Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przemek_Leniak

Użytkownik
  • Postów

    232
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Przemek_Leniak

  1. Urodziłem się we Lublinie któren jest właściwie mniastem - ostatnio metropolitalnym i nawet ma kosmodrom... Od 2008 mieszkam na wsi https://photos.app.goo.gl/fnHTTJdzh597oQDaA Która się troszkę od tamtego czasu zmieniła https://photos.app.goo.gl/FaXvXFX86BpvaZxP9 Wolę wieś - daje wolność i jest bardziej ludzka
  2. owszem tyle że rzecz nie leży w erystyce możemy sobie pogadać o tym jak termin homofobia się pojawił jako stricte polityczny jako były polityk lewicowy miałem się okazję przyglądać początkom kariery Biedronia, Niemca czy Legierskiego - mam pewne przemyślenia w tym temacie (jedynie Niemca nie poznałem osobiście) Jednocześnie znam naprawdę sporo ludzi będących homoseksualistami zupełnie prywatnie z przeróżnych kręgów społecznych i zawodowych (jak się tak chwile pozastanawiałem to jest ich dużo - stanowczo ponad liczbę która by można określić jako marginalną) zdecydowanie często nie pasujących do agendy politycznej. Po prostu ludzi - wcale nie bazujących na orientacji swej jako wizytówce i dyplomie zarazem.
  3. Myślę Zew że rozszerzanie definicji tak by spełniła nasze ideologiczne nastawienie jest słabe. Wstręt do pajaków, niechec do pająków, ignorancja wobec pajaków czy uprzedzenia wobec pająków - owszem mieszczą się w arachnofobii ale wtedy gdy są innym opisem lęku z nimi związanego. Tymczasem czy naprawdę występuje lęk przed homoseksualizmem? czy też jest to reakcja nielękowa na określony wykreowany obraz homoseksualistów? Idąc Twoim torem myślenia homoseksualizm trzeba by określić jako heterofobię. Urzedzenia wobec pedofilii zaś jako pedofilofobię. Moim zdaniem to manipulacja by była i nic ponad to. Troszkę pojechałeś jak myślę. Raz że zawsze zadziwia mnie rzekoma znajomość uczuć Boga Dwa że czy niechęć do homoseksualizmu jest strefą uczuć czy intelektu uważam za dyskusyjne. Trzy wreszcie - koszt społeczny i margines... Zobacz my chorzy psychicznie też jesteśmy marginesem i można by uznać że nic się nie dzieje że wariat jest określeniem pejoratywnym a nie stwierdzeniem faktu choroby OUN. Wracając do kwestii fobii - fobia może być indywidualna tymczasem odrzucenie homoseksualizmu ma charakter jednak społeczny. Faktycznie warto ocenić czy "jakieś zachowanie jest szkodliwe dla innych ludzi" Sam homoseksualizm szkodliwy raczej nie jest dotyczy bowiem indywidualnej seksualności - sfery czysto prywatnej a dodatkowo faktycznie nijak osobom postronnym nie szkodzącej. Inaczej jednak wygląda sprawa z agendą ideową i kulturową forsowaną przez partię potworków jaka jest ruch literkowy, bo ta wykracza ostro poza sferę prywatną i nieszkodliwość dla postronnych. Hmm poznałem w życiu sporo osób homoseksualnych - tak kobiet jak mężczyzn - jedynie niewielka ich grupa była skłonna forsować grupową agendę. Zazwyczaj byli to zwyczajni ludzie nie budzący we mnie żadnych lęków wstrętów czy uprzedzeń.
