta u lekarza nic nie da, jeżeli sam tego nie chcesz. Dlaczego? Bo ŻADEN lekarz nie będzię żył za ciebie - a to właśnie pacjent MUSI chcieć zmian - inaczej terapia jest o d..ę rozbić i można na nią chodzić i do śmierci. -
Bo tak jak w życiu - albo jest dobrze, albo źle - nie ma stanów pośrednich. Albo chcesz się zabić - albo nie. Albo zjadasz ciastko, albo nie. Itd....
-
Emailem : krzysztof_tyrna@yahoo.com
-
A mi tam wyszło 50 punktów. Nie dość, że mam nerwicę to i czuję, że ogarnia mnie coraz większa depresja.
-
Ponieważ powstał nowy dział forum o depresji, więc wklejam tutaj interentowy test (używany przez psychiatrów i psychologów) "Skala Depresji Becka", który pozwala określić w jakim stanie depresji się znajdujemy. Link do testu : http://www.psychiatria.com/skala_depresji_becka.htm
-
Tak. Wiemy. WKU patrzy na depresję i próby samobójcze, tak : http://img91.imageshack.us/img91/503/skanujif1.jpg
-
Tak. Wiemy. WKU patrzy na depresję i próby samobójcze, tak : http://img91.imageshack.us/img91/503/skanujif1.jpg
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Witam kolejny raz. Kolejny raz czuje się beznadziejnie. Budzę się z lękiem, że zacznie mi się kręcić w głowie, nie mogę się skupić na niczym innym oprócz tego lęku i myślenia, kiedy to się stanie. Czuję ogromną pustkę w głowie, czasem mam wrażenie, że nie czuję kończyn. Boję się wyjść z domu. Czuję, że zaraz coś złego się stanie. Do tego ciągłe zawroty głowy, samotność, pulsowanie obrazu przed oczami, szumy w uszach i lęki. Ja już dłużej tego nie wytrzymam. Nie mam przyjaciół, nie mam już żadnych znajomych, nie mam żadnego pomysłu na życie. Cały czas analizuję błędy, jakie popełniałem w przeszłości. Dłużej nie dam już dary ciągnąć tego "cyrku groteski". Gdybym tylko wiedział, jak to będzie po śmierci. Czy śmierć to koniec wszystkiego, czy może dopiero początek? Ja nie prosiłem się na ten świat. Nikt mnie nie pytał, czy chcę żyć w takim cierpieniu psychicznym i fizycznym! Boże - gdyby to wszystko było takie proste. Nie wiem, co robić. Jestem taki samotny. Niech ktoś coś doradzi. To wszystko nie ma najmniejszego sensu. Chcę jednocześnie żyć i chcę wreszcie umrzeć. To wszystko tak skomplikowane.... -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Witam. Tak się zastanawiam i dochodzę do wniosku, że ta cała "nerwica" to jedna wielka bzdura, wymyślona dla wytłumaczenie własnej bezsilności przez lekarzy. Pomyślcie logicznie : pod nerwicę można "przyczepić" wszystko - od zawrotów głowy, wysypki, gorączki a skończywszy na objawach zawału, omdelniach, wylewie, itd. Nerwica nie należy nawet do kategorii chorób, a zaburzeń! A wszystko dla wytłumaczenia własnej bezsilności przez lekarzy. Taka "spychoterapia" - nie mam zielonego pojęcia co ci jest, więc masz nerwicę. "Idź do psychiatry, a najlepiej jeszcze do psychologa. Przez 2 lata gadaj z nim o pierdołach z dzieciństwa. Może ci "przejdzie". A jak nie, to masz w 100% nerwicę. Możesz mieć oczywiście organiczne uszkodzenie OUN, guza, raka, itd, ale moja wiedza kończy się na dawkowaniu aspiryny." Przecież to jest chore. Już zaczyna mnie to wszystko wnerwiać. Cokolwiek się dzieje, jest to tłumaczone jako nerwica. Biegunka - nerwica. Zawroty głowy - nerwica. Bóle głowy - nerwica. Ile można własne nieuctwo i cheć zarobienia "w kopercie" tłumaczyć objawami nerwicowymi. Ciężka "....era" mnie trafia. A wy co myślicie? Mam dziwne "wrażenie", że wkrótce pojawi się jakiś nowy wymysł "kopertowców" - nerwicowe zaburzenia krążenia, na tle schizofrenicznym, spowodowane łupieżem w dzieciństwie.... -
Bo wszystko zależy od tego ile (ile "mg") tego leku brałaś, przez te dwa lata.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Witam ponownie. Mam problem. Co jakiś czas zauważam u siebie coś takiego jak halucynacje. Kiedy tego dostaję to mam wrażenie, że coś mi się pojawia przed oczami a ja zapadam w sen. Czasami mam wrażenie, że jestem na innym świecie, a to wszystko to mój wyśniony koszmar. Staram się nad tym jakoś panować, ale jest bardzo ciężko. Czasem mam wrażenie, że nie mam odbicia w lustrze i że nie wiem kim są moim rodzice. I to, że np. moje "kończyny" to tak naprawdę nie moje kończyny, a kogoś innego. Kiedyś już miałem podobnie, ale samo przeszło. Teraz wszystkie objawy mam razem. Smutek, bóle i zawroty głowy, halucynacje, dreszcze, lęki. Nie wiem co się ze mną dzieje! To chyba nie może być nerwica. Boję się, że to jakaś choroba psychiczna, lecz mój psychiatra twierdzi cały czas, że to nerwica. -
