-
Postów
1 414 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Anna R.
-
Nie Kasiu już nie tyję, na szczęście jestem na etapie chudnięcia Mimo, że cały czas przyjmuję Lerivon w dawce 60 mg. Chciałabym zejść do mojej wagi wyjściowej 46 kilo, tyle ważyłam przed chorobą. W czasie kuracji utyłam 14 kg, ale oczywiście nie brało się to z niczego. Miałam ogromny apetyt i zachcianki, jak kobieta w ciąży Teraz to się nieco unormowało. Pomogły sport, dieta i len. Staram się tak trzymać
-
Namiestniku dziękuję za wsparcie, to miłe Na szczęście takie osoby nie są w stanie mnie obrazić ani dotknąć. Zawsze się ktoś taki znajdzie na każdym forum, takie już są uroki sieci Oni sami najlepiej się demaskują i prędzej, czy później, gdy zabraknie im wiedzy i możliwości wypowiadania się słowami, zaczynają się jąkać No i tak jak prosiłeś, opisałam w miarę możliwości część swoich doświadczeń z lekami. Troszkę się tego przez lata uzbierało. Szkoda tylko, że dla określenia większości nadaje się tylko jedno słowo- nieskuteczne. Na szczęście każdy z nas reaguje inaczej i to, co jest katastrofą dla jednego, innemu przyniesie wybawienie. Myślę, że poszukiwania mam już za sobą i z Lerivonem zaprzyjaźnię się na dłużej. Już od roku nie mam nawrotów choroby i cieszę się każdym, podarowanym mi dniem. Czego pozostałym również życzę
-
Chyba nie był to lek dla mnie. Ja najlepiej reaguję na leki starszej generacji. Nie mam przy nich prawie żadnych objawów ubocznych. Paradoksalne prawda? Tu tyle osób skarży się np na Anafranil i Lerivon, a to moim zdaniem najskuteczniejsze leki przeciwdepresyjne. Działają szybko i niezawodnie, a także zapobiegają nawrotom. Nie boję się odstawienia, bo moja lekarka twierdzi, że Lerivon będę brać przez lata, ewentualnie nieco zmniejszając dawkę. Na razie jestem na 60 mg i jest dobrze. Brałam już wiele leków i wiem, że trzeba przetrwać trudne początki, ale takich zjazdów, jak po efektinie nie miałam nigdy w życiu. Co gorsza efekty uboczne trzymały mnie jeszcze przez pół roku po odstawieniu, mimo, że brałam go tylko 10 dni Dla mnie to tragiczny lek, nawet wrogowi bym go nie poleciła
-
Brałam 10 dni, dłużej nie dałam rady, bo bym się przejechała na tamten świat Kasiu. A zeszłam w ten sposób, że wyrzuciłam opakowanie do kosza To doradził mi lekarz, do którego zadzwoniłam. Osobiście pójść nie byłam w stanie, bo miałam takie lęki, że bałam się wyjść z domu. Przesłał mi listek afobamu, napisał, żebym wzięła na raz 4-5 tabletek i zgłosiła się do niego. Zadziałało. Dotarłam do mojego medyka i dostałam inne leki.
