Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. Prince of darkness

    Przegrywy

    Jestem przegranym człowiekiem. Tak mówię o sobie, choć być może niektórzy nie zrozumieliby, co dokładnie mam na myśli. Może patrząc z zewnątrz, moje życie wygląda jak przeciętne życie: mam pracę, mam mieszkanie, mam znajomych, mam dyplom. Zatem, w oczach społeczeństwa, wszystko jest w porządku. Ale wewnętrznie wiem, że nic z tego nie ma sensu. I to nie jest smutny żart ani desperackie wołanie o uwagę. To jest stan umysłu, który od lat mi towarzyszy. Z tego nie da się wyjść. Żyję w martwym punkcie, który odbiera mi każdą cząstkę mnie. Jestem przegranym, bo to, co miało być moim życiem, zostało zniszczone przez moje własne ręce, przez moje wybory, przez to, kim jestem. Niezależnie od tego, jak bardzo się staram, nie potrafię znaleźć drogi wyjścia. Kiedy patrzę wstecz, widzę tylko fragmenty — te wszystkie momenty, w których miałem nadzieję, że coś się zmieni, że znajdę sposób na życie, które mnie usatysfakcjonuje. Ale te fragmenty są puste. Puste, bo nie potrafię przypisać im żadnego znaczenia. Często zastanawiam się, co zrobiłem źle, co mogłem zmienić, by nie znaleźć się w tym miejscu. Czy za dużo oczekiwałem od siebie? Czy nie wystarczyło mi, by być jak wszyscy inni? A może to po prostu tak miało wyglądać? Moje życie to tylko kolejna historia kogoś, kto nie pasuje do świata, który go otacza. Nigdy nie pasowałem. Moje dzieciństwo to pasmo trudnych relacji. Może to z niego zaczęły się moje problemy. Byłem zawsze tym, który nie potrafił odnaleźć się wśród innych dzieci, tym, który nie rozumiał ich gier, ich żartów, ich sposobu patrzenia na świat. To nie była kwestia jakiejś specyficznej odmienności, ale raczej tego, że nie potrafiłem wejść w ten mechanizm społeczny. Inni nie byli dla mnie przyjaźni, raczej obojętni, a czasami wręcz wrogo nastawieni. Starałem się, próbowałem nawiązywać relacje, ale zawsze kończyło się to tym samym: poczuciem odrzucenia. Każda próba przyjaźni okazywała się nieudana, każda rozmowa zostawała bez odpowiedzi, jakby ktoś wyłączył przycisk „połączenia”. Te porażki pozostawiły we mnie ślad. Z wiekiem, gdy dorastałem, zaczęły się pojawiać wątpliwości, czy w ogóle mam zdolność budowania prawdziwych relacji. Zawsze miałem poczucie, że nie rozumiem innych, że nie wiem, jak się z nimi komunikować. Gdy wszyscy mówili o swoich pasjach, o przyjaźniach, o miłościach, ja nie potrafiłem znaleźć swojego miejsca w tej rozmowie. Czułem się wykluczony, jakby całe moje życie było jednym wielkim błędem. Coś, czego nie potrafiłem zmienić, mimo prób. W dorosłym życiu te problemy nie zniknęły. Chciałem być kimś, kto ma przyjaciół, kimś, kto potrafi rozmawiać, komuś, kogo inni chcieliby mieć wokół siebie. Ale życie zawodowe, tak samo jak życie towarzyskie, okazało się nie mniej skomplikowane. W pracy, mimo że miałem odpowiednie wykształcenie, nie potrafiłem odnaleźć się w tym wszystkim. Zawsze byłem tym cichym, niewidocznym, który nie ma odważnych opinii, który nie potrafi walczyć o swoje. Czasem próbowałem być bardziej asertywny, próbowałem udowodnić, że się liczę, ale i to nie wychodziło. Wciąż byłem tym, którego zespół ignorował, a szef traktował jak element tła. Kiedyś miałem marzenia, miałem plany, ale teraz, patrząc na to, co osiągnąłem, wiem, że te marzenia nigdy nie miały szans. Wszystko, czego pragnąłem, rozpłynęło się w bezkresnej pustce. Czuję się, jakby moje życie było nieustannym biegiem w miejscu. Codziennie wstaję, idę do pracy, wykonuję te same czynności, jakby wszystko to było odgrywaniem roli w przedstawieniu, w którym nie znam swojego tekstu. Czasami zastanawiam się, po co w ogóle wychodzę z łóżka. Po co się staram, skoro wszystko to kończy się tym samym? Wiesz, co to znaczy czuć, że nie ma sensu? To znaczy, że codziennie patrzysz na ludzi dookoła ciebie i zastanawiasz się, co oni mają, czego ty nie masz. Co sprawia, że ich życie wygląda na pełne, a twoje jest puste? Zamiast żyć, starasz się przeżyć. Każdy dzień jest jak próba przetrwania. Każde wyjście z domu, każda rozmowa to walka z samym sobą. Praca, którą mam, nie spełnia mnie. To nie jest moje miejsce. Na początku wierzyłem, że to tylko chwilowa faza, że może muszę się przyzwyczaić, że może to tylko moment, kiedy muszę przejść przez trudności, by w końcu odnaleźć swoje powołanie. Ale z każdym dniem czuję, jak coraz bardziej się wypalam. Moje ambicje, które kiedyś były takie silne, teraz wydają się śmieszne. To, co kiedyś uważałem za cel, teraz stało się tylko martwym punktem w moim życiu. