-
Postów
749 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Werty
-
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
Werty odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
To tak samo z facetami. Będzie jeden z drugim udawał, że nie widzi tej mniej atrakcyjnej, która by za nim poszła w ogień, bo skupia się na tej "fajnej", która go olewa. Rozumiesz w czym rzecz? Gdyby życie było takie proste... "Ładne z ładnymi, bogaci mają wszystko bla bla bla". Gdybym wierzył w takie banały to już dawno bym się pochlastał (bo jeżeli te wszystkie banały są prawdziwe to nie miałbym po co jeszcze tkwić tutaj ) -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
Werty odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Wprost przeciwnie. Polki wychwalane są głównie przez "starsze" pokolenie Polaków. W młodym pokoleniu jest zupełnie na odwrót (przynajmniej ja mam takie wrażenie) -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
Werty odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Wprost przeciwnie. Polki wychwalane są głównie przez "starsze" pokolenie Polaków. W młodym pokoleniu jest zupełnie na odwrót (przynajmniej ja mam takie wrażenie) -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
Werty odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Człowieku, weź wyluzuj. Znalazłeś swoją niszę to się ciesz i rozkoszuj, a nie wchodzisz na forum i robisz flejma, obrażasz, prowokujesz etc. Po co? Nawet jeśli masz rację to możesz swoje zdanie przedstawić w bardziej przystępny i strawny sposób. -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
Werty odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Człowieku, weź wyluzuj. Znalazłeś swoją niszę to się ciesz i rozkoszuj, a nie wchodzisz na forum i robisz flejma, obrażasz, prowokujesz etc. Po co? Nawet jeśli masz rację to możesz swoje zdanie przedstawić w bardziej przystępny i strawny sposób. -
Studenci psychologii tutaj? Może 2-3 by się znalazło, ale to są twardzi praktycy tzn. ludzie z zaburzeniami. Typowy student psychologii z prywatnej uczelni to dzisiaj... a zresztą mniejsza. Na pewno rączek by sobie nie brudził pisaniem ze "świrami", myślę że taki raczej szybko by stąd wybył
-
Studenci psychologii tutaj? Może 2-3 by się znalazło, ale to są twardzi praktycy tzn. ludzie z zaburzeniami. Typowy student psychologii z prywatnej uczelni to dzisiaj... a zresztą mniejsza. Na pewno rączek by sobie nie brudził pisaniem ze "świrami", myślę że taki raczej szybko by stąd wybył
-
Studenci psychologii tutaj? Może 2-3 by się znalazło, ale to są twardzi praktycy tzn. ludzie z zaburzeniami. Typowy student psychologii z prywatnej uczelni to dzisiaj... a zresztą mniejsza. Na pewno rączek by sobie nie brudził pisaniem ze "świrami", myślę że taki raczej szybko by stąd wybył
-
No tak. W uproszczeniu tak to wygląda. Po konkretną, realną pomoc musisz udać się do gabinetu Mnie też nie, a nawet gdyby było stać to nie chodzę po psychologach. Szkoda czasu i kasy. Z drugiej strony pani psycholog z forum jest bardzo życzliwa i sympatyczna. Jak napiszesz do niej na pewno odpowie
-
No tak. W uproszczeniu tak to wygląda. Po konkretną, realną pomoc musisz udać się do gabinetu Mnie też nie, a nawet gdyby było stać to nie chodzę po psychologach. Szkoda czasu i kasy. Z drugiej strony pani psycholog z forum jest bardzo życzliwa i sympatyczna. Jak napiszesz do niej na pewno odpowie
-
No tak. W uproszczeniu tak to wygląda. Po konkretną, realną pomoc musisz udać się do gabinetu Mnie też nie, a nawet gdyby było stać to nie chodzę po psychologach. Szkoda czasu i kasy. Z drugiej strony pani psycholog z forum jest bardzo życzliwa i sympatyczna. Jak napiszesz do niej na pewno odpowie
-
Hej Jest tu pani psycholog, każdy może do niej napisać, ale wiadomo jak to przez net raczej poza jakąś radą wiele nie zdziała jej namiary member39523.html
-
Hej Jest tu pani psycholog, każdy może do niej napisać, ale wiadomo jak to przez net raczej poza jakąś radą wiele nie zdziała jej namiary member39523.html
-