-
Metody wspomagające leczenie depresji i nerwicy natręctw
Anna R. opublikował(a) temat w Kroki do wolności
Nie mam tu na myśli psychoterapii, a jedynie metody alternatywne. Czyli po prostu- co jeszcze, oprócz leków i sesji psychoterapeutycznych, można zrobić, aby pomóc sobie w walce z chorobą. Niektóre rzeczy mogą wam wydać się dziwne, ale zapewniam, że wszystkie przetestowałam na sobie z dobrym skutkiem. 1. Regularne uprawianie sportu Jeśli ćwiczymy wystarczająco długo i intensywnie, w organizmie wydzielają się endorfiny, czyli tzw hormony szczęścia. Ich przypływ powoduje zniesienie bólu, uczucie przyjemności i dobrego nastroju. To bardzo ważne, dla osób w depresji 2. Taniec Działanie podobne do ćwiczeń. Ma dodatkową zaletę- naprawdę sprawia przyjemność! 3. Jedzenie świeżo zmielonego siemienia lnianego Ma ono działanie odpornościowe i ogólnolecznicze, wspomagające cały organizm. Jest źródłem kwasów omega i choliny, a jak wiadomo te substancje stosuje się w leczeniu zaburzeń nerwowych. Niebagatelne jest również działanie odchudzające i przeciw- zaparciowe lnu, ze względu na dużą zawartość błonnika i substancji śluzowych. Działa również osłaniająco na żoładek, co jest istotne przy tonach rozmaitych specyfików, pożeranych przez nas codziennie 4. Zakupienie, lub wzięcie od opiekę kota Tak, właśnie kota Popularny mruczek ma niesamowicie dobry wpływ na osoby znerwicowane. Głaskanie zwierzaka działa uspokajająco i relaksuje. Wywołuje dobry nastrój i poczucie zadowolenia. Jego mruczenie odpręża. Nie mówiąc już o tym, że musimy się nim zaopiekować, nakarmić, napoić, zmienić żwirek. Mamy kogoś, za kogo czujemy się odpowiedzialni, kto jest od nas zależny. To również robi nam dobrze 5. Słuchanie muzyki Banalne, ale pomocne. Słuchajmy jak najczęściej, tego, co lubimy, co dobrze na nas wpływa. Dołujące utwory wykluczone!!! Mnie dobrze robi na przykład The Rasmus i Vanilla Ninja. Zaraz czuję przypływ energii 6. Znalezienie pokrewnej duszy- przyjaciela, dziewczyny, chłopaka Wiem, że to niełatwe, ale nie zamykajmy się w czterech ścianach. Wyjdźmy do ludzi, dajmy się poznać i pomóc sobie. 7. Pomoc innym Polecam wolontariat, opiekę nad ludźmi starszymi, chorymi np na choroby nowotworowe, pomoc dzieciom z rodzin patologicznych. Zróbmy coś choć raz nie tylko dla siebie, przekonajmy się, że są tacy, którym powodzi się jeszcze gorzej niż nam, którzy nie mają już nadziei. Naprawdę nie jesteśmy najbardziej nieszczęśliwi na świecie, mamy zawsze szansę na wyleczenie. Zapraszam innych do podzielenia się własnymi doświadczeniami. Co wam pomaga walczyć z upiorami? Wierzę, że znajdzie się jeszcze parę sposobów. Pozdrawiam wszystkich -
Zapomniałam napisać o jeszcze jednym efekcie ubocznym brania tego leku. Nasilał w ogromnym stopniu moje natręctwa myślowo- ruchowe. Myśli natrętne doprowadzały mnie do obłędu, a ręce myłam co chwila, aż popękała skóra i zaczęły krwawić Im dłużej brałam efectin, tym było coraz gorzej. Wreszcie myślałam tylko o wyłączeniu tych głosów w mojej głowie, nawet w sposób nieodwracalny i ostateczny. Na szczęście zatrzymałam sie w porę, ale i tak to był największy koszmar, jakiego doświadczyłam.
-
Aha i zapomniałam dodać, że Asentra nasiliła moje natręctwa ruchowe. Poszły na szczęście w kierunku czystości i sprzątania, więc się nawet ucieszyłam, bo z natury nie jestem zbyt porządna Tylko mój partner się śmiał, gdy 10 razy dziennie czyściłam ubikację. Ale w domku był błysk, jak rzadko kiedy, więc można ten lek polecić bałaganiarzom
-