  4. Hmm ja w sumie ukończyłem prawo ale szczęśliwie się nie obroniłem nigdy wyprodukowałem za to jako murzyn coś zw 28 dyplomantów Technikiem wety zostałem jakoś przed 50 - fajny konkretny zawód. Z tymi preferencjami to masz rację jest to wkurzające - im bardziej się starasz tym masz bardziej pod górę. Tak poważnie to choroba dość mocno wywołuje niepełnosprawność. To że w złym stanie miałem problem w zejściu z dachu to pikuś, gorzej że funkcje umysłowe wysiadają w znacznym stopniu. To ogranicza - jak się nie możesz skupić nie napiszesz pisma urzędowego - dla mnie to zresztą wyzwalacz i ostatnia próba skończyła się jazdą na izbę przyjęć szpitala psychiatrycznego, ale też nawet prostego tekstu zawodowego z zakresu opieki weterynaryjnej. Zaburzone postrzeganie powoduje że żle się ocenia sytuacje i podejmuje błędne działania. W ramach anegdoty - zapisałem sobie tak "środa czwartek 11 a 15 pracownik socjalny" a że pamięć krótkotrwała mi siada to odczytałem to po kilku dniach jako zapis iż w środę jestem umówiony o 15 na ul. czwartek 11a a nie prawidłowo że pracownik socjalny jest w CIK w środę i czwartek między 11 a 15... z pomyłki zdałem sobie sprawę łażąc po lubelskim Czwartku i widząc że brak tam numerów między 9 a 17... W sumie błąd możliwy chyba tylko w Lublinie - ale jednak wkurzający... no człowiek się zrobił jakiś taki zdziadziały ograniczony i zaczynają go boleć nogi choć szwankuje pamięć a nie stawy czy mięsnie jakaś tam niepełnosprawność to jest mam wrażenie i to w czasie gdy w sumie czuję się dobrze raczej pomoc dla osób z orzeczoną niepełnosprawnością jest szersza niż tych z po prostu diagnoza choroby także mnie rada pracownika socjalnego jakoś przekonuje że warto wystąpić z wnioskiem o orzeczenie nastawiać się nie ma co ale spróbować można
  5. Przemek_Leniak

    HIT czy KIT?

    Hit Damska reprezentacja w piłce nożnej?
  6. Tak - myślałem konkretnie o zamordowaniu nastoletniej córki sędzi która odmówiła mi adwokata z urzędu o którego prosiłem ze względu na chorobę psychiczną jaka mam w której wyzwalaczem są sprawy sądowe w tym ta w której wnosiłem. Jakoś z tego koszmaru wyszedłem - było to w listopadzie grudniu 2023 czy masz zwierzęta domowe?
  7. W tym wypadku było to zupełnie jednorazowe spotkanie z psychologiem z Centrum Interwencji Kryzysowej w Lublinie - bardzo udane. A tak wyszło że udało się je odbyć dosłownie w godzinę po odejściu z terapii. natomiast drugie spotkanie dwa dni później to spotkanie z zaufanym psychologiem z którym spotykam się od dwu lat circa raz w miesiącu w gminie (dzięki lokalnemu gminnemu ośrodkowi pomocy społecznej) o tyle wyjątkowe że psycholog przyjechała na moją prośbę w dzień przed swoim urlopem. To zdarzyło się po raz pierwszy więc nie mam tu jakieś praktyki. Szukałem sposobu na przepracowanie nawet pobieżne sytuacji z zakończeniem terapii na oddziale dziennym - głównie po to by nie stracić w ogóle chęci do jakiejś terapii. W sumie nie wiem jak są finansowane takie wizyty nawet. Dla mnie są bezpłatne.
  8. Hmm taki stan się u mnie pojawił w trakcie nieudanej terapii grupowej Potrzeba kontroli - myśli nie tyle natrętne (choć tak) co szybkie - intelektualna analiza problemu i bezsenność W sumie stan premanentnego czuwania w reakcji na zagrożenie wywołane zdarzeniami na terapii grupowej. Wyniki analizy sytuacji okazały się słuszne jeśli chodzi o przewidywania rozwoju sytuacji. Ale skutki np. hipersomniczne odczuwam do dziś. O tyle nieprzyjemne że leki moje na to w zasadzie nie działają, za to ratunkowe kroki w postaci spotkań interwencyjnych z psychologami i owszem pomogły.
