
Paulinaski
Użytkownik-
Postów
18 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Paulinaski
-
Mi trochę pomogła edukacja samej siebie, w moim przypadku była to książka Antoniego Kępińskiego „Psychopatologia nerwic”. Jak czytałam o tej całej chorobie, to uświadomiłam sobie, że to nie jest cześć mnie tylko choroby i wcale nie muszę tego robić, każde swoje zachowanie potrafiłam racjonalnie wytłumaczyć, ale nie wiem czy Tobie to pomoże. Jak mam być szczera to mi pomogły leki. Byłam w szpitalu i na początku dostawałam benzo i nie byłam w stanie egzystować, ciągle czułam się jak na ostrym haju, ale po kilku tygodniach to się unormowała, zmienili mi leki i teraz jest wszystko ok.
-
Również miałam obsesję na punkcie liczb. Ja musiałam powtarzać niemalże każdą czynność „magiczną” ilość razy, szczególnie 4 i 7 razy. Teraz mnie to śmieszy, bo mam to już za sobą, ale wtedy to był koszmar. Wiele razy byłam w takiej sytuacji jak ta, którą opisujesz. Nie byłam pewna ile razy wykonałam konkretną czynność i popadałem w obłęd ciągle zastanawiając się czy powinnam to jeszcze powtórzyć czy nie powinnam, by nie zaburzyć ładu. Jednak w głębi serca wcale nie chciałam tego powtarzać, a to, że ucieczka w kolejne wykonanie rytuału było tak łatwo dostępna doprowadzało mnie do szału. Miałam tylko dwie opcje: ulec chorobie albo z nią walczyć. Przez wiele lat ulegałam swoim rytuałom, więc stwierdziłam, że to zły wybór, skoro to mnie doprowadziło do takiego stanu. Postanowiłam, że będę z tym walczyć i wtedy zaczęło się piekło. To nieprawda, że wystarczy ignorować natręctwa, wtedy one się nasilają. U mnie skończyło się to próbą samobójczą na początku tego roku, ale teraz już z tego wyszłam jakbyś chciał pogadać to pisz trzymam za Ciebie kciuki
-
Nie wiem czy o to Ci chodzi, ale ja miałam takie natręctwa podczas pisania. Piszę powieść i zrobię jakąś literówkę w danym słowie, to nie wystarczy, że poprawię błąd, muszę usunąć całe zdanie i napisać je od początku. Robię to tylko dla poczucia, że coś jest zrobione w pełni dobrze, bo z poprawionym tylko błędem coś byloby nie tak ze zdaniem. Chore.
-
Jak dlugo bierzesz leki, bo to ważne. Ja mam ostrą nerwicę natręctw, cierpię na nią od wielu lat i doprowadziła mnie do dwóch prób samobójczych. Napisanie Ci żebyś zajął głowę czymś innym raczej niewiele pomoże, ale faktycznie tak powinieneś zrobić. Mi to pomaga. Pomaga mi też tłumaczenie sobie, że to choroba, że wcale nie muszę czegoś robić, czy ciągle się nakręcać. Te sposoby pomagają mi jednak dopiero od jakiegoś czasu odkąd mój stan jest bardziej stabilny. Ustabilizował się dopiero w szpitalu, dzięki terapii i to ją Ci przede wszystkim polecam. Musisz przepracować swoje problemy z psychologiem. To na pewno Ci pomoże. Jakbym chciał pogadać to możesz śmiało do mnie pisać, pomogę jak potrafię :).
-
W wielu aspektach Cię rozumiem, też mam nerwicę natręctw. Z ciuchami mam tak samo, wiele ubrań nie noszę, bo miałam jakąś głupią myśl przed samym kupnem i proszę - nie ma opcji założenia. Ciągle wmawiam sobie różne rzeczy, u mnie rytuały doszły do takiego stopnia, że zaczęłam się krzywdzić. Nie znam szczegółów, ale Twoje problemy w związkach wynikają na bank z choroby, być może nie trafiłeś na odpowiednią terapię. Jeżeli uporasz się z samym sobą, to lepiej Ci się będzie żyło z innymi. Z tego można wyjść, wiem sama po sobie. To ciężkie, ale możliwe. Jakbyś chciał się wyżalić to pisz śmiało :). Powodzenia
-
Tak stare, że pewnie nieaktualne, jednak jestem tak zdesperowana, żeby odpowiedzieć pod tym postem.
-
Pisałam już podobny post gdzie indziej i z góry przepraszam jeżeli nie jest to miejsce na tego typu pytania, ale czy znajdę w Suwałkach kogoś z nerwicą natręctw? Pisać na priv.
-
- nerwicanatręctw
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czy jest ktoś z nerwicą natręctw w Suwałkach. Pisać na priv.
