Skocz do zawartości
Nerwica.com

Werty

Użytkownik
  • Postów

    749
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Werty

  1. Może ślepe posłuszeństwo do starych (jak to ma miejsce w Azji) bywa chore, to jednak nie wiem dlaczego nie miałbym sugerować się tym co mi mówią moi rodzice czy ogólnie starsi ode mnie. Żyją dłużej, a więc są mądrzejsi o te lata, które przeżyli. Mam 23 lata i nie wstydzę się zasugerować dobrą radą kogoś starszego (nie znaczy, że robię jak mi mówią), wręcz przeciwnie, zawsze biorę je pod uwagę, bo ktoś kto radzi zawsze zasługuje na szacunek w moich oczach. Tym bardziej, że życie pokazywało mi, iż zawsze rację mieli ludzie starsi mówiąc mi "lepiej zrób to", "nie rób tego", "przemyśl jeszcze"
  2. Ej, ale ja nie wiem czemu tak - moim zdaniem - agresywnie rzucacie się do Silence_Sadness. Nie rozumiem od czego zaczęła się ta trwająca 4 kłótnie strona. Ona nawet nie napisała nic złego, ot tak wyraziła swoją opinię... Czemu sobie nie odpuścicie? Ludzie, mało to kłótni mamy w sejmie, w życiu publicznym, aby jeszcze na forum dla osób zaburzonych sobie dowalać. No kurwa!
  3. O ile dobrze rozumiem chodzi o coś takiego: masz odpowiedź, link http://www.zdrowie.med.pl/psychologia/badania/skala.html
  4. Witam wszystkich. Z jakimi problemami muszą borykać się osoby pozostające bez związku, żyjące samotnie? Czy czujecie presję rodziny i społeczeństwa, aby w końcu się "ustatkować", "znaleźć sobie kogoś"? Czy wasza samotność wynika bardziej z wyboru czy z przymusu? Kiedykolwiek próbowaliście zbudować z kimś związek? Jak bycie singlem wpływa na wasze codzienne samopoczucie i samoocenę? Jakie macie pomysły na wyjście ze stanu singla? Gdzie leży przyczyna świadomego wyboru żywotu singla:w modzie, w lęku przed związkiem, w poddaniu się czy może w zupełnie innej sferze? Zapraszam do dyskusji Zakładam ten wątek, aby odciąć się od tematów (o samotności), w których panowała agresja, obwinianie innych za swój stan. Proszę nie kierować dyskusji na tory " walić je wszystkie, żadna mnie nie chce, bo nie mam kasy" albo "wszyscy faceci myślą tylko o jednym, o dupie". Zdaję sobie doskonale sprawę, że większość z was ma przykre doświadczenia związane z przeciwną płcią, ale nie wałkujmy tego po raz kolejny. To już zostało powiedziane.
  5. Ja tam mogę wypowiadać się dopiero od 400 strony (musiałbym sprawdzić). Ponieważ mniej więcej wtedy zacząłem udzielać się w tym wątku, aby spróbować pocieszyć i motywować prawiczków i przedstawiać im punkt widzenia długotrwale (trwale?) samotnego faceta nie-prawiczka na pewne sprawy. Szczególnie by spróbować uświadomić im jak sama w sobie utrata tego czegoś w sumie niewiele zmienia. Oczywiście chłopaki opieprzyli mnie z początku, że się nie znam i nie mam prawa wypowiadać, ale teraz akceptują i lubią (chyba, mam nadzieję) W sumie czuję z nimi większą więź niż z większością nicków na tym forum, szczególnie, że nasze położenia są bardzo podobne. Co do tej pory widzę? Dużo normalnych postów samotnych samców z zaburzeniami nerwicowymi, kilka postów histerycznych, kilka mizoginicznych. Norma. Jednego dotychczas nie widziałem, aby pisano tutaj coś co zarzuca girl anachronism to znaczy potępiano kobiety związane z tymi co mają więcej. To akurat jest gruba przesada. Fakt. Niektórzy tutaj piszą wprawdzie, że "one lecą tylko na kasę" (od takich poglądów sam się odcinam), ale tak jak napisał Inbvo
