Skocz do zawartości
Nerwica.com

Werty

Użytkownik
  • Postów

    749
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Werty

  1. otwieram podrzuci ktoś jakąś pozytywną, budującą muzyczkę?
  2. Tak sport to zdrowie, a szczególnie w zaburzeniach lękowo-depresyjnych. Może być ciężko się zmusić, ale warto. Mnie wysiłek fizyczny pomógł w nerwowych dusznościach, które trwały praktycznie 2 lata dzień w dzień(wyniki miałem ok, więc to było nerwowe). Polecam sport w każdej postaci. Zawsze daje jakieś zajęcie i to konstruktywne.
  3. Werty

    Fobia szkolna

    Może to być jakaś fobia szkolna, w sumie objawy pasują, ale nikt z nas diagnozy nie może dać... nie jesteśmy specjalistami Pierwsze i najważniejsze co musisz zrobić to udać się do lekarza specjalisty (psychiatry), no i do psychologa. Oni będą mogli udzielić tobie realnej pomocy i odpowiednio pokierować, doradzić A jak ogarniasz dzisiaj? Wiem, że nadal masz ataki fobii, ale czy teraz lepiej ci z tym kiedy wiesz co to jest, z czym to się je. Uodporniłaś się trochę?
  4. Przesadzasz i źle odbierasz to co napisałem. Całkowicie wypaczasz sens tej historii. Naprawdę tak ci się pomyślało? Za kogo mnie masz... Nie rozumiesz kontekstu, ale mniejsza dla mnie off z tego tematu na dłużej, bo to dziwny wątek, naprawdę. Piszę to do wszystkich dyskutantów i do nikogo konkretnego, za wiele tu agresji, żalów, pretensji każdy do każdego, wzajemnego obrażania się i wyzywania o pierdoły. Drugiego takiego tematu na forum nie widziałem... Będę czytywał wypowiedzi, ale przynajmniej na jakiś czas sam nie będę zabierał tugłosu
  5. Nie jest to sukcesem, i nie pisałem by się pochwalić, raczej by się zdołować i poniżyć. Boli cię to? To na chuj ruszasz ten temat?
  6. Werty

