
minou
Użytkownik-
Postów
849 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez minou
-
Ciągle coś upuszczam, nie mogę utrzymać porządku ani wypracować systematyczności
minou odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
Przepraszam Cię, ale nerwica to nie diagnoza a stres i nerwica to w zasadzie to samo, są silnie sprzężone. Stres jest definiowany jako „stan, w którym przez dłuższy czas oczekiwania wobec jednostki są nieproporcjonalne do możliwości”. Stres powoduje w organizmie szereg reakcji, przede wszystkim wyrzut kortyzolu i noradrenaliny, które mogą wywołać szereg objawów, od nerwicy po problemy ze skupieniem czy koordynacją, które owszem, mogą być mylone z ADHD. Bardzo dziwi mnie jedno zdanie, które piszesz „wiem co mi jest”. No to co Ci jest? Jeśli masz stres i nerwicę, to one są czymś spowodowane i wyeliminowanie tego czynnika + ćwiczenia adaptacyjne, techniki radzenia sobie z lękiem i stresem powinny problem rozwiązać. Co do opanowania samych objawów, które opisujesz, pewnie sprawdziłyby się techniki, które też się stosuje przy ADHD. Tzn na koncentrację i motywację spisywanie to-do list (max 3 realistyczne punkty), struktura i powtarzalność: wszystkie ważne przedmioty mają swoje miejsce aż wypracuje się automatyzm, np klucze zawsze w szafeczce przy drzwiach aż zaczniesz je tam zostawiać bez myślenia, automatycznie, ćwiczenie uważności, czyli codzienny trening mówienia do siebie na głos co robisz krok po kroku w tym aspekcie, w którym chcesz wypracować rutynę, np „teraz podchodzę do drzwi, wyciągam klucz, otwieram drzwi, a klucz zawsze kładę do szafeczki” itd. Na brak koordynacji ruchowej rehabilitacja. Ciężko tu coś podpowiedzieć bo to trzeba dokładnie zbadać, w jakich sferach masz układ nerwowy nad- a w jakich podreaktywny, ale zawsze zalecana jest aktywność z oporem (np chodzenie po schodach, odkurzanie, wyrabianie ciasta ręcznie itd), pauzy sensoryczne (np zasłona zawieszona przy łóżku albo taki namiot na łóżko z Ikei, żeby w móc się jakby „odciąć”) -
Ciągle coś upuszczam, nie mogę utrzymać porządku ani wypracować systematyczności
minou odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
Idź do psychiatry i poproś o diagnozę w kierunku ADHD. Ja mam i moje dzieci. Wszystko na ostatnią chwilę, pokój córki po pół godzinie jakby granat ktoś wrzucił, ja swoje klucze znajduje w zamrażarce, chlebaku, młoda telefonu szuka mając go w ręce… sprzątać nie umie wcale, biega w panice z jedną skarpetą w ręce. Syn się potyka, rzeczy lecą mu z rąk, mi wypadają kubki itd. Leki całkiem nieźle pomagają, ale sama diagnoza fajnie uwalnia. Wiesz po prostu co się dzieje. -
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
minou odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
Czy mieliście EKG zanim zaczęliście brać Escitalopram? -
Może mi coś podpowiecie. Okazało się że mój szef to narcyz. Objawy były subtelne, oboje pracujemy zdalnie, mało się widujemy. Szef charyzmatyczny, miły, wspierający, wszyscy go lubią, chwali pracowników. Zaczęło się, że moje projekty są blokowane. Mówi mi że wszystko idealnie zrobione, ale projekt idzie do szuflady. Jak pytam, słyszę dokładnie to co chce usłyszeć, że „on robi wszystko co może, już naprawdę niedługo ruszamy”. Jak pytam konkretniej o datę, przychodzą oskarżenia „przecież sama mówiłaś że projekt niegotowy”. Ja mam autyzm, wszystko na piśmie, więc szybko to się wyjaśnia, wtedy są wymówki i robienie z siebie ofiary. Ale wtedy jeszcze nie zwracałam uwagi, myślałam że jest przemęczony. Teraz poszłam na chorobowe z powodu kiepskiej atmosfery w pracy i zdziwiło mnie, jaką pasywną agresję to wywołało i jaki brak empatii szef okazał. Nagle moja wina, on biedny, ja źle pracuję, maile w weekendy zaczął wysyłać, pokazy władzy - ale dyskretnie, tylko jak nikt nie widzi. Jestem nie w formie, przegapiłam że to wygląda na osobowość narcystyczną więc skonfrontowałam go z pewnymi błędami licząc że odzyska rozsądek, a w tą korespondencję była jeszcze włączona jego zastępczyni. Cóż, nie pomogło, wręcz przeciwnie przecież. Jak się z tego wymiksować? Mi nie zależy żeby mu pokazać za wszelką cenę że mam rację. Prostuje tylko te fakty co muszę. Zwalniam się niedługo. Jednak oczywiście dla niego to już pewna krucjata, a ja rozumiem że on sam źle się z tym czuje i nie ma możliwości się zmienić. Jak odwrócić jego uwagę i zmniejszyć konflikt? Pewne fakty dalej będę musiała spokojnie prostować, bo w najgorszym razie jak potwierdzę to mnie zwolnią dyscyplinarnie. Ja chcę się zwolnić w spokoju i nie mieszać w konflikty. Czego on potrzebuje żeby odpuścić sobie?