Hej Jest tu pani psycholog, każdy może do niej napisać, ale wiadomo jak to przez net raczej poza jakąś radą wiele nie zdziała jej namiary member39523.html
-
hej Carlos
-
hej Carlos
-
hej Carlos
-
Ciekawa dyskusja, wtrącę swoje 3 grosze, bo nie chce mi się za bardzo rozwodzić. Najbliżej mi do zdania, które prezentuje Flea, ale zgadzam z co niektórymi bardziej radykalnymi opiniami. Myślę, że potrzeba w tej dyskusji jakiejś drogi środka W każdym razie też po latach mógłbym obwiniać o nerwicę, depresję i zaburzenia adaptacyjne przewrażliwioną matkę, bardzo wiele wymagającą, opieprzającą nas (mnie i brata) o wszystko, która swoje kompleksy i niezrealizowane ambicje przelewała na nas... A to nauka, a to niby "nieodpowiedni" koledzy (lub dziewczyny) i oczywiście "tyle wam dajemy, a wy jesteście niewdzięczni i tylko BRAĆ i BRAĆ! Nic nie dać od siebie", mimo że byliśmy raczej skromnymi chłopakami, którzy niczego się nie domagali, ani nie chcieli bo wiedzieliśmy jaka sytuacja jest w domu. Mógłbym obwiniać wycofanego, wiecznie podenerwowanego, nieprzyjemnego bardzo chłodnego ojca, który po pracy zasypiał w fotelu z tępym wzrokiem przed tv. Po prostu mieli swoje problemy i frustacje. Ojciec po 10-13 godzinach harówy, po której ledwo trzymał się na nogach, matka też ciężko pracowała. Oboje zarabiali niewiele więcej niż "kuroń". Było im ciężko. Z czasem wiele się zmieniło (na lepsze) Zresztą co po latach może dać takie obwinianie..? Wyciągnę z tego jakąś naukę, wnioski? Po co rozdrapywać coś co było "dawno i nieprawda" ? Ważne, że się zmieniło. Doceniam ile poświęcali dla nas i nie mam im niczego za złe. W sumie jestem wdzięczny, bo wpoili we mnie skromność, kult pracy, nauczyli doceniać to co się ma i nie zazdrościć, pokazali pewne zasady i wpoili patriotyzm. To się liczy. Wiem, że niektórzy mieli wielki hardkor w domu, przemoc - ja tego nie doświadczyłem i nie chcę sprawiać nawet wrażenia, że pouczam tych, którzy to przeżyli, iż powinni być wdzięczni mimo wszystko! Myślę bardziej o sytuacjach jakie przeżywa twórca tego wątku (który gdzieś zniknął... ) O pojawił się akurat, gdy pisałem posta :))
-
Ciekawa dyskusja, wtrącę swoje 3 grosze, bo nie chce mi się za bardzo rozwodzić. Najbliżej mi do zdania, które prezentuje Flea, ale zgadzam z co niektórymi bardziej radykalnymi opiniami. Myślę, że potrzeba w tej dyskusji jakiejś drogi środka W każdym razie też po latach mógłbym obwiniać o nerwicę, depresję i zaburzenia adaptacyjne przewrażliwioną matkę, bardzo wiele wymagającą, opieprzającą nas (mnie i brata) o wszystko, która swoje kompleksy i niezrealizowane ambicje przelewała na nas... A to nauka, a to niby "nieodpowiedni" koledzy (lub dziewczyny) i oczywiście "tyle wam dajemy, a wy jesteście niewdzięczni i tylko BRAĆ i BRAĆ! Nic nie dać od siebie", mimo że byliśmy raczej skromnymi chłopakami, którzy niczego się nie domagali, ani nie chcieli bo wiedzieliśmy jaka sytuacja jest w domu. Mógłbym obwiniać wycofanego, wiecznie podenerwowanego, nieprzyjemnego bardzo chłodnego ojca, który po pracy zasypiał w fotelu z tępym wzrokiem przed tv. Po prostu mieli swoje problemy i frustacje. Ojciec po 10-13 godzinach harówy, po której ledwo trzymał się na nogach, matka też ciężko pracowała. Oboje zarabiali niewiele więcej niż "kuroń". Było im ciężko. Z czasem wiele się zmieniło (na lepsze) Zresztą co po latach może dać takie obwinianie..? Wyciągnę z tego jakąś naukę, wnioski? Po co rozdrapywać coś co było "dawno i nieprawda" ? Ważne, że się zmieniło. Doceniam ile poświęcali dla nas i nie mam im niczego za złe. W sumie jestem wdzięczny, bo wpoili we mnie skromność, kult pracy, nauczyli doceniać to co się ma i nie zazdrościć, pokazali pewne zasady i wpoili patriotyzm. To się liczy. Wiem, że niektórzy mieli wielki hardkor w domu, przemoc - ja tego nie doświadczyłem i nie chcę sprawiać nawet wrażenia, że pouczam tych, którzy to przeżyli, iż powinni być wdzięczni mimo wszystko! Myślę bardziej o sytuacjach jakie przeżywa twórca tego wątku (który gdzieś zniknął... ) O pojawił się akurat, gdy pisałem posta :))
-