  9. Hmm ostatnio pod wpływem znajomej psycholog która suszyła mi głowę (bardziej jako znajoma niż zawodowo) zrobiłem wstępną rundkę po pracownikach socjalnych - koniec końców trafiając na panią która się zajmuje moim rejonem pogadaliśmy informacyjnie ale padła między innymi propozycja żeby się udać do Miejskiej Komisji Orzekania o Niepełnosprawności... Kiedyś o tym myślałem ale bardziej w kontekście uzyskania kuratora (pomysł był średni) i nawet gadalem z psychiatrą na ten temat. W sumie faktycznie bywa tak że się do niczego nie nadaję co zresztą obczaiłem w pracy na dachu - ledwie po 30 min prób z niego zlazłem... Na takie chwile może i zasiłek byłby niezły acz wolałbym nie mieć zasiłki i nie mieć takich stanów. W każdym razie orzeczenie otwiera pewne możliwości korzystania z pomocy np dostep do pomocy stowarzyszeń zajmujących się niepełnosprawnymi - szkoleń zawodowych np z ogrodnictwa. Co byłoby fajne by spróbować kolejny raz zatrudnić się w muzeum wsi lubelskiej - technik wety z kursem ogrodniczym i orzeczeniem byłby chyba atrakcyjniejszy jako kandydat do pracy... Więc byłoby sądzę warto przynajmniej spróbować po dwu latach w sumie braku kontaktu z państwem czy samorządem (poza pomocą psychologiczną z MOPR i w sumie dzięki nim uzyskaną psychiatryczną) trzeba się jakoś spróbować na nowo poskładać póki czuję się dobrze jest na to czas ta pomoc dla niepełnosprawnych jest dość dobrze zorganizowana jak się wydaje
  10. Hmm jestem przeciwnikiem ruchu literkowego i to raczej ostrym przeciwnikiem. Z tym że dotyczy to ideologii i śmieciowej czy patologicznej kultury która z tym ruchem jest ściśle związana. Ludzie natomiast są różni i dotyczy to również homoseksualistów tak kobiet jak mężczyzn - nie są spod jednej sztampy. Ci którzy po prostu są sobą są ciekawi bywa że sympatyczni bywa że nie - jak to ludzie po prostu.
  11. Tak sobie myślę że zjawisko różnego działania leków jest związane z tym że mózg na który biochemicznie te leki działają jest organem o znacznym jednak skomplikowaniu. Nie tylko chodzi mi o jego organizację ogólną ale i o to że jest wysoce osobniczy. Ogólne czynniki biochemiczne są oczywiście wspólne - serotonina, dopamina, noradrenalina etc I poniekąd na nie działają leki. Ale efekty jakie odczujemy zalezą od naszych indywidualnych szlaków biochemicznych - stopnia ich deregulacji za biochemią ogólną idzie indywidualna szczegółowa organizacja organu Niemożliwa do rozpoznania diagnostycznego bo brak do tego narzędzi I w skrócie myślę że dlatego właśnie leki to nie wszystko czego potrzeba by zdrowieć Ot taka tam opinia technika weterynarii i nic ponad to
  12. Mam taką akurat diagnozę więc zarzucę temat. U mnie pojawiają się różne objawy zacznę od tych najupierdliwszych 1. Silna reakcja lękowa na odrzucenie - u mnie ma postać całego szeregu następujących po sobie objawów, zaczyna się od nagłego ataku paniki (który ja wewnętrznie odbieram jako gniew złość czy też pasję ale jako że niweluje to pregabalina trzeba uznać że to panika jednak) przechodząc z pewnym opóźnieniem w niżej opisane objawy. 