  6. Twierdzimy nawet, że jest cała paleta innych kolorów
  7. Właściwie podbijam to co napisał ci beladin. Nikt tak nie twierdzi, przynajmniej teraz przy obecnym kierunku w jakim poszła dyskusja. Co więcej wszyscy zgadzamy się do jednego - każdy ma prawo robić i myśleć jak mu się podoba. Nikt niczego nie gani. Odpowiadając jednak na twojego posta Girl Anachronism powiem tak. Ja osobiście tak bardzo nie upraszczam tego. To zbyt złożone. Najlepiej opierać się na konkretnych przypadkach niż na ogólnikach.
  8. bittersweet a mówi się, że to faceci ciągle tylko myślą o seksie
  9. To prawda, a często im wyższy ideał tym niższy rozwój intelektualny, emocjonalny tej osoby. Taka dziwna zależność... Oczywiście, że każdy ma prawo mieć swoje ideały, ma prawo ich szukać i wierzyć w ich istnienie. Bo kto zabroni? Problem leży w czym innym. Dla mnie śmiechu warte są wysokie wymagania przy znikomym wkładzie własnym. To się tyczy mężczyzn i kobiet w równym stopniu. Śmieszne jest, gdy widzi się lalunię, którą znało się od podstawówki do szkoły średniej, która nie potrafi się wysłowić, a jej uroda (teoretycznie największa broń) jest bardzo, bardzo dyskusyjna, bo to w zasadzie tylko make up, a szuka "przystojnego, wykształcenie najlepiej wyższe". Ocenę pozostawiam wam. Sam nie potępiam.
  10. Bonus co do portali randkowych to ja już dawno to zauważyłem więc z zasady nie interesuję się nimi od lat. Chociaż ostatnio przeglądałem jeden taki portal, aby zobaczyć czy będą jacyś znajomi/znajome. Znalazłem tam sporo koleżanek, które od wielu lat są w stałych związkach Nie pytam czemu, bo wiem - to są miejsca lansu jak fabebook. Poza tym to co piszesz jest prawdą. Dla przeciętnego typa z ulicy może się to skończyć załamaniem, a potem wpadnięciem w kompleksy. Trudno poznać kogoś przez te portale, to się zdarza, ale... Jeżeli mówimy o pannach z portali randkowych to wiedz jedno. Ludzie w sieci są trochę bardziej bezczelni i szczerzy. Większość tych kobiet raczej wyląduje (albo już są i profile mają ch. wie po co, dla lansu? dla zarobku może?) i tak w związkach z facetami, którzy ich wymagania spełnią w optymistycznym wariancie w 25%. Po co w takim razie te portale? Myślę, że aby się trochę podbudowywać, porobić sobie nadziei, wspomniany lansik. A życie i tak zweryfikuje wszystko
  11. Mnie tam niższe kobiety pasują, bo sam nie jestem za wysoki. W sumie to było śmieszne, abym przy swoim "średnim" wzroście chciał się brać za wysokie. Spójrz na to z tej strony - takie 160-170 cm to fajna sprawa wiele z nich ma duży biust i fajny okrągły tyłek (coś jak Salma Hayek ) To się dopiero nazywa optymizm
  12. Werty

