Skocz do zawartości
Nerwica.com

betty_boo

Użytkownik
  • Postów

    1 237
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez betty_boo

  1. betty_boo

    gazy

    nie wiem, nie śledziłam nerwicy pod tym kątem:) ale może nawet tak?:)
  2. jakie są wg was cechy osoby słabej życiowo (czyli w społeczeństwie): -łatwo przejmuje się porażkami, nie zna swoich mocnych stron, nie ma wsparcia w bliskich i przyjacielach, nie rozwija się, nie szuka nowych możliwości, nie wierzy w sukces i swój potencjał, nie umie planować czasu na pracę, odpoczynek, rodzinę etc. a jakie silnej? - porażki ją motywują, ma wsparcie w bliskich, ma poczucie własnej wartości, jest niezależna finansowo, podejmuje wyzwania, nie boi sie ryzyka, rozwija się , szuka inspiracji, dobrze się czuje sam ze sobą, umie rozwiązywać problemy i elastycznie reaguje na sytuacje życiowe. jakie cechy sprawiają, że czujecie do kogoś szacunek: -pewność siebie, kometencje zawodowe, doświadczenie życiowe, szacunek dla innych, postawa wobec innych (kultura osobista, opanowanie), stanowczość, konsekwencja, dobra opinia u innych. tylko nie ściągaj:)
  3. betty_boo

    Pytanie do wszystkich DDA

    myślę że trzeba zaakceptować tę chorobę i jednak odizolować się od alkoholika bo z nimi nie da się normalnie żyć. nie pozwólcie sobie grać na emocjach. to jest współuzaleznienie. aha - i nie wierzcie że ich wyleczycie. ultimatum typu "wódka albo kontakt ze mną" na pewno nic nie zmieni, nie łudźcie się.
  4. betty_boo

    gazy

    krzysiek, a co chciałbyś wiedziec?:)
  5. betty_boo

    Pytanie do wszystkich DDA

    ja po rozwodzie rodziców utrzymywałam sporadyczny kontakt z tatą bo nie akceptowałam jego picia. tata zmarł kilka lat temu, w zimie, nie liczę dokładnie lat. wiem że to jaka jestem jest w jakiejs mierze wynikiem jego picia (i moje dobre, i złe cechy). wiem też że zawsze mnie/nas kochał i to jest dla mnie najważniejsze. nawet nie zastanawiam sie czy mu wybaczyłam, bo przecież choroby sie nie wybacza? ale chyba jednak wybaczyłam. myślę że on zapamiętał mnie jako małą dziewczynkę bo odkąd byłam nastolatką to już prawie zawsze był pijany i ciągle traktował mnie jak dziecko. chciałabym wiedzieć jaki byłby teraz gdyby nie pił? czy kochałabym go bardziej, czy mniej, czy tak samo? chciałabym żeby jeszcze żył, mimo tego swojego podłego losu. chcę tez jechac na jego grób (to dość daleko) drugi raz od pogrzebu i pobyć przy nim. potrzebuje tego, choć nie wiem czemu. codziennie myślę o nim wieczorem i modlę się mimo że jestem niepraktykująca. jest dla mnie bardzo bliską osobą. nie mam po nim prawie żadnych pamiątek - tylko to co w sercu.
  6. betty_boo