-
- nerwicanatręctw
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
@Lunaa dziękuję
- 4 odpowiedzi
-
- nerwicanatręctw
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. Mam za sobą pierwsze kroki w walce z nerwicą natręctw i wiem już jak trudna jest to walka. Jestem pod specjalistyczną opieką psychiatry i psychologa. Przyjmuję leki. Problem polega na tym, że potrzebuję do wygadania się osoby, która zna ten problem od podszewki. Jeżeli ktoś z tym schorzeniem chciałby porozmawiać to piszcie na priv. Będę wdzięczna, bo jest mi naprawdę trudno. Pozdrawiam wszystkich!
- 4 odpowiedzi
-
- nerwicanatręctw
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przerwanie rytuałów w nerwicy natręctw
Paulinaski odpowiedział(a) na Paulinaski temat w Nerwica natręctw
@Arail29 dzięki za odpowiedź i rady, spróbuję wykorzystać też rady zawarte w notce, do której link wstawiłeś. Sądzę, że nie rozwiąże to moich problemów, za długo to u mnie trwa, bez pomocy lekarza się nie obejdzie, a najgorszy jest ten lęk, że i lekarz nie będzie w stanie pomóc no, ale samodzielne ćwiczenia raczej nie zaszkodzą. Z mojej strony mogę Ci powiedzieć, żebyś nie bagatelizował swoich problemów. Nie znam dokładnie Twojej sytuacji, więc to co napiszę może będzie głupie, ale zawsze jak ktoś mi mówi, że od nie aż tak długiego czasu ma objawy nerwicy natręctw , a nie robi z tym nic konkretnego, to przypomina mi się moja sytuacja z kilku lat wstecz, gdy moje objawy nie były aż tak nachalne i obsesyjne. Zawsze wtedy myślę, że może gdybym wtedy coś z tym zrobiła, teraz nie byłabym w tej sytuacji, może byłoby lepiej, ale ja to zawsze odpuszczałam. Więc Ty sobie nie odpuszczaj, nikt nie powinien, nie popełnij moich błędów.- 4 odpowiedzi
-
- nerwica
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mam pytanie do osób leczących się na nerwicę natręctw. Jak to jest z przerwaniem wykonywania rytuałów? Jakie macie doświadczenia? Czy poszło Wam z tym łatwo czy wręcz przeciwnie? Czy po takim jakby „odstawieniu” ich mieliście jakieś skutki fizyczne? Ja odkąd postanowiłam, że nie będę ich wykonywać zupełnie nic nie jem, bo nie mogę, ciągle mi niedobrze, bez przerwy czuję strach, serce wali mi tak jakby zaraz miało wybuchnąć, mam problemy ze snem, nie jestem w stanie nic zrobić i ciągle te obsesyjne myśli o rytuałach, taka niepewność, że być może gdybym je wykonała to znowu się rozluźnię i będzie spokój, ale jak długo można w nie uciekać. Uciekałam w nie przez tyle lat i przy każdej kryzysowej sytuacji się im poddawałam. Czy to możliwe, że to dlatego jest mi teraz tak ciężko? Czy można to przetrwać?
- 4 odpowiedzi
-
- nerwica
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
@z o.o. w moim przypadku są one dla mnie szkodliwe, dodatkowo zanim z nimi nie skończyłam tak naprawdę cały mój dzień się z nich składał, nie żyłam normalnie, a teraz po ich „odstawieniu” popadam w obsesję, że muszę je zrobić, okropnie to wpływa na moją psychikę i na ciało, bo ciągle odczuwam stres, nic nie jem, nie mogę spać, znowu pojawiają się myśli samobójcze
- 4 odpowiedzi
-
- nerwica
- (i 2 więcej)
-
@Lilith dziękuję bardzo :)
- 4 odpowiedzi
-
- nerwica
- (i 2 więcej)
-
Wydajesz się być osobą, która potrzebuje stałego poczucia kontroli, dzięki temu pewnie czujesz się bezpiecznie, a bez tej kontroli ogarnia cię lęk. Ja mam tak odkąd pamiętam. Pod wieloma względami przypominasz mi mnie. Nie mam zbyt wielu osiągnięć w swojej własnej walce z nerwicą, ale z doświadczenia mogę Ci powiedzieć - idź do lekarza jak najszybciej. Chcesz sama sobie to poukładać w głowie, rozumiem to. Też tak miałam. W moim przypadku skończyło się to bardzo źle, tylko pogłębiłam swoją chorobę. Nie chcę Cię straszyć, tylko powiedzieć, żebyś nie popełniła moich błędów. Być może Twoje dolegliwości nie są tak mocno zakorzenione. Może z pomocą odpowiedniego lekarza uda Ci się to wszystko przezwyciężyć. Odkładanie takich rzeczy na później najczęściej tylko je pogarsza. Trzymam za Ciebie kciuki . Nie poddawaj się
-
Cześć jeszcze raz. Napisałam już jedną notkę i teraz myślę, że zaczęłam od złej strony. Mam nadzieję, że mi wybaczycie moją desperację. Mam 21 lat i cierpię na nerwicę natręctw od wielu lat, od jakiegoś czasu postanowiłam z tym skończyć i mam wrażenie, że całkowicie postradam zmysły. Wczoraj byłam na konsultacji u psychologa, planuję terapię. Byłabym niezwykle wdzięczna, gdyby ktoś chciał posłużyć radą albo swoim doświadczeniem. Z góry dziękuję .
