
etien
Użytkownik-
Postów
246 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez etien
-
Poczytałam sobie trochę w tym wątku. Zastanawiające jest to co piszecie.... Wynika z tego, że żaden z Was nie mial wzorca męskiego w swoim życiu. Brakowało męzczyzny, który miałby istotny wpływ na Wasze dorastanie itp. Istotnie myślę, że wykazujecie pewną niedojrzałość głównie na gruncie emocji. To co piszecie o Waszej męskości skojarzyło mi się z syndromem piotrusia pana. Czy orientujecie się, czym ten syndrom się charakteryzuje? Czytaliście coś w tym temacie? Może się mylę, ale myślę, że warto się zapoznać z tym zagadnieniem. Co sami o tym sądzicie? Jednak samo to, że zauważacie swoje problemy i jesteście szczerzy sami przed sobą jest dużym postępem, krokiem ku zmianie. Nie każdy dostrzega w sobie własne problemy, nie kazdy ma odwagę przyznać się do swoich słabości, przyznać, że wciąż jest jak dziecko. To wymaga odwagi!
-
Denerwuje mnie, że ja potrafię zajmować się, skupiać tylko na jednej sprawie, jednym problemie. Dotyczy to zazwyczaj spraw silnie oddzialowywujących na moje emocje. I wówczas ten mój problem, sprawa urasta do rangi wręcz obsesji, gdzie cała moja energia (myśli, uczucia, zachowania) jest kierowana na tą sprawę, a wszystko inne leży. Jeśli np. mam problem dot. kogoś bliskiego - partnera to nie potrafię już skupić się na niczym innym. Nie potrafię skupić się na pracy, na nauce, innych obowiązkach, zadaniach. Owszem wykonuje te zadania jeśli muszę ale bardziej automatycznie i jestem zła, (w pewnym sensie cierpię) że muszę robić coś innego niż zajmować się swoim "problemem". Jeśli zaś inne zadania zależą tylko ode mnie to je zaniedbuje na rzecz problemu. To mnie strasznie dezorganizuje bo mam poczucie, że nie potrafię tego wszystkiego ze sobą pogodzić. To powoduje, że często stoję w miejscu... Oprócz terapii czy jest "coś" co osoba o osobowości zaleznej może zrobić sama dla siebie aby móc sobie pomóc? Co sama dla siebie może zrobić, aby "ruszyć z miejsca", coś zmienić?
-
intel skoro już co nieco przerobiłeś na swojej terapii i poznałeś przyczyny, genezę takiego postrzegania rzeczywistosci w kategoriach czarny albo biały, to podziel się z czego to u Ciebie tak pokrótce wynika? Dlaczego tak postrzegasz świat, co Ci to daje? Dlaczego to co jest pomiędzy się nie liczy?
-
A ja czekam na "głos z nieba w stylu": etien żyj!!! teraz już możesz żyć, ZACZYNAJ!!! Czekam na to, że będzie wszystko dla mnie jasne, zrozumiałe, będę mieć poczucie pozakańczanych dawnych spraw, czekam aż dojdę do miejsca, w kórym będą mogła powiedzieć: Ok, od teraz zaczynam!
-
U mnie chwilowo NIC nie ma poza ciągiem liter, nowych wniosków, nieodpartą checią zrozumienia i nazwania, poza potrzebą rozmowy, zdobycia wszystkich informacji, poza bezradnością... Nie chce mi się iśc spać. Nie chce mi się niczego sensownego robić w internecie. Nie wiem co mam tu napisać. Zaczał się nowy rok, miałam noworoczne postanwienia, wciąż mam... Jednak jeszcze nic w tym kierunku nie zrobiłam. Ciągle na coś czekam, tylko nie wiem na co... Na coś...!
-
nie Czy masz kota (niekoniecznie w głowie)?
-
Z braku finansów jestem zmuszona mieć ciagle ta samą garderobę już dość długi czas, najchętniej wszystko bym wyrzuciła i zakupiła od nowa. Ogólnie noszę ubrania aż się zniszczą. Lubisz siedzieć w ponurym pokoju, przyciemnionym ale nastrojowym, czy w pelnym światła?
-
Uciekam od życia... Siedzę cały dzień przed komputerem czekając niewiadomo na co... Nie potrafię zabrać sie za nic konkretnego! Całymi dniami rozmyslam, analizuje i wcale od tego mądrzejsza nie jestem Nie potrafię znaleźć w sobie motywacji, chęci. Wszystko kojarzy mi się z ogromnym wysiłkiem, na który po prostu nie mam siły... Wydaje mi się, że podjęcie jakiegokolwiek konkretnego działania wiąże się z cierpieniem, trudnosciami, bólem, zmaganiem. Nie chce musieć przechodzić przez to sama, być w tym wszystkim samej.
