Skocz do zawartości
Nerwica.com

anonimowa

Użytkownik
  • Postów

    135
  • Dołączył

Treść opublikowana przez anonimowa

  1. Ja natomiast prowadzę często wewnętrzny monolog, np. jak myję zęby, to myślę, co mogłabym powiedzieć, ale nigdy tego nie realizuję. Jedynie jak coś liczę, albo piszę, to czasem mówię szeptem do siebie, na sprawdzianach się powstrzymuję, jedynie poruszam ustami. A, zdarzało mi się, że mówiłam sama do siebie na głos, ale tylko w domu i tylko w stylu "co miałam zrobić?" itp., ale to bardziej można zaliczyć do głośnego myślenia. Przypomniało mi się, jak byłam mała i miałam do siebie pretensje, to gadałam do siebie "jaka ty głupia jesteś...". Jeśli chodzi o wulgaryzmy, to ich nie stosuję, bo po prostu tak postanowiłam, lecz czasem przychodzą myśli i te słowa, jakby ktoś siedział w mojej głowie i wypowiadał je za mnie, a ja ich nie chcę i próbuję zastąpić je innymi myślami i mam wyrzuty sumienia (jestem osobą wierzącą, choć czuję, że moja wiara osłabła, ale mimo wszystko gryzie mnie potem sumienie, czy to grzech itp.)
  2. anonimowa

    Wyobraźnia

    Ja też... zaraz pomyślałam sobie, że to może jakiś duch, zjawiska paranormalne. Czasem wydaje mi się, jakby ktoś za mną stał, albo wyobrażam sobie, że zaraz ujrzę coś dziwnego za szybą okna... to tylko nasza wyobraźnia...
  3. Byłam dzisiaj w szpitalu u mamy... jest po operacji... jak ją zobaczyłam, jęczącą z bólu, to tak mi się zrobiło przykro... nogi zaczęły się trząść. chciałam płakać, ale wciąż się powstrzymywałam, bez przesady, przecież już po wszystkim, to oczywiste, że będzie bolało. Ale to po prostu przykre, leży tam, nie może się nawet napić wody... Chciało mi się płakać, ale za każdym razem, gdy czułam, że wybuchnę płaczem, powstrzymywałam się. W drodze do domu również... a teraz chcę płakać, ale nie mogę, nie mogę uronić ani jednej kropli, tylko ręce mi się trzęsą, boli mnie brzuch i lewa strona klatki piersiowej,a poza tym moje oczy są suche... nie potrafię tego z siebie wydusić, mogę tylko takie minki wstawiać Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej, że nie będzie już cierpieć, to ponad moje siły
  4. anonimowa

    Przytulanki w offtopie.

    chętnie, ale jakoś nie umiem, zawsze, gdy chce mi się płakać, to się wtedy powstrzymuję... ach wszystko mnie boli i coś kuje mnie w boku, nie powinnam skrywać emocji, ale zawsze to robię, może trochę łez sprawiłoby, że poczułabym się lepiej.
  5. anonimowa

    Przytulanki w offtopie.

    Mnie też... tak mi smutno... moja mama jest w szpitalu, musiała mieć operację na jajniku (torbiel)... nie wiem ile czasu będzie musiała tam spędzić... tak bez niej smutno... jestem bez życia, bez energii... mogłabym tak siedzieć i gapić się w sufit...
  6. anonimowa

