Myślę o tym jak przez te wszystkie lata mojego życia się zmieniałam. Oczywiście ma fazy różne, ale jeżeli chodzi przykładowo o lęk społeczny, to już go nie mam. Kiedyś był to mój największy problem. Sama nie wiem, co się stało, że już go nie mam i zyskałam pewność siebie. Zawsze myślałam, że to było spowodowane moją pierwszą dziką manią i poczuciem się przez długi czas jak Bóg. A teraz sobie myślę, że tak mogło być, ale jest jeszcze po prostu mój wkład, praca nad sobą, na poznanie siebie. Trochę się też przełamywałam. Doświadczenia, pewnie w dużej mierze też leki, ale większość siedziała w mojej głowie. Nie mam antidotum na pewność siebie, ale zawsze pragnęłam ją mieć. Może zamanifestowałam, może wszechświat mnie wysłuchał. NIe wiem. ALe bardzo ułatwiło mi to życie. Rozwój trwa cały czas. Widzę w sobie dużo zalet, polubiłam to kim jestem, co nie znaczy, że jestem jakaś niesamowicie szczęśliwa. CIerpienie to ważny element życia, dzięki cierpieniu możemy zgłębić wiele rzeczy, zgłębić wiedzę o sobie o ludziach, wiele zaobserwować.