-
Lęk nie minie jako tako, ale rozładowanie go poprzez kompulsję utrwala niewłaściwe wzorce. Daje złudną ulgę. Dopóki jest to możliwe i stan pacjenta na to pozwala, zawsze trzeba dążyć do „normy”. Ale trzeba pracować na przyczynie. Np dzieci czasem obgryzają paznokcie ze stresu i rodzice myślą że jak im tego zabronią i np kupią gorzki lakier, to problem zniknie. Ale problem nie zniknie, stres nadal będzie tylko dziecko go nie rozładuje. Także pracować na przyczynie i znaleźć metody rozładowania lęku i stresu, które nie są kompulsjami. Pracować nad wyciszeniem i uspokojeniem układu nerwowego. Niektórzy lubią medytacje, inni sport, inni np jakieś prace kreatywne, inni kontakt z naturą, czy ćwiczenia oddechowe. Plus pamiętać o zdrowym trybie życia, sen, jedzenie zdrowe i ruch są kluczowe w każdej chorobie przewlekłej. Nie zarywać nocy, nie siedzieć po nocach na kompie, codziennie wychodzić na powietrze, jeść swoje porcje warzyw i owoców itd. Niedobory witamin i minerałów, np B i D, magnezu, bardzo pogarszają diagnozy psychiatryczne. Plus zła mikroflora jelit bo to jelita są kluczowe dla utrzymania odpowiedniego poziomu neuroprzekaźników w mózgu.
-
Przepraszam ale nie mogę dawać nikomu indywidualnych porad. To by było nieetyczne. Jestem z wykształcenia psychologiem ale w kierunku komunikacji biznesowej a nie klinicznym i nie mam kompetencji i wiedzy żeby komuś pomagać w sposób który przypomina terapię. Mogę pomóc ogólną radą tu, ale przepracowywanie tego i rozkładanie na części to już praca dla kogoś z autoryzacją
-
edit: nie doczytałam, że „dziecko” ma 19 lat, to oczywiście trochę utrudnia stawianie wymagań i zasad, bo to dorosły. Ale moje są tylko kilka lat młodsze i jeszcze się da na nie wpływać, więc to co pisze jest aktualne, ale oczywiście z modyfikacjami do wieku. Moim zdaniem rozpoznanie nerwicy u dziecka wymaga poszerzonej, dokładnej diagnostyki. Nerwica to reakcja, która może być wywołana przez jakąś trudną sytuację, albo może współwystępować z innymi zaburzeniami i je maskować. Bez poznania przyczyny nie da się wdrożyć skutecznego leczenia. Przede wszystkim przy nerwicy u dziecka trzeba bardzo uważać na nadopiekuńczość. Normalną reakcją rodziców jest ustąpienie dziecku i pozwolenie mu na to, co chce. A to pogarsza objawy. Ja np od dziecka mam nerwicę (lękową, nie natręctw) i moja mama chodziła ze mną do toalety bo bałam się sama. Dziś wiem, że to utrwaliło i pogorszyło nerwicę. Kiedy moje dziecko zaczęło mieć objawy nerwicy i OCD, nie pozwalałam na dziwaczne zachowania. Chciała żeby z nią chodzić do WC, nie zgodziłam się. Mówiłam spokojnie że nic jej nie grozi. Na początku biegła siusiu, nie spuszczała wody a ręce już myła w kuchni koło mnie. Potem zaczęłam wymagać żeby spuszczała wodę, potem myła ręce. Ciągle patrzyłam ile można od niej wymagać - np jeśli była chora i pół nocy wymiotowała to szłam z nią do łazienki, każdy może mieć gorszy dzień, ale było wyraźnie mówione że to wyjątkowo. Ciągle jej mówiłam że da radę, że w nią wierzę, że jest bezpieczna. Nie dawałam jej rozwijać i rozkręcać swoich teorii np że może być jakich duch albo tarantula. Zawsze