    Nerwica a gry komputerowe

    Ach... przypomniały mi się stare dobry czasy... Mario, Tank i inne gry z pegasusa... te żółte dyskietki... gdybym mogła się cofnąć w czasie, kiedy byłam małą, wesołą dziewczynką.
  7. Co można myśleć? To jest po prostu przykre. Czasem ktoś po jednej minucie wysuwa wnioski i już "wie" jaki jesteś. Dlatego ludzie uważają mnie za kujona, cichą, małomówną, nudną, bez poczucia humoru i nie wiem co jeszcze mogą o mnie myśleć. Przy innych może taka jestem, ale np. przy mojej koleżance jestem zupełnie inna. Potrafię się przy niej śmiać, swobodnie się zachowywać, nie obawiam się, że palnę jakieś głupstwo, przy niej jestem śmiałą osobą i pewną siebie. Poza tym jestem bardzo gadatliwa i trochę zwariowana, kiedyś podsumowała mnie tak: "Izka, ty to o chmurach mogłabyś gadać godzinami". Po prostu potrzebuję trochę więcej czasu, aby nawiązać nową znajomość, otworzyć się. Nie potrafię ot tak powiedzieć "cześć" do osoby, którą widzę pierwszy raz, nie umiem rozmawiać z osobami, z którymi nic mnie nie łączy.
  8. Tak, a co? aż tak źle wyglądam? Planuję zrobić coś dla siebie, pójść do kosmetyczki, do fryzjera (choć to dla mnie nie lada wyzwanie; jeśli się odważę, to będę szła jak na ścięcie, ale wierzę, że nie będzie aż tak źle), ponieważ mam nadzieję, że lekka zmiana, poprawa wyglądu (mam nadzieję) sprawi, że chociaż o kilka procent stanę się pewniejsza. Bo skoro ktoś nie akceptuje ani swojego wnętrza (choć próbuję odnajdywać moje zalety), ani wyglądu, to jak ma być pewnym siebie i iść z podniesioną głową? Jedzenie w miejscach publicznych... nie wiem jak to będzie na studiach, w przyszłości, ale powiedzmy, że głupio się czuję, gdy przy kimś jem (a może zrobiłam za duży kęs, może za mały, albo się gdzieś pobrudziłam, no czemu ona się na mnie gapi!), a z tymi sklepami to samo. Oglądam jakieś ubranie, a pani podchodzi i z uśmiechem (tak, uśmiecha się, bo liczy, że coś kupię) pyta: "Pomóc w czymś?". W takiej sytuacji czuję się nieswojo, stresuję się i zawsze odpowiadam "Nie dziękuję", licząc, że ta pani sobie pójdzie, ale patrzę, a ona jak stała tak stoi. Wtedy najczęściej rezygnuję, bo mam dość tego wpatrywania się we mnie i wychodzę.
  9. No właśnie skąd bierze się ta niepewność i myśl, że wszyscy są nastawieni do ciebie negatywnie? Może gdyby ludzie byli bardziej wyrozumiali i tolerancyjni to tym nieśmiałym, niepewnym siebie byłoby lżej. Trochę zazdroszczę ludziom, którzy aż promieniują pewnością siebie. Potrafią wybrnąć z każdej sytuacji. Przykład z dzisiejszego dnia: Jechaliśmy z klasą do teatru. Czekamy przed budynkiem szkoły, w oddali widzimy koleżankę. Wszyscy w śmiech, a gdy ona podchodzi chichoczą i komentują jej strój (spódnica-chyba pierwszy raz wszyscy zobaczyli ją w spódnicy, bardzo wzorzyste rajstopy i kozaki- zawsze nosi glany). Ona tylko się zaśmiała i powiedziała "Fajne mam rajtuzki, nie?". Ja spaliłabym się ze wstydu, nie odrzekłabym nic, ha! potem przez cały dzień wracałabym w myślach do tej sytuacji. Jestem słaba i podatna na krytykę. Dziwne... gdy gadam z moją kumpelą, czuję się swobodnie, a w przypadku innych ludzi stresuję się podczas rozmowy. A na gg też gadać nie potrafię, czasem z kumpelą, ale przez internet to jakoś nie mamy o czym, lepiej gdy pójdziemy na spacer. Inni to tylko: "Mamy coś na jutro zadane?" Nie znają mojego życia, a uważają mnie za kujona i gadają ze mną tylko dlatego, abym im pomagała. No dobra może siedzę całe dnie w domu (podczas ferii pewnie nawet nie wyściubię nosa z domu), ale uczę się, bo muszę (tak jak człowiek chodzi do pracy, bo musi zarabiać). Może gdybym miała znajomych miałabym ciekawsze życie. Ale też jestem dziwna. Teraz dla innych rozrywką są alkohol i imprezki z alkoholem, a ja gdybym mogła wolałabym podróżować... Przykre, gdy spotykasz się z niezrozumieniem, bo wtedy jesteś obiektem kpin, krytyki, drwin. Viktorku, twoje komentarze są takie... pełne ciepła... aż chce się je czytać
  10. anonimowa

