-
Postów
1 537 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Fobic
-
@kszykszy Niechętnie, ale proszę bardzo 1. Z jakim zwierzęciem się utożsamiasz? - czarna pantera 2. W jakim kolorze najczęściej się ubierasz? - granatowy 3. Co jesz na śniadanie? - co popadnie 4. Gatunek muzyczny, którego nie znosisz - disco polo, chociaż na tej muzyce się wychowałem 5. Ulubiona kreskówka - Rick i Morty 6. Ulubiony superbohater Marvela - żaden 7. Ulubiony kwiat - tulipan 8. Ulubiona marka samochodu - Lexus 9. Gdzie trzymasz oszczędności - w portfelu, kryptowalutach i na koncie bankowym 10. Najlepsze miejsce na ciele na tatuaż? - przedramię 11. Najlepsze miejsce na kolczyk? - ucho 12. Jaki lek przeciwbólowy stosujesz? - aktualnie żaden, ale jak już muszę to Doreta 75/650 mg (tramadol/paracetamol) 13. Jaką miałeś/as ksywę w szkole? - dusiklawisz 14. Twoje motto życiowe? - nie mam 15. Kim chciałeś zostać w dzieciństwie? - astronautą 16. Twój ulubiony miesiąc? - listopad 17. Twój ulubiony smak lodów - pistacjowe 18. Masz jakąś fobię? - społeczną, arachnofobię, talassofobię i prawdopodobnie agorafobię 19. Masz jakiś nałóg? - nie 20. Jakie masz hobby? - muzyka, gry wideo 21. Wymień swoje 3 zalety - nie mam 22. Wymień swoje 3 wady - lenistwo, nieśmiałość, lekkomyślność
-
Pytanie z tej samej kategorii Myślałem, że to fikcja ale teraz widzę, że niekoniecznie. Wśród SSRI są leki o różnej sile działania i dawki początkowe mogą różnić się nawet pięcio-dziesięciokrotnie. Dawkowanie zawsze zawarte jest w ulotce każdego leku, chociaż jak już wyżej wspomniano to lekarz zawsze decyduje o przebiegu leczenia, w tym zwiększaniu czy zmniejszaniu dawki.
-
To prawda, tyje się strasznie i ciężko przy niej schudnąć. Odkąd ją odstawiłem ok. rok temu schudłem prawie 20 kg, właściwie nie wiele robiąc. Jeśli pyta pani o substancję czynną leku (kwetiapinę), to jest ona wyjątkowa nawet wśród swojej klasy leków i dość trudno jest zastąpić ją innym. Sugerując się kwetiapiną w postaci XR i dawce 50 mg, można wywnioskować że lekarz podejrzewa u pani zaburzenia depresyjne, lub depresyjno-lękowe, ponieważ lek w takiej postaci i ilości jest stosowany na początku leczenia tych chorób. Dawka podtrzymująca to zazwyczaj 150-300 mg XR raz dziennie, chociaż w zależności od odpowiedzi klinicznej pacjenta może być ona mniejsza. Jeżeli moje wnioski są poprawne i nie ma pani np. zaburzeń afektywnych, to można stosować wspomniane już wcześniej leki typowo przeciwdepresyjne, jak mirtazapina/mianseryna (jednak problemem jest również działanie oreksjogenne tzn. tycie, którego osobiście nie czułem w porównaniu do kwetiapiny, lub było ono słabsze), czy trazodon. Jednak lekarz nie bez powodu przepisał pani ten lek i to w dwóch różnych postaciach. Jeśli ma pani jakieś zastrzeżenia odnośnie leczenia, najlepiej porozmawiać z samym lekarzem.
-
Ja też czasem powinienem ugryźć się... w palec zanim coś napiszę. Gdyby trazodon wyrządzał pacjentom jakieś realne szkody, na pewno wycofali by go z użycia dawno temu. Mi niestety nie pomógł w depresji i bezsenności, ale jak pan wspomniał stanowi alternatywę dla SSRI, czy TLPD. Zawsze jest jeszcze mirtazapina i mianseryna, czy np. moklobemid. Benzodiazepiny i opioidy to dwie najbardziej uzależniające fizycznie i psychicznie grupy leków jakie znam. Sam doświadczyłem wszystkiego co najgorsze, związane z benzodiazepinami i uważam, że generalnie powinno się ich unikać. Także rozumiem pana. Są jeszcze tzw. "zetki" np. "Nasen" (zolpidem itd.), których niektórzy biorą po kilkanaście-kilkadziesiąt tabletek dziennie, żeby w ogóle funkcjonować. Razem z benzo bywają przepisywane jako leki pierwszego rzutu przez lekarzy pierwszego kontaktu i tak to się często zaczyna.