    gazy

    świetny temat , za to właśnie lubie Was i forum - "na każdy temat":) i prześmieszny ciekawy link od shadow:)
  7. kto czuje cos takiego: budzisz się i słyszysz w sobie coś w stylu "dialogu", przepływu słów tak jakby twój mózg sie nie zresetował we śnie i jakbys od razu budził się "włączony" albo nadal śnił. oczywiście cały ten "dialog" czy tez bardziej przepływ słów jest bez sensu i do niczego się nie odnosi. to dziwne uczucie, myslę ze nie umiem go opisać ale moze ktos tez tak ma i wie o co mi chodzi?? kiedys miałam to jak brałam leki i lekarka powiedziała ze moze to od leków ale teraz nie biore i tez tak mam. kto tego doświadczył i czym to można tłumaczyc?
  8. Namiestniku musze przyznać że podpisuję się pod powyższym postem, a właściwie jego 1 częścią. Mi też rzuciło się w oczy zakończenie Twojego postu i ciągle wracanie do tej bolesnej dla Ciebie sprawy, nie możesz nadal się tym spalać, pomyśl ile oni mieliby satysfakcji gdyby wiedzieli że nadal to na Ciebie tak silnie oddziałuje? Spróbuj jakoś zakończyć tę sprawę, czuję że tak byłoby dla Ciebie lepiej. Nie żyj przeszłością. Wiem że nie moge sobie wyobrazić co czujesz ale może warto coś z tym zrobic?
  9. tego się nie dowiemy dopóki nie będziemy mieli poróznania. jak ktoś nie może być biologiczną matką to nie wie jak kocha się to "swoje". a zresztą z tego co widzę i słyszę ludzie nawet "swoich " dzieci nie kochają po rózno i tak samo.
  10. zgadzam się z namiestnikiem, ja taki wybuch mam zawsze kiedy staram się udawac grzeczną osobę która nie chce kogoś urazić i tłumi swoje uczucia albo w pełni ich nie rozpoznaje. rozpoznaję je dopiero wtedy az jest ich tak dużo że juz nic sensowenego się z tym nie da zrobić - oprócz wulgaryzmów, wyzwisk, niszczenia rzeczy, agresji fizycznej bądż ucieczki na oślep - czyli biegu który wykańcza psychicznie lub fizycznie. trzeba być bardziej uważnym na swoje uczucia i szczerym - również wobec siebie, nie tłamsić się samemu i nie dać się tłamsić innym.
  11. ja tak nie myślę, dla mnie to dwie niezależne sprawy. czy tylko ludzie niepłodni mają adoptować dzieci? nie - tu się liczy wielkie serce a nie to czy mogą zajść w ciążę czy nie.
  12. Amandio, rób cokolwiek, idz do lekarza, może to przybliży Cię do jakiegoś rozwiązania. Izabello widzę że jesteś dość konfrontacyjnie nastawiona i nie wiem czy warto kontynuować rozmowe w takim tonie.
  13. dobrze mówi! to bardzo ważna uwaga! A myślisz że innni ludzie mają jakąś "lepszą" motywację do posiadania dziecka? Nie! Bo to sie po prostu nazywa INSTYNKT. Isabella 28 , masz stałego partnera?
  14. a ja nadal myślę ze to reakcja obronna - boisz sie kolejnego rozczarowania i wmawiasz sobie ze moze tak naprawde nie chcesz dziecka.
  15. God's Topie niestety w dziedzinie równouprawnienia jestes bardzo przewidywalny:) a to mi sie bardzo podoba, szczególnie fajnie jest jezdzić w bardotce, gorsecie albo stringach na rowerze, oczywiscie przed randką na polanie należałoby jeszcze wziąc prysznic i spryskać się perfumami:) ciekawe czy ksiądz też o tym mówi?:) i skąd oni w ogóle coś weidza na temat seksownej bielizny?
  16. taka postawa jest bez sensu bo przez nia nie podejmujesz ZADNYCH decyzji bo wszystkiego sie boisz. to błędne koło. nie możesz ciągle chować sie za plecami innych. rozumiem Cię bo ja tez mam takie tendencje (z butami mam to samo:)
  17. wiedziałam że się doczepisz do tego jednak nierównego przeze mnie potraktowania płci:) chodzi mi jednak o stereotyp że facetowi wolno sie wyszaleć i że męzczyżni często bardziej korzystają z tych możliwości niz kobiety, bo np. nie obawiają się ciąży, utraty dobrego imienia, etc. wiesz ze w tym względzie społeczenstwo męzycznom więcej wybacza. mężczyzna musi sie wyszumiec, a kobieta jest po prostu łatwa...