Jakiś czas bardzo mi się podoba (i lubię jej słuchać) muzyka i utwory Andrzeja Cierniewskiego. :)
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Jak pisałem w poprzednim (swoim) wątku - biorezonans - nie. -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Biorezonans? Nie - a co to "takiego"? -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
To już odkryłem, że kiedy się czymś zajmę to wtedy "to" przechodzi. I jakoś staram się to zwalczać. Ps. Co to jest BSM? -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Co do wojska - przerabiałem to. I pamiętam, jak mnie to wszystko stresowało. W 2001 roku dostałem skierowanie do "gminy" w celu rejestracji, jako poborowy. To było załatwione spoko i szybko. 3 miesiące później dostałem pierwsze wezwanie na komisję lekarską - tym razem w Cieszynie. Siedziałem tam 1/2 dnia jak na szpilach, aby po przedstawieniu wszystkich zaświadczeń dostać decyzję - kat. D - niezdolny do służby w czasie pokoju. Byłem szczęśliwy. Ale sielanka nie trwała długo. WKU Bielsko-Biała odwołało się od decyzji i skierowało mnie na ponowne badania - tym razem już w Bielsku. Strasznie się wtedy denerwowałem. Po 10 godzinach! od "nawiedzenia" tego miejsca dostałem decyzję - kat. B12 - odroczenie na rok. Rok miałem spokoju. Ale w 2003 roku przyszło wezwanie - tym razem na komisję lekarską w Krakowie. Wtedy też myślałem, że umrę. Duszności, zawroty głowy, itp. Sam nie dałbym rady pojechać do Krakowa (150 "kilosów" w jedną stronę), więc pojechałem z matką. Ja poszedłem na WKU, ona na miasto. Kiedy byłem już w Krakowie duszności i zawroty głowy stopniowo przechodziły. Dostałem kolejny raz kategorię B12 - odroczenie na rok. Nerwowość, duszności i zawroty przeszły. I taki minął rok i kolejne wezwanie - znowu do Krakowa. Tym razem pojechałem. Na WKU dowiedziałem się, że muszę zrobić w szpitalu wojskowym dodatkowe badania. Niestety nie wyrobię się w jeden dzień. Zaliczyłem psychiatrę i psychologa i albo mogłem zostać na noc w Krakowie, albo wrócić do domu. Wróciłem do domu. Za tydzień dokończyłem badania i po 2 tygodniach przyszła decyzja. Kat. D - niezdolny do służby wojskowej w czasie pokoju. Wystarczyło już tylko podbić w Bielsku "KW" i koniec. Wiem, ile nerwów mnie to kosztowało. Więc dobrze ci radzę - nastaw się na to, że możesz dostać "ataku" na WKU. Ale musisz pamiętać, że tam są lekarze. Tam naprawdę jesteś bezpieczny. I pamiętaj - tego nie możesz olać. Nie możesz bez niczego nie pójść. Więc jeżeli będziesz się czuł źle, to możesz zadzwonić na WKU i umówić się na inny termin - ale wtedy cokolwiek by się działo przynajmniej lekarz rodzinny MUSI ci wydać zaświadczenie, że byłeś chory/źle się czułeś. I pamiętaj - po "wizycie" na WKU wieczorem będzies bardzo wyczerpany psychicznie - bo to jest stres. Więc wieczorem pójdziesz spać, jak dziecko. Weź wszystkie zaświadczenia od lekarza, ze szpitala, itp. I jeżeli łykasz tabletki np. na uspokojenie to weź je ze sobą. Będziesz czuł się pewniej i możesz je dodatkowo pokazać na komisji. Powodzenia. -
Sedam 3/6. Substancja Czynna : Bromazepam. Wskazania do stosowania : -Uogólnione zaburzenia lękowe wymagające leczenie farmakologicznego. -Dysfunkcje autonomiczne występujące pod postacią somatyczną m.in. z objawami skórnymi, ze strony układu pokarmowego, ze strony serca, układu krążenia, układu moczowo-płciowego. -Stany lękowe występujące w przebiegu przewlekłych chorób organicznych ośrodkowego układu nerwowego. -Zaburzenia stresowe pourazowe z objawami lęku. -Zaburzenia adaptacyjne. UWAGA : SILNIE UZALEŻNIA!!! Link do skanu z ulotki : http://rapidshare.de/files/25990265/Sedam_3_6_-_Ulotka.rar.html
-
Czego nie cierpicie najbardziej na swiecie?