Ciekawa dyskusja, wtrącę swoje 3 grosze, bo nie chce mi się za bardzo rozwodzić. Najbliżej mi do zdania, które prezentuje Flea, ale zgadzam z co niektórymi bardziej radykalnymi opiniami. Myślę, że potrzeba w tej dyskusji jakiejś drogi środka W każdym razie też po latach mógłbym obwiniać o nerwicę, depresję i zaburzenia adaptacyjne przewrażliwioną matkę, bardzo wiele wymagającą, opieprzającą nas (mnie i brata) o wszystko, która swoje kompleksy i niezrealizowane ambicje przelewała na nas... A to nauka, a to niby "nieodpowiedni" koledzy (lub dziewczyny) i oczywiście "tyle wam dajemy, a wy jesteście niewdzięczni i tylko BRAĆ i BRAĆ! Nic nie dać od siebie", mimo że byliśmy raczej skromnymi chłopakami, którzy niczego się nie domagali, ani nie chcieli bo wiedzieliśmy jaka sytuacja jest w domu. Mógłbym obwiniać wycofanego, wiecznie podenerwowanego, nieprzyjemnego bardzo chłodnego ojca, który po pracy zasypiał w fotelu z tępym wzrokiem przed tv. Po prostu mieli swoje problemy i frustacje. Ojciec po 10-13 godzinach harówy, po której ledwo trzymał się na nogach, matka też ciężko pracowała. Oboje zarabiali niewiele więcej niż "kuroń". Było im ciężko. Z czasem wiele się zmieniło (na lepsze) Zresztą co po latach może dać takie obwinianie..? Wyciągnę z tego jakąś naukę, wnioski? Po co rozdrapywać coś co było "dawno i nieprawda" ? Ważne, że się zmieniło. Doceniam ile poświęcali dla nas i nie mam im niczego za złe. W sumie jestem wdzięczny, bo wpoili we mnie skromność, kult pracy, nauczyli doceniać to co się ma i nie zazdrościć, pokazali pewne zasady i wpoili patriotyzm. To się liczy. Wiem, że niektórzy mieli wielki hardkor w domu, przemoc - ja tego nie doświadczyłem i nie chcę sprawiać nawet wrażenia, że pouczam tych, którzy to przeżyli, iż powinni być wdzięczni mimo wszystko! Myślę bardziej o sytuacjach jakie przeżywa twórca tego wątku (który gdzieś zniknął... ) O pojawił się akurat, gdy pisałem posta :))
-
Nie wiem czy szybkość spożywania alkoholu może cokolwiek mówić o nałogu... ale kurde W parę minut jedno piwo, a potem w kilka minut kolejne Takie picie jest strasznie ryzykowne dla zdrowia.... Już nie mówiąc o tym że jest to zwykła profanacja
-
Ciekawy temat Rafka. Trzeba bardzo uważać na takie toksyczne znajomości... czemu piszę toksyczne? Ano wydaje mi się, że raczej sytuacja, w której ktoś eksploatuje cię emocjonalnie nie dając nic w zamian jest toksyczna. Do tego jeszcze poczucie winy, czujesz przywiązanie do tej osoby... Wiem mniej więcej co to znaczy. Przez takich ludzi łatwo zrazić się do innych i ciężko potem budować normalną relację (koleżeństwo, przyjaźń). Kiedyś też chodziłem na terapię grupową. Też był taki punkt w regulaminie "spotkania poza grupą są zabronione", a i tak wszyscy to obchodzili Wszyscy poza mną. To znaczy cała grupa się zintegrowała, powstały ze 3 grupki towarzyskie, ale ja byłem poza każdą z nich. Próbowałem się z nimi bardziej zintegrować tym bardziej, że po zajęciach robili fajne rzeczy, no ale nie udało się. Nie lubili mnie za bardzo tam Chociaż w sumie po latach nie za bardzo wiem czemu...
-
Ja też pozdrawiam Postaraj się chodzić na zajęcia, zawsze możesz wyjść bez słowa. Zawsze się czegoś nauczysz, a i egzaminy semestralne będzie ci łatwiej zdać Głowa do góry. Powodzenia
-
Sprawdź statut i regulamin szkoły. Możliwe, że trzymają się zasad to wtedy poniżej 50% frekwencji wypierdolą cię. Lepiej to sprawdź. Z tego co widziałem w twoim wątku jestem kilka lat starszy niż ty. Szkoły jeszcze nie skończyłem, ale nadal pracuję nad tym, problem w sumie nadal jest, ale w takim stopniu, że praktycznie go nie odczuwam. Mam świetną klasę (wspaniali ludzie po przejściach), i do tego mało liczną. Jakoś jestem w stanie przeżyć... Jest nieźle, pomaga mi to, że wiem ile lat straciłem, oraz to, że robię to tylko dla siebie
-
Wiesz, ludzie którzy mają dobrą frekwencję w szkołach zaocznych mają zawsze do przodu na egzaminach - tego nie da się ukryć. Nie jestem jednak idiotą bo doskonale rozumiem twój problem, z fobią szkolną walczę 8 lat i przerobiłem dosłownie wszystko co tyczy się fobii szkolnej