  18. Kochana, nie martw się o pytania o stan psychiki w osrodkach adopcyjnych, kiedyś czytałam o statystykach ile kobiet z powodyu niepłodności ma depresje i zapewniam Cię że oni na pewno tez znają te dane:) Postaraj się nie analizowac tak wszystkiego bo widzę że myślisz bardzo "do przodu", dlaczego analizujesz co będzie, czy bedziesz potrafiła byc odpowiedzialna za dziecko swoje czy swoje adoptowane, to wszystko się okaze dopiero "w praniu" i założę sie że będą zupełnie inne sytuacje których w swojej obecnej zapobiegliwości i tak nie przewidzisz:) Widać że jesteś rozważna (aż za) i wrażliwą osobą, więc dlaczego miałabyś być złą matką? Co do Twojego uczucia względem męża to myślę że tu nigdy nie ma gwarancji, może sie okaże że jednak nie jest tą drugą połówką (ja też nie wiem czy wierzyć w teorię połówek czy nie:) Natomiast wydaje mi się że dla kobiety dziecko i partner/ czy mąż to są raczej niezależne sprawy. Może postaraj się tez trochę zdystansować do rodziców? Daj sobie szansę pożyć, zobacz jak to jest byc samej ze sobą a wtedy więcej usłyszysz w swoim wnętrzu.
  19. działka ogródek las, przebywanie na łonie natury no i jakiś fajny pet - najlepiej do przytulania i spacerowania:)
  20. A ja widze jeszcze inne strony tej sprawy. Mężczyżni ok. 30 - tki (podobnie jak kobiety - nie róznicuję tutaj ze względu na płeć tak jak God's Top - ale o tym pózniej) mają juz za sobą jakieś doświadczenia życiowe (facynacje, nieudane związki, nawet dziecko lub rozwód). Nie jest im zatem prosto zaangażować sie w coś na maxa bo wiedzą że to, co kiedyś było dla nich taką fascynacja zawiodło ich lub rozczarowało. Po prostu boją się. Druga sprawa: człowiek dorosły nie ma juz tyle czasu co nastolatek lub student. Nie może godzinami wyczekiwac na dziewczynę po szkołą bo musi iść do pracy, sam sobie przygotowac i kupic jedzenie itd. Po trzecie: osoby które coś juz osiągneły w życiu bardziej kalkulują (niestety). Patrzą na pieniądze, bezpieczeństwo, własną rodzinę (np. dzieci, rodziców) i nie są skłonne poświecać wszystkiego dla jednej osoby. Nie chcę przeprowadzać się do innego miasta, zmieniać pracy, zaczynać wszyskiego od zera (a np. student i tak zaczyna wszystko od zera, niezależnie czy sam czy z kimś). Po czwarte: takie osoby moga być trochę "zepsute" nieudanymi związkami, zdradami albo rozpieszczone przygodami seksualnymi(to zdaje sie troche bardziej dotyczyć mężczyzn - wybacz God's Topie:), mogą mieć kryzys wartości etc. Co Ty na to, refrenie? - fajne przykłady hehe, jak mało do mnie pasują:)
  21. Rozumiem Cię, znam ten mechanizm samonapędzającej się machiny myśli i wkręcania sobie róznych rzeczy. Wg mnie jest tak jak Ci pisałam: boisz się znowu rozczarować bo wiesz że in vitro to juz ostateczna instancja, może tez podswiadomie boisz sie zawieźć oczekiwać męża, rodziców etc. Może tez dlatego boisz się podjąć tę decyzję że musisz ją podjąc jako dorosła kobieta, a nie dziecko. Że już weżmiesz za nią całkowitą odpowiedzialność (i za siebie). Myślę że jednak powinnaś spróbować ze względu na siebie i Twojego męża. Jeśli tylko masz pieniądze powinnas sie cieszyć że masz taką szansę (niektórzy biorą na to kredyt). Skoro zrobiłaś już tyle (badania, operacja), to pójdz do końca. Polecam Ci książkę "Niepłodność. Szkoła przetrwania", choć uprzedzam że może być trochę dobijajaca i nie wiem czy dotyczy Twojego etapu. Ale to bardzo dobra pozycja. A jak się zapatrujesz na adopcję?
  22. amandio a może Ty tak naprawdę nie jesteś przekonana co do męża?
  23. miałam dokładnie to samo, niby jestem dda i ddrr ale co z tych łatek wynika? to tylko nazwy, i wcale nie wiadomo czy akurat z nich wynikają nasze problemy?
×