KrzysztofT odpowiedział(a) na kukubara temat w Off-topic
Upałów! -
Witam ponownie. Mam pytanie odnoście leku nasennego "Zolpic". Więc do "rzeczy". Mam nerwicę i związane z tym zawroty i bóle głowy. Wieczorem te objawy się nasilają. Kiedy wezmę Zolpic (tak koło 21-22), to kiedy zaczyna już działać wszystkie objawy znikają. Nie mam zawrotów głowy, ani głowa nie boli. Tak jakbym był absolutnie zdrowy. Później mi się po nim dobrze śpi. Nie wiem dlaczego on tak działa, więc może ktoś na forum "łyka" Zolpic, Stilnox wieczorem (Zolpidemi Tartras) i może na kogoś działa podobnie?
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
uwierz mi, ze to juz naprawde wiele skoro wiesz, ze informatyka Cie kreci... ze sie boisz to normalne, ale zacznij... jak siedzimy i rozmyslamy, to wszystko wydaje nam sie gorsze niz w rzeczywistosci, tylko rzucajac sie w wir wydarzen mozemy poczuc ze zyjemy... i kup sobie psa, jezeli go bardzo chcesz, on Ci tez pomoze, bo bedzie dla Ciebie kims waznym... jezeli rodzice go nie chca, to po rozpoczeciu pracy wynajmuj sobie pokoik i juz mozesz miec psa, a i bedzie Ci lepiej, bo bedziesz niezalezny... oczywiscie nie wszystko na raz...powoli, malymi kroczkami a wszystko sie ulozy, jak zawsze tutaj powtarzam, daj sobie czasu !!!!! i akceptuj pewnie niepowodzenia, bo te zawsze sie napotyka na drodze, a jak tylko Ci przyjdzie cos glupiego do glowy, to pisz do nas... :) :) :) Właśnie zauważyłem, że im bardziej mi się nudzi i im bardziej myślę o tych wszystkich "niby" objawach, to zawsze czuję się jakoś fatalnie. A jak się czymś postaram zająć i zmusić do czegoś to nie zwracam na to uwagi, lub to nawet przechodzi. Np. jak byłem ostatnio na mieście załatwić parę spraw, to zaczęło mi się kręcić w głowie. Najpierw się przestraszyłem, a później sobie pomyślałem : "Przestań chłopie. Nic się takiego nie dzieje. A nawet to co zrobisz. Walniesz się na chodnik, a i tak nie załatwisz nic.". I tak delikatnie uderzam się ręką w głowę (tak jak się "cuci" człowieka) przy tym myśleniu i nawet pomaga. -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
betty Ja wyczuwam, że to wszystko to "sprawka" tłumienia emocji. Chodzę do psychiatry, psychoterapeuty i bardzo mi to pomaga, ale. Właśnie, ale. Jak w piosence N. Kukulskiej - "...nikt nie będzie nigdy żył za ciebie". Kiedy już zaczyna mi się coś układać, to zawsze zaczynam myśleć w "czarnych barwach". Czyli po co to robię, i tak za xx. lat będę martwy, itd. A mój problem z emocjami polega właśnie na tym, że nie potrafię ich okazywać i je tłumię. Kiedyś gdy byłem zdenerwowany, zły, itd. brałem "gruszkę" i waliłem ile wlezie. I to pomagało. Ale kiedy to powiedziałem w szpitalu to dowiedziałem się, że jestem agresywny, itd. Więc teraz boję się je rozładowywać w taki sposób, bo przypomina mi się rok 2002 i "zonk". I sam nie wiem co ja bym chciał robić w życiu. Kręci mnie informatyka i ciut się na tym znam, ale boję się wykonać ten pierwszy krok. Bo znowu coś nie wyjdzie. A bardzo chiałbym mieć .... psa. -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Witam ponownie. Mam nadzieję, że nikt nie objedzie mnie za kolejny temat, ale staram się dociec kiedy