-
Racja, może źle to zabrzmiało ale 10% dawki trazodonu metabolizuje się do mCPP (wykrywane 20 lat temu jako zamiennik "ekstazy", który wywołuje bóle głowy, dysforię, depresję, lęki oraz ataki paniki u zwierząt i ludzi). W małych dawkach tego nie czuć, bo ten metabolit jest aktywny farmakologicznie jedynie w zakresie 150-600 mg+, ale to wciąż 10% więc pewnie działanie samego trazodonu jakoś tłumi jego efekty. Końcówki pana wypowiedzi nawet nie będę komentował, bo równie dobrze można powiedzieć to samo np. o opiodach.
-
Napisałem, że może nią zostać ale trzymając się niskich dawek jak twoje, a najlepiej mniejszych to ryzyko jest znikome, chociaż rośnie z czasem. Widząc leki w twojej sygnaturze czuję co tam się może dziać, ale dobrze że ci służą zwłaszcza w tak niewielkich dawkach. Miałem głównie na myśli swoją ok. 4 letnią przygodę (kwetiapina/promazyna) w ciągu połowy której doszedłem do dawek 200-300 mg, a lekarz potrafił je już tylko zwiększać. W dość rozległym odstępie czasowym (pierwszy raz 75 mg, później 200 mg) zaliczyłem dwie utraty przytomności. Biorąc lek nasennie i kładąc się spać dostawałem tachykardii, co jest uciążliwe przy silnej sedacji i próbie zaśnięcia. Nie przedłużając, na końcu dostałem parkinsonizmu polekowego, jednego z objawów pozapiramidowych. Po ponad roku od odstawienia częściowo doświadczam tego do dziś. Miałem po prostu same złe doświadczenia z tą grupą leków. Nie twierdzę że leki przeciwpsychotyczne są złe, bo dzięki nim dużo ludzi jest w stanie normalnie funkcjonować, pracować, żyć. Powstały one jednak w celu w leczenia zaburzeń psychicznych, głównie schizofrenii i innych psychoz. Czasem używa się ich w leczeniu zaburzeń afektywnych dwubiegunowych z epizodami manii, czy depresji z objawami psychotycznymi. Chciałem tylko podkreślić, że neuroleptyki to nie hydroksyzyna, czy jakiś trazodon.
-
Trittico (w większych dawkach 150 mg+ prekursor dawnego składnika dopalaczy, zamiennika "ekstazy") to 80-cio letni farmakologiczny wynalazek, który wg mnie powinien dawno temu przynajmniej zniknąć z rynku. Niech pan nie pisze, że benzo nie pomagają praktycznie wcale, bo nie bez powodu znajdują się na Liście leków podstawowych Światowej Organizacji Zdrowia. Założę się, że w każdym ambulansie znajdzie się np. diazepam i morfina. @zburzony widocznie jesteś jakimś paradoksalnym pacjentem Mała dawka mirtazapiny/mianseryny, ewentualnie hydroksyzyna, lub opipramol. Tylko nie pakuj się w neuroleptyki na spanie, bo możesz zostać kaleką. Każdy lek ma jednak swoją ciemną stronę i tak benzodiazepiny niszczą połączenia nerwowe w mózgu, stąd z czasem mogą występować mniejsze, lub większe zaburzenia pamięci pod różną postacią > alzheimer > demencja. Jak jednak widać takich udokumentowanych przypadków jest bardzo mało i korzyści wynikające z istnienia benzodiazepin wielokrotnie przewyższają takie rozłożone na kilkadziesiąt lat ryzyko ich zażywania.
-
Ciekawy kawałek, tam wyżej ^^^ sam go sobie cenię.