    zadajesz pytanie

    W sumie prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw, więc jeśli skłamiemy dla czyjegoś dobra, to w przyszłości może się to obrócić i wyrządzić większą krzywdę. Pytanie (takie osobiste, bo potrzebuję porady) Jak wiadomo, wszyscy, którzy kończą 18 lat robią imprezy. Mam niedługo urodziny i oczywiście niczego nie organizuję, bo nie mam praktycznie znajomych (jedna kumpela i druga koleżanka z którą już raczej nie gadam). Każdy w klasie opowiada o swojej imprezce (jaki lokal, ile gości i ile to będzie alkoholu). Bardzo przejmuję się opinią innych i boję się, że jak mnie zapytają co robię, to po odpowiedzi "nic", wyśmieją mnie, wykpią, uznają za odludka i dziwoląga i będą się na mnie idiotycznie patrzeć. Załamałabym się po czymś takim. Codziennie zaprząta mi to głowę i boję się tego dnia, jeśli mnie zapytają. Co mam powiedzieć, aby się nie skompromitować? W sumie skłamię dla własnego dobra, czyli zaprzeczam swojej odpowiedzi na poprzednie pytanie.
  11. Mari ja też mam takie odczucia. Gdyby inni zapragnęliby abym się zmieniła, chyba starałabym się sprawić im przyjemność zmieniając się, ale co potem? Może źle bym się czuła ze swoją nową osobowością. Sama już nie wiem czego chcę, co zmieniać w sobie, dlaczego nie mam znajomych, jak to zmienić. Czasem czuję, że jestem inna niż wszyscy, ale z drugiej strony nie chcę być taka jak wszyscy. W sumie przyzwyczaiłam się do samotności, a znów z drugiej strony odczuwam czegoś brak, może właśnie ludzi. Kiedyś napisałam sobie wszystkie zalety i wady jakie przyszły mi do głowy, a następnie miałam przeanalizować moje notatki i ewentualnie starać się eliminować wady. Uznałam, że to idiotyczny pomysł, wrzuciłam notatki do szuflady, nawet ich nie czytałam. Może powinnam ponownie się nad tym zastanowić i próbować zmieniać to, co we mnie negatywne, a nie w kółko użalać się nad sobą.
  12. anonimowa

    Spotkania w realu....