Seroxat brałam ok trzech miesięcy na nerwicę natręctw, nerwicę lękową i depresję. Na lęki działał całkiem dobrze, a poza tym lipa niestety Utyłam jak świnka, wykańczały mnie zaparcia (jeszcze wtedy nie jadłam lnu), nieustanna senność i otępienie. Depresja i NN go polubiły i miały się całkiem nieźle Niestety nic dobrego nie mogę o nim powiedzieć, ale ja w ogóle jestem oporna na leki (depresja nawrotowa) Na pewno znajdzie się dość osób, którym pomógł ten Seroxat nieszczęsny ---- EDIT ---- Tommy, ja nie mogłam pracować- miałam kompletną pustkę w głowie- ale to sprawa indywidualna. Pobierz kilka dni i zobaczysz, jak będziesz się czuł. Jeśli marnie, to zgłoś się natychmiast po zwolnienie do lekarza rodzinnego- zawsze lepsze to niż świstek od psychiatry
-
MIRTAZAPINA (Auromirta ORO, Mirtagen, Mirtor, Mirzaten, Remirta ORO)
Anna R. odpowiedział(a) na yoan22 temat w Leki przeciwdepresyjne
Przekopiuję mój post z Mirzatenu, bo to dokładnie ta sama substancja: Mirtazapinę brałam trzy miesiące. Miała pomagać na depresję, nerwicę i na sen. Jeśli chodzi o ten ostatni było komiczno-tragicznie. Nie mogłam zasnąć i przewracałam się w łóżku z boku na bok do piątej rano. Potem zasypiałam i przesypiałam niemal cały dzień. Na szczęście były wakacje, a dziecko u babci. We wrześniu pora do pracy, a tu się nic nie zmienia. W nocy czuwałam, w dzień nie mogłam się dobudzić. W pracy siedziałam zamulona i otępiała, kawa nie pomagała. Musiałam iść na zwolnienie. Poza tym czułam się totalnie odrealniona, jakbym patrzyła na siebie z boku. Czy to ja czy nie ja? - chodziło mi po głowie. Apetyt miałam potworny, mogłam zjeść tony jedzenia, mimo, że w zasadzie nie byłam głodna. To był taki wewnętrzny przymus. Gdy byłam w sklepie spożywczym, zachłannie patrzyłam na wszystko i kupowałam bez zastanowienia. Ciekła mi ślinka jak psu Pawłowa. To było nie do opanowania! Przytyłam 12 kg, przez te bułeczki, ciastka, makarony, chleb tostowy i inne węglowodany, które ładowałam w siebie jak maszyna. Byłam też otępiała i obojętna, na nic nie miałam ochoty. Narzeczony protestował, bo chwil intymnych unikałam jak zarazy, mimo, że teoretycznie możliwości jakieś pozostały. Jakoś dziwnie każdy, nawet najmniejszy wysiłek, był ponad moje siły. Po trzech miesiącach rzuciłam to świństwo w diabły i zabrałam sie za odchudzanie Tak wyglądały moje doświadczenia z tym specyfikiem -
Oxazepam brałam przez miesiąc, chętnie bym kontynuowała, ale lekarz się nie zgodził. Niestety jak każde benzo uzależnia. U mnie pozytywnie wpływał na nastrój, wyciszał lęki i natrętne myśli. Byłam spokojniejsza i bardziej zadowolona z życia. Pomagał mi zasnąć i przesypiać całe noce. Był to mój pierwszy lek na nerwicę i bardzo miło go wspominam. Nie wystąpiły u mnie żadne skutki uboczne, nie byłam otępiała, ani senna. Jako lek krótkoterminowy mogę go polecić z czystym sumieniem
-
TRAZODON (Azoneurax, Trazodone Neuraxpharm, Trittico CR/XR)
Anna R. odpowiedział(a) na jowita temat w Leki przeciwdepresyjne
Jedyny, który zwiększa popęd i ochotę na sex. Z tym zgadzam się całkowicie. Trittico brałam dwa miesiące, a dostałam go na własną prośbę. Wcześniej z depresji wyprowadził mnie Anafranil, ale do zera zredukował zarówno libido jak i moje możliwości seksualne. Dopóki byłam sama, nie stanowiło to dla mnie problemu, ale potem poznałam mojego obecnego męża i znowu zapragnęłam być normalną kobietą. Niczego nie robiłam na siłę, wszystko konsultowałam z lekarzem, który w zasadzie nie miał nic przeciwko zamianie Anafranilu na Trittico. Byłam ustabilizowana, szczęśliwa, moje samopoczucie było po prostu świetne. Przez pierwszy miesiąc brania T. czułam się dobrze i rozkoszowałam dawno zapomnianą intymnością we dwoje. Teraz myślę, że to było jeszcze utrzymujące się działanie Anafranilu. Nie zaobserwowałam u siebie żadnych działań ubocznych, dobrze spałam. Potem z dnia na dzień było coraz gorzej, depresja