-
Ja na silne zaburzenia lękowe z atakami paniki i fobię społeczną na które potrzebowałem pomocy na już, ponieważ miałem wtedy ważne, rzutujące trochę na moją przyszłość spotkania - dostałem raz klomipraminę (dorzucił pod nosem, że to wyjątkowy lek), innym razem lamotryginę (pod naciskiem terapeutki, która widząc mój stan i po odbytej sesji - "Krzysiu" daj mu coś konkretnego chociaż na jakiś czas). Poszedłem jeszcze raz na terapię, gdzie jak można się domyśleć lęk po raz kolejny mnie sparaliżował i przez resztę spotkania, w pewnym sensie walczyłem o życie nie zapamiętując nic. Na ostatnie dwa nie poszedłem ze strachu i nie zaliczyłem normalnie trwającego 3-4 miesiące procesu. Napad lęku panicznego nie rozwija się kilka tygodni, tak jak działanie tych leków i ten "lekarz" bardzo dobrze o tym wiedział bo zna działanie 20-30, może pobieżnie kilku leków więcej, w większości przeciwdepresyjnych i przeciwpsychotycznych. W mojej ocenie debil, albo niezdiagnozowany człowiek chory psychicznie, ponieważ ma bujną wyobraźnię, albo urojenia i w kwestiach bardzo ważnych np. komisji psychiatrycznej decydującej chociażby o poczytalności pacjenta potrafi bez wahania rzucić czymś takim, jak "podobno wielokrotnie leżał naćpany i nieprzytomny na środku ulicy"... gdzie badany był co prawda odurzony, ale siedział sobie w domu i nie wymagał nawet interwencji medycznej. Jak to skomentować? Kto uwierzy badanemu, jeśli lekarze gadają takie rzeczy? Lekarz przyklepują, sędzia przyklepuje i po sprawie. Ponieważ prawie nie patrząc pacjentowi w oczy zadaje może dwa pytania, powie ze dwa zdania, czasem z 10-20, kiedy nagle obudzi się z letargu trafiając na mnie, po czym wlepia ten swój pusty wzrok w ekran na 90% czasu trwania wizyty i na koniec bez słowa o tym jakie pacjent dostaje leki (teraz to ja mu dyktuję co ma ewentualnie przepisywać, bo on już nie wie ale, "nie ma pomysłu" kiedy z miejsca wymienię mu z 50 leków, które mogą zmienić moją sytuację ale i tak nie chodzę do niego od roku) wręcza kod recepty zawsze mówi to samo: "proszę bardzo, próbujemy". Próbował tak na mnie blisko 30 leków w różnych kombinacjach i dawkach. Gdyby zależało to od mnie dawno siedziałby w więzieniu, lub gorzej za to co mi zrobił przez lata "leczenia" lekami ze swojej "bezpiecznej, sprawdzonej palety leków" po przepisaniu których może spać spokojnie i trzepać sobie kasę. Sam mi powiedział, że wykorzystałem wszystkie możliwości i stosuje ograniczoną ilość wg niego bezpiecznych leków i tak np. karbamazepiny nie przepisał, gabapentyny, czy baklofenu, z którymi lekarze pierwszego kontaktu nie mają problemów i dostaniesz nawet Afobam 0,5 mg bez zbędnej gadaniny, czy chociażby refundowany tramadol na "ból zęba". Pregabalinę za to pisał jak szalony, wiedząc że od kilku lat biorę 200-300 promazyny/kwetiapiny tylko żeby zasnąć, co już jest chore. Mówił, że neuroleptyki działają przeciwlękowo tylko ja tego po prostu nie wyczuwam, ja z kolei mówiłem że czuję przez cały dzień nieprzyjemne napięcie psychiczne i dziwny ciągły stan lękowy, mam lekką gonitwę myśli i trudności z koncentracją, ale wina zawsze szła na zaburzenia lękowe. Poza tym po jego lekach nasennych okazyjnie traciłem przytomność w losowych miejscach. Dodając pregabalinę, po dwóch miesiącach coś w mojej głowie pękło i zacząłem dostawać ataków padaczki na przemian z parkinsonizmem. Lekarz bez wzruszenia powiedział tylko, że to dziwne bo pregabalina to lek przeciwpadaczkowy. W parkinsonizm w ogóle mi nie uwierzył bo był on napadowy i objawiał się nagle, akurat nie w czasie jego wizyt bo chodziłem tam wku*wiony, bez lęku, a po pregabalinie potrafił za to trwać kilka dni bez przerwy. Po roku własnych poszukiwań połączyłem działanie neuroleptyków oraz pregabaliny jako działający synergistycznie mechanizm wywoływania