Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alexandra

Użytkownik
  • Postów

    610
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Alexandra

  1. Ciekawy dla mnie wątek , bo sama mam ten dylemat! Sama chodzę na terapię psychodynamiczną, choć dla mnie lepsza byłaby też ta behawioralna, ale ciężko znależć terapeutę behawioralnego. Tzn jakiegoś tak znalazlam, ale nie mogę chodzić, bo w tych godzinach pracuję Też byłam z początku wściekła, płaczliwa, bo terapeutka krytykowała moją rodzinę, bliskie mi osoby i to mnie bardzo bolało i zastanawiałam się czy ma po kolei w głowie. Raz az jej powiedzialam, ze nie powinna tak mówić i się popłakałam. Ale z czasem zaczęlam się zastanawiać, że może trochę ma rację. Po pierwszych sesjach byłam zdołowana, nie mogłam cały dzien dojsc do siebie, ale z czasem jest lepiej, zaczynasz odkrywać plusy terapii i ja na razie będę kontynuowac
  2. Praca..... znam ten bol ... zeby nie pracować po studiach wyjechalam na rok za granicę, tzn tam też pracowałam, ale dużo zwiedzałam, żyłam kolorowo. Jak wrócilam mialam 25 lat i wtedy zaczelam pracować... przeszlam przez depresje, lęki i wszystko co możliwe. Najpierw pracowalam 3 mce w czymś, co w ogole nie mialo 1% zwiazku z moim wyksztalceniem, potem w korporacji- gdzie po 3mcach mi podziekowano. Płakałam, czułam się słaba, nieradząca sobie z pracą. Nienawidzilam pracy i tego wszystkiego. Teraz pracuje gdzie indziej, ale też mam wzloty i upadki .... Najlepiej zacznij od psychologa
  3. Ja mam tak samo ..... w ogóle nie akceptuję dorosłości. Przeraża mnie, z niczym mi się dobrym nie kojarzy. Mam 26 lat i nie skupiam się na tym co jest: dorosłości, pracy, tylko cały czas wracam myślami do studiów, akademika jak mi tam było dobrze, do okresu gdy nie musiałam pracować. Odkąd pracuję jestem jakaś .... nijaka, ciągle płaczę, marzę by wrócić do tego co było. Nie mogę wziąć się w garść i iść do przodu... jakoś czuję, że to nie mój wiek, a oczekwiania wokół jak od dorosłego , którym nie potrafię sprostać. Męczy mnie praca, obowiązki...nie znajduję w tym żadnej radości
  4. znowu mi się nasiliło- macanie się i wyczuwanie guzków wszedzie- nad piersiami- klatka piersiowa mam takie kuleczki głeboko pod skórą. pod pępkiem mam takie nierównosci i znowu sie stresuję :/
  5. Zawsze miałam skłonności do depresji- pierwsza diagnoza w wieku 17 lat i mniej więcej, z przerwami od 9 lat biorę leki. Jednak to co mnie dołuje totalnie to waga- zawsze bylam szczupła, wręcz chuda, natomiast ostatnio nie dosyć, że nie mogę schudnąc, to przybieram na wadze, co doprowadza mnie do takich dołów, że leże, płaczę i nie mogę wstać z łóżka. Mam 172 cm wzrostu i w momencie zdiagnozowania depresji ważyłam 52 kg (!) , natomiast teraz dobiłam do 80kg! jestem załamana. od momentu gdy przekroczyłam 75 kg, dużo ćwiczę, ruszam się i NIC. Byłam teraz na wakacjach i ciagle byłam w ruchu i przytyłam 4kg! Dzisiaj beczę cały dzien, bo czuję się fatalnie. Boję się, że jestem ciężko chora, dlatego tyję. Nie wiem dlaczego nie mogę schudnąc- czy może to być barierea psychiczna? Robiłam TSH wyszło mi 2,92, ale F3 i F4 nie robiłam. Co do leków- biorę Fluoksetynę, ale po niej raczej się nie tyję. Jakieś rady?
  6. A najgorsze są te oczekiwania wokól....... ja jakos nie radze sobie z pracą, z dorosłym życiem, ale wszedzie, w tym od rodziny słysze, że przecież mam juz 26 lat, każdy pracuje, każdy musi pokazać się od jak najlepszej strony w pracy, praca to podstawa egzystencji. jak to slysze, rzygac, za przeproszeniem, mi sie chce....
  7. Nie wstałam dzisiaj do pracy. Zaspałam, nie słyszałam budzika. Jak zobaczyłam godzinę, to zaczęłam wyć jak głupia. Nie pamiętam kiedy wyłączyłam budzik. Zadzwonilam do pracodawcy, reakcji się domyślacie boje sie , że stracę kolejna prace. Idę do psychiatry.