powróciła i nic mi nie dało to, że mogłam się kochać, kiedy już wcale nie miałam na to ochoty Porzuciłam więc Trittico na rzecz Mirzatenu, który także wiele mi nie pomógł. Po wypróbowywaniu kolejnych specyfików i latach męczarni powróciłam skruszona do Anafranilu i starałam się, aby mąż zaakceptował moją seksualną obojętność. W końcu zmieniłam lekarza na innego. Nowa pani doktor okazała się fachowcem wysokiej klasy i do Anafranilu dorzuciła Lerivon. Obecnie zeszłam z Anafranilu i pozostaję jedynie przy Lerivonie. Okazał się dla mnie środkiem- cud. Ma niemal wszystkie zalety Trittico i do tego działa świetnie na moją depresję. Podsumowując, wydaje mi się, że Trittico będzie dobrym lekiem dla osób z łagodną i niezbyt nasiloną depresją, którzy pragną pozostać aktywni seksualnie. Mnie niestety nie pomógł. -
Valijka, też miałam nasilenie natręctw po lekach, najbardziej po efektinie. Były wszystkich możliwych rodzajów, zarówno myślowe, jak i ruchowe. Doprowadziło mnie to na skraj załamania nerwowego i zakończyło się niemal samobójstwem. Wytrzymałam 10 dni i zmieniłam lek na inny. Brałam również Asentrę, czyli tę samą substancję, którą zawiera Setaloft- setralinę. I tak jak u Ciebie natręctwa się zwiększyły. W sumie to mnie nawet cieszyły, bo były na tle czystości. Chyba nigdy nie miałam tak wysprzątanego mieszkania, jak przez te dwa miesiące A tak w ogóle to przerobiłam już tony tych specyfików i najbardziej na NN pomógł mi Seronil. Po niemal trzydziestu latach walki z chorobą natręctwa zniknęły, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Nie wiedziałam, że coś takiego w ogóle jest możliwe. To było cudowne uczucie spokoju i szczęścia. Jeśli cierpisz tylko na natręctwa, to może spróbuj powalczyć z nimi tym lekiem. Ja mam również depresję nawrotową i dlatego musiałam zrezygnować z Seronilu, który nie poradził sobie z tą chorobą. Na natręctwa myślowe pomogły mi też Anafranil i Lerivon. Niestety niektóre ruchowe pozostały. Proponuję po prostu zmianę leku.
-
Hi hi jaaa, coś w tym stylu miałam na myśli Tak, Namiestniku- zgadzamy się ze sobą- ruch to podstawa Poza tym uprawianie sportu ma też inne zalety, nieocenione dla osób w depresji. Po ok 20- 30 minutach wyzwala się tyle endorfin (tzw. hormonów szczęścia), że dobrego humoru starczy na cały dzień. Podobnie działa dłuuugi sex (zaraz znów ktoś mnie posądzi o erotomanię haha) Wiecie cały witz polega na tym, żeby codziennie podarować sobie odrobinę radości. Na pewno jest poza jedzeniem coś jeszcze, co was uszczęśliwia Spróbujcie to odkryć i róbcie jak najczęściej. Siemię z miodkiem to też pyszna sprawa, choć myślę, że o wątpliwych walorach odchudzających. Len stosuje się nawet w dietach antynowotworowych, np. dieta dr Budwig http://www.primanatura.com/czytelnia/budwig.htm#2 Poczytajcie, bo warto
-
Hmmm, wszystkie dzieci już urodziłam biorę leki non stop i mam mirenę. Więc chyba problem mnie nie dotyczy. Ale moim zdaniem, jeśli lekarz prowadzący jest zdania, że terapię trzeba kontynuować w ciąży, to bierzcie leki, bądźcie zadowolone i spokojne, to i dziecko urodzi się zdrowe i szczęśliwe. Czekać, aż nastąpi poprawa w depresji nawrotowej lub przewlekłej nerwicy można do końca życia. A przecież pragniecie zostać matkami teraz, nie za lat powiedzmy dziesięć. To prawda, że ciąża często wpływa pozytywnie na naszą chorobę, sama byłam tego przykładem. Ale jest też druga strona medalu. Właśnie w ciąży następuje często nawrót choroby, tak twierdzi moja pani doktor. Więc żadnego odstawiania na własną rękę kobiety. Słuchajcie swoich lekarzy i miejcie do nich zaufanie. Oni nie chcą was skrzywdzić. A jeśli tego zaufania wam brak, to jak najszybciej zmieńcie medyka na innego.