-
Wnioskuję, że u mnie to ciągłe poczucie wewnętrznego konflitku, którego doświadczam niemalże od zawsze wynika własnie z osobowości zależnej, gdzie z jednej strony chcę być niezależna i czuje się umęczona swoją biernością, uległością, bezradnością itp., a z drugiej strony strasznie boje się podejmowania decyzji i podążania za własnymi potrzebami, pragnieniami. Dlatego najczęściej stoje w miejscu. Kiedy to napięcie wynikające ze stania "pomiędzy" staje się nie do znieśenia pojawiają się obsesyjne myśli. Czyli w pewnym sensie mozna się tu doszukiwać powiązania pomiędzy os. zależną, a ZOK (zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi), potocznie nerwicą natręctw moim przypadku? Jednak rozumiem, że i tak to ZOK jest zaburzeniem współistniejącym obok tej os. zaleznej?
-
Wrażenie, że bliskie ci osoby chcą ci zrobić krzywdę.
etien odpowiedział(a) na softy_girl temat w Nerwica natręctw
Pytanie do autorki postu, jak się czujesz z tymi lękami, obawami? Czujesz się wredna i zła, że podejrzewasz bliskich o to aby mogli Ci zrobić krzywdę? Według mnie to nie musi być paranoja ale własnie bezsensowne natręctwa, wątpliwości. Lęk, że ktoś kogo kochamy mógłby świadmoie nas skrzywdzić może tu też być obsesyjną mysla, natrętną, obrzydliwą, przerażająca tym bardziej kiedy obiektywnie wiemy, że nasi bliscy są dobrzy i bardzo nas kochają. To taki wewnętrzny konflikt - obawiać się kogoś bliskiego kiedy nie ma takiej potrzeby, ani nawet przesłanek, absurd udręczający osobę z taką obsesją. -
Vintage z Twoich wypowiedzi nie wynika to jednoznacznie ale ja czytając Ciebie doszukuje się w tym opisie osobowości paranoicznej. Jednocześnie wiem, że mogę się mylić. Z pewnością nie wydaje mi się aby to byla schizofrenia. Myślę, że powinieneś jak najszybciej to skonsultować z psychiatrą lub psychologiem. Mam nadzieję, że podzielisz sie z nami swoją wizytą i informacjami na swój temat.
-
egon z poczty przedmówczyni chodziło raczej o to, że często mózg może działać prawidłowo, pod względem biologii wszystko może być dobrze, a mimo to dana osoba może i tak mieć zaburzenia osobowości. W nielicznych przypadkach na zaburzenie osobowosci ma wpływ faktycznie zła praca mózgu, czyli zła bioelektryka mózgu, czy jakieś ubytki neurologiczne itp.
-
Może psychologowi chodziło o to, że problem vintage nie jest czymś co rozwiązą leki. Leki owszem mogą pomóc ale w taki sposób, że np. mogą uspokoić, działać dopingująco na obniżony nastrój, wyciszyć w stanach lękowych. Leki zdecydowanie pomagają w stanach psychotycznych itp. Jednak są też problemy, które wynikają z naszego błędnego myślenia o sobie samym lub na temat otoczenia i same leki w sobie nie zmienią tego sposóbu myślenia. Możliwe, że masz vintage zaburzenia osobowości gdzie leki w Twoim przypadku mogą faktycznie nie wiele zdziałać. Gdzie tu bardziej efektywna byłaby terapia, praca nad zmianą myślenia, zmianą pewnych nawyków, zmianą błędnych przekonań itp. Leki natomiast tego nie zrobią. Oczywiście możesz pójść do psychiatry! Nikt Ci tego nie zabroni, nawet Twój psycholog. Jeśłi uważasz, że w jakiś sposób jest Ci to potrzebne aby poczuć się lepiej to nie ma powodów dla których nie mógłbyś skorzystać z konsultacji psychiatrycznej. Tylko pytanie brzmi, czy faktycznie te leki są Ci potrzebne? Leki nie rozwiązują za nas problemów. Z tego co napisałeś o sobie odnoszę wrażenie jakbyś wykazywał pewne cechy osobowości paranoicznej, jednak nie jestem ekspertem i mogę się totalnie mylić. Może porozmawiaj ze swoim psychologiem o swoim zaburzeniu? Jak najbardziej masz prawo pytać psychologa co się z Tobą dzieje, co psycholog podejrzewa. Jak Ciebie diagnozuje. I uważam, że komu jak komu ale psychologowi jaknajbardziej powinnieneś mówić o swoich odczuciach, obawach itp.
