Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Ach okej. Przepraszam mój błąd. @Mic43
-
Nie wiem w jakim idzie kierunku Wasza znajomość. Ja tylko podałem @avesen kontrprzykład do jej tezy, że nie analizuje nigdy żadnej znajomości. Nie miało to nic do waszej relacji.
-
Są tak samo ważne, patrzysz po prostu w przyszłość. Znaczy chodziło mi o to, że są też pewnie jakieś inicjatywy klimatyczne, projekty naukowe itp. które się rozkręcają i mogą dużo zdziałać w przyszłości. Nie wolno się poddawać to fakt. To jest na prawdę niesamowite. Niektórzy już za małolata mają talent do dostrzegania tego, czego inni nie widzą. Nie wiedziałam nawet o takim kierunku studiów. No ludzkie zachowania są czasem tak irracjonalne, że aż przerażające. Dla dziecka to już w ogóle. Ta sytuacja kojarzy mi się z autorką książki "Silent Spring", którą próbowano przekupić, zdegradować (toż to kłamstwa!), blokowano publikację jej książki bo mówiła prawdę o pestycydach. Nie przeczytałam jej całej ale tak luźno mi się skojarzyło. Spoko Moja z Cieniem latającej wiewiórki
-
Ale czyja znajomość z kim?
-
Przepraszam, ale czy Ty uważasz że 3 czy nawet i 6-miesięczna terapia grupowa kogokolwiek uzdrawia? Nie. I osoby tego oczekujące powinny przede wszystkim zweryfikować swoje oczekiwania. Za to ochoczo określasz czyjeś postępy jako zbyt małe w stosunku do dynamiki grupy. I owszem, może rzeczywiście trafiłeś na słabe miejsce, do nieodpowiedniej grupy, etc., ale razi mocno w Twojej wypowiedzi ocena efektów leczenia u innych, gdzie sam efektu zamierzonego nie osiągnąłeś (czy był adekwatny i osiągalny w tak krótkim czasie to inna sprawa), no ale standard u większości osób podejmujących terapie - nie ma szybkiego efektu to terapeuta jest beznadziejny. Tylko na swoje problemy i zaburzenia najczęściej "pracowaliśmy" latami, a oczekuje większość, że nagle w max pół roku terapia cudownie uzdrowi. To tak nie działa. I tak, napisałam to jako osoba która sama przeszła terapię grupową plus kilkuletnią indywidualną. Obecnie leczenie zostało zakończone a ja uznana za wyleczoną.
-
tak widziałem choć mógł to być też helikopter czy lubisz szczypki?
-
z pierwszego piętra głód czy ból brzucha z przejedzenia?
-
kanapa Dżyngis-chan, Wład Palownik, Napoleon Bonaparte?
-
żyrandol Wikingowie czy Rzymianie?
-
dzień czekolada czy czipsy?
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
mienta odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Na razie czuję się wypalona zawodowo. Poza tym opieka nad dzieckiem zajmuje mi dużo czasu. Może znajdę trochę czasu i energii na jakąś dorywczą pracę, np. roznoszenie ulotek po blokach. -
Jesli mam być szczera, nie jesteś pokarany. Patrząc na to jak to wygląda to raczej masz szczęście że np nie masz problemów z nauką masz hobby itd, nie jesteś szczególnie głupi Najgorzej jest być głupim małym i beznadziejnym moim zdaniem, a takze niedobrym w stosunku do inncyh ludzi czy wgl świata. Jak już to masz stosunkowo szczęście. Mam nadzieję że ułożyło ci się w życiu przez te lata które minęły. Mam nadzieję ze pozostajesz dobrym człowiekiem. Moim zdaniem ludzie utalentowani, inteligentni wrażliwi itp, z zaletami są na świecie po to, żeby pomagać tym którzy ewidentnie mają większe trudno z życiem niż oni sami. Żeby pomagać tym którzy mają większe trudność niż oni sami, pomagać tworzyć lepszy świat albo przynajmniej nie sprawiać, że będzie jeszcze bardziej rozpieprzony, ogólnie robić świat lepszym. Taka jest rola. Że tak powiem. Oczywiście dbanie o właśnie zdrowie psychiczne to jest fundament. Ale czasami nie da się go zrealizować a w tym i każdym innym przypadku moja opinia się stosuje.