-
Ten lekarz lubił żarty z gatunku makabrycznych. Wiesz chyba czym był Majdanek? Jako rdzenna Lublinianka wyjaśnię: to bodaj drugi co do wielkości po Oświęcimiu obóz koncentracyjny. Mój dziadek tam był. Opowiadał, że karmili marnie. Czarny chleb, woda i zupa z rzepy. Po jakimś czasie z więźniów zostawały obciągnięte skórą kości. Stąd wniosek: nie da się jeść niewiele i tyć bez umiaru. Leki nie powodują tycia. Zwiększają apetyt i często wywołują tzw zachcianki, np na rzeczy słodkie i tuczące. Albo powodują napady wilczego głodu wieczorem i w nocy. No i kilogramów przybywa. Moim zdaniem len jest lepszy od tranu, no i zawiera ogromne ilości błonnika. Ale to tylko środek wspomagający. Najlepszy jest sport, codzienny ruch. Nic nie pomoże, jeśli zamiast biegać, pływać, lub jeździć na rowerze, swój czas wolny będziemy spędzać przy kompie Ja trenuję codziennie o 10.00 od 30 minut do godziny, jem len i stosuję dietę białkową. I wciąż chudnę. Naprawdę można, jeśli tylko się chce
-
Brałam Stilnox dwa tygodnie. Przez pierwszy tydzień było ok. Zasypiałam bez problemów i budziłam się rano we względnie dobrym stanie. Jedyne zaburzenia, jakie zaobserwowałam, polegały na trudnościach w odróżnieniu snów od jawy. W drugim tygodniu było gorzej. Zasypiałam wprawdzie szybko, ale spałam coraz krócej. Pod koniec kuracji długość snu wynosiła ok godziny. Potem budziłam się i już nie mogłam zasnąć. Jednym słowem to lek do stosowania sporadycznego. Nie pomógł mi, ale i na szczęście nie zaszkodził.
-
Jesteś mądrą kobietką Kasiu i na pewno Ci się uda. Wiesz, ja zastanawiałam się nie raz, czy przybieranie na wadze jest efektem brania leków i zawsze przypominałam sobie pewnego lekarza, który na zdanie: panie doktorze nic nie jem i tyję, odpowiadał niezmiennie: droga pani, na Majdanku ludzi grubych nie było Jeszcze jedno wpadło mi do głowy, próbowałaś stosować siemię lniane? Kupuje się ziarna lnu, koniecznie w całości, i mieli się je na proszek- łyżka stołowa z górką przed każdym posiłkiem. Proszek miesza się ze szklanką wody i wypija. Jeśli komuś smak nie odpowiada, można go dodać do niskotłuszczowego jogurtu. Ważne jest, aby kupić nierozdrobnione ziarna lnu i przyrządzać je bezpośrednio przed spożyciem. Taki koktajl, z wodą lub jogurtem je się także codziennie zamiast kolacji. Len jest bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowych i inne cenne substancje, jak np cholina, wykorzystywana w leczeniu zaburzeń na tle nerwowym. Poza tym ma jeszcze jedno ważne działanie, przeciwdziała zaparciom. Wiele osób, stosujących leki starszej generacji, boryka się z tym problemem. Sama przez to przechodziłam i siemię lniane pomogło mi wrócić do normalności. To lek naturalny, nie ma działań ubocznych i możemy go używać wspomagająco przy leczeniu nerwicy i depresji. Pomaga też schudnąć. Wiem, bo przetestowałam na sobie. Niewiele kosztuje i jest powszechnie dostępny. Regularnie stosowany poprawia delikatnie samopoczucie, polecany jest także przy zaburzeniach układu pokarmowego i chorobie wrzodowej żołądka. Polecam gorąco, naprawdę warto spróbować ---- EDIT ---- Jesteś mądrą kobietką Kasiu i na pewno Ci się uda. Wiesz, ja zastanawiałam się nie raz, czy przybieranie na wadze jest efektem brania leków i zawsze przypominałam sobie pewnego lekarza, który na zdanie: panie doktorze nic nie jem i tyję, odpowiadał niezmiennie: droga pani, na Majdanku ludzi grubych nie było Jeszcze jedno wpadło mi do głowy, próbowałaś stosować siemię lniane? Kupuje się ziarna lnu, koniecznie w całości, i mieli się je na proszek- łyżka stołowa z górką przed każdym posiłkiem. Proszek miesza się ze szklanką wody i wypija. Jeśli komuś smak nie odpowiada, można go dodać do niskotłuszczowego jogurtu. Ważne jest, aby kupić nierozdrobnione ziarna lnu i przyrządzać je bezpośrednio przed spożyciem. Taki koktajl, z wodą lub jogurtem je się także codziennie zamiast kolacji. Len jest bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowych i inne cenne substancje, jak np cholina, wykorzystywana w leczeniu zaburzeń na tle nerwowym. Poza tym ma jeszcze jedno ważne działanie, przeciwdziała zaparciom. Wiele osób, stosujących leki starszej generacji, boryka się z tym problemem. Sama przez to przechodziłam i siemię lniane pomogło mi wrócić do normalności. To lek naturalny, nie ma działań ubocznych i możemy go używać wspomagająco przy leczeniu nerwicy i depresji. Pomaga też schudnąć. Wiem, bo przetestowałam na sobie. Niewiele kosztuje i jest powszechnie dostępny. Regularnie stosowany poprawia delikatnie samopoczucie, polecany jest także przy zaburzeniach układu pokarmowego i chorobie wrzodowej żołądka. Polecam gorąco, naprawdę warto spróbować ---- EDIT ---- Przepraszam za podwójnie wysłany tekst. Miałam chwilowo problemy z siecią, stąd to powtórzenie
-
Cała przyjemność po mojej stronie Kasiu Gratuluję utraty kilogramów Lerivon biorę już ponad rok. Na początku też 30 mg, potem zwiększyłam do 60, ale nie z powodu tolerancji, tak więc nie masz się czego obawiać. Jeśli mniejsza dawka Ci służy, pozostań przy niej. Lerivon, jak każdy niemal lek starszej generacji jest bardzo skuteczny. A co do wagi to więcej ruchu, dieta i pozytywne nastawienie mogą zdziałać cuda. Wiesz, ja w sumie nie jadłam zbyt dużo przy Lerivonie, ale miałam ciągle ochotę na rzeczy tuczące: białe bułki i makarony, pszenny i tostowy chleb, ciastka, ziemniaki, słodycze. I jadłam dużo wieczorem i w nocy. A to zaowocowało przybieraniem na wadze. Gdy nie mieściłam się już w żadne spodnie, a bluzki sie nie dopinały, powiedziałam sobie stop! Na początku ćwiczenia- najlepiej 30 do 45 minut dziennie. Potem dieta. Przetestowałam różne i było raz lepiej raz gorzej, ale w sumie nie byłam zadowolona z efektów. Wreszcie wpadła mi w ręce książka "Nie potrafię schudnąć" i było już z górki. Chudłam w oczach po prostu Życzę Ci dalszych sukcesów
-
Gdybym chciała jeszcze mieć dzieci, to też bym pewnie odstawiła. Chociaż byłam raz na forum o tematyce ginekologiczno- położniczej, gdzie kobiety po poronieniu wpadły w depresję i brały leki. Potem niektóre zaszły znów w ciążę i lekarz nakazał kontynuowanie terapii. Niestety nie pamiętam jaki lek brały. Może był to Cloaxil, ale nie jestem pewna. ---- EDIT ---- Przepraszam, drobna literówka. Był to Coaxil
-
Sądzę, że najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak bardzo i za wszelką cenę pragnie się zrezygnować z leków, które nam pomagają normalnie żyć. Jeśli specyfik jest dobrze dobrany i nie ma (lub są, ale niewielkie) działań ubocznych, to po prostu trzeba się cieszyć tym, co się ma. Moja lekarka jest zdania, że jeżeli nerwica lub depresja jest słabo nasilona i o łagodnym przebiegu, okresem minimalnym brania leków jest rok. Potem, jeśli wszystko jest w porządku można spróbować odstawienia. Jeśli choroba ma średnio nasilony przebieg, leki bierze się dwa lata, a potem jeszcze przez rok do