Skocz do zawartości
Nerwica.com

Werty

Użytkownik
  • Postów

    749
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Werty

  1. Dokładnie. Jeżeli jeszcze dociera do mnie Picasso, Dali czy nasz Witkacy to już nie rozumiem tych współczesnych bohomazów. Podobno jeden z najdroższych obrazów to dzieło Pollocka - i co to takiego? Wiele kresek i kropek. A warte to to setki milionów.
  2. No, moja też jest beznadziejna, za beznadziejne pieniądze, beznadziejnie obciążająca fizycznie. Aczkolwiek zawsze będę miał coś do cv i mimo, że najniższa krajowa to lepiej mieć niż nie mieć. Kiedyś udało mi się załatwić jedną pracę bez znajomości, ale długo tam nie popracowałem, bo nie miałem tam pracować. Szef wziął mnie na okres próbny, aby zagrać na nosie kierownikowi, któremu wydawało się, że to on rządzi firmą Dlatego byłem takim kilkudniowym prztyczkiem w nos. Szkoda, że się tam nie utrzymałem, bo naprawdę dobrze się zarabiało. Ktoś inny miał mieć tę pracę i to było wiadomo już z góry.
  3. Zgadzam się, nie zawsze kierunek studiów jest jakiś bardzo ważny Zgadzam się częściowo. Przede wszystkim znajomości, umiejętności miękkie i wykształcenie - ale to też zależy o jaką branże chodzi. Dziennikarzem może być z wykształcenia informatyk, ale informatykiem z wykształcenia dziennikarz już raczej nie (no chyba, że sobie uzupełni studia, albo jest kocurem w programowaniu) Luktar bez paniki. Jedni zdobywają pracę szybciej, a innym to może chwilę zająć. Tak to już jest. A zresztą ja 2 lata latałem za pracą z cv i w ogóle produktowałem się na rozmowach i nic. Wystarczyło, że poszedłem po znajomościach i rekruterka nawet nie spojrzała na moje CV. Dosłownie. To chyba najlepszy komentarz do szukania pracy.
  4. W tej profesji po skończonej szkole kierunkowej też nie ma pewności, że znajdzie się pracę. W moich okolicach w zasadzie w gastronomii (pomijam starsze pokolenie kucharzy, takich po 40-60 lat) mało, który pracownik w ogóle chodził do szkoły gastronomicznej. Najbardziej rozwalało mnie kiedy uzupełniałem ostatni rok technikum gastronomicznego w szkole zaocznej, to z dwóch grup (często ludzie po zawodówce kucharskiej) tylko jeden koleś miał coś w swojej pracy zawodowej z gastronomią... Rzucał kotletami w mac donaldzie Dzisiaj, aby zdobyć pracę nawet nie tyle dobrze widziana jest kierunkowa szkoła co raczej kumoterka i "wejścia". Tak samo jest i w gastro. co często widać w programie Geslerowej. Nawet ja dostałem niedawno strasznie badziewną pracę, w ogóle nie w moim zawodzie, ale i tak po znajomościach więc nie narzekam. Sorry za offtop, bo miało być o szkolnictwie wyższym, a ja tutaj o gastronomii... Aha, śmieszy mnie kiedy jacyś moi znajomi płaczą, że po studiach nie mogą znaleźć pracy i co to za chory kraj blablabla. Przecież od kilku lat wiadomo już, że studiowanie na większości kierunków to iluzja. Przedłużanie sobie beztroskiego czasu na imprezach i szlajaniu się po knajpach, koncertach. Osobiście pracuję, a raczej robię coś od 16 roku życia. Dlatego drażni mnie kiedy ktoś jęczy, że po studiach nie może znaleźć, a pracę mają ci po średnim/zawodowym. Po prostu ma lukę w CV, którą ja mam zapełnioną budowlanką, małą gastronomią czy nawet tak wyśmiewanym ulotkarstwem i plakaciarstwem - co i tak jest powyżej poziomu większości studentów kierunków humanistycznych, których przez 5 lat utrzymywali rodzice. A po odebraniu dyplomu krzyk i jawna niesprawiedliwość, że gorzej wykształcony a pracuje i do tego zarabia więcej niż on z wyższym. Carlos ma też rację kiedy pisze, że większość wybierających się na studia humanistyczne doskonale zdaje sobie sprawę z ich iluzoryczności, a mimo to twardo na nie idą. Po co? Gdzie w tym logika?