byłam głosem rozsądku. Dzięki temu w ostatnich badaniach psychiatrycznych wyszedł poziom lęku poniżej tego, żeby zdiagnozować nerwice i psychiatrzy mówią że to dzięki „wyprowadzeniu” jej z tego, bo ma niestety silne tendencje lękowe przez autyzm i adhd. W pewnym momencie przez autyzm zaczęła rozwijać początki OCD. Rytuały, natręctwa. Raz dałam jej szklankę wody jak się zdenerwowała i płakała i powiedziałam nieopatrznie „masz napij się wody, to Cię uspokoi”. Od tamtej pory zaczęła domagać się wody przy każdym płaczu. Wyszłyśmy na spacer i nie miałam bidonu, nie było też sklepu otwartego w pobliżu a ona wpadła w histerię z zanoszeniem że bez wody się nie uspokoi. Wtedy zauważyłam problem i powiedziałam stop. Przestała dostawać wodę przy płaczu. Byłam konsekwentna i zawsze jej tłumaczyłam, że nie ma logicznych podstaw żeby tak robić. Że to jest w jej głowie. I że człowiek może w dużej mierze decydować o tym, co mu się w głowie rodzi. Miała też inne próby utrzymania jakiś drobnych natręctw, np kolejność układania sztućców na stole bo jak nie, to trzeba wszystkie talerze i zastawę znosić do kuchni i zaczynać od nowa. Ja się na to po prostu konsekwentnie nie zgadzałam i to przeszło. Oczywiście były histerie i wymuszania. Nawet zdrowe dzieci tak potrafią Lęk i natręctwa manifestują się na pewne sposoby, ale ich przyczyną jest taka sama. Np u jednych będzie to strach przed ciemnością, u innych przymus mycia rąk. Można wykorzenić jakieś zachowanie, np spanie przy świetle, mycie rąk itd, ale jeśli lęk w tle pozostanie, to po prostu rozwinie się inny mechanizm. U mnie np jak pozbyłam się ciężką pracą lęku przed ciemnością, to uderzyła we mnie hipochondria. Dlatego ważne jest, żeby znaleźć przyczynę i na niej się skupić (np u mnie i dzieci to ADHD i autyzm). Nie ma też co się skupiać na „temacie” lęków. Można dziecku mówić do znudzenia, że nie ma bakterii na rękach, ale to nie pomoże. Najwyżej zastąpi jedno natręctwo innym. Lepiej się skupić na uświadamianiu, że to zachowanie to mechanizm uspokajający. Ludzie z OCD odczuwają przymus żeby coś zrobić, bo jak nie, to czują ogromny niepokój. Na tym należy się skupić. Dlaczego odczuwa ten niepokój? Co jest przyczyną? Jakieś zaburzenie? Jakieś trudne środowisko np mobbing w szkole? I trzeba się tą przyczyną zająć i działać wielotorowo. Czyli: 1. Znaleźć i leczyć przyczynę 2. Szukać innych, zdrowych metod rozładowania napięcia. U dzieci stres naturalnie rozładowuje się przez ruch. Ostatnio mamy fizjoterapię z kobietą specjalizującą się w dzieciach z ADHD, OCD, nerwicy itd i ona mówi: jak czujesz niepokój, to zrób jakąś aktywność, która przyspiesza oddech i podnosi puls. Tzn aktywność z oporem, nie zwykły spacer ale np spacer pod górkę. Idź po schodach w górę i dół. Wyrób ciasto na pizzę, poodkurzaj, cokolwiek. Przy wysiłku oddech przyspiesza i staje się głębszy, a wyrównanie oddechu uspokaja układ nerwowy. Przy nerwico człowiek oddycha płytko i klatką, nie brzuchem. To daje mózgowi sygnał alarmowy. Ruch jest naturalnym lekarstwem. Inne opcje to kąpiel, słuchanie muzyki i taniec, cokolwiek. Dziecko powinno zrobić tablicę