dwóch dawkę podtrzymującą. Jeśli natomiast choroba trwa latami i ma skłonność do nawrotów, po uzyskaniu poprawy dawkę podtrzymującą bierze się do końca życia. Ludzie chorzy np na serce, padaczkę lub na nadciśnienie również biorą swoje leki latami. Myślę, że trzeba zaakceptować swoją chorobę, oswoić ją i nauczyć się z nią żyć. Leki przeciwdepresyjne nie uzależniają, zapewniają spory, jak na nasze warunki, komfort życia i są naszym sprzymierzeńcem w walce z chorobą. Kiedyś myślałam podobnie jak wy, w głowie miałam tylko jedno- jak najszybciej odstawić, nie pozwolić, aby przejęły nade mną kontrolę, samemu decydować o swoim losie. W efekcie przestawałam brać i choroba powracała. I tak szarpałam się latami. Teraz zmieniłam podejście i zaczekam po prostu żyć. I cieszyć się tym jedynym życiem, jakie mamy. A że pomaga mi w tym mała biała tabletka? No cóż nie można mieć wszystkiego
-
Doxepin brałam miesiąc i myślę sobie, że w równym stopniu pomogłaby mi witamina c, a może nawet bardziej. Zero spania, zero objawów ubocznych, zero poprawy. Totalna porażka. Znam jednak osobę, która wyszła dzięki niemu z depresji o łagodnym nasileniu i po przyjęciu pierwszej tabletki przespała dwa dni. Tak więc jak zwykle wniosek jest jeden: dla każdego co innego
-
MIRTAZAPINA (Auromirta ORO, Mirtagen, Mirtor, Mirzaten, Remirta ORO)
Anna R. odpowiedział(a) na yoan22 temat w Leki przeciwdepresyjne
Mirzaten brałam trzy miesiące. Miał pomagać na depresję, nerwicę i na sen. Jeśli chodzi o ten ostatni było komiczno-tragicznie. Nie mogłam zasnąć i przewracałam się w łóżku z boku na bok do piątej rano. Potem zasypiałam i przesypiałam niemal cały dzień. Na szczęście były wakacje, a dziecko u babci. We wrześniu pora do pracy, a tu się nic nie zmienia. W nocy czuwałam, w dzień nie mogłam się dobudzić. W pracy siedziałam zamulona i otępiała, kawa nie pomagała. Musiałam iść na zwolnienie. Poza tym czułam się totalnie odrealniona, jakbym patrzyła na siebie z boku. Czy to ja czy nie ja? - chodziło mi po głowie. Apetyt miałam potworny, mogłam zjeść tony jedzenia, mimo, że w zasadzie nie byłam głodna. To był taki wewnętrzny przymus. Gdy byłam w sklepie spożywczym, zachłannie patrzyłam na wszystko i kupowałam bez zastanowienia. Ciekła mi ślinka jak psu Pawłowa. To było nie do opanowania! Przytyłam 12 kg, przez te bułeczki, ciastka, makarony, chleb tostowy i inne węglowodany, które ładowałam w siebie jak maszyna. Byłam też otępiała i obojętna, na nic nie miałam ochoty. Narzeczony protestował, bo chwil intymnych unikałam jak zarazy, mimo, że teoretycznie możliwości jakieś pozostały. Jakoś dziwnie każdy, nawet najmniejszy wysiłek, był ponad moje siły. Po trzech miesiącach rzuciłam to świństwo w diabły i zabrałam sie za odchudzanie Tak wyglądały moje doświadczenia z tym specyfikiem -
Hydroksyzynę dostałam na sen. Dawki nie pamiętam, ale była w granicy najwyższych z możliwych. Miałam wziąć jedną tabletkę, góra dwie i spać do rana. Wzięłam jedną, czekam... i nic, potem druga, trzecia, czwarta itd Powiem to słowami Kubusia Puchatka: im więcej brałam, tym bardziej mi się spać nie chciało Ranek powitałam siedząc w fotelu i wpatrując się w pusty listek po tym cud-leku. Żadnych działań ubocznych nie zauważyłam, nie byłam ani senna, ani zmęczona, po prostu jedno wielkie nic. Lekarka tylko kręciła głową i cmokała ze zdziwieniem. I przepisała mi kolejny nietrafiony specyfik. Być może tylko ja jestem taka oporna i są tacy, którym hydroksyzyna pomaga. Dla mnie to była porażka