objawów pozapiramidowych. Lekarz natomiast swoje - kwetiapina to jeden z najbezpieczniejszych leków.. chyba wśród całej tej grupy oraczy mózgów. I tak, są badania gdzie kwetiapina wypada najlepiej, ale 11% badanych doświadczało objawów pozapiramidowych a to mimo wszystko sporo. Inhibitory kanałów wapniowych (jak pregabalina) znacznie zwiększają te szanse. O rety, Znachor znowu rozminął się z tematem, właściwie to jednym prostym pytaniem i rozpisał nie o tym co trzeba. Przepraszam. Odpowiem na pytanie z własnego doświadczenia i opisów doświadczeń innych użytkowników - NIE. Kwas walproinowy oprócz działania przeciwpadaczkowego jest wskazany jedynie w chorobie afektywnej dwubiegunowej ze względu na swoje lekkie właściwości przeciwmaniakalne. Nie ma właściwości przeciwdepresyjnych. To trochę taki zwarzywiacz (wynaleziony 141 lat temu), który wywołuje senność, letarg, czyli o ile dobrze rozumiem jest to bardziej taki lek na przetrwanie tego depresyjnego, widocznie dość łagodnego epizodu. Lamotrygina w odróżnieniu może mieć swoją skuteczność w leczeniu depresji, zwłaszcza w jej zapobieganiu. Napisałem, że dostałem ją na napadowe zaburzenia lękowe co już jest trochę absurdem, bo tam nie ma żadnych mechanizmów za to odpowiedzialnych. Jeśli ten pseudolekarz myślał, że wystarczy obniżyć glutaminian i kwas asparaginowy aby zmniejszyć stany lękowe, jego objawy somatyczne, o zapobieganiu napadom paniki nie wspomnę, no to... pora uzupełnić wiedzę, albo przebranżowić się na murarza tam pan zepsuje wtedy komuś co najwyżej ścianę, a nie zdrowie/życie.
-
Wysokie ciśnienie może być i często jest powodem szumów usznych, sprawiających wrażenie jakby tymczasowej utraty, bądź zmniejszonej wydajności narządu słuchu. Moje ciśnienie jest prawie równo na ustalonej granicy nadciśnienia, więc po pomiarze lekarka zawsze mówi, że wszystko jest w porządku ale ja swoje widzę. Od jakiegoś czasu biorę klonidynę (lek hipotensyjny, działający również uspokajająco i przeciwlękowo, w Polsce praktycznie nieznany, lecz w innych częściach świata dość standardowy lek psychiatryczny). Od tego czasu zauważyłem poprawę w odczuwalnym stresie, redukcji ewentualnych objawów somatycznych jako że mam tendencję do stanów lękowych oraz fobie. Lekarze jednak zamiast niej na 95% przepiszą propranolol, który działa podobnie, tylko krócej. Obniża częstotliwość skurczu serca obniżając tym samym ciśnienie tętnicze, przez co dopisuje się mu działanie przeciwlękowe, ponieważ wolniejsza akcja serca = mniej objawów somatycznych lęku. Pośrednio więc jest to prawda. W każdym razie w walce z czymś takim hydroksyzyna moim zdaniem nie ma szans. Afobam (alprazolam) działa silnie przeciwlękowo i pomoże tylko jeżeli objaw jest na tle odczuwalnego silnego stresu, lęku. W innym przypadku, lub jeżeli objaw utrzymuje się stale nie powinno rozważać się używania tego typu leków. Propranolol, który dostaniesz bez większego problemu. Ja optowałbym za klonidyną, którą ciężko dostać a to nie jest jakaś groźna chemia. Najlepiej byłoby przed jakimikolwiek próbami leczenia farmakologicznego odwiedzić chociażby kardiologa. A, tak w ogóle to dzień dobry i witam na forum
-
Oprócz dobrze dobranych tabletek? Według mnie receptą na zdrowie jest prawdziwe odczuwanie pozytywnych emocji, takich jak miłość, wdzięczność, szczęście, czy radość. Emocji pozbawionych ego oraz osądzania. Im częściej tym lepiej
-
METYLOFENIDAT (Concerta, Medikinet, Medikinet CR)
Fobic odpowiedział(a) na Badziak temat w Stymulanty