i jak zaczynały się moje problemy, a ponieważ nie mam z kim o tym pogadać, więc umieszczam to tutaj z możliwością komentowania. Otóż wszystko zaczynało się dziać w 1998 roku, kiedy zaczynałem (we wrześniu) 8 klasę szkoły podstawowej (przed cud reformami). Pamiętam dokładnie, że w ten dzień był w TV pokazywany pogrzeb Diany. Tego dnia czułem się wyjątkowo "dziwnie". I wieczorem dostałem "kręcz karku" - moje głowa odchyliła się do tyłu i nie mogłem jej opuścić w dół. Przyjechało pogotowie, dostałem jakiś zastrzyk, który "rozluźnił" mieśnie i jakoś przeszło. Lekarz stwierdził naderwanie, lub zerwanie mięsnia koło obojczyka. Po jakimś tygodniu zaczęły się cyrki. Najpierw "mroczki" przed oczami, później "przekrzywianie" się obrazu w prawo i zawroty głowy. Z rodzicami odwiedziliśmy całe "stada" lekarzy. Nikt nie wiedział od czego to. Wtedy bałem się chodzić do szkoły i zawaliłem cały pierwszy semestr. Pediatra sugerował wtedy nawet, że udaję aby nie musieć chodzić do szkoły. Po jakimś 1/2 roku wszystko jakby przeszło, ja poprawiłem wyniki i skończyłem szkołę. Nie dostałem się do upragnionego L.O u siebie w mieście (złe oceny z I semestru - niedostateczny z plastyki i dla kontastu dobry z jednak trudnego przedmiotu, jakim jest chemia) i na skutek decyzji ojca (bo nie wypada, aby mój syn kończył zawodówkę!) dostałem się do L.Z (Liceum Zawodowe) w Cieszynie. W pierwszej klasie nie działo się nic niedobrego, ale nie zdałem jej. Czułem się wtedy jak śmieć, ale rodzice przekonali mnie, że każdemu czasem coś nie wychodzi. Więc poprawiłem się i zdałem następnym razem bezproblemowo. W drugiej klasie (2000 rok) zaczęło się znowu coś dziać. Lęki, przekrzywianie obrazu, nieobecności w szkole. Dzięki upartości mojego nauczyciela historii (nie można się poddawać) miałem na koniec tylko dwie pały. Szkoła zgodziła się na komis (Fizyka i matematyka). Czułem się w tamte wakacje jakoś dziwnie, ale postanowiłem się zmobilizować i zdałem te 2 egzaminy. Byłem już w 3 klasie. Początek taki jak zawsze, ale już od listopada czułem się fatalnie. Ogromne zawroty głowy, problemy z koncentracją, mgła przed oczami i ogromne lęki. Po pierwszym semestrze 8 pał. To był już koniec. Czułem się fatalnie, a samotność bardzo mi dokuczała. Bałem się wychodzić z domu. Wtedy żyła jeszcze moja babcia, więc gdy się coś działo, wiedziałem, że nie jestem sam w domu. Wypisałem się ze szkoły, by po 2 tygodniach znów się do niej zapisać, do tej samej klasy, aby później ją powtarzać. Objawy przechodziły, ale pojawiła się depresja. Poprosiłem o pomoc swoją ciotkę, która jest psychiatrą. Po wszytkich badaniach wyszło, że jestem zdrowy. Myślano, że to choroba psychiczna. Ciotka jako, że nie powinno się leczyć rodziny skierowała mnie do szpitala psychiatrycznego w Katowicach Ochojcu. Byłem tam jedeń dzień, ciotka najadła się takiego wstydu, kiedy mnie "wyciągała", ale do dziś mam koszmary z tamtym miejscem. Kraty w oknach, pasy bo nie chciałem dobrowolnie zjeść Relanium 2mg i ta wyjątkowo wredna doktor W. (nie podaję nazwiska celowo). Kiedy wróciłem do domu jeszcze przez miesiąc bałem się, że pójdę na pasy, że po mnie przyjadą. Depresja się nasilała. Zaczął