  5. Nie do mnie była to odpowiedź, aczkolwiek skuszę się i napiszę coś od siebie. To co przeżył Kokos podczas jednej modlitwy to jest coś na co niektórzy pracują latami na psychoterapii (płacąc za to grubą kasę, poświęcając kilka godzin miesięcznie). Czyli dla każdego coś dobrego. Jeżeli ty potrafisz zrobić coś takiego sama, w domu to też ok. Widocznie niektórzy wolą Kościół. Sam ze swojej strony przeżyłem kilka ciekawych (frapujących) momentów na modlitwach charyzmatycznych. Szczerze mówiąc ten rodzaj duchowości nie był mi bliski (i do dzisiaj mam do tego wszystkiego mieszane uczucia), ale niektórym to jakoś pomaga i najważniejsze, że pomaga. Bardzo wiele zawdzięczam Odnowie, modlitwom charyzmatycznym - wiele lęków, fobii, schematów przełamałem właśnie tam i to czasami w bardzo niepozornych sytuacjach...
  6. Pytałaś o Boga, a ona odpowiedziała ci, że Bóg otwierał oczy, przywracał do życia. To raz. Dwa przeczytaj sobie księgę Hioba (to jest krótsze nawet niż większość tematów na forum więc nie widzę problemu) wtedy może w jakimś stopniu zrozumiesz dlaczego Bóg nie jest sprawcą cierpienia, ale może na to cierpienie pozwolić.
  7. Wie ktoś co z Sorrowem i Człowiekiem Nerwicą?
  8. Nie jest to wcale takie pewne i stwierdzone. Ale to czy miał rodzeństwo czy nie jest bez znaczenia. Nie? Jesteś pewien? Skąd taka pewność? Swoją drogą w tamtych czasach wszyscy mieli gromadkę dzieci, are you sure? aczkolwiek się zdarzało. Nawet jeśli nie był kawalerem (na co nic nie wskazuje) i tak jest to bez znaczenia (no, może dla przeciwników celibatu jakieś ma, z drugiej strony gdyby posiadali 100% pewność, że nie był kawalerem to takiego asa z rękawa rzuciliby już dawno) Kiedyś czytałem nawet, że słowo odczytywane jako "cieśla" można nawet przetłumaczyć na "mistrz sztuk" czyli człowiek wykształcony. Ktoś inny później dowodził, że jednak nie i w ogóle wszystko zależy od kontekstu. No i czy był cieślą czy najemnym robotnikiem jest właściwie bez znaczenia. Aczkolwiek sądzę, że . Na pewno obaj byli ludźmi pracującymi w przeciwieństwie do... Bzdura. Poproszę o jakiekolwiek źródło. Ostatnia Wieczerze była typową wieczerzą paschalną, a więc nie mogła odbywać się na dachu, ani na ziemi (w sensie poza zabudowaniem). Kolejna bzdura. Na dziesięciu historyków, którzy powiedzą A znajdę ci dwudziestu, którzy powiedzą B. Historia zależna jest od tego kto tę historię interpretuje i odczytuje... Zresztą to dość jasne
  9. Ponad to co zostało już tutaj napisane. Powiem tylko, że z zewnątrz damski bokser może być bardzo fajnym, dusza-człowiekiem dla innych. Większość damskich bokserów jest twardych tylko wobec kobiet, bo każdy inny mężczyzna potrafi go bardzo często szybko zdominować (słabo reagują na presję i agresję - od razu się wycofują). Zresztą nie wiem czy wszyscy i każdy, ale ci których znałem tak mieli. Nie wiem czy to wnosi coś do tematu, ale mam takie obserwacje, które zostały mi z młodości w pamięci po sąsiadach z dawnej, dość patologicznej ulicy.
  10. Niekoniecznie, ale istnieje taka możliwość.
  11. Idź do lekarza. Prześwietlenie i te sprawy. W sumie nie martwiłbym się na zapas na twoim miejscu. Duszności takie jak opisujesz dokuczały mi między 17 a 20 rokiem życia i bardzo sporadycznie jeszcze się zdarzają (raz na ruski rok). Wszystko z nerwów. No, ale jak pisałem wcześniej sprawdź to z lekarzem.
  12. Werty

    Jak sobie dalej radzic?

    Spokojnie. Sam poprosiłem Nefretari o usunięcie spamu Nie jest to zbyt wysoki poziom, ale chciałem z Relatywistą (obecnie depresyjny15) pospamować jak za dawnych lat
  13. Werty

    Jak sobie dalej radzic?

    Relatywista weź w końcu przestań obrażać i szokować to może się utrzymasz z pół roku na tym forum. Idę spać, czas na mnie
  14. Werty

    Jak sobie dalej radzic?

    To dobrze. Znaczy, że "oczyszczającego wpierdolu" od Mushrooma nie będzie
  15. Werty

    Jak sobie dalej radzic?

    A napisałem coś o "starym piździsku"?
  16. Werty

    Jak sobie dalej radzic?

    Candy wpadło z lewackim powiewiem aby swoim zwyczajem nabić sobie kilka postów. Jak zawsze nie ma nic sensownego do powiedzenia, ale tu post i tam post...
  17. A skąd jesteś taka pewna, że straciła moc oddziaływania na twoje wnętrze?
  18. Godnie sprawowana Eucharystia jest najważniejszym składnikiem katolicyzmu Jest podstawą.
  19. Ostatnio wpadła mi w ręce jakaś książka o odnowie w Duchu Świętym, wydana przez (o dziwo) wydawnictwo (chyba!) jezuitów. Książka została napisana przez jakiegoś protestanckiego aktywistę i wydana w latach 80 w Niemczech, w Polsce wydana w połowie lat 90 . Przekartkowałem, wręcz odruchowo czułem obrzydzenie, "przez skórę" czułem, że to nie jest nic dobrego , nie wgłębiając się w treść zwróciłem do biblioteki. Możliwe, że w takim "duchu" było to nabożeństwo prowadzone jak w tej książce, na którą się natknąłem. Odnowa i katolickie wspólnoty charyzmatyczne to nie jest jednolity ruch. Wiele zależy od różnych tam takich... niuansów. Trzeba uważać na wspólnoty gdzie za wiele do powiedzenia mają świeccy. Gdzie pomija się to co w katolicyzmie najważniejsze.
  20. Tak czasami bywa, ale... to na pewno było nabożeństwo katolickie poprzedzone Mszą Świętą i adoracją Sakramentu? Dla mnie osobiście nie ma żadnej modlitwy wstawienniczej, o uzdrowienie i uwolnienie bez tego. Plus to co napisałem powyżej, że świeccy mogą stać w oddaleniu o co najmniej krok, tylko kapłan nakładający dłonie i błogosławiący, plus na wszelki wypadek osoba z tyłu stojąca dość daleko, ale na tyle blisko aby asekurować upadek. Jeżeli nie ma tego wszystkiego to bardziej przypomina to protestantów niż Odnowę. Btw. Nie ma czegoś takiego jak "msza o uzdrowienie". Są modlitwy wstawiennicze o uwolnienie i uzdrowienie. Msza Święta może być sprawowana w intencji chorej osoby, ale nabożeństwa charyzmatyczne, a Msza to dwie różne sprawy. Przy czym Msza Święta powinna poprzedzać charyzmatyczne modlitwy.
  21. Z tego co wiem w niektórych katolickich wspólnotach charyzmatycznych na barki (i tylko na barki) mogą kłaść dłonie osoby świeckie. Sam osobiście się z tym nie spotkałem i nigdy nie pozwoliłbym żadnemu świeckiemu na jakiekolwiek modlitwy z nakładaniem rąk choćby dlatego, że mogą mieć miejsce historie takie jak ta, która spotkała ciebie hooain. Ale nie tylko... We wspólnotach, w których obserwowałem modlitwy z nakładaniem rąk robili to tylko kapłani. Świeccy mogli stać w pewnym oddaleniu i się modlić (plus osoba stojąca z tyłu i asekurująca na wszelki wypadek, gdyby upadek nie był działaniem Ducha, a zwykłą popisówką przed znajomymi).
  22. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Pomijam celowo wkręty z bieżących wydarzeń społecznych i politycznych (mam tego powyżej dziurek w nosie). Pomijam kondycję kościoła bo... w stosunku do poprzednich lat i tak zaczyna być powoli lepiej, ale tego wątku też nie podejmuję, po co. Przejdźmy do meritum. Dlaczego właściwie przeszkadza ci miserykordyna, czemuż to tak bardzo oburzyła, że aż założyłeś o tym wątek? Drażni cię różaniec? Nie rozumiem twojego zacietrzewienia wydaje mi się z lekka przesadne. Ja na twoim miejscu bym machnął na to ręką, a nie się pultał po forach internetowych.
  23. Do tego masz strasznie płytkie te swoje "analizy", bardzo powierzchowne, stereotypowe i błahe. Jak argumenty przeciw kościołowi to Natanek, o.Rydzyk. Jak walisz na narodowców to oczywiście Żydzi i Rosjanie. Bardzo głęboka znajomość tematów naprawdę godna mgr. socjologii Ty tak na poważnie? -- Wt lis 19, 2013 10:55 pm -- Najpierw zarób, a potem się zobaczy
×