-
Afobam to moim zdaniem lek dobry i bezpieczny, rzecz jasna jedynie do stosowania doraźnego. Nie zanotowałam żadnych działań ubocznych. Pomaga eliminować lęki i wpływa pozytywnie na asertywność. Ze trzy razy uratował mi życie. Po zjedzeniu 3-5 tabletek byłam w w stanie wyjść z domu i dowlec się do lekarza. Mam go zawsze w apteczce, z tym, że ostatnio stosuję go jedynie jako lek uspakajający. Gdy nastoletnia córka mojego męża doprowadza mnie do szału, łykam dwa, popijając niskoprocentowym piwem i znów świeci słońce Ale nikomu tego sposobu nie polecam, ani broń Boże nie namawiam na łączenie leków z alkoholem. Aha i jeszcze jedno, jeśli brałam go kilka dni z rzędu (oczywiście bez procentów ) to łupała mnie wątroba, niestety. Ale moja jest wyjątkowo wymęczona i drażliwa, więc na pewno nie każdego spotka taka niespodzianka. Dobrze go mieć na wszelki wypadek.Taki wentyl bezpieczeństwa. Polecam
-
Namiestniku, napisałeś, że ciekawią cię moje doświadczenia z lekami, więc pomyślałam, że przydałoby się wspomnieć o Estazolamie. Jako przestrogę. Na początku wydaje się być dobrym rozwiązaniem. Działa nasennie, uspokajająco i przeciwlękowo, a więc wszystko czego tylko możemy zapragnąć w jednej pigułce Poza tym zasypia się jakby naturalnie, senność przychodzi powoli i stopniowo. Po pół godzinie śpi sie już słodko. Rano budziłam się sama, byłam rześka i energiczna. Żadnego wstawania w nocy. Lekarz uprzedził mnie, że to lek uzależniający, do stosowania doraźnego. Dostałam dwa opakowania i wyraźne zalecenie, aby nie brać go noc w noc, a jeżeli już muszę, bo nie sypiam wcale, to kuracja powinna trwać nie dłużej niż 10 dni. Na początku było to tak, brałam raz na trzy dni, aby przespać choć jedną noc na trzy. Zachęcona brakiem działań ubocznych i wspaniałym samopoczuciem przeszłam na system 1:1. Jedna noc biała i jedna przespana. A potem, pomyślałam sobie a co tam, będę brała co wieczór. I było świetnie. Opakowanie sie skończyło i zaczęłam drugie. Po drugim u innego lekarza wybłagałam kolejne dwa. Pod koniec trzeciego pudełka moje samopoczucie się nieco pogorszyło. Jakbym nie była sobą. Wszystko denerwowało mnie i drażniło. Każde słowo, wypowiadane przez innych, było jak dzwon w moich uszach. Potrzebowałam absolutnej ciszy i spokoju. Zaczęłam krzyczeć na moją córkę, czego nigdy do tej pory nie robiłam. Czułam się, jakbym się miotała w za ciasnej klatce, wszędzie kraty i ściany i niemożność ucieczki. Na początku nie wiązałam tego z estazolamem. W końcu miałam nerwicę natręctw i lękową, a także depresję. Ocknęłam się na dobre, gdy mała nie posprzątała ubranek. Podniosłam ją do góry, krzyczałam i potrząsałam jak lalką. Miałam ochotę ją uderzyć. I wtedy przyszło opamiętanie. Tego wieczoru nie wzięłam tabletki. Bezsenna noc, a rano koszmar. Trzęsące się ręce, zimne i gorące poty, niemożność sklecenia sensownego zdania. Pomyślałam, że nie tędy droga. Wzięłam połówkę i tak było przez cztery dni, potem ćwiartkę przez tydzień, potem co drugi dzień aż zeszłam do zera. Resztę leku spuściłam w ubikacji. Powoli stawałam się znowu sobą. Po wizycie u lekarza zaczęłam testować Selofen, Stilnox, Noctofer, Lorafen i inne. Bez efektów ubocznych i w ogóle bez żadnych efektów. Duża dawka Afobamu uspakajała mnie na tyle, że przesypiałam kilka godzin. Ale to też nie jest lek na stałe. Ukojenie przyniósł dopiero wspomniany Tisercin. Biorę go do dziś.