-
Postów
749 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Werty
-
A co jeśli się zostawiło, a nadal cholernica wraca? a wraca z regularnością sraczki...
-
Teraz się boi bo swoją nieco za wczesną zazdrością i zaborczością go podkręciła użytkowniczkom. Będzie się bała, że któraś jej go sprzątnie sprzed nosa... więc już nie powie na ten moment
-
A toksyczne kobiety w pracy? W domu - niekoniecznie żony/dziewczyny/dupy - ale też np. toksyczne matki, toksyczne siostry, toksyczne bratowe? To co? Gorsze jakieś? Myślę, że warto pociągnąć wątek też w tym kierunku.
-
no dobra, w sumie jest w tym pewna logika Gdyby się nad tym tematem zastanowić można by uznać, że Arasha z góry grozi wszystkim użytkowniczkom, użytkownikom homo, a także - tu wprowadzam nowość - każdemu ktokolwiek ośmieliłby się np. odnieść do posta jej adoratora
-
Jakby się nad tym zastanowić to można uznać, że z góry grozi wszystkim użytkowniczkom
-
tym tematem co go założyłaś dzisiaj? byłaś zdziwiona swoim własnym tematem? tym tematem, w którym teraz piszemy??
-
tak sobie myślę, że amant Arashy jest jak żona Colombo, wszyscy słyszeli, ale nikt na oczy nie widział
-
no dokładnie... dramaturgia tego wątku zaczyna sięgać podłogi...
-
Bo seks, przynajmniej dla przytłaczającej większości ludzi jest przyjemny..?
-
W sumie, Macieju, pytanie powinno brzmieć dlaczego odmawia tej przyjemności sobie i innym
-
Warto żebyś wiedziała, bo jak znajdziesz sobie aseksualnego partnera, i pojawi się głębsza relacja, a może nawet miłość i tobie się odwidzi, zachce to ja nie wiem czy to nie będzie zbyt trudne dla tego faceta... Niiieee, ja się na doradcę nie nadaję, uwierz
-
Ojej. Ale temat, niby biały związek a w sumie jest tu sporo pieprzenia, tylko że samymi słowami. Niech zgadnę Arasha jesteś przypadkiem jedną z tych, co to czekały na księcia z bajki, a jak się nie zjawił na czas to sobie powkręcałaś z biegiem lat niechęć do seksu? Ile masz lat, bo piszesz, żeś przed 30-stką, ile więc masz 28, 29? Znam takie przypadki, gdzie partnerka nie chciała dać swojemu partnerowi, a ten nie naciskał na nic i kończyło się to zazwyczaj rozpadem związku, a o dziwo, gdy znalazła sobie drugiego to żadnych oporów nie miała, no ba, po jakimś czasie to była nawet nieźle "rozkręcona". Jeżeli wiecie co mam na myśli... Ciekawe, nie? Piszesz, że mogłoby ci się odwidzieć i chciałabyś pełnego związku z seksem, no ale dlaczego mogłoby ci się niby zachcieć później, a teraz to odpada? Gdzie w tym wszystkim jest elementarna logika. Dlaczego w ogóle nie rozważasz opcji takiej, że mogłabyś wybrać drogę środkową czyli faceta, z którym uprawiałabyś seks, gdybyś sama chciała, a jeżeli nie zdecydujesz mu się dać to seksu nie będzie? Czy ty właściwie jesteś aseksualna czy niezdecydowana? Bo z tego wątku nic nie wynika. Teraz nie chcesz, ale nie wiesz czy będziesz chcieć... O co chodzi? Bo naprawdę staram się zrozumieć, ale nie potrafię. Pozdrawiam.
-
Możliwe, że to da się zrobić, ale do tanga trzeba dwojga. Jeżeli hipotetyczna borderka podejmuje trud terapii, leczenia i własnej codziennej pracy nad sobą, to pewnie jest możliwość, aby to "działało". Ja jednak po doświadczeniach związanych z nimi sam nie wchodziłbym więcej w żadną relację z borderką. Przede wszystkim dlatego, że dla większości mężczyzn jest to po prostu nie do wytrzymania. Borderki mają bardzo ograniczoną empatię, są zupełnie niewyrozumiałe, agresywne, mają niezwykle wielkie oczekiwania, którym jest ciężko (niemożliwe?) sprostać. Nie jest są to typowe rozpuszczone "księżniczki", ale jest to coś znacznie gorszego... Nie można powiedzieć, że im nie należy się miłość i zrozumienie, ale jest to jazda bez trzymanki - po prostu. Nie można ich stygmatyzować w końcu jest to niezawinione przez nie zaburzenie. Mimo moich uprzedzeń (podkreślam wynikających z bolesnych doświadczeń) doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie można ich przekreślać całkowicie. Mają swoje uczucia i pragnienia, aczkolwiek... One nie są dla mnie i dlatego z miejsca mówię jak Inbvo, że to nie moja "bajka". No i mówię wprost, że taka relacja to "bajka" dla zwolenników mocnych wrażeń
-
Kamaja Temat dotyczy tego co OSOBIŚCIE "skreśla kobietę w oczach". Ja nie głoszę tu żadnych prawd objawionych i mówię tylko w swoim imieniu. Nie musisz mnie wobec tego przekonywać do niczego. Mam swoje zdanie, którego prędko (nigdy?) nie zmienię. Owszem, to szerokie pole, ale jak wyżej. Pełna zgoda, nie odbieram im żadnych praw przecież, ani możliwości. Zauważ, że ciągle podkreślam, że to moje zdanie.
-
To pewnie do mnie, a więc już piszę. Zaburzone w sensie nerwica, depresja? Czy zaburzenia osobowości typu borderline i chad? Rozgraniczmy te dwie rzeczy. A po drugie - niech im będzie, nawet tym borderkom. Mnie to przecież nie przeszkadza, że są fani mocnych wrażeń i masochiści, którzy gustują w famme fatale, to ich sprawa. Osobiście ich unikam, bo wiem co to znaczy "tańczyć" z kobietą z zaburzeniami osobowości (borderline). Nigdy więcej, dziękuję, postoję.
-
Tak na dobrą sprawę, co to za różnica? Jak się człowiek raz wpieprzy w borderkę, to już ma się ich wszystkich dość na zawsze - i to tych leczonych czy nie. Zgadzam się z Maćkiem, borderlajny i inne zaburzenia osobowości skreślają z miejsca...
-
Zapytaj google. Czytywałem Stachniuka, nawet trochę się jarałem swego czasu. Miał trafne spostrzeżenia (mieć dobre spostrzeżenia to nie jest aż taka wielka sztuka) , ale jego diagnozy i propozycje - mgliste i niejasne - były zupełnie nie dla mnie. Faktem jednak pozostaje to, że przedwojenna zadruga to ciekawy materiał do badań historycznych i socjologicznych. -- Pt lip 25, 2014 12:28 am -- Podkreślam, że była to chwilowa młodzieżowa zajawka, nic więcej.
-
Może... Ja miałem z różańcem ten problem, że gdy zaczynałem się w ten sposób modlić miałem przed oczami starsze kobiety (potocznie zwane dewotkami), które klęczą i bezrefleksyjnie klepią kolejne zdrowaśki z rzadka przerywane jakąś "opowiastką". Stereotypowe myślenie, odliczanie zdrowasiek na sznurku. Kiedy jednak bardziej zapoznałem się z różańcem zobaczyłem, że jest inaczej niż sądziłem. Musiałem pokornie przyznać, że nie rozumiem różańca, nie wiem o co chodzi z tą całą kontemplacją. Takie początkowe dylematy To jest, moim skromnym zdaniem, bardzo zaawansowana forma modlitwy - najbardziej znana, ale mam wrażenie, że mało rozumiana...
-
Zgodzę się, że na pewno nie należy doszukiwać się zagrożeń wszędzie, nawet tam gdzie ich nie ma np Harry Potter, konkretne zespoły muzyczne, anime, niektóre ozdoby biżuterię - bo to mogę zmieścić w pojęciu kultury, w tym masowej. Sam mam wiele wątpliwości, ale najczęściej zachowuję je dla siebie, ewentualnie dzielę się nimi w "swoim" gronie. Tak więc jestem ostatnią osobą, która potępia np. anime Jakkolwiek joga to inna sprawa, i przed jogą na pewno należy ostrzegać. Bo joga nie jest zjawiskiem z kultury masowej tylko integralną częścią duchowości hinduskiej i tybetańskiej. Zakochanym w jodze i dalekim wschodzie proponuję zapoznać się z pojęciem "guru jogi". Wiesz, panuje u nas trochę semantyczny chaos, bo Candy czy inni bronią jogi, bo uważają ją (wbrew intencją tego czym ona jest w istocie) za zwykłą gimnastykę - którą nie jest. Wałkujemy ten temat czy sobie odpuszczamy?
-
A czemuż miałbym się nie zgodzić... Poza tym co ja mam do gadania, temat jest jasny i przejrzysty - wszystko inne to offtop Sam proponowałem Candy, aby nie rozmywać tematu, ale gwoli uściślenia, chciałem się wypowiedzieć na ten, spędzający jej sen z powiek temat.
-
No dobrze, ale o tym można (lub nie) podyskutować w innym wątku, ten dotyczy medytacji chrześcijańskiej. Nie widzę sensu, aby rozmywać ten temat jogą i takimi tam sprawami Sam osobiście rozpisałem się o tym tylko, aby coś uściślić.
-
Medytacja chrześcijańska to nie to samo co wschodnia medytacja. Samo słowo medytacja pochodzi z naszego kręgu kulturowego. Tłumacze zachodni trochę może niezdarnie próbowali oddać sens tego co azjaci robią siedząc (ewentualnie poruszając się - joga, qigong i inne systemy). Z tego co wiem we wszystkich źródłosłowach terminy pochodzące z indii, japonii, chin czy tybetu powinny być według swoich źródłosłowów tłumaczone inaczej - wgląd, czuwający umysł i tym podobne wielce mistyczne, typowe dla dalekiego wschodu, uduchowione pieprzenie. Medytacja chrześcijańska jest zawsze kontemplowaniem w obecności, w relacji z Bogiem. Najbardziej znaną medytacją chrześcijańską, katolicką jest... różaniec. Innymi, z którymi się zetknąłem przez rekolekcje o.Szustaka na youtube, to np. modlitwa serca (modlitwa Jezusowa) pochodzi z Bizancjum, w prawosławiu istnieje sobie do dziś, jest tam bardzo popularna. Drugą metodą, o której słyszałem jest Lectio Divina. Drogi autorze, przecież możesz chyba pójść na adorację Sakramentu i tam się modlić bez żadnej konkretnej metody. Po prostu modlić się swoimi słowami. W zakonach praktykuje się coś takiego jak "modlitwa myślna" polegająca, że zacytuję "mówienie sercem do Boga". Ja sam osobiście jeżeli chodzi o medytację chrześcijańską cenię sobie Liturgię Godzin. To jest codzienna i całodzienna modlitwa całego kościoła. :) A ty Candy byś nie odpuściła kolejnej okazji na swoją uszczypliwość wobec kościoła, ale oczywiście zasadą leminga jest wyśmiewać wszystko co krytykują "wsteczne siły", więc spoko. Już ci Ala wyjaśniła, że joga nie została uznana teraz i nagle za coś złego. Joga jest praktyką religijną, to nie jest czcza gimnastyka jak fitness. To ścieżka duchowa - która sensu nabiera w odniesieniu do tradycji religijnej. Asany jogi mają sens tylko w odniesieniu do tego całego gadania o bóstwach i energiach. Dlatego też jest to zwyczajne bałwochwalstwo jeżeli praktykuje to katolik, o ile jest świadomy, że to praktyka religijna. O ile jest tego nieświadomy, jest to tylko zagrożenie bałwochwalstwem. Przyjmowanie na zachodzie jogi jako gimnastyki mija się niejako z jej założeniami, ale dla zachodu bezrefleksyjne przyjmowanie wszystkiego co z azji jest typowe... W jodze "pracuje się" z "energiami" i bóstwami hinduskimi (w tybetańskiej wadżrajanie z buddami i demonami - "światowymi" i wewnętrznymi ). Czy joga prowadzi do szatana? Trudne pytanie, właśnie z kolegą Inbvo dyskutowałem na podobny temat, i wychodzi na to, że tylko świadomy akt woli, można uznać za oddanie się. Niemniej jednak...!! Joga potrafi naprawdę przeryć czachę ludziom bardziej wrażliwym. Polecam poczytać, a szczególnie to co "new agowcy" i inni okultyści piszą o tych tzw. otwieraniach czakr itp. Dziwi mnie ta obrona jogi przez oświeconą Gazetę Wyborczą. Ale sądzę, że robią to trochę na złość kościołowi, bo gdyby się dedukowali i zobaczyli JAK wygląda relacja "guru-uczeń" w systemach jogicznych (w hinduizmie i tybetańskim buddyzmie), jak wyglądają religie z tego obszaru (ale podane w prawdziwej wersji, a nie wersji pop) to wyborcza pierwsza by alarmowała, że dalekowschodnie religijne sekciarstwo jest w natarciu. A więc Candy mniej ideologicznych "prztyczków", a swoją wiedzę czerp z kilku źródeł. Luz i bez spiny :)
-
a swoje mądrości wstawiasz do tematu dla "frustratów" w czynie społecznym i pro publico bono, bo odkryłaś teorie całego wszechświata i oświecasz lud nieoświecony i ciemny, z dobroci serca...
-
A impreza to jedyne miejsce gdzie można poznać drugą połowę? Ile ty masz lat? Impreza to całe spektrum życia gdzie można się poznać na drugim człowieku ? Naprawdę tak sądzisz? Drugą osobę poznaje się w "ogniu", a nie po tym, że na imprezie siedział w przysłowiowym kącie i mało mówił. Dorośnij .
-
Inbvo zamiast pytać "po co żyć" raczej postaw sobie pytanie "no jak tu nie żyć?!"