Moim problemem są natrętne myśli. Męczą mnie ciągle, nie mogę skupić się na rozmowie z kimś, ciągle myślę najczęściej o tym, co muszę zrobić. Nie jest to normalne, bo powtarzam to ciągle, nawet najprostsze czynności , np. zrobienie herbaty. Ciągle jestem zestresowana, najczęściej dlatego boli mnie brzuch, mam mokre ręce, bardzo mi zimno i drżą mi nogi. Boję się chodzić do szkoły, spotkania z ludźmi, kiedy przechodzę obok, myślę, że się że mnie śmieją, zaczynam wmawiać sobie, że jestem beznadziejna etc. Może się to wydawać śmieszne, ale od zawsze boję się matematyki, kiedyś serce na lekcji biło mi tak szybko, że myślałam, że zemdleje. Nie umiem pokonać tego strachu, mam już wszystko przygotowane na kolejny dzień, umiem materiał, a i tak podświadomie wmawiam sobie, że nie jestem wystarczająco dobrze przygotowana. Dochodziło też u mnie kiedyś do autoagresji. Próbuje powiedzieć moim przyjaciołom jak się czuje, ale jest to dla mnie trudne, bo mało mówię o swoim zyciu, ale potrzebuje im się wygadać. Ostatnio, na imprezie powiedziałam w "zartach", że chyba mam nerwica, jedną przyjaciółka zgodziła się, a druga jakzwykle stwierdziła, że wszystko wyolbrzymiam i nie mam żadnego problemu. Kiedy to usłyszałam, zaczęłam sobie wmawiać, że wymyślam i po prostu jestem nienormalna
Jak powoli zwalczać natrętne myśli, może macie jakieś rady? I myślicie, że powinnam powiedzieć przyjaciołom?