    Fobia szkolna

    I nauczyłeś się odruchu ucieczki kiedy coś przestaje iść po myśli ? No i fobia pracy, też to miałem, ale wywalenie połączone z zapotrzebowaniem na pieniądze wygrały u mnie z tą fobią
  7. Bakus muszę doprecyzować jedną sprawę. Przez "poznanie przez kogoś" nie mam na myśli swatania. W moim przypadku (tak jak z zagadywaniem na ulicy) to nigdy nie działało. Najczęściej kończyło się to źle; dla mojej samooceny, padał kontakt z "tą" osobą etc. Były sytuacje, gdy jakaś wrażliwa dusza próbowała "pomóc" i zaczynały się z jej strony podchody, potajemne spotkania, aby rzekomo w moim imieniu wyznać co ja tam niby nie czuję do tej osoby. Albo wmawiano mi, że "ona się tobą strasznie zajarała, musisz coś zrobić", a okazywało się to kłamstwem, które szkodziło, bo dziewczyna raczej miała do mnie obojętny stosunek, a ja z wypranym mózgiem robiłem sobie nadzieje... Była taka sytuacja w 2007, którą strasznie odchorowywałem, załamałem się, rzygałem, waliłem pięściami w ścianę, nie spałem kilka dni, gryzłem wargi do krwi, aby nie krzyczeć - to powinna być przestroga dla wrażliwych duszyczek, które chcą komuś pomóc jadąc na kłamstwie (dać komuś złudną nadzieję). Albo "nakręcano" na mnie dziewczynę - z tego też wynikły nieprzyjemne kwasy. "Poznanie przez kogoś" to dla mnie po prostu pójście gdzieś, z kimś kogo znasz, do miejsca w którym nie znasz nikogo i poznanie kogoś. Nie ma to nic wspólnego ze swataniem
  8. Bakus praktykę podchodzenia na ulicy zarzuciłem już dawno temu. Może źle się za to zabierałem, a może za mało prób podjąłem, nie wiem. W każdym razie zadziałało na tyle, że przełamałem się. Dzisiaj opieram się na spokojniejszych metodach. Poznać kogoś przez kogoś, a to też jest sztuka
  9. Szczerze? Tylko pokazało mi, że jest to coś co jest możliwe i wykonalne nawet dla mnie. W sumie pomogło. Piszę tę żałosną historię, aby pocieszyć niektórych i pokazać, że sama w sobie utrata prawictwa jeszcze o niczym nie świadczy Powinien liczyć się styl i klasa, a nie jakieś wyżebrane... To było dawno, byłem strasznie naiwny w tym wszystkim. Młodość ma swoje prawa do bycia przypałowym
  10. Oj tam największy sukces w tym wszystkim? udało mi się wtedy nawet za bardzo nie płakać z radości
  11. Saiga masz dopiero 19 lat? Młody gościu jesteś. Przed tobą jeszcze wiele rozczarowań, bólów i porażek w kontaktach z kobietami Ale poddawać się nie możesz, musisz działać, krążyć, próbować, i na pewno nie czekać aż samo przyjdzie. Miałem rocznikowo 19 (ale faktycznie nadal 18), gdy udało mi się zrzucić "brzemię" prawictwa. Tak długo męczyłem jedną znajomą, wierciłem jej dziurę w brzuchu, że aż dla świętego spokoju mi "dała" Czasami trzeba być nachalnym i nawet, gdy kłóci się to z charakterem
  12. Też nie, ale co poradzić. Samotność i głód kontaktów zaczęły mi tak doskwierać więc musiałem jakoś to zmienić -- Wt lis 27, 2012 4:10 pm -- Czyli jednak komuś się udało
  13. Zacząłem czytać uważniej opisy na gadu ludzi których skądś tam znałem i trochę na bezczela się wkręciłem na jeden wypad, w innym przypadku pogodziłem się ze starym kumplem, jakiś czas temu miał do mnie sprawę inny stary znajomy i dzięki temu dało radę się trochę uspołecznić, byłem na jednym kursie to też poznałem paru ludzi. Gdy znalazłem się w szerszym gronie nasłuchiwałem i monitorowałem czy ktoś będzie zapowiadał "wypad"... Wszystko to na bezczela Z czasem ktoś z własnej inicjatywy mnie zaprosił, bo już mnie kojarzono. Samo nie przyszło, musiałem się rozpychać łokciami z początku, ale inaczej nie miałbym szansy nawiązać nawet tych pozornych (bo tak naprawdę są w ch pozorne) kontaktów jakie mam.
  14. Jak między 15-18 rokiem życia byłem totalnym outsiderem nie zapoznawałem praktycznie żadnych dziewczyn. Podejmowałem pewne próby, ale nigdy nie wypalało z różnych przyczyn. Jakoś przy 18 roku życia wkręciłem się w grupkę znajomych (nawet nie wiem jakim cudem... ) Gdy trzymałem z grupką ludzi udawało mi się kogoś poznać lub były na to perspektywy. okazje, szanse. Kiedy z pewnych, słusznych, powodów skonfliktowałem się z większością z nich (to było 3 lata temu) i wróciłem do typowego dla mnie samotniczego trybu życia, po prostu nie miałem jak kogokolwiek poznać. Oczywiście, że zagadać na ulicy próbowałem - a to do wolontariuszek na kweście, a to do dziewczyny, którą kojarzyłem ze starej szkoły itd. i nic. Ale nie mówię nikomu, aby nie próbował, bo czemu nie? Próbować zawsze warto, a nawet trzeba. Jak piszesz, każda droga jest dobra. Dopiero od kilku miesięcy dzięki splotowi kilku pozytywnych zdarzeń zacząłem się na nowo uspołeczniać. Poszedłem gdzieś raz czy drugi czy tam trzeci i widzę różnicę. Różnicę w tym sensie, że znowu mam okazje, możliwości; jedne mgliste, a inne całkiem realne. Gdybym dalej siedział w domu i nie próbował z nikim nawiązywać kontaktów to nawet tych mglistych szans by nie było.
  15. Werty