@marcinzen1 To jest twoja decyzja, czy lekarza który cię prowadzi? Jeśli lekarz się zgodzi to metylofenidat (Medikinet) ma szansę na tzw. lekkie podniesienie "motywacji", czyli chęci do działania poprzez zwiększenie transmisji dopaminergicznej, której w zasadzie nie powinno się ruszać, bo u każdego poziom dopaminy ma swoje uzasadnienie związane z charakterem i podejmowanymi decyzjami. Przykrywanie jednego problemu innym moim zdaniem nie jest dobrym rozwiązaniem. Nie poprawi natomiast funkcji kognitywnych, takich jak koncentracja, uczenie się, zapamiętywanie jeżeli nie masz zaburzeń deficytu uwagi, a przynajmniej szanse na to są bardzo małe. -
No coś ty to po co ja tyle miała bym nawijać jakbyś zapamiętał tylko kilkanaście ostatnich minut Kilkanaście minut byłoby rozmazanym szumem w mojej głowie. W moim stanie zapamiętałbym zaledwie kilka początkowych zdań po czym zacząłbym wpadać w swego rodzaju trans i na koniec dotarłoby do mnie raptem kilka końcowych słów. Po czym jednak uzyskałabyś ode mnie nie tyle odpowiedź, co pytanie zupełnie zbijające cię z tropu, być może przerażające. Nie myśl, że nie interesuje mnie twoje życie, twoje relacje w rodzinie, relacje z dziećmi, wspólnie przeżyte chwile radości, czy szczęścia ale czuję, że nie potrafię słuchać. Dawno nikogo nie słuchałem. Jednak podczas rozmów z psychiatrą często odwracam wzrok i udaję że słucham, tracąc całkowicie koncentrację i kończąc dyskusję czymś uniwersalnym i natychmiast zaczynając swoją kwestię. Z drugiej strony nie wierzę, że produkowałabyś się kilkanaście minut w stronę nieruchomego wręcz, bez reakcji posągu nie reagującego w ogóle na nic Ja już jestem D.E.A.D tylko rozłożony na raty. Mam ale w chwilach desperacji ludzie zdolni są do różnych czynów pokonując swoje najgorsze lęki. I tego się trzymajmy. Zresztą to nawet widać po twoich długich wpisach ... Krótkie wpisy mi po prostu nie bardzo wychodzą. Muszę rozwinąć co mam na myśli, zamiast napisać - NIE, i tyle Jestem ciekawa co Zdam się na intuicję, więc może być przypał ale jakby ktoś pytał... to mnie nie znasz.
-
Panie @Jurecki jest pan weteranem forum o czym świadczy prawie kilkadziesiąt tysięcy napisanych postów. Nigdy się panem nie zainteresowałem, co może wyglądać co najmniej niegrzecznie z mojej strony. Chciałem tylko zapytać, czy jest pan zdrów? Jak mija obecny czas? Czy jest coś, czego by pan sobie życzył?
-
A ja tam wiem co byś zrobił w końcu mógłbyś mieć mnie dość Moderator/ Najciekawszy nick forum Zdajesz sobie sprawę jakie poniósłbym za to konsekwencje? Ile lat spędziłbym w celi 3x3 m2 własnej przestrzeni zamknięty 24/7? Mam lekko wywalone na te wymyślone tytuły, chociaż poniekąd one zobowiązują i jestem tego świadomy (Znachor) , ale ciutkę cię poznałem, obdarzyłem sympatią i mam nadzieję, że wzajemnie więc jedyne co mógłbym zrobić to spojrzeć na ciebie ewentualnie czekając na kontakt wzrokowy i zadać pytanie zupełnie nie związane z poprzednimi kilkunastoma minutami bo dłużej pewnie nie potrafisz nawijać, zwłaszcza bez żadnej odpowiedzi/reakcji drugiej osoby jakby to wyglądało, nie wiem sam ale wiem, że do tego nie dojdzie więc nie ma co rozmyślać. No już na pewno nie mam tyle materacy by tam ułożyć Ja z kolei nie mam tyle pięter żeby skoczyć Parter, no 2 piętra to mniej więcej max na co mnie stać, a to nadawałoby się co najwyżej na dawno emitowane "Smiechu Warte", albo coś jak samobójczy skok z dywanu na podłogę. No właśnie nie wiem miało być lepiej Jest lepiej, tymczasem. Dobra uwaga. Warto spojrzeć na coś z innej perspektywy. Wyobraź sobie że ja też. Może tego nie widać bo często umiem zakładać maskę że jest ok, ale nie jest. Jako moderator średnio masz szansę na bycie ignorowanym, a z tymi maskami chyba jest tak u wielu ludzi na co dzień bez czego mogli by mieć trudności z funkcjonowaniem. Jeden wielki teatr. Ha ha ha no dobra może być i tak, jakoś to przeżyje Ty tak, ale ja niekoniecznie wstyd mi jak cholera. I nie wiem... coś spróbuję.
-
@ineedsomesleep Lo-Fi to jeden z moich ulubionych gatunków. Świetny kawałek. Dam coś od siebie, a czy wpadnie w ucho czy nie..