-
poważnie mówiąc takiej fobii nigdy nie widziałem. są uprzedzenia owszem jest odrzucenie ideologii literkowej a nawet tego jak instrumentalizuje poszczególne literki ale homofobii nie ma
- Dzisiaj
-
Ludzie
-
Wiesz Bei tak faktycznie jest że co dla jednego jest małe to dla innego wielkie. Zacznę jednak od ostatniego " problemy jednostki nie wpływają na to jak wygląda jej zycie w społeczeństwie" otóż sądzę że zarówno problemy jednostki mogą wynikać z życia w społeczeństwie (a szczególnie z życia w czymś co Desmond Morris nazwał Ludzkim ZOO) jak i problemy jednostki mogą na jej życie w społeczeństwie wpływać To ostatnie jest sądzę znane nam tu wszystkim - odium świra. To odium to rzecz jasna społeczna reakcja obronna wynikająca z lęku i to lęku słusznego bo świrowanie jest zaraźliwe bardziej niż covid. Jednak hmm można mieć kilka do tego podejść kiedy się temu odium ulega: można się próbować asymilować - udawać normę właściwą dla danej grupy (choćby grupy innych świrów) można się zbuntować i jak ja porzuciś toksyczną sytuację można rzecz zbagatelizować i olać można ... nawet nie chce mi się wymyślać tych możliwości... Z mojego punktu widzenia - czyli technika weterynarii który licząc się z porażką ma określony jednak cel jaki chce osiągnąć - miarą i odnośnikiem do wyboru rodzaju reakcji jest ów cel. Otóż celem moim jest poradzić sobie z chorobą. nie rozumieć tajniki ideologii nurtu terapeutycznego, nie wspierać chimeryczmną grupę owyobrażonym rozumie i świadomości, i co ważne nie łechtać dobrą samoocenę kiepskich terapeutów... nic z tych rzeczy celem jest zdrowieć i wyzdrowieć czy coś przeoczyłem? owszem to oczywiste że coś przeoczyłem to jednak co zobaczyłem wystarcza by zjebać tych terapeutów i stanowczo odradzić innym tym przede wszystkim których cele są podobne do moich. czyli tych którzy chcą zdrowienia. Co oceniam żle? zacytuję sam siebie: "Rutyna i jeszcze jeden demon którym jest ślepe przywiązanie do schematu terapeutycznego to jednak są stwory które wytwarzają toksyczne środowisko. Pomijając kwestię niskiej ogólnie jakości psychoterapeutów (z powodów wolnej amerykanki w tym zawodzie), są jeszcze kwestie etyczne. Ja oceniam całą grupę terapeutów bardzo surowo - a rzecz przemyślałem dobrze. Jestem technikiem weterynarii i tak się złożyło że pracowałem z dzikimi psami nad ich socjalizacją - zarówno ze stadem tych psów jak i indywidualnie - mam więc punkt odniesienia w swojej pracy. Pracowałem czasem sam a czasem w zespole z behawiorystką, innymi technikami, lekarzami, wolontariuszami. moje wnioski są takie: Podmiotem pracy nie jest grupa tylko zawsze jednostka, funkcje grupy mogą być pozytywne lub negatywne, to co chce pracownik (terapeuta również) nie może być wykonywane przemocą bo osiąga odwrotny skutek, ważne jest by nie popaść w rutynę i być profesjonalnym bo w przeciwnym wypadku się szkodzi a nie pomaga. I mając powyższe wnioski jako punkt odniesienia właśnie oceniam całą grupę terapeutów z którymi miałem do czynienia jako toksyczną i szkodliwą. Są rodzaje manipulacji będące przemocą psychiczną i z nimi się spotkałem właśnie, jest rutyna którą zaobserwowałem i jest nieprofesjonalizm który nie tylko stwierdziłem ale wprost zarzuciłem terapeutom. Obgadałem sobie rzecz także z niezależnymi psychologami - z podobnymi wnioskami do moich. Nie ocena historii jednak była powodem obgadywania tematu tylko chęć naprawienia dokonanych szkód i to się w znacznej mierze udało. Także spotkałem również kompetentnych psychologów w swoim życiu ba umiejącym zrozumieć choćby typ osobowości intelektualnej jaki mam (podobnie jak obronną funkcję intelektualizacji w reakcji na odrzucenie w toksycznej terapii)" co konkretnie za tym stoi? ano "gdzieś na grupówce wypłynął temat dzieciństwa właśnie i po prostu stwierdziłem że miałem szczęśliwe sam dezaprobujący wyraz twarzy terapeutki może by jeszcze uszedł gdyby nie towarzyszące temu zachowania korekcyjne w stylu "zastanów się bo na pewno masz traumy z dzieciństwa", "grupa ci nie wierzy", "zajmiemy się tym później" (...) "Wątpię żeby ..." bardzo mi się skojarzyły z zachowaniem