    Ja jestem zbyt nieśmiała, aby się spotkać, ha, nawet, aby rozmawiać przez internet Co się ze mną dzieje? Akurat są święta, wolne, czyli nigdzie nie muszę wychodzić (tylko do kościoła). Teraz praktycznie siedzę cały czas w domu i nawet nie rozmawiam z koleżanką na gg. Myślę o przyszłości... jeszcze dojdzie do tego, że będę zupełnie sama, stara i będę samotnie popijała herbatkę siedząc przed komputerem. Zazdroszczę wam, że tak pragniecie się z kimś spotkać i tak od razu? W sensie "cześć spotkajmy się" i od razu umawiacie się na spotkanie? Dla mnie to dziwne i niemożliwe.
  13. Ja lubię święta, bo spędzam je tylko z rodzicami, a z nimi mam bardzo dobre relacje. Już sobie wyobrażam, jakby to było, gdyby zleciała się do mnie rodzinka brr. Nie rozumiem jednego, po co sobie składać w tym dniu życzenia? Taka bezsensowna tradycja. Dzwoni telefon. Odbierasz, a tu ciocia Józia, której nie widziałaś od wieków, składa ci życzenia świąteczne. Zapewne zadzwoni za rok z tymi samymi życzeniami. Teraz mamy internet i naszą klasę = wszyscy wysyłają do ciebie wiadomość z życzeniami skopiowanymi z jakieś strony. Oczywiście trzeba im odpisać, bo tak wypada, więc wchodzę na jakąś stronę, wybieram ładne życzenia, kopiuję i wysyłam. To wszystko takie udawane i oklepane.
  14. Moim marzeniem jest, aby moja mama była zdrowa i abym nie musiała się już o nią martwić. To mnie przerasta. Nie wiem, jak mam pomóc. Czemu mamy takich lekarzy? Dzisiaj szłam z mamą do kościoła, ale musiałyśmy wyjść, bo dostała jakiegoś silnego ataku bólu. Może to z powodu torbiela, który mama ma na jajniku. Musiałam zaprowadzić ją do domu. Czułam się taka bezsilna. Dobrze, że ból minął, a mama usnęła. Tata kazał mi iść do pokoju, ponieważ denerwowało go moje wnikliwe wpatrywanie się w nią (przy czym przychodziły mi głupie myśli do głowy). Tak bardzo bym chciała, aby moja mama była zupełnie zdrowa, mogła cieszyć się pełnią życia. Ach nie wiem czemu, ale czuję się tak, jakby mnie wszystkie siły opuściły, jakby moje kończyny były z ołowiu, boli mnie klatka piersiowa. Chce mi się płakać, ale (może to błąd) przestałam pokazywać swoje uczucia, wszystkie przykrości, smutek, gniew wkładam jakby do wielkiego worka i zawiązuję, aby te uczucia nie miały ujścia. Już od dawna zastanawiałam się, co by było gdybym zdecydowała się pójść na studia medyczne, aby zostać lekarzem i bezinteresownie pomagać ludziom. Chciałabym być pomocna, ale ... nie poradziłabym sobie, jestem za słaba, za bardzo się stresuję. W ogóle zaczęłam się zastanawiać, czy iść na studia (jeśli w ogóle uda mi się zdać maturę).
  15. Tak chcę być śmiałą osobą, ale niestety nie potrafię. Po prostu boję się drwin, ironicznych uśmieszków, choć właśnie przez nieśmiałość można takich sytuacji doświadczyć. Taki przykład: pewna osoba, dusza towarzystwa, śmiała i pewna siebie powie coś, co nawet nie jest śmieszne, sprawi, że inni mimo wszystko będą się śmiali. Natomiast, gdybym ja powiedziałabym to samo, to efekt byłby zupełnie inny, wyśmialiby mnie, albo szemraliby po cichu, że jakaś głupia jestem. Gdy zabrałabym głos w jakieś sprawie, nikt by nie podzielił mojego zdania. "Nie bojcie sie wiec takiego totalnego wysmiania itp,bo to moze byc dla was przelom." Ale ja się boję. Wystarczy, że powiem coś nie tak, popełnię jakąś gafę, a potem wciąż o tym myślę, gdybym mogła cofnąć czas i się poprawić. Takie błahostki zaprzątają moje myśli w odróżnieniu do osób, które od razu machnęłyby na takie coś ręką. Ostatnio mam wrażenie, że klasa mnie nie lubi (jeśli chodzi o szkołę). Półtora roku minęło, poznali mnie. Niektórzy są dla mnie życzliwi tylko wtedy, gdy coś ode mnie chcą. Widzę jak się na mnie patrzą, złowrogo, kpiąco. Co ja im zrobiłam? Owszem tolerują moją obecność, ale nie zaszkodziłoby gdybym zniknęła. Widocznie nie ma we mnie nic, co sprawiałoby, że inni by mnie lubili, odczuwaliby sympatię do mnie.
  16. anonimowa

    Długa historia...