    Fobia szkolna

    Ej, a próbowaliście zrozumieć przyczyny swojej fobii szkolnej? Samemu rozpracować lub na jakiejś terapii? Co mogło u was być przyczyną - zbyt wysokie wymagania względem was, zbyt duże oczekiwania, które nie pokrywały się z rzeczywistością w szkole, agresja i przemoc? U mnie to chyba było to, że nie mogę mieć za dobrze, bo jak mam za dobrze wszystko się zaraz rozpier.... Jak chodziłem do gimnazjum żadna fobia szkolna czy lęki mnie nie dręczyły. Mimo, że była to straszna szkoła (mnie osobiście nic strasznego nie spotkało) spotykałem się codziennie z takim nagromadzeniem agresji, zezwierzęceniem i zachowaniami wziętymi z półświatka, że głowa boli. Gdy poszedłem do wymarzonej szkoły, która była raczej spokojna, nie spotkało mnie tam nic złego, a niedługo po rozpoczęciu roku szkolnego dopadła mnie fobia... Jak tu być mądrym
  16. Panowie, ludzie najczęściej poznają się na: 1.grupach w rodzaju szkoły, studiach, kursach itp. 2.poprzez znajomych np. na jakiejś domówce, imprezie 3.ostatnio popularny jest internet 4.czasami w pracy Nie znam żadnej pary, nikogo czyja znajomość zaczęła się na ulicy, przystanku po takim podrywie, ale nie wykluczam, że to się zdarza... osobiście nie spotkałem się z takim przypadkiem. Już dużo częściej słyszałem/słyszę, że "zgadaliśmy się na fotce" czy tam "a, poznałem ją u Kogośtam, zobaczyłem, że jest na fb to zagadałem", o portalach randkowych się nie wypowiem. Z tego co wiem ich skuteczność w przypadku młodych samców jest znikoma, a szczególnie w ostatnich latach kiedy ludzie logują się tam dla "lansu". Z tego co wiem jakieś szanse poznać kogoś ciekawego na portalach randkowych mają przeważnie ludzie starsi Najczęściej poznaje się kogoś przez znajomych. O czym dobitnie świadczy przykład Detektywamonka, którego z tą dziewczyną zapoznała ich wspólna psycholog. Z tym, że to już podpada pod swatanie, a mi chodzi o raczej o pójście na spotkanie towarzyskie, na którym są nowi ludzie, są kobiety, z którymi można pogadać, wziąć numer, albo na drugi dzień wziąć numer do "tamtej laski" od gospodarza, gdy się jest bardziej nieśmiałym i nie zagadało się samemu
  17. nieboszczyk kurde, stary... Przesadzasz z tym wszystkim trochę. Wiadomo, że na narządach płciowych osadzają się jakieś bakterie i brud, ale tak jest ze wszystkim. Nawet na ludzkiej dłoni żyją miliony bakterii, czego się nie dotkniesz, gdziekolwiek nie pójdziesz... Może i rozumiem twoją awersję do masturbacji wziąwszy pod uwagę twoją traumę z przeszłości, a i mnie, chociaż z innym przyczyn, nie leży ten sposób uciszania popędu płciowego (jestem tym skrajnie znudzony, że aż bardziej się nie da), ale nie wpadaj w taką skrajność, że nienawiść czy coś. Daj spokój, nie bierz wszystkiego tak dosłownie .
  18. mariannka27 U mnie nerwica objawiła się po raz pierwszy w postaci lęków nocnych. Było to 10 lat temu i od tamtej pory nie mam z tym już problemów, ale były akcje, że miałem wrażenie jakby mnie coś dotykało i chuchało do ucha. Po dostaniu swoich pierwszych leków te lęki minęły. To o czym piszesz z tym głosem. Akurat też raz tak miałem raz, gdy przysnąłem. W ogóle paraliże przysenne, łącznie ze "zmorą" duszącą i siadającą na klacie/plecach, przytrafiały mi się kiedyś dość często. Od 3 lat jakoś nie Moim zdaniem nie powinnaś panikować, że to schizo. ale oczywiście utrzymuj kontakt z lekarzem i jakby się coś działo to nie wahaj się iść.
  19. ach tak, no to w takim razie rozumiem
  20. He skoro istnieje seks to po co wibrator?
  21. nie żebym chciał się wyzłośliwać, ale mam wrażenie, że nieboszczyk mający jakąś dziwną obsesję na punkcie "nieczystości" narządów płciowych, dostanie zawału czytając dzisiejsze posty w tym temacie...
  22. Eh, no czyli praktycznie jesteśmy w jednym klubie i możemy podać sobie rączki... ale po uprzednim ich umyciu
  23. W sumie, ta praktyka pomogła mi przetrwać bóle wieku dojrzewania, dzisiaj niestety straciłem praktycznie cały "fun". Traktuję to jako czynność raczej higieniczną (jeżeli rozumiecie co mam na myśli) A jak to u Was wygląda, jeżeli można zapytać Wiola, Candy?
×