2. Hipersomnia - u mnie to dodatkowe (poza snem nocnym) godziny snu w dzień do 8- 10 dodatkowych godzin. Sen tego typu odczuwam jako zbliżony do komy - nie da się go powstrzymać kawą bo senność jest bardzo silna, sen jest głęboki ale pojawiają się w nim sny, nie daje wypoczynku. Ten objaw może trwać tygodniami i zdecydowanie utrudnia życie codzienne. Nie zaobserwowałem wiekszego wpływu leków na hipersomnię. Acz początkowo sądziłem błędnie że to nie objaw choroby tylko efekt uboczny leku. 3. Natrętne myśli - u mnie to akurat myśli mordercze, objaw pojawia się najpierw jako sny o takiej tematyce a następnie jako bardzo trudne do opanowania bez leków natręty. Higiena psychiczna jest tu pomocna -bo trudniej znieść skonkretyzowane na jakiejś osobie myśli tego typu - staranie się zatemby się nie konkretyzowały pomaga. Objaw jest podatny na leki acz trudno mi ocenić na jakie - biorę SSRI Pralex 5mg rano (jego brak powoduje niewątpliwe zwiększenie natrętów), przeciwpsychotyczny benzamid Sulpiryd 50mg rano (nie wydaje się znacząco wpływać na ten objaw) oraz pregabalinę Preato rano i wieczór 75 mg (od czasu jej włączenia ten objaw nie wystąpił). Tego typu myśli powodują wtórny lęk o możliwość ich realizacji - jest to upierdliwy stan - mi pomaga przepracowanie z psychologiem natury takich mysłi i ich funkcji obronnej w chorobie. Mówiąc wprost dobrze wiedzieć że nie sa psychozą. 4. Stan przypominający katatonię - po jakimś czasie występowania hipersomni i natrętów pojawia się coś jakby zmęczenie i stan nadmiernego uspokojenia któremu towarzyszą objawy wyłacznia się takie jak ograniczenie postrzegania np. widzenie tunelowe, poczucie życia w pudełku, ograniczenie możliwości funkcjonowania do prostych podstawowych czynności także przychodzących z trudnością. Tu pomocna była terapia grupowa - chodzi jednak chyba nie o terapię a samo przebywanie w grupie i odbieranie tworzonych przez nią bodźców. 5. Wyżej opisany stan zwiastuje pojawienie się myśli samobójczych. Ciekawą cechą atypówki jest zachowana zdolność do cieszenia się zdarzeniami pozytywnymi i odczuwania szczęścia, radości i innych pozytywnych uczuć i emocji. Podobno się to zwie reaktywnością. Czasem ma się dysonans poznawczy kiedy jednocześnie podoba ci się cały świat i masz poczucie porażki życiowej w tym samym czasie. Drobne objawy jakie zaobserwowałem dotyczą - tendencji do objadania się i tycia, dużych problemów z pamięcią krótkotrwałą i skupieniem, braku motywacji i napędu życiowego, zaniedbywania się fizycznego... Chyba tyle na początek mi przychodzi do głowy. Opisy depresji atypowej zawierają dużo szerszy zestaw mogacych wystąpić objawów - opisałem te jedynie które sam znam. Zapraszam do rozmów.
  13. I słusznie Cię myślę razi. w uniesieniu mam tendencję do dopasowywania wszystkiego do aktualnej wizji. Staram się wycisnąć te moje 3 tygodnie jak cytrynę... ale nie dlatego żle oceniam terapeutów że efektu nie osiągnąłem szykowałem sioę zresztą na 3 miesiące a nie tygodnie powody są inne - przede wszystkim ów brak profesjonalizmu zaostrzenie choroby jest bardziej efektem niż powodem powodem są zdarzenia których podsumowaniem było nastepujące zachowanie terapeutki: powiedziałami "nie życzę sobie zadnej relacj z panem" po czym na prośbę o powtórzenie tego co powiedziała przed tym zdaniem nie raczyła powtórzyć tegop co mówiła to po prostu odebrałem jako zakończenie relacji terapeutycznej i brak zwyczajnego szacunku. rzecz przedstawiłem jako problem w tak zwanym raporcie i została pominieta i to był powód mojej decyzji pełny zapis moich reakcji po tym zdarzeniu masz tu w rozmowie z czatem GPT https://chatgpt.com/share/685e9f82-19bc-8010-a958-dfe092621778 że trzeba czasu na leczenie to ja zakładam że go szkoda tracić to się przekonałem na grupówce własnie
  14. tak widziałem choć mógł to być też helikopter czy lubisz szczypki?
  15. poważnie mówiąc takiej fobii nigdy nie widziałem. są uprzedzenia owszem jest odrzucenie ideologii literkowej a nawet tego jak instrumentalizuje poszczególne literki ale homofobii nie ma
  16. 445 bo jest tam również opis circa szczegółowy konsultacji z różnymi instytucjami wart przeczytania zresztą acz nie ma wśród nich żadnej reprezentujacej interes pacjentów oczywiście pzdr
  17. Wiesz Bei tak faktycznie jest że co dla jednego jest małe to dla innego wielkie. Zacznę jednak od ostatniego " problemy jednostki nie wpływają na to jak wygląda jej zycie w społeczeństwie" otóż sądzę że zarówno problemy jednostki mogą wynikać z życia w społeczeństwie (a szczególnie z życia w czymś co Desmond Morris nazwał Ludzkim ZOO) jak i problemy jednostki mogą na jej życie w społeczeństwie wpływać To ostatnie jest sądzę znane nam tu wszystkim - odium świra. To odium to rzecz jasna społeczna reakcja obronna wynikająca z lęku i to lęku słusznego bo świrowanie jest zaraźliwe bardziej niż covid. Jednak hmm można mieć kilka do tego podejść kiedy się temu odium ulega: można się próbować asymilować - udawać normę właściwą dla danej grupy (choćby grupy innych świrów) można się zbuntować i jak ja porzuciś toksyczną sytuację można rzecz zbagatelizować i olać można ... nawet nie chce mi się wymyślać tych możliwości... Z mojego punktu widzenia - czyli technika weterynarii który licząc się z porażką ma określony jednak cel jaki chce osiągnąć - miarą i odnośnikiem do wyboru rodzaju reakcji jest ów cel. Otóż celem moim jest poradzić sobie z chorobą. nie rozumieć tajniki ideologii nurtu terapeutycznego, nie wspierać chimeryczmną grupę owyobrażonym rozumie i świadomości, i co ważne nie łechtać dobrą samoocenę kiepskich terapeutów... nic z tych rzeczy celem jest zdrowieć i wyzdrowieć czy coś przeoczyłem? owszem to oczywiste że coś przeoczyłem to jednak co zobaczyłem wystarcza by zjebać tych terapeutów i stanowczo odradzić innym tym przede wszystkim których cele są podobne do moich. czyli tych którzy chcą zdrowienia. Co oceniam żle? zacytuję sam siebie: "Rutyna i jeszcze jeden demon którym jest ślepe przywiązanie do schematu terapeutycznego to jednak są stwory które wytwarzają toksyczne środowisko. Pomijając kwestię niskiej ogólnie jakości psychoterapeutów (z powodów wolnej amerykanki w tym zawodzie), są jeszcze kwestie etyczne. Ja oceniam całą grupę terapeutów bardzo surowo - a rzecz przemyślałem dobrze. Jestem technikiem weterynarii i tak się złożyło że pracowałem z dzikimi psami nad ich socjalizacją - zarówno ze stadem tych psów jak i indywidualnie - mam więc punkt odniesienia w swojej pracy. Pracowałem czasem sam a czasem w zespole z behawiorystką, innymi technikami, lekarzami, wolontariuszami. moje wnioski są takie: Podmiotem pracy nie jest grupa tylko zawsze jednostka, funkcje grupy mogą być pozytywne lub negatywne, to co chce pracownik (terapeuta również) nie może być wykonywane przemocą bo osiąga odwrotny skutek, ważne jest by nie popaść w rutynę i być profesjonalnym bo w przeciwnym wypadku się szkodzi a nie pomaga. I mając powyższe wnioski jako punkt odniesienia właśnie oceniam całą grupę terapeutów z którymi miałem do czynienia jako toksyczną i szkodliwą. Są rodzaje manipulacji będące przemocą psychiczną i z nimi się spotkałem właśnie, jest rutyna którą zaobserwowałem i jest nieprofesjonalizm który nie tylko stwierdziłem ale wprost zarzuciłem terapeutom. Obgadałem sobie rzecz