  8. Nie potrafię, nie umiem i nie mogę pracować. Po prostu, nie potrafię odnaleźć się w dorosłym życiu i pracy. Po studiach zaczęłam szukać pracy i nie było łatwo: kryzys, setki rozmów kwalifikacyjnych, "odezwiemy sie do pani" i nie mogłam niczego znaleźć. W końcu załapałam się na beznadziejny staż, co zdołowało mnie kompletnie- nic niezwiązanego ze studiami, męczące, nudne. Po 3 mcach dostałam ofertę z innej firmy, bardziej związanej ze studiami i zaczęłam tam pracować, za dobre pieniądze, jednak żyłam w ciągłym stresie, bo ciężko było mi się nauczyć pewnych rzeczy, ktore związane z moim zawodem nie były... zaczęło się podkreślanie, że jestem słaba, najsłabsza z zespołu, że nie uczę się zbyt szybko, co powodowało frustrację u mnie... duzo sie uczyłam w domu, a i tak ciągle było mało. Podziękowano mi, mówiąc , że nie nadaje się do tej pracy, gdyż nie umiem radzić sobie ze stresem. To był dla mnie cios... płakałam z tydzień. Teraz mam kolejna pracę, ale problem polega na tym, że nie mam siły pracować. Ciągle towarzyszy mi napięcie i zdenerwowanie, jestem płaczliwa, zjada mnie stres i nie potrafię się nad niczym skupić. Pracuję jak najbardziej w zawodzie teraz, a ciągle jestem zmęczona, smutna, niezadowolona. Nic mnie nie cieszy, czuję się jak robot, czuję,jakby wszelkie pozytywne uczucia gdzieś wyparowały. Ciągle płacze i byle co potrafi mnie tak zdenerwować, ze cała się trzęsę. Kierownik jest dokuczliwy dla wszystkich pracownikow, ale mam wrażenie, że mnie zwolni niedługo. I najgorsze jest to, że nikt mnie nie rozumie. Każdy mówi "wszyscy pracują, każdy tak ma, że jest zmęczony", co mnie dobija jeszcze bardziej. Po prostu dorosłe życie mnie przerasta, nie potrafię temu podołać. Nic nie umiem pogodzić, z przemęczenia o wszytskim zapominam, nic nie potrafię zorganizować, nawet zrobienia zakupow. Koszmar. I najgorsza ta myśl, że już nigdy nie będę szczęśliwa...że czekaja mnie lata pracy, bez żadnego sensu i radości, z takim napięciem i stresem jak teraz. Dla mnie koniec studiów to jakby koniec życia- tak to odczuwam. pocieszcie
  9. Wybrałam się na psychoterapię ( z powodu: lęków, fobii, tego że nie mogę się z nikim związać itd) , psychoterapia trwa 2,5 miesiaca... i mam mieszane odczucia. Chciałam abyście podzielili się własnymi doświadczeniami. Czasem kobieta wręcz mnie dołuje, a ja potrzebuję pocieszenia i tego właściwie oczekuję. Może mam mylne oczekiwania? Analizując to ,że jestem sama (bez partnera) pani psycholog stwierdziła, że ja nie odczuwam potrzeby i chęci na związanie się z mężczyzną, a skoro tej potrzeby nie odczuwam to nie da się z tym nic zrobić. To mnie podłamało. Pani uważa, że jest mi dobrze samej i jeżeli ja nie odczuwam potrzeby, to ona z tym nic nie zrobi. Nie wiem co o tym myślec. Jestem zdołowana. A może psychoterapia polega na tym, zeby uświadomić prawdę? Jeżeli to jest prawda, to czuję się 2x gorzej
  10. Hej Kochani, ja dziś kiepsko.... Mimo, że obiecałam sobie, że nie będę macać szyi, karku i węzłow, odruchowo to zrobiłam i czuję zgrubienie, boję się, że to węzeł i ze mam raka. Zwariuje. Najgorszy jest ten strach, że mam wrazenie, że zwariuje, oszaleje. Np muszę się macać, a jak przestaje to czuje tak okropne napiecie, ze musze za kilka minut raz jeszcze się macac , trochę napiecie pusci, a potem znowu. Chodzę od miesiaca na terapię psychodynamiczna , ale bylam dopiero na 4 sesjach , kobieta stara sie, abym zrozumiala, co kryje się za tymi lękami, bo na pewno nie choroba... ona jest pewna, ale ja cos czuje i obawiam sie, ze to powiekszony wezel. Aha, najgorsze jest to, ze aby to wyczuc, nalezy w odpowiedni sposob to robic, tak normalnie nie czuc...jest to male, boje sie ze w fazie rozwoju.