    Fobia szkolna

    No tak. Dziewczyny, macie rację, to jest moja opinia (chociaż w sumie nie tylko moja jak przepatrzycie ten temat ) powstała na bazie moich mało przyjemnych doświadczeń ze szkołą i nauczycielami w czasie trwania nauki indywidualnej (w szkole, nie w domu). No i mało fajnych wspomnień z tego trybu. Wiem doskonale, że u niektórych różnie to bywa. Pisały do mnie osoby bardzo zadowolone z indywid. oraz takie, które dzięki temu pokończyły szkołę, ha! wspominali to jako najlepsze lata życia U natomiast było dziwnie... Od początku nie pojawiałem się w szkole, byłem tylko na rozpoczęciu. Wychowawczyni mnie zapamiętała, bo jakoś od razu rzuciłem się jej w oczy (?!). Przywlokłem za sobą fobię jak smród ze starej szkoły. Początkowo szkoła wykazała wobec mnie dużo zrozumienia, empatii i sympatii. Nawet klasa nie mogła doczekać się, aby mnie poznać Można powiedzieć, że ta cała życzliwość kończyła się w miarę czasu. Im dłużej trwał proces przyznawania indywidualnego (pół roku!!) tym bardziej się na mnie wkurzali. Później zaczęli mnie poznawać coraz lepiej... To była moja druga szkoła średnia, we wcześniejszej wypychano mnie, straszono (moich rodziców też, że sprawa jest przegrana i lepiej będzie dla mnie jak...), nie poinformowano nas nawet o możliwości nauczania indywidualnego z powodu fobii szk. Po latach im się nie dziwię, wiedzieli jak to będzie wyglądało. W drugiej szkole widocznie nie mieli jeszcze takiego doświadczenia, więc naiwnie wierzyli... Razem ze mną tego samego dnia zaczynał indywidualne chłopak z silną depresją. Praktycznie nie było z nim kontaktu. On przetrwał w szkole parę miesięcy, a ja 2,5 roku. Sprawy komplikowała opinia o mnie - bardzo dobra, wręcz znakomita. Dlatego poradnia zdrowia psychicznego nie wierzyła w moją fobię. Ludzie... jakich oni badań mi nie robili; test matryc ravena, test iq z pytaniami otwartymi, matematycznymi, matrycami, jakieś drzewa rysowałem, sprawdzali moją osobowość różnymi technikami, nawet u neurologa byłem na badaniach. Mając wysokie IQ i dobrą opinię szkoła myślała, że ma do czynienia z bardzo zdolnym człowiekiem z problemami. Poza tym na liście przy rekrutacji byłem drugi (mimo słabych wyników, ale szkoła też bardzo słaba). Początkowo nauczycielom się pracowało ze mną dość dobrze, nadrobiłem wszystkie zaległości w miesiąc. Im bardziej byłem chwalony, tym bardziej olewany przez klasę. W końcu jakieś durne babsko opowiedziało o moim problemie - ale podobno mieli śmiechu... Kiedy próbowałem pochodzić ze swoją klasą około 2 tyg. olewali mnie, udawali że mnie nie ma. Próbowałem coś sam zagadać, ale brakowało dobrej woli, a ze swojej strony nie miałem ochoty włazić im w tyłek i skakać za nimi. Nie znałem nikogo w całej szkole, nikt nie znał mnie, a ci którzy o mnie słyszeli to tylko, że jakiś "psychol, świrek" (o tym dowiedziałem się od jednego człowieka z tej szkoły, z którym zdarzyło mi się pić... był zdziwiony, że ja jestem taki normalny ). Wiedziałem i widziałem np. prychnięcia jak przechodziłem obok jakiś klas, albo jakieś rozmowy o mnie przyciszonym głosem. Na fajce też stałem raczej sam i po to by mijać jak najmniej ludzi na korytarzu wracałem na lekcje 1-2 min po dzwonku (jeden z powodów dla usunięcia mnie, ciągłe spóźnienia). Widząc jakie to jest miałkie (raz z powodu problemów kwaterunkowych miałem lekcję na korytarzu) zacząłem wagarować. Nie przysporzyło mi to sympatii. Lekcje i nauczyciele byli różni. Jedni mieli do mnie neutralne podejście. Większość jednak zachowywała się hmmm zastanawiająco. Ciągłe wypominanie "Ty to masz fajnie, mało godzin, luz" (tak whuj, zajebiście miałem, raj kvrwa) albo traktowali dodatkowe nadgodziny ze mną jak niezasłużoną karę. Tylko trójka nauczycieli... oni dla mnie zawsze byli mili i nie robili o nic problemów. Nie powiem, abym wszystkich naokoło oskarżał, a siebie kreował na pokrzywdzonego świętego. Tak nie było, ale to działało w dwie strony. Trudno było minęło, ale poczucie krzywdy, stracone lata trochę mnie dręczą.
  13. Ciężko wymagać od długotrwale samotnego faceta, aby tryskał szczęściem i optymizmem
  14. Można wyjść ze skorupy. Wymaga to pracy i poświęceń, ale można .
  15. Candy ale introwertyk, który chce się otwierać na świat i żyć aktywnie towarzysko będzie tylko co najwyżej nieco bardziej uspołecznionym introwertykiem. Introwersja i skłonności do niej raczej nie znikną
  16. Djkocyk z tego co słyszałem charakter człowieka zmienia się co siedem lat
  17. Werty

    Fobia szkolna

    spróbuj przekonać rodziców, że jak weźmiesz indywidualne to jako tako będziesz chodzić, bo mniej stresu będziesz miała. Jeszcze raz powtórzę, bądź świadoma z czym wiąże się indywidualne - samotność, alienacja, odrzucenie, stygmat, łatka.
  18. Na dzień dzisiejszy mam podobne zdanie na ten temat
  19. Podałeś bardzo ekstremalny przykład. Większość kobiet i mężczyzn załamuje się i przestaje wierzyć w miłość, związki, relacje z powodu o wiele mniej drastycznych wydarzeń w życiu. Na przykład kilka zawodów miłosnych jeden po drugim, niewłaściwy partner/partnerka
  20. Werty

    Fobia szkolna

    Nie gadasz z ludźmi w szkole? Z doświadczenia wiem, że w szkołach zaocznych można trafić na najciekawszych ludzi. Albo starsi, doświadczeni życiem ludzie, albo osoby z różnymi zaburzeniami Nie chcesz się integrować czy jakby zostałeś odrzucony przez grupę?
  21. Sorrow ja się odniosłem do twojego posta w "fobii szkolnej"
×