- 4 odpowiedzi
-
- nerwica
- (i 2 więcej)
-
Witajcie. Jeżeli podobny temat się już trafił bądź napiszę coś nie tak, przepraszam. Sądzę, że piszę tę notkę trochę z potrzeby porozmawiania z kimś kto przeżywa coś podobnego do mnie, a sama już sobie nie daję z tym rady. Mam 21 lat, teraz wiem, że od dużej części mojego życia cierpię na nerwicę natręctw. Wszystko zaczęło się od wykonywania konkretnej czynności z przymusu, który odczuwałam tak jakby w swoim umyśle, pomimo tego, że w rzeczywistości wcale nie chciałam tego robić. Po pewnym czasie zaczęłam wykonywać tą czynność konkretną ilość razy, bo wydawało mi się, że wtedy się od tego uwolnię. Rozumiecie, miałam takie poczucie, że zrobiłam to tyle razy ile powinnam i mam z tym spokój, ale czasami pojawiało się uczucie, że wykonałam to nie tak jak powinnam i wtedy musiałam tą czynność powtarzać ponownie co oznaczało, że znowu musiałam to zrobić ileś tam razy żeby dobić do takiej swojej bezpiecznej liczby. I tak żyłam, uciekając w coś czego z jednej strony nie chciałam robić, ale z drugiej strony musiałam. W chwilach kryzysu, gdy uświadamiałam sobie, że nie wykonałam czegoś odpowiednią ilość razy pojawiała się potworna panika, więc robiłam to znowu, bo dzięki takiemu obłudnemu ładowi czułam się lepiej. Po jakimś czasie pojawiło się więcej rytuałów tak, że w końcu cały mój dzień składał się z nich. Dotyczyly mycia rąk, siadania, wstawania, odkładania różnych rzeczy, tak naprawdę wszystkiego i wszystko to musiało być wykonane w odpowiedniej kolejności. Te mniejsze rytuały dawały mi poczucie bezpieczeństwa, że ten jeden główny, pierwszy, o którym na początku wspomniałam się nie pojawi. Przez jakiś czas wszystko było dobrze, bo wszystko miałam powtórzone odpowiednią ilość razy, ale jakiś czas temu naruszyłam ład w tej swojej najgorszej czynności. Według swoich chorych zasad powinnam ją zrobić jeszcze raz, wtedy rytuał byłbybznowu wykonany prawidłowo, ale postanowiłam, że nie chcę już tego robić, po prostu nie chcę żyć jak niewolnik władnych urojeń. Odrzuciłam wszystkie swoje rytuały i choć uderzyła mnie myśl, że nie wiem jak normalnie żyć, bo normalnym życiem bez wykonywania tych wszystkich czynności żyłam z jakieś 10 lat temu to niby wszystko powinno być ok. Nie wykonuję rytuałów, ziemia nadal się kręci, nikt przez to nie umarł, ale to nieprawda. Mam wrażenie, że trafiłam do piekła, nadal dręczy mnie myśl o tym, że powinnam wykonać tą najgorszą dla mnie czynność z mojego pierwszego rytuału. Odstawienie innych czynności poszło łatwiej, ale myśl o tej jednej przyprawia mnie o szaleństwo. To jak obsesja, ciagle pojawia się myśl „zrób to i wszystko minie”, ale czy naprawdę muszę? Czy nie mogę nie zrobić tego i zacząć żyć normalnie? Wczoraj byłam na konsultacji z psychologiem, myślę o terapii, ale boję się, że nie dam rady, mam wrażenie, że mój umysł nie zmieni się i że ja się nie zmienię. Przez tą niepewność i ciągły przymus sprawia, że czuję się okropnie psychicznie, ale i fizycznie: praktycznie nic nie jem, ciągle mi niedobrze i słabo, bez przerwy wali mi serce. Nie jestem już w stanie tego wytrzymać, znowu myślę o samobójstwie. Powiedzcie mi czy dobrze zrobiłam, że postanowiłam przerwać z rytuałami, czy postanowienie, że nie chcę już w nie uciekać było dobrą decyzją? Czy jest nadzieja na to, że znów będę się potrafiła cieszyć życiem i będę miała tej obsesyjnej myśli o przymusie wykonania tej najgorszej dla mnie czynności konkretną ilość razy? Pomóżcie, proszę.
- 1 odpowiedź
-
- nerwica natręctw
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: