Ja od dziecka bylem otoczony jakby szklana banka.Brat z kuzynem straszyli mnie opowiesciami o duchch. Czesto chorowalem(raz spedzilem na zapaleniu pluc caly rok w sanatorium) Ta rozlaka na, ktora nie bylem przygotowany sprawila, ze stalem sie lekliwy. Gdy poszedlem do szkoly podst. zawsze cos bylo nie tak wg. rodzicow. A to piatka ze sprawdzianu a nie szostka jak corka kolezanki rodzicow. Pozniej nie przynioslem na koniec roku czerwonego paska a brat przynosil co roku. Rodzice caly czas bali sie, ze zachoruje. Caly czas pretensje nawet jak cos bylo dobrze to wedlug nich moglo byc lepiej. W gimn. osiagnelo szczyt miewalem mysli samobojcze, slabe wyniki w nauce, bezsennosc sie poglebila(od dzxiecka nikt nie wiedzial dlaczego nie moge spac), leki sie nasilily horror....Kiedy wydawalo mi sie, ze jest lepiej i poszedlem do wymarzonej szkoly sredniej po dwoch miesiacach szkole rzucilem...i tak wegetuje z dnia na dzien.