    Witam Cię whisper, wszyscy Cię pamiętają (no, ci, co są tu już od dłuższego czasu). Nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować Tobie tego, czego dotychczas dokonałaś. To wielki krok. Dotrwałaś do końca, teraz jesteś w domu i jak sama piszesz jakoś sobie radzisz. Życzę Ci, aby udało Ci się przez to wszystko przebrnąć. Myślę, że jesteś wspaniałą osobą, która sobie poradzi A odnośnie tego zdania: "Czy wytrzymam wśród tych ludzi. Oni przecież są NORMALNI, nie tacy jak ja..." może to ty jesteś bardziej normalna od tych innych, bo oni nie wiedzą co to jest cierpienie, poważne problemy. Tacy wielce normalni ludzie to nie potrafią zrozumieć drugiego człowieka, szydzą z niego, wyśmiewają. Ja już wolę taką whisper. Cóż tak już zawsze będzie, albo ktoś będzie chory o podłożu psychicznym, albo fizycznym, bo człowiek nie jest idealną istotą, niezniszczalną. Nigdy nie wiadomo co nas kiedyś dopadnie.
  17. Pewnie nie ma nerwicy, ale niektóre objawy u mnie występują, mianowicie brak energii (gdybym mogła spałabym cały dzień), dziury w pamięci... hmm raczej każdy ma tak samo, że nie pamięta co robił tydzień temu, często brakuje mi słów- tak, ale gdy się denerwuję, stresuję, nerwobóle w okolicy serca- po lewej stronie tak powyżej piersi, na piersi, w środku, takie jakby kłucie, czasem nieznaczne przez cały dzień, albo nagły silny ból promieniujący na całą klatkę, ale sporadycznie, lęki, zależy jak się je definiuje, bo lęk a strach to zupełnie co innego, ale np. jak wchodzę do pojazdu, to przez chwilę przeżywam jakby szok, boję się, gula w gardle- czuję jakby mi coś stało w gardle, najgorzej z przełykaniem, myślę, że mam za mały przełyk, za wąski, gdy biorę tabletkę, nagle jakbym zapominała jak się połyka, próbuję sobie przypomnieć i łykam, ale potem wydaje mi się, jakby tabletka stanęła w gardle, serce to normalnie, przyspiesza gwałtownie jak się zestresuję, a jeśli chodzi o bóle głowy, które często miewam, to zapewne z powodu złych szkiełek, poza tym jak się nagle zestresuję, to mam uderzenie gorąca, czuję ciepło w mojej głowie i boję się, że jestem cała czerwona. Wszystkie te moje niby objawy to pewnie nic szczególnego, ważnego, co powinno mnie zaniepokoić, ale mimo wszystko ciągle sobie wmawiam, że pewnie mam nerwicę, jestem na coś chora itp., może jestem po prostu przewrażliwiona.
  18. Moja koleżanka mi opowiadała, że poszłaby do specjalisty tylko po to, aby przepisał jej tabletki i wtedy by wszystkie połknęła. Uważa, że nikt by za nią nie rozpaczał, wszyscy by się cieszyli. Przecież gdyby popełniła samobójstwo, to byłabym zrozpaczona (nie mówiąc już o rodzinie), ale jak jej próbowałam tłumaczyć, to mi nie uwierzyła.
  19. Gdyby wszyscy robili to samo, wtedy byłoby to normalne. Właśnie też na tym to polega. Jeśli znajdziemy się w pewnej grupie ludzi przy której będziemy np. omijać te styki, wtedy uznają nas za wariatów, ponieważ oni się tak nie zachowują. Mama mi kiedyś opowiadała, że sąsiadka widząc moje zachowanie (jak byłam mała gadałam ze zwierzętami, udawałam zwierzęta, omijałam na palcach dżdżownice, innych zachowań już nie pamiętam) powiedziała, że jestem nienormalna i powinnam zostać wysłana do psychologa. Kobieta ta sprawiła wtedy mamie wielką przykrość. Mama miała znajomą, która wiele wiedziała na temat małych dzieci (nie wiem kim dokładnie była) i uspokoiła, że to normalne. Zależy jacy są ludzie. Ja zostałam wychowana tak, aby szanować innych i w sumie te wszystkie historie nie wywołują u mnie jakiegoś śmiechu, każdy jest inny i ma swoje specyficzne zachowania. Ja np. ostatnio jak się uczę, zamiast czytać co jest napisane w książce chociażby na głos, to głośno to wyśpiewuję. Dla niektórych już takie zachowanie może wydać się śmieszne.
  20. LICZBA ZGROMADZONYCH PUNKTÓW: 90 Mozg zaprogramowany na meski sposób myslenia. Im wynik blizszy zera, tym czlowiek jest bardziej meski i ma wyzszy poziom testosteronu. Te osoby miewaja rozwiniete zdolnosci logiczne, analityczne i werbalne, bywaja zdyscyplinowane i dobrze zorganizowane. Im wynik blizszy zera, tym czlowiek jest lepszy w przewidywaniu kosztów i skutków na podstawie danych statystycznych. Emocje maja tu niewielki wplyw. Punkty ponizej zera to rezultaty bardzo meskie. Taki wynik dowodzi, ze duze ilosci testosteronu pojawily sie na wczesnym etapie rozwoju plodu. Im nizszy wynik kobiety, tym wieksze prawdopodobienstwo wystepowania sklonnosci lesbijskich. Strefa wspólna zaczyna się od 150 punktów Mam męski sposób myślenia?
  21. anonimowa