wspomnianych terapeutów nie tylko odnośnie akurat mojego dzieciństwa Czułem się tak jakbym był obligowany do udowadniania że jestem sobą i mam prawdziwą historię, emocje czy nawet samą chorobę... alternatywnie mogłem milczeć (co uważam za dziwaczna formę terapii)" i na koniec ocena jaką placówce po pewnej autocenzurze wystawiłem "Opinia zdecydowanie negatywna. Pobyt na Oddziale Dziennym Psychiatrycznym CZP Ex Cordis nie tylko nie przyniósł poprawy, ale wręcz doprowadził do zaostrzenia objawów choroby psychicznej i konieczności pilnej konsultacji z psychologiem poza placówką, by ograniczyć szkody psychiczne powstałe w wyniku uczestnictwa w terapii. Do lekarzy i personelu pielęgniarskiego nie mam większych zastrzeżeń – ich praca była rzeczowa i adekwatna. Jednak zespół psychoterapeutów oceniam jednoznacznie negatywnie – jako nieprofesjonalny, sztywno działający według szablonów terapeutycznych, pozbawiony elastyczności i zdolności do rzeczywistego kontaktu z pacjentem. Mam poważne wątpliwości co do jakości ich superwizji – o ile w ogóle taka istnieje. Każda próba wyjścia poza rutynowy model pracy kończy się agresywną próbą korekcji pacjenta i jawnym odrzuceniem, co czyni to miejsce nie tylko nieskutecznym, ale wręcz psychicznie toksycznym. Nie widziałem śladów indywidualnego podejścia – pacjent wydaje się tam mieć głównie wymiar rozliczeniowy (według danych z 2025 roku NFZ płaci za dniówkę ponad 200 zł), a nie ludzki. Jeśli komuś zależy na realnej terapii i poprawie stanu psychicznego – zdecydowanie odradzam. Jeśli natomiast ktoś chce poczuć się zlekceważony, niezrozumiany i potraktowany przedmiotowo – ten oddział spełni te oczekiwania." uniosłem się nieco i może nadal nieco się unoszę ale skutki /cenzura/enia swojej roboty kiedy się pracuje z osobami chorymi psychicznie mogą być naprawdę tragiczne nie czarujmy się należymy do bardzo potencjalnych samobójców czy morderców - takie są nasze choroby nie zasługujemy na niekompetencję rutyne i olewnictwo nie zasługujemy na szamaństwo różnych nurtów pseudopsychoterapii
-
Azyl.
-
Kiedyś odstawiłem ją z dnia na dzień, byłem przez prawie rok na 150mg. Przez kilka dni miałem chwilowe zawroty głowy i tzw. prądy w głowie ale wszystko ustało po tych kilku dniach. Przeszedłem przez to dość łagodnie, niektórzy pisali że mieli gorsze objawy utrzymujące się nawet kilka tygodni i to przy stopniowym odstawianiu.
-
W takim razie, moje zagadnienia w porównaniu do tego, co przedstawiasz, są mało ważne, bo długofalowe, nieuniknione i nie wolno po prostu poddać się w walce dnia codziennego. Tak, ta sama zasada działa również w wielu innych dziedzinach, np. branży informacyjnej, niestety. Kiedyś za małolata, kiedy miałem dobry telefon, a niebo było ciemnogranatowe, nie mlecznobiałe jak dzisiaj dostrzegłem ogromną, niskozawieszoną, puszystą strugę białego pyłu rozciągającą się przez cały horyzont. Pojawiało się ich każdego dnia coraz więcej za sprawą samolotów, a ja robiłem im zdjęcia, bo to nie był widok zwyczajnego letniego nieba, nie rzadko te smugi przecinały się, lub tworzyły gęste kratownice i nie były to smugi kondensacyjne, te zostawały na stałe i rozpraszały się na boki. Każdy się ze mnie śmiał, kiedy mówiłem, że coś dzieje się nad naszymi głowami, ale wszyscy patrzyli tylko przed siebie. Wtedy robili to bezczelnie niewiele wyżej nad domami, dziś już działają bardziej subtelnie. Po latach dowiedziałem się o takim kierunku, jak geoinżynieria, która generalnie polega na schłodzeniu planety m.in. właśnie poprzez rozpylanie aerozoli w atmosferze. To, że dostrzegłem to jako pierwszy i wyglądało to groźnie, trochę mnie przeraziło, tak samo jak ignorancja ludzka, którzy niczym prosiaki nie potrafili patrzeć w gwiazdy, albo mówili że się na tym nie znają. Dziś temu zjawisku nawet nikt nie zaprzecza i jest to czymś normalnym, mającym przeciwdziałać globalnemu ociepleniu. Nie wiem już, czy za dzieciaka sobie tylko coś wkręciłem, chociaż dobrze pamiętam co widziałem. Dzięki za zaproszenie, może jeszcze tu zagoszczę
-
Ekstradycja [polski serial sensacyjny]
-
Najpopularniejsze
-
Najczęściej czytane