-
Z cech diagnostycznych opisujących zaburzenie paranoiczne wynika, że taka osoba to niezbyt przyjemny ktoś. Nadwrażliwy na krytykę, samowystarczalny, mściwy, zazdrosny, rywalizujący itp. A z jakim zaburzeniem mamy do czynienia w przypadku osoby bardzo krytycznej i wymagającej, przekonanej, że sama wszystko zrobi najlepiej. Niezadowolona ze strań innych. Zawsze innymi rozczarowana. Sama zaś nie potrafi przyznać się do błędów, jest właśnie nadwrażliwa na krytykę. Wszelką krytykę strasznie przezywa, reaguje histerycznie. Wszystko musi być po jej myśli, zgodnie z jej ustaleniami. Trzyma się ściśle swoich reguł i narzuca je innym. Samodzielna i często samowystarczalna??? Czy w tym opisie można doszukiwać się wciąż cech os. paranoicznej, czy może ten opis wskazuje na coś innego, np. os. narcystyczna?
-
Mam pytanie do ekspert_abcZdrowie! Osobowość zależna charakteryzuje się m.in. tym, że osoby z tym zaburzeniem są podatne na manipulację, są bierne, uległe, często pozwalające się wykorzystywać itp. Mnie zaś zastanawia coś innego. Co zyskują, czym są powodowane osoby, które świadomie uzależniają innych od siebie poprzez stosowanie manipulacji, stosowanie szantażu emocjonalnego, wzbudzania poczucia winny, poprzez granie na emocjach drugiej osoby itp.? Co takie zachowanie mówi nam o osobach stosujących tego typu techniki? Z jakimi zaburzeniami mogą mieć do czynienia osoby tak się zachowujące, osoby odczuwające potrzebę decydowania za kogoś, wpływania na kogoś, kontrolowania, uzależniania od siebie? Pewnie każdy czasem się tak zachowuje. Mam świadomość, że to pytanie jest mało precyzyjne, ale może da się to jakoś uściślić? -- 30 gru 2011, 23:34 -- Mam jeszcze jedno pytanie dotyczące osobowości zależnej. Mam osobowość zależną i także problemy z ZOK. ZOK został u mnie zdiagnozowany już pare lat temu. Po 1,5 rocznej terapii w zasadzie objawy ustąpiły. Dzisiaj już nerwicę w zasadzie mam zaleczoną. Czasem dopadają mnie drobne natręctwa myślowe, ale jest to coś z czym na dzień dzisiejszy sobie radzę bez większych problemów. I zastanawiam się czy ten ZOK mógł wynikać z osoboowści zaleznej? Czyli w sytuacjach trudnych, wymagających podejmowania decyzji, sytuacjach gdzie byłam zmuszona do pozostawiona sama ze sobą ZOK się ujawniał i był jakby reakcją organizmu na stres i bezradnośc niż dodatkowym zaburzeniem współistniejącym? Jaka jest róznica pomiedzy osobowością anankastyczną zwaną osobowością obsesyjno-kompulsywną, a zaburzeniem ZOK? Czy mając os. anankastyczną można wcale nie mieć ZOK? Jakie mogą być powody powstania ZOK poza os. anankastyczną?
-
Przyznam, że podejrzewam zaburzenie paranoiczne u kogoś z mojego otoczenia kogo dobrze znam. Zastanawia mnie jednak coś innego. Mam wrażenie, iż osoby z tym zaburzeniem zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego jak one wpływają na innych, jak ich zachowanie może wpływać na innych. Jak ich postawa może wpływać na uczucia innych. Moje pytanie jest może trochę dziwne, ale... Zastanawia mnie jak osoby "normalne", nie mające wspomnianego zaburzenia odbierają, postrzegają osoby z os. paranoiczną. Jak się czują w ich obecności? Jak się czują w bliskich relacjach z taką osobą? Jak rozmawiac z kimś kto ma zaburzenie paranoiczne, jak można pomóc?
-
Ale co można zrobić z tym tu i teraz, gdyż chyba coś można zrobić? Natomiast terapia i dochodzenie do żródeł i przyczyn może zając nawet kilka lat? Czy to oznacza, że ktoś ma trwać w takim układzie kilka lat? Jakaś szybka interwencja chyba jest możliwa? Jakiś pierwszy ważny krok aby poprawić swoją sytuację! Nie rozumiem też dlaczego o współuzależnieniu wszędzie piszą tylko w odniesieniu do alkoholizmu i uzależnieniu od używek? Myślę, że ten problem może sięgać szerzej!