
KrzysztofT
Użytkownik-
Postów
180 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez KrzysztofT
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Gdybyś 3.5 roku nie miała żadnych objawów, żadnych lęków, nie brała leków i czuła się świętnie i nagle nie z gruchy niz pietruchy "to" wróciło wywołując wszystkie możliwe objawy od zawrotów głowy, poprzed "duszenie" się, nogi z waty, lęk przed wyjściem i depersonalizację i derealizację to też byś zwątpiła. No cóż - popracowałem nad sobą. Leki psychotropowe to jedyne wyjście aby ten syf sobie poszedł i nie wrócił. A inne wyjścia - "do pieca na 3 zdrowaśki". -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Tia. "Odstawię leki kiedy moja sytuacja się unormuje" - śmieszna stwierdzenie. Wiesz dlaczego? Bo leki mają to do siebie, że BLOKUJĄ objawy. A kiedy je odstawisz wszystko wróci. Dlatego, że jak nad tym nie panujesz teraz, to po odstawieniu nadal nie będziesz panować. Najbardziem mnie jednak śmieszy teza - biorę leki i panuję nad strachem. Tia. Sam to przerabiam. Nie ty panujesz, a substancja czynna leku. Sama się przekonasz. Ale wiem jakie to trudne. Albo uzależnienie od danego leku, albo nieustające objawy. Więc podejmij decyzję : albo do końca życia będę brała xx, albo przyzwyczaję się do strachu i objawów jakie teraz "mam". Nie ma stanów pośrednich. -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
KrzysztofT odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
1). Jesteśmy zbyt wrażliwi. Zdolność do empatii jest "naszym" przekleństwem. Bo często "przejmujemy" odczucia/uczucia innych. 2). Czy boimy się śmierci - zbytnio zastanawiamy się kim jesteśmy, dlaczego jesteśmy, jaki jest nasz cel i często myślimi po co to wszystko, skoro i tak to się musi skończyć. I to wywołuje lęk. 3). "Mamy" psychiatrów i psychologów bo jesteśmy tak naprawdę ofermami, osobami absolutnie niedostosowanymi do obecnych realiów, do obecnego trybu życia i sobie z nim nie radzimy. -
Powiem ci tyle, że wiedza zwłaszcza aptekarek, które są w zawodzie już xx lat na tematy chorób, sposobów ich leczenia i skutków negatywnych i pozytywnych leków jest w baardzo wielu przypadkach o kilkaset razy większa od lekarzy - zwłaszcza tych bardzo młodych.
-
Ja to brałem przez miesiąc i wyjątkowo źle się czułem. Nie jestem w 100% pewien, czy to było związane z tym lekiem, ale przez prawie 2 tygodnie budziłem się z płaczem. Wstawałem z "wyrka" siadałem na nim i płacz. Do tego dochodziło uczucie ciężkiej głowy. Jakby ktoś wsadził mi tonę ołowiu do głowy. Sztywnienie karku i uczucie jakbym "wypił 1/2 litra". Nie mogłem praktycznie nic robić. I ciągłe natrętne myśli. Odstawiłem to badziewie i po 5 dniach to o czym pisałem przeszło.
-
Ja tam lubię sobie posłuchać utworów Elton Johna. Bardzo podoba mi się jego głos i "styl śpiewania". Co do ulubionych utworów to wiadomo : 1). Can You Feel The Love Tonight? 2). Believe. 3). Candle In The Wind. 4). Sacrifice
-
Czym jest przyjaźń? Jak tak dzisiaj się zastanawiam, to nie znam tego uczucia. Bo przyjaźń innych ludzi zawsze była na zasadzie "coś za coś". Jako dziecko ludzie "przyjaźnili" się ze mną bo "miałem towar", jakim były ciastka, cukierki, słodycze, itd. Kiedy nie przyniosłem, lub nie chciałem dać, to przyjaźń i akceptacja się kończyła. Kiedy dorastałem przyjaźń była na podobnej zasadzie, tylko "towar" się zmienił. Zmienił się na szmal, za który był kupowany alkohol i papierosy. Teraz nie mam żadnych przyjaciół i zastanawiam się, co gorsze, lub co lepsze? Mieć z kim wyjść, mimo świadomości, że to tylko biznes - jak u prostytutki. Czy nie mieć nikogo. Chyba lepsze jest to pierwsze. Zawsze można sobie wmawiać, że jest się interesującym człowiekiem i dlatego ktoś mnie lubi.
-
Nie lubię specjalnie szpitali. Zawsze, gdy tam jestem (czy to jako pacjent, czy to w odwiedzinach u kogoś) czuję zapach lizolu.
-
Krzysztof.
-
Prince - Purple Rain.
-
Jak nie, jak tak.
-
Wikipedia dobra rzecz.