się nowy rok szkolny. Kiedy poszedłem do nowej klasy i zrozumiałem, że już dawnych kolegów nie mam i nie będzie ich już (a byli to wyjątkowi ludzie) załamałem się. Zażyłem 300 tabletek nasennych. Niestety (a może stety) babcia szybciej wróciła do domu z targu. Odratowali mnie. Poszedłem do psychiatryka i pomogło mi to. Poznałem bardzo miłego pana Zbyszka i bardzo "sympatycznych" i mądrych lekarzy. Podczas swojego pobytu tam wyciszyłem się i przeczytałem książkę "Potęga Podświadomości" Josepha Murphego. Bardzo mi to pomogło. Ale nie potrafiłem już wrócić do "normalnej" szkoły. Zapisałem się więc do szkoły eksternistycznej. Po roku (znowu w wakacje) depresja znowu wróciła. Znowu chciałem się zabić. I znowu nie wyszło. W międzyczasie ciotka, która była i nadal jest kimś bardzo ważnym zerwała ze mną wszelkie kontakty. (A mieszkamy 40 kilometrów od siebie). Bardzo mnie to zabolało. Ale jakoś żyłem. W 2004 zmarła moja bacia (ze starości). Czułem się wtedy fatalnie. Nikt nawet mnie nie zapytał jak się czuję po jej śmierci, a przed jej pójściem do szpitala powiedzieliśmy sobie wielu złego. Niestety nie zdołałem jej już przeprosić. Dodatkowo ojciec (bo to była jego mama) chyba w złości powiedział, że babcia zaczęła czuć się źle po moich próbach samobójczych i to moja wina, że umarła. Bo gdyby nie moje wybryki, to nadal mogłaby żyć. Jak się wtedy czułem, chyba nie muszę pisać. Nadal mam ogromne poczucie winy z tego powodu. Ale jakoś się układało. Do tamtego roku. Miałem ogromne problemy aby zmotywować się do skończenia szkoły. Aż do września tamtego roku. Wtedy to umówiłem z ciotką. Potraktowała mnie jak śmiecia. Nie miała nawet czasu by ze mną porozmawiać. Dowiedziałem się od jej mamy (a mojej drugiej babci) jak jej mąż motywuje ich syna do nauki. "Ucz się synku, bo inaczej skończysz jak Krzysiek. W wieku 22 lat bez przyjaciół, bez dziewczyny, bez żadnych perpsektyw. Całowicie zależny od innych". Coś we mnie pękło. Postanowiłem, że skończę szkołę i udało się. W listopadzie (bo we wrześniu miałem do zdania 5 egzaminów) skończyłem szkołę, ale nikogo to nie obeszło. Nikt mnie pochwalił, za to zaczęli mówić, że też mi sztuka. Taki rodzaj szkoły skończyć. Poczułem się ogromnie wypalony. Dziś nawet nie wiem, czemu kończyłem tą szkołę. Chyba dlatego, że wydawało mi się, że jak będę miał to "średnie" to rodzina zacznie się do mnie odzywać i inaczej mnie postrzegać. Pomyliłem się i to bardzo. Wtedy też znowu "to" dało o sobie znać. Pojawiły się zawroty głowy, uczucie nierealności, nadciśnienie, itd. Po jakimś miesiącu wszystko przeszło. Ale nadal czułem się fatalnie. W maju miałem urodziny i bardzo liczyłem na to, że ciocie zadzwoni z życzeniami i przyjedzie w niedzielę, tak jak to zawsze robiła. Niestety, nawet nie zadzwoniła. Wtedy coś we mnie pękło. Poczułem się jak śmieć, jak ktoś kto nie istnieje. I samo się już potoczyło. Zawroty głowy, przekrzywianie obrazu, lęki, drętwienie ust, uczucie tracenia przytomności. Znowu przyszły myśli samobójcze. I jakoś to nie chce przejść. Wszystko jest nie tak, jak miało być. -
Byk - 12.05
- Poprzednia
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Dalej
-
Strona 7 z 8