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że wszyscy dookoła mnie pędzą naprzód, podczas gdy ja stoję w miejscu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Wiem, że moje marzenia były zbyt wielkie. Chciałem czegoś, co było poza moim zasięgiem. Teraz, gdy patrzę na siebie, widzę, że te marzenia były tylko czymś, czego nie dało się zrealizować w świecie, w którym żyję. W świecie, który nie akceptuje takich jak ja. Może po prostu nigdy nie byłem stworzony do tego, by odnosić sukcesy. Może to wszystko to tylko próba dostosowania się do rzeczywistości, która nie jest dla mnie. Może naprawdę za późno jest, by coś zmienić. I choćbym próbował, już nie mam siły, by wyjść z tej spirali beznadziei. Moje życie stało się rutyną. Wstaję codziennie, by realizować te same czynności, spotykać tych samych ludzi, mówić te same słowa. I choćbym się starał, nie potrafię wyjść z tej rutyny. I to jest najgorsze — to poczucie, że nic się nie zmienia, że cały czas żyję w kółko. Moje ambicje zginęły w tej monotonii. Nie ma już miejsca na marzenia, na rozwój, na coś, co mogłoby nadać mojemu życiu sens. Moje życie stało się szarą, bezosobową maszyną, która wykonuje zadania, ale nie daje żadnej satysfakcji. I wiesz, co jest najgorsze? To, że nie potrafię się z tego wyrwać. Codziennie wstaję, idę do pracy, wracam do domu. Sam. I choć próbuję znaleźć coś, co mogłoby dać mi poczucie spełnienia, wiem, że to nie nastąpi. Ostatecznie wiem, że moje życie nie będzie lepsze. I to jest najboleśniejsze: świadomość, że nic się nie zmieni. Nie ma nadziei, nie ma przyszłości. Jest tylko przeszłość i teraźniejszość, która nie prowadzi donikąd. Czasami to uczucie ogarnia mnie całkowicie, a ja nie wiem, co zrobić z tą pustką w sobie. Wiem, że jestem przegranym. Może to nie to, co widzą inni, ale w moim wnętrzu czuję to codziennie. Moje życie to tylko wspomnienie tego, co mogło być. I choćbym chciał, nie potrafię już niczego zmienić.
  3. Dzisiaj
  4. Słońce świeci upały są. Opalać się trzeba.
  5. A mnie? Chodź na priv. Dzień dobry wszystkim. Jestem mega zmęczona psychicznie i fizycznie też. Dużo się dzieje u mnie.
  6. @Cień latającej wiewiórki przyznasz się na pw z kim mamy przyjemność? Cieszymy się gdy ludzie do nas wracają Jakby ktoś miał kontakt z mirunią i kosmo ze spamowej to pozdrawiam dziewczyny
  7. A no i jakby miała zadzwonić albo coś to na ten numer z którego jej wysłałem SMSa jakoś rok temu, bo zmieniłem numer i wszystkie poprzednie są już nieaktualne. Choć coś czuję, że nie będzie chciała ze mną gadać
  8. Śniło mi się że zabrali mi dwa paczkomaty z okolicy. Boże, koszmar. A potem jakiś typ jechał samochodem przez jezioro, normalnie wjechał na jezioro i zamiast zatonąć to sobie płynął, a potem dał gazu i wyjechał.
  9. Całe szczęście (że żyją) Ja już dawno nie mam fb. Przez to 95% znajomości poszło się kochać. A mógłbyś może napisać Oli ode mnie, że przepraszam, że tak nagle zniknąłem bez słowa? Miałem mega trudny okres i odciąłem się wtedy od wszystkich. Niech do mnie zadzwoni albo napisze maila, albo SMSa, albo Discorda, jeśli ma ochotę odnowić kontakt albo po prostu pogadać. Albo wykrzyczeć, że jestem ujem, że zniknąłem. Chyba że nie ma. Jak nie będzie wiedziała, o kogo chodzi, to napisz „totoro”, wtedy skojarzy. Chyba że nie skojarzy No i plis, jeśli ty kojarzysz, kim jestem (a ty akurat możesz skojarzyć :P), to nie pisz ksywy głośno XD na razie jestem semi-incognito.
  10. W jakim sensie za wcześnie. Wygody? Oj tak:D też tak dostałam Nom nastoletniosc taka wczesna ciężko powiedzieć dzieciństwo Ale też nie dorosniecie Ja też wcześniej przypadkiem widziałam trochę krwi chyba przy zabawach z chłopakiem przy 1 razie nie miałam krwi wcale. Ból była straszny Ale nie wiem na ile wynikal z 1 razu A na ile z niewiedzy. Chyba tak cierpi się przy gwalcie Xd
  11. Wczoraj
  12. mam dwa koty co sądzisz o mieszkaniu w bloku?
  13. mienta