także z niezależnymi psychologami - z podobnymi wnioskami do moich. Nie ocena historii jednak była powodem obgadywania tematu tylko chęć naprawienia dokonanych szkód i to się w znacznej mierze udało. Także spotkałem również kompetentnych psychologów w swoim życiu ba umiejącym zrozumieć choćby typ osobowości intelektualnej jaki mam (podobnie jak obronną funkcję intelektualizacji w reakcji na odrzucenie w toksycznej terapii)" co konkretnie za tym stoi? ano "gdzieś na grupówce wypłynął temat dzieciństwa właśnie i po prostu stwierdziłem że miałem szczęśliwe sam dezaprobujący wyraz twarzy terapeutki może by jeszcze uszedł gdyby nie towarzyszące temu zachowania korekcyjne w stylu "zastanów się bo na pewno masz traumy z dzieciństwa", "grupa ci nie wierzy", "zajmiemy się tym później" (...) "Wątpię żeby ..." bardzo mi się skojarzyły z zachowaniem wspomnianych terapeutów nie tylko odnośnie akurat mojego dzieciństwa Czułem się tak jakbym był obligowany do udowadniania że jestem sobą i mam prawdziwą historię, emocje czy nawet samą chorobę... alternatywnie mogłem milczeć (co uważam za dziwaczna formę terapii)" i na koniec ocena jaką placówce po pewnej autocenzurze wystawiłem "Opinia zdecydowanie negatywna. Pobyt na Oddziale Dziennym Psychiatrycznym CZP Ex Cordis nie tylko nie przyniósł poprawy, ale wręcz doprowadził do zaostrzenia objawów choroby psychicznej i konieczności pilnej konsultacji z psychologiem poza placówką, by ograniczyć szkody psychiczne powstałe w wyniku uczestnictwa w terapii. Do lekarzy i personelu pielęgniarskiego nie mam większych zastrzeżeń – ich praca była rzeczowa i adekwatna. Jednak zespół psychoterapeutów oceniam jednoznacznie negatywnie – jako nieprofesjonalny, sztywno działający według szablonów terapeutycznych, pozbawiony elastyczności i zdolności do rzeczywistego kontaktu z pacjentem. Mam poważne wątpliwości co do jakości ich superwizji – o ile w ogóle taka istnieje. Każda próba wyjścia poza rutynowy model pracy kończy się agresywną próbą korekcji pacjenta i jawnym odrzuceniem, co czyni to miejsce nie tylko nieskutecznym, ale wręcz psychicznie toksycznym. Nie widziałem śladów indywidualnego podejścia – pacjent wydaje się tam mieć głównie wymiar rozliczeniowy (według danych z 2025 roku NFZ płaci za dniówkę ponad 200 zł), a nie ludzki. Jeśli komuś zależy na realnej terapii i poprawie stanu psychicznego – zdecydowanie odradzam. Jeśli natomiast ktoś chce poczuć się zlekceważony, niezrozumiany i potraktowany przedmiotowo – ten oddział spełni te oczekiwania." uniosłem się nieco i może nadal nieco się unoszę ale skutki /cenzura/enia swojej roboty kiedy się pracuje z osobami chorymi psychicznie mogą być naprawdę tragiczne nie czarujmy się należymy do bardzo potencjalnych samobójców czy morderców - takie są nasze choroby nie zasługujemy na niekompetencję rutyne i olewnictwo nie zasługujemy na szamaństwo różnych nurtów pseudopsychoterapii
  18. No czasem trudno się zorientować co i jak działa. U mnie pregabalina w Twojej dawce daje fajne efekty - biorę od 19 czerwca Początkowo już w dawce 37,5 mg dała wyraźny efekt usunięcia lęku - jakby ręką odjął ale po dniu zacząłem brac 2x 75 mg z efektów ubocznych przez 1,5 -2 tygodnie dawała efekt lekkiej euforii (do opanowania ale wyrażnej) po tym czasie efekt ustapił. daje też wyraźny efekt przeciwbólowy - można się zmęczyć i tego nie czuć od razu wyraźnie po 12 godzinach efekt jej działania zanika także nie polecałbym samodzielnego pominięcia dawki obgadaj to z lekarzem W sumie odczuwam to tak że Pregabalina naprawdę usuwa stany lękowe. natomiast drobniejsze efekty uboczne trudno mi ocenić - być może wpływa niespecjalnie na pamięć i koncentrację nie zauważyłem przymulenia