    Mój pulpit :)

    Fajne te wasze tapety. Podoba mi się zdjęcie u Zagubionej. Skąd wziąć takie fajne zdjątka
  22. anonimowa

    X czy Y?

    Boże Narodzenie Wielu znajomych czy jeden przyjaciel
  23. Tak, tak, czas ucieka, zegar tyka. Mam już 17 lat i zastanawiam się jak to się stało, przecież niedawno byłam jeszcze małą dziewczynka z dwoma warkoczami. Również tęsknię za dzieciństwem, najlepiej gdybym miała ciągle 6 lat, ale taka jest kolej rzeczy- ludzie rodzą się, dorastają, a następnie umierają. A właśnie co osiągnęłam? Nawet dobre wyniki w nauce, a poza tym chyba nic. Mam tylko jedną koleżankę (zwana koleżanką, bo ani ona ani ja nie uznajemy przyjaźni- przyjaźni nie ma), która zresztą czasem, może nawet nieświadomie mnie poniża, ale nie mogę bez niej żyć, wystarczy mi nawet fakt że jest. Poza tym nigdy nie zaznałam tego uczucia, jakim jest miłość. Śmierci boję się jak każdy (a najbardziej takiej w samotności), ponieważ ludzie boją się tego co nieznane. Bardziej jednak boję się, aby śmierć nie przyszła za szybko do moich rodziców. Nie cieszą się dobrym zdrowiem, dlatego strasznie mnie to męczy, myśl o śmierci najbliższych mi osób. Czasem jak śpią sprawdzam czy jeszcze oddychają. Często o tym myślę i tworzę w mojej głowie scenariusze jakby to było, gdyby... Gdybyśmy wiedzieli, kiedy przyjdzie na nas pora, moglibyśmy się przygotować.
  24. Ech znów zaśmiecam Plotę tylko trzy po trzy, ale nie mam komu się żalić, powiedzieć co czuję to czasem piszę właśnie tu, bo może ktoś przeczyta. Wiecie co przyszło mi do głowy jakiś czas temu (często tak mam), że jeśli ktoś czytał co tu piszę uznał mnie za idiotkę itp. Dlatego boję się otworzyć przed ludźmi, aby mnie nie ocenili negatywnie. Z drugiej jednak strony nieśmiałe osoby są uznawane za wariatów (prawda?) Więc i tak źle i tak niedobrze ---- EDIT ---- Zdecydowałam się dodać zdjęcie i miasto, po co się ukrywać. Może kiedyś spotkacie mnie na ulicy i wytkniecie palcem: "to ta co pisała bzdury na forum". Wstydzę się samej siebie.
  25. Hej ja również chodzę do LO i uczę się w II klasie. Bardzo dobrze cię rozumiem, a nawet dopatruję się podobieństwa. Prawdę mówiąc duży procent tego tekstu mówi o mnie, dlatego zaciekawił mnie twój post. Myślę sobie, że starsi właśnie podaliby argumenty typu dojrzewanie, albo powiedzieliby "dziecko już sobie nie dajesz rady? A jak w takim razie poradzisz sobie na studiach, że już o pracy nie wspomnę". Nie chcę się chwalić, a prawdę mówiąc nie uważam tego jako powód do dumy, nie czuję się z tym lepsza od innych, ale miałam pasek na koniec roku i dostałam stypendium Prezesa Rady Ministrów. Myślicie, że czułam się dumna, lepsza od innych, wywyższałam się? Nie, czułam się dziwnie, źle. Wydawało mi się, że nie zasłużyłam, że inni mi zazdroszczą, po prostu było mi wstyd. Mimo to chciałabym znów dostać pasek, ale nie wiem czy podołam. Śmieszne, z moich słów wychodzi taka sprzeczność. Ja jestem stanowcza i konsekwentna jeśli chodzi o szkołę. Jakiś wewnętrzny głos każe mi wszystko zrobić, na wszystko się nauczyć. To nie jest dla mnie proste. Czasem mi się już tak nic nie chce, jestem strasznie zmęczona, mam wszystkiego dość, najchętniej położyłabym się do łóżka i już nie wstawała. Może jednak dobrze, że w mojej duszy istnieje to coś, co nie pozwala mi się poddać i rzucić wszystkiego. Chce mi się płakać, krzyczeć, ale nie mogę dać upustu swoim emocjom, ukrywam, bo kto je zrozumie. Mimo, że się dobrze uczę, a dużo osób uważa mnie za mądrą osobę, kujona, ja nie uważam się za osobę inteligentną, wręcz odwrotnie. Jak tak sobie teraz myślę, powodem, dlaczego się tak staram jest to, że chcę sprawiać moim rodzicom radość oraz reputacja (w sumie lepiej jak jestem dla innych kujonem niż, aby mieli plotkować, dlaczego pogorszyłam się w nauce). Ja również zapominam. Nie lubię czytań ze zrozumieniem, bo zajmują mi strasznie dużo czasu. Z tym zadaniem też mi się czasem zdarza. Mam również coś takiego, że pisząc sprawdzian omijam 1 zadanie, bo nie umiem go zrobić, dopiero na koniec wracam. Poza tym zapominam co oznaczało dane słowo. Np. na polskim pani pyta co to anafora. Ja znam słowo, znaczy pamiętam, ale co oznacza, zapominam. Ja jestem ociężała, za wolna. Mama mi ciągle mówi, że "ruszam się jak mucha w smole" Jeśli chodzi o twój ostatni akapit: Też się tak czuję, żyję w takim przekonaniu. Wydaje mi się, że ktoś musi cię podbudować, przekonać, że tak nie jest (wiem jednak, że niestety mimo, że ktoś będzie chciał zmienić twój sposób myślenia, ty będziesz to odrzucać, nie będziesz wierzyła jego słowom). Mnie nie ma kto podbudować, wesprzeć, ale i tak bym zaprzeczała jego słowom typu "jesteś mądra, trzeba tylko uwierzyć w siebie". Mimo to czuję, że przydałaby się taka osoba.
×