    Pytania TAK lub NIE

    tak, uwielbiam a Ty?
  14. mienta

    Czy masz?

    tak, ale nie umiem jeździć masz dywan w każdym pokoju?
  15. mienta

    Co jest gorsze X czy Y?

    paserstwo spóźniać się czy czekać na kogoś, kto się spóźnia?
  16. bokser podłoga, sufit, ściana?
  17. mienta

    NOWE X czy Y

    nie wiem, co to lotki, niech będzie ping-pong baseball czy hokej?
  18. mienta

    X czy Y?

    przyjaciel PKO BP czy PKO SA?
  19. mienta

    HIT czy KIT?

    kit jesień?
  20. mienta

    Skojarzenia

    alternatywa dla konserwatyzmu
  21. mienta

    NOWE Skojarzenia

    Michelle Pfeiffer
  22. ja na razie 10, bo przy małym dziecku to nie ma tyle czasu.
  23. Ogarnę na luzie, tylko jakby ja też tak musze robić? Wygodniej mi cytować. Najak Racja. To u mnie to wychodziło z ludźmi, których wydawało się , że znam. Nie wiem jak to wyjaśnić. A jak już z kimś odnawiam to z reguły jest ok. Pewnie, że tak Niezbyt, nie dostałam się na wymarzony kierunek studiów, więc wchodzi plan b ale jak się tam nie dostanę, to chrzanię to i szukam pracy. No pewnie Minta lubię, myślę też o kubuntu (na starym laptopie, kto tak nie zaczynał?) bo aktualnie mam na nim ubuntu ale zbyt obiąża. Też czasem coś oglądam. Szczerze? Tylko patrzę distro, które mi uciągnie poe, Alice: Madness Returns i Borderlands i mogę pakować manatki. Bez scenariuszy, to ja tu jestem starsza. Tak. A jak już wyjdę, to zaraz mam z nimi robić inne rzeczy. The White Stripes - Seven Nation Army, a i na keyboardzie pamiętam tylko "Damani's dance" czy jakoś tak. Uppermost może Ci się spodobać, ja tworzę hobbystycznie mix industrialny, ale póki co faza testów. Blisko, EDuke32 używany głównie do modowania, ale widziałam na nim grę i też chcę spróbować Nie mam, mało czytam ostatnio. Otóż to. To jest dosłownie zagłaskiwanie na śmierć. Oglądałam ją kiedyś. Tak, radio w głowie totalne. Zbyt daleko. Jest mi tak wygodnie Wow chwali Ci się. Osoba z mojej rodziny robiła coś podobnego. Też nie udało jej się uratować jednego kociątka (za bardzo wygłodzony był) no tak, ale warto chociaż na chwilę można zapewnić im lepsze życie. No dokładnie, u mnie niestety występuje to dość często tak, chyba że nam sie termin zsynchronizuje. Nie jest tak źle, jedzenie robię sobie sama w 99,9% przypadków. To bardziej na psychikę działa. Też nie lubię marnować jedzenia. Ale nie dało się inaczej, na serio źle się wtedy czułam. Chodziło mi o ta filozofię, że MUSI być albo jedno albo drugie i NIC pomiędzy. To że nie lubisz to wiem i się ani troche nie dziwię. Good to know. Na szczęście jak tylko wyjeżdżam czuje się lepiej. No u mnie ten podział na płeć jest akurat dość widoczny, co śmieszne. Bo normalnie to poza siłą fizyczną intelektualnie nie ma aż takiej różnicy. Mógłbyś to rozwinąć?
  24. @Cień latającej wiewiórki z tego co widzę na fb to po prostu żyją z dala od forum i mam nadzieję, że mają się obie dobrze, czego im serdecznie życzę.
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×