  19. No faktycznie troszkę to zdumiewa. Acz wiesz rodzi się w bólach... ostatnimi czasy publiczno-prawne zainteresowanie sprawami ochrony zdrowia psychicznego rośnie czego przykłademjest rozwój psychiatrii środowiskowej i COZP - ale i tu sa problemy poważne Cóż politycy skupili się na konfrotacji pomiędzy soba i zarządzaniem społeczeństwem przez kryzys tak więc koncyliaryzm konieczny do realnego rozwiazywania spraw poszedł w zupełną niemal odstawkę Polityka (polegająca na rozwiązywaniu problemów) i prawo przeszły w ręce lobbystów i grup interesów a tu trwa walka o rynek zwyczajnie Rynek sporo wart przecie stricte finansowo
  20. Na pewno nie są to rzeczy nieważne - właściwie w całości się z Tobą zgadzam - bo w grupie toczy się proces jej dotyczący a interakcje między członkami grupy są też terapeutyczne. Nie mniej trafiamy na terapię z własnymi problemami a przede wszystkim z własną chorobą i jeśli jej nie poświęcimy uwagi to tracimy czas i energię a także zapał czy upór na zdrowienie. Rzecz jasna sama praca grupowa może być odskocznią od choroby - ale tu jest takie niebezpieczeństwo że w terapię (o ile staje się wygodnymazylem od zycia i choroby) można zacząć uciekać. Kiedy przyszedłem na terapię grupową moja uwagę zwrócił jeden z uczestników który akurat ją kończył po 3 miesiącach - zobaczyłem w jego reakcjach samego siebie z gorszych stanów - zamknięcie zafiksowanie na sobie i swoich problemach wyraźny stan lekowy. Wtedy nie analizowałem zupełnie co w tej osobie i jej przekazie we mnie zarezonowało bo byłem skupiony na terapii... Kiedy jednak odchodziłem i byłem już wycofany z terapii i sceptyczny - przyszło mi do głowy że widać było niezaopiekowanie chorobą i problemami tej osoby. Oczywiście nie wiem jaki był jej stan przed terapią grupową ale nie w tym rzecz bym jako pacjent bawił się w takie analizy. W każdym razie kiedy już wyszedłem z roli pacjenta - zastanawiałem się nad oceną terapii - tej konkretnej i mam po prostu wrażenie że mimo jej pewnych zalet pobocznych mało ona dawała jej uczestnikom. Zdumiewająco mało jak na czas i jej intensywność. Było to słychać w podsumowaniach sukcesów terapii robionych przez ludzi z niej odchodzących. Nie z tego powodu odszedłem jednak. Nie mniej myślę że naszezdrowie jest dla nas jednak najważniejsze - czyli ważniejsze niż schemat terapeutyczny, niż grupa (nawet najsympatyczniejsza), niż w sumie wszystko inne. A to dlatego ze choroba nam odcina dostęp do wiekszości innych spraw Nie kupuję terapii jako protezy życia w zdrowiu pzdr ps. terapie możemy oceniać swobodnie tak samo jak oceniamy lekarzy czy obsługę w dowolnych usługach jesteśmy pacjentami a nie przedmiotami Znaczy w w tych naszych problemach które są społeczne terapia grupowa może być bardzo skuteczna i przydatna ale w indywidualnych zależy to od tego jak jest sterowana przez zespół terapeutyczny Ja sobie to porównuje do moich doświadczeń z praca ze stadem dzikich psów - akurat takie ma doświadczenie zawodowe jako technik weterynarii. Stado reguluje niektóre rzeczy ale kiedy jest zaburzone będzie destrukcyjne. Zdrowe stado hmm ciekawy temat do przemyśleń zawodowych - mało takie widywałem.