-
Stwierdziłem, że to brednie - bo tak czuję i takie jest moje zdanie. Znam wiele osób, które można "podwiesić" pod osoby z rodzin patologicznych. Nerwicowych problemów nie mają. A ojciec np. upija się codzień i tłucze matkę (żonę) tak, że słychać na całym osiedlu. Tak jak napisałem - patologia może UAKTYWNIĆ to, co jest zapisane w genach. A nie być bezpośrednim czynnikiem odpowiedzialnym za dane grupy objawów, zachowań.
-
Nikogo nie straszę. Takie jest moje zdanie i tyle. Akcja = Reakcja. Myślę, że powinno się pomyśleć o tym przed rozpoczęciem branie czegokolwiek. Bo później można bardzo żałować pewnych decyzji. I nikt nie pisał o zmienianiu ludzi w zwierzęta, a o zmianach w biochemicznych procesach mózgowych, niedoborze, lub nadmiarze pewnych substancji, które mogą wywołać nadaktywność neuronów i powodować objawy takie jak. np. napady drgawek, itd - doskonałym przykładem są tutaj benzodiazepiny. 50 lat temu, kiedy je wprowadzono też nikt nie dopuszczał do siebie takich właśnie "reakcji". I jak pisałem : nie straszę. Lepiej jest pomyśleć PRZED, niż żałować PO.
-
To są "ekstrema". Wyobraź sobie, że dorastasz w "normalnej" rodzinie. Alkoholu praktycznie nie ma - kieliszek gdy są czyjeś urodziny. Nie ma przemocy fizycznej, ani psychicznej. W szkole czujesz się dobrze, lubisz się uczyć - stres jak to w życiu - jest zawsze. Nieśmiałym jesteś od dziecka. I nagle ni to z gruchy, ni z pietruchy zaczynasz chorować. Neurotyk rodzi się już taki. Stres, czy pewne sytuacje mogą NASILIĆ, lub AUKTYWNIĆ pewne cechy. Wszystko jest zapisane w genach i tyle.
-
Zgadzać się nie musisz, tylko skąd twierdzenie, że się mylę? Nikt nie wie (nawet lekarze) gdzie takie dziadostwa mają początek. Więc równie dobrze może to być genetycznie uwarunkowane i tyle. A przyjmowanie tylko faktu, że np. w dzieciństwie nie dostałem lizaka i teraz mam nerwicę to gruba przesada.
-
Tego powiedzieć nie możesz. Lekarze poznali dopiero 15% ludziego mózgu i wiele spraw pozostaje niewyjaśnionych. Tak jak do końca nikt nie wie jaki wpływ na mózg ma stosowanie leków psychotropowych/neuroleptyków/benzodiazepin. Takie leki mogą wywoływać różne skutki, jak i zaburzać procesy chemiczne mózgu. Więc twierdzenie, że na 100% taki rodzaj leku nie wyrządzi krzywdy nie jest do końca prawdziwy, bo nie wiemy tego na 100%. Skutki mogą się ujawnić za xx lat, albo wcale.
-
Co? Nic. Rodzisz się felerny/a i tyle. Tak jak z zespołem Downa - masz to do końca życia. A gadanie o poczuciu bezpieczeństwa w dzieciństwie, akceptacji znajomych to zwykłe brednie. Jeden ma zapisane w genach, że będzie normalny, a drugi ma zapisaną w genach schizofrenię, nerwicę, itd. Tyle.
-
Każdy lek może uzależnić. Zwłaszcza kiedy jesteś "podatny" na wszelkiej maści uzależnienia. Tego leku akurat nie brałem, więc nie odpowiem. Ale myślę, że powinieneś zapytać swojego lekarza (tego, który przepisał ten lek) o możliwość uzależnienia.
-
Leki antydepresyjne można sobie przy nerwicy wsadzić ... w pewne miejsce. "Likwidacja" lęku to nie ich zadanie, a w pierwszej fazie (pierwszy tydzień) mogą dodatkować nasilać lęki. Najskuteczniejsze są benzodiazepiny, ale potwornie uzależniają. A słowo jak słowo - nie musisz się chwalić w szkole, że je łykasz.
-
Tydzień? KAŻDY lek antydepresyjny ZACZYNA DZIAŁAĆ po około 6 tygoniach REGULARNEGO brania.
-
Co do szpitala - to niestety wiem, o czym piszesz. Mi wystarczyły 2 dni i do dziś na wspomnienie o tym czuję się fatalnie. A jeżeli pozostanie w domu to twój wybór - to porozmawiaj otwarcie o tym z rodzicami (bez ściemniania) i wyjaśnij całą sprawę.
-
Czyli tak naprawdę nic ci nie jest, a tylko w "wyrafinowany" sposób grasz. Grasz na innych i na ich uczuciach. Twój wybór - ale to działa w dwie strony.