  11. Hej Dziewczyny, u mnie jako tako, ale myśli przychodzą "Pocieszające" jest to, że rządzi nami ten sam mechanizm. Majka- Ty ciagle zagłębiasz się w swoje zachowania, a ja ciągle analizuje wypukłosci pod skórą ...staram się tego nie robić, bo wiem, że jak zacznę się macać to nie mogę przestać. Rudegirl- wyobrazasz sobie, ze potrafię się np 2h macać jak już zacznę? najbardziej wkurzająca jest ta strata czasu, ale nie mogę przestać Nie wiem jak to by było gdybym miała dziecko, ale wiem, że jak moja Mama miała jakieś dolegliwości, to tez to na Nią tzn ten strach przerzucałam. Też czasami boję się następnego dnia, bo boje sie, ze bedzie mną rządził ten strach... uwielbiam natomiast wieczory, kiedy wiem, że mogę zasnąć - w nocy się nie wybudzam, to jedyny czas, kiedy jestem całkowicie spokojna. życzę spokojnego wtorku, ja jutro cały dzien pracuje (wtorki takie mam), ale mam nadzieje, że bedzie ok !
  12. Ja tak mam, ze boję się planować wycieczek czy wczasów, bo boje się, ze wykryją mi raka i nie pojade
  13. Majka, zmienność nastrojów to ja mam od dziecka, tak ze rano jestem szczęsliwa, a za 15 min placzę. Wiem, wiem- łatwo mówić. Rudegirl- co do węłow- najgorsze jest to jak zaczne sie macać i nie mog przestac... to jak nalóg. Ja też ma natręctwa i niestety macanie się do nich nalezy- wyczuwam napiecie jak tego nie zrobie i 5 min ulge jak zrobie. A po paru godzinach napięcie wraca. Z tym że u mnie nie tylko problem z węzłami- też wymacywaniem guzków itd. I mam obsesję na punkcie symetrii- jak cokolwiek mam niesymetryczne w ciele- np jedna kosc bardziej wypukła od drugiej, to już wpadam w panikę, że coś mi tam wyrosło :)) Majka- objawy mamy analogiczne, tylko Ty o schizofrenii, my o raku
  14. Majka ja sobie nie radzę z natrętnymi myślami o chorobie...są czasem tak natrętne, że nad niczym skupic się nie mogę...bo jak próbuję je odgonic, to sa silniejsze,mam wrazenie,ze dopadl mnie nowotwór. Rano są najsilniejsze, myślę , że związane to jest z rozpoczęciem dnia: wychodze do pracy, korki, cały dzień przede mną , wieczorem w domu. Wieczorem pod kołderką czuję się bezpieczniejsza.
  15. Rudegirl- masz dużo racji w tym co piszesz i zdaję sobie sprawę z racjonalizmu, jednak o ile to dla mnie oczywiste, że np. Majka nie ma schizofrenii na 100% i że jej objawy to nerwica, to już sobie cięzko jest wytłumaczyć. Piszesz, że węzły wyłażą na wierzch- wiem o tym, ale dopadają mnie lęki, że wyczuwam cos w fazie rozwoju i po prostu jeszcze na wierzch nie wyszło... i ciagle sprawdzam czy nie jest bardziej wypukłe...i najgorsze jest to jak łapie mnie w pracy, w miescie, ze znowu muszę się macać. Czuję takie naoięcie i tym macaniem jakby rozładowuje
  16. Przyłączam się do grupy. Mnie nic nie boli, ale ciągle wyczuwam guzki, powiększone węzly chłonne, gulki i jestem przerażona, że mam raka. Nie odczuwam bólu, a przecież rak nie boli, co jest jeszcze straszniejsze. Wolałabym, żeby mnie bolało niż te myśli o raku.
  17. Rudegirl- dziękuję za Twojego posta i fajnie, że przytaczasz słowa lekarza. Ja też mam różne systemy macania (świetnie to określiłaś!) węzłów i jak normalnie dotknę, to niby nie czuję, ale jak przejade palcem po większym kawałku skóry to nagle wyczuwam jakies zgrubienie....
  18. Ja się wykończę przez przekonanie, że jestem śmiertelnie na coś chora! Też mam problem z węzłami chłonnymi, przeczytalam tu 2 wpisy z podobnym lękiem.... otóż ja też wymacałam sobie kuleczkie , z tyłu pod szyją, od strony pleców...najgorsze jest to, że jak sobie wymacam coś, to tak dotykam długo, ze robi mi się rana na ciele.... czerwona, owrzodzona...ale nie mogę przestać macać i jak nie macam, jestem tak niespokojna, ze mam wrażenie, iż zwariuje zaraz chyba jestem nienormalna... jak macam w taki sposob, jest ok, ale jak przejadę palcem w odpowiedni sposob, wydaje mi się , że jest kulka. Wtedy czuję się jakaś winna, zła, zmęczona tym strachem. Koszmar
  19. Faktycznie, odwrócenie natręctwa nie jest łatwe... jak sie juz zmuszę, zeby danej czynności nie wykonać, to za jakis czas biorą takie wyrzuty sumienia i taki czuję dyskomfort w mozgu, ze nie moge... musze to zrobic, pomaga na chwile, rozladowuje napięcie, ale ono wraca, ze moze zrobilam to nie tak, jeszcze raz musze i tak w kółko
  20. rozumiem Was, tez jestem na etapie szukania pracy i stresuje mnie to bardzo, ale tez z tego powodu, ze do pracy trzeba robic badania. To mnie tak osłabia i przeraza, chodzenie do przychodni, ze w ogole o pracy nie mysle, tylko o tym, czy jestem zdrowa i co we krwi wyjdzie... masakra..