  21. uwielbiam szczególnie piesze ale mnie męczą czy prowadzisz podwójne życie?
  22. No owszem grupa pracuje grupowo - to daje możliwości a jako że jesteśmy gatunkiem społecznym to te możliwości to więcej niż tylko "12 terapeutów" - grupa jest odbiciem naszego funkcjonowania w społeczeństwie. ale ad 2 i 3 to cóż przychodzimy na terapię aby pomóc sobie a nie grupie... i w tym jest pewien problem - tylko teoretycznie wstępnie rozwiązywany przez regulaminy co do 3 jeśli nie wywalasz swoich spraw to nie masz terapii po prostu a dajesz się wciągnąć w rzeczy poboczne w stylu pogadajmy o bieżących emocjach związanych z naszymi zrachowaniami w korytarzu na przerwie - to bywa ciekawe ale nie wtedy gdy zastępuje rozwiązywanie problemów z którymi przychodzimy ale jest i kolejny problem czyli to że grupa nie jest wcale gremium swobodnie terapeutycznym jest sterowana przez terapeutów czy psychologów a ich rola może być tak pozytywna jak destrukcyjna także teoretycznie fajny i ciekawy pomysł terapeutyczny praktycznie zaś bywa różnie - moim zdaniem nawet toksycznie i szkodliwie. ale potencjał widzę pzdr
  23. Do sejmu trafił niedawno rządowy projekt ustawy o psychologach... żeby nie powtarzać propagandy rządu czy też przeciwnej podam link do samego projektu https://orka.sejm.gov.pl/Druki10ka.nsf/Projekty/10-RPW-18901-2025/$file/10-RPW-18901-2025.pdf moim zdaniem projekt ma poważne wady biorąc pod uwagę dobro pacjentów skupia się zaś na tworzeniu kolejnej kasty w stylu prawników czy lekarzy o ochronie ich d.. - odwłoków powiedzmy nie mniej jest tez poselski projekt dotyczący psychoterapeutów nie czytałem go więc wkleję coś co pokazuje jakie wywołuje dyskusje https://www.prawo.pl/zdrowie/ustawa-o-zawodzie-psychoterapeuty-szkodliwe-rozwiazania,533761.html
  24. Przemek_Leniak

    Cześki

    siemka siemka miło Was widzieć
  25. No cóż narzędzie jest dobre i sympatyczne. Ma wady i trzeba go umieć używać. ale w porównaniu z sorrki ale magistrem filologii kaszubskiej który szkolił się 1200 godzin w Hogwarcie a egzamin zdał w Durmstrangu czyli psychoterapeutą jest to jednak mniejsze ryzyko AI może konfabulować ale nie jest złośliwą i niekompetentną wróżką zębuszką Psycholog hmm tu też mamy loterię niestety jedynie na profesjonalizm psychiatrów można w zasadzie liczyć a też zdarzają się patologie life is full of zasadzkas po prostu Pzdr
×