Skocz do zawartości
Nerwica.com

KrzysztofT

Użytkownik
  • Postów

    180
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez KrzysztofT

  1. Witam wszystkich na forum. Mam taki mały (a raczej ogromny) problem. Mianowicie : od około 6 lat, jakoś zawsze w wakacje mam dziwne "ataki". W tym roku jest wyjątkowo fatalnie. Zaczęło się jakieś 4 tygodnie temu (jak nasi dostali łupnia z Ekwadorem ). Mam jakieś dziwne zawroty głowy, uczucie ściągania obrazu i przekrzywiania go na bok. Kiedy chodzę do mam wrażenie, że się zaraz wywalę. Do tego mam uczucie drętwienia wargi (tak, jak przy znieczuleniu u stomatologa), potworne skurcze mięśni na plecach i częstę bóle głowy. I w tym roku nie potrafię sobie z tym poradzić. Zaczęło się jakieś 6 lat temu, ale po 2-3 tygodniach przeszło. W 2002 roku się to nasiło. Ponieważ moja ciotka to psychiatra, więc się jej poradziłem. Zrobiłem wszystkie możliwe badania (rezonans głowy, EEG, EMG, tarczyca, wątroba, przepływy tętnicze, kręgosłup) i nic. Absolutnie zdrowy! Ciotka przepisała mi jakieś leki, ale nie przechodziło. Przez to wszystko próbowałem popełnić samobójstwo. Ale nie wyszło. I po tym czasie wszystko samo przeszło. Od 3 lat mam "swojego" psychiatrę (już nie ciotkę) i wszystko było OK. Ale do czerwca tego roku. "TO" znowu wróciło. Objawy takie jak napisałem wyżej. Moja pani doktor mówi, że to nerwica i zaleca mi wyjazd do "Kliniki Leczenia Nerwic w Katowicach", ale ja się strasznie boję. Przez 3 lata nie brałem żadnych leków i tu bach. Coaxil nie pomaga. Xanax nie pomaga. Relanium nie pomaga. Sedam 3 nie pomaga. Wieczorem biorę na sen Zolpic (Zolpidem) i cudownie po 30 minutach od "załyczenia" tabletki wszystko wraca do normy. Zawrotów głowy i innych objawów brak. Co jest kurcze? Już nie wiem co jest grane. Całe życie mi się spier....ło. Przez chorobę (w 2002 roku) straciłem przyjaciół, skończyłem tylko liceum (matury nie zrobiłem - nie byłem w stanie przy tylu psychotropach), przytyłem 30 KG (Sulpiryd - mniam, mniam. ), ciocie mnie leczyła i wszyscy z rodziny jej robili kazania, że rodziny nie powinno się leczyć i nie mam już z nią żadnego kontaktu. Jestem już sam. Boję się wychodzić z domu, bo dostanę ataku i zazwyczaj go dostaję, ale jakoś udaje mi się załatwić sprawy. Mam 23 lata i nie wiem co robić dalej. Jestem na urzymaniu rodziców, rodzina śmieje się ze mnie i z rodziców, że utrzymuje darmozjada. Miałem kiedyś być lekarzem (takie miałem plany, a jestem bez zawodu i bez perspektyw na przyszłość). Nie mam nawet z kim pogadać. Tylko sesje u pani doktor mi nieco pomogły, ale musi być już źle, jeżeli wysyła mnie do Katowic. Czasem mam ochotę skończyć to wszystko.... Chyba mam nerwicę, lecz chyba wolałbym mieć jakiegoś raka. Raka można wyciąć i nikt nie śmieje się z ciebie i z twojej choroby, jak na mieście wydaje ci się, że się wywalisz i nie wstaniesz). Ech....
×