  21. Dziewczyny, jakbym o sobie czytala...moj lęk przed chorobą wrecz nie pozwolił mi się dzisiaj skupic i pracowac...moje ostatnie OB wyszlo 15 i dostalam ataku histerii u lekarza. Patrzyl sie na mnie jak na jakąś nienormalna.. i mowi "o co Pani chodzi z tym ob?", a ja jak to o co, norma jest do 12 mm u kobiet...a on, ze 15 to tez dobrze, a ja juz bylam załamana. ciagle teraz o tym myslę, płaczę, ze to za duzo. boszsze wykoncze sie. Na samą mysl o kolejnych badaniach do pracy robi mi się słabo. Wrecz wole do pracy nie iśc, niz znowu zobaczyc moje OB. Koszmar, Jestem tak zestresowana , ze najlepiej lezalabym tylko w łózku pod kołdrą.
  22. Odebrałam w piątek wyniki morfologii i stresuję się, ponieważ OB wyszlo mi 15 :/ ogolnie lekarz mowi , ze wyniki ok i w ogole na to OB nie zwrócil uwagi, dopiero ja, mając w głowie , ze norma u kobiet jest do 12, mowię, że widzę ze mam wysokie :/ Lekarz, że nie, mieści się w normie. Jak jest z tymi normami??? w niektorych laboratoriach jest max 15 , w innych 12, 11 lub 10 ( dla kobiet). Natomiast gdzie indziej, że dobrze jak jest poniżej 20. Czy OB 15 to powód do niepokoju, czy mogę czuć się w normie? Poszlam z tym OB do drugiego lekarza, to mnie wrecz wyśmiał. Stresuję się, że coś jest nie tak lub jakaś choroba mi się zaczyna. Mam fobię przed nowotworami . Jakoś wymarzyłam sobie OB jednocyfrowe...
  23. Byłam dzisiaj na morfologii ... 2 dni miałam kluskę w gardle, odebralam wynik i dostałam ataku widzę, że OB powyżej normy- 15. Dla kobiet jest podobno do 12. Lecę do lekarki, ta mnie uspokaja, że nie widzi problemu , ze to tez norma ( czyżby???) i że powinnam zacząć leczyć nerwy.Oczywiscie siedzę w internecie i czytam o tym OB i juz sama nie wiem. na polskich stronach jest ze kobiety do 12 , na ang ze nawet do 20.Denerwuje sie potwornie, że cos jest nie tak czuje na nowo kluske w gardle, strach przed rakiem, śmiercią itd. pocieszcie
  24. moje ostatnie dni mijają na natrętnym obmacywaniu sie.... juz nie mogę. nieraz jakoś radziłam sobie z tymi natręctwami, ale ostatnio mi cięzko. Dzisiaj miałam straszny atak paniki; wymacałam sobie węzeł- tzn głeboko bardzo cos twardszego i grubszego. Myślałam, że umrę, ogarnęła mnie taka panika, że tylko czekałam na Mamę... zeby mnie obmacała. Ja w ogole jak mam atak paniki na punkcie zdrowia, to tylko moja Mama jest w stanie mnie uspokoić. Stwierdzila, ze to czesc krtani... oby!
  25. czytam Wasze posty i jakbym czytala o sobie. Invisible, mialam to samo ze znamionami... mam mnostwo pieprzykow, tzw. zespol znamion dysplastycznych. Gdy przeczytalam ze czerniak w 99% daje wczesne przrzuty, dostalam histerii. niektore mam duze, czarne, dwukolorowe. Wzielam sie w garsc i poszlam do onkologa. Kazal wyciac 3 znamiona. Wynik byl ok- ale byly dysplastyczne, tzn ze mogly przeksztalcic sie np za 10 lat w czerniaka. Onkolog pbejrzal wszytskie znamiona i powiedzial, ze inne maja male szanse na czerniaka tylko te 3 wyciete ... co nie znaczy ze mam sie nie kontrolowac oczywiscie. aha, zero opalania i slonca.
×