i zapisać na niej rzeczy, które pomagają, żeby w sytuacji kryzysu nie musieć wymyślać co robić, tylko popatrzeć na tablicę i zobaczyć np „aha, jeśli pogram 30 min w Just Dance, albo upiekę zdrowe muffinki to poczuje się lepiej” 3. Ćwiczyć to, co jest problemem. Zmuszać dziecko do przekroczenia swoich granic. Boi się wyjść? Trudno, musi. Może być np na początek wieczorem jak nie ma ludzi, i tylko przed dom. Po tygodniu np dookoła bloku itd. Ale trzeba ćwiczyć powrót do normalnego życia. Chce umyć ręce po raz 50? Nie, nie wolno. Ręce się myje po toalecie, po przyjściu z dworu, przed jedzeniem i jeśli są widocznie brudne. Na początek może np przetrzeć chusteczka dla niemowląt, albo przy niektórych czynnościach użyć rękawiczek jednorazowych, znaleźć tymczasowy kompromis i powoli to ograniczać. Odwracać uwagę, znaleźć rzeczy, które mogą dziecko zająć i ucieszyć. Nie zrażać się jeśli dziecko patrzy w ścianę i się nie interesuje. Usiąść obok i np zacząć układać domino, puzzle czy coś. I poprosić „możesz ten puzzel położyć tu? A ja w tym czasie ułożę ten drugi”. Zwykłe dziecko po jakimś czasie zacznie reagować, wciągnie się.
-
Ja mam nerwicę lekową od dziecka i jej obraz bardzo się zmieniał. Jako dziecko były to typowe fobie, przed pająkami, ciemnością. Potem jako młoda dorosła miałam ciężki atak hipochondrii z objawami jak stan podgorączkowy przez rok bez przerwy, pocenie się, uderzenia gorąca, ciągle bóle, osłabienia, bóle żołądka, niską odporność. Po tym przez pewien czas był spokój a następnie moja nerwica przyjęła formę lęku wolnopłynącego. Temu lękowi często też towarzyszyły somaty jak bóle głowy, osłabienie itd. Od jakiś 2 lat już nie mam nerwicy, ale obecnie cierpię na ostrą reakcję stresową (moim zdaniem mechanizm stresu i nerwicy są powiązane i należą do tej samej grupy zaburzeń) i mam dużo somatów. Ból mięśni, brzucha, głowy itd. aha, dodam że ponieważ mam ADHD, od dziecka mam też coś co przypomina zespół przewlekłego zmęczenia. Takie ciągłe poczucie że coś mnie bierze, jakieś bóle mięśni, gardła, głowy, tkliwe węzły chłonne, zmęczenie itd. U mnie nerwica też wynikała z ADHD, więc teraz jak jestem na lekach to nerwica zniknęła. Za to ten stres daje mi podobne sonaty do nerwicy czy przestymulowania przy ADHD
-
Tak jak opisałam, ta osoba nie miała problemu z przerwaniem ciągłości krwiobiegu przez dużą ranę, która wymagała szycia, ale szczepionka (która jest domięśniowa, nie ingeruje w układ krwionośny) spowodowała, że zemdlał. Nie znam się aż tak na różnicy pomiędzy zasłabnięciem a omdleniem, ale jeśli ktoś spada z krzesła na podłogę nieprzytomny to chyba jednak zemdlał? Kiedyś damy mdlały na zawołanie, to było modne
-
Nie wiem w jakich książkach jest napisane że przy nerwicy nie da się zemdleć, bo zemdleć da się w każdej stresowej sytuacji i bez nerwicy. Np znajomy, którego marzeniem była kariera wojskowa w siłach specjalnych mdlał przy każdym pobieraniu krwi i zastrzyku. Ogólnie krew, pierwsza pomoc i inne urazy nie robiły na nim wrażenia, a strzykawka tak i chłop 2 metry po bezproblemowym zszyciu rany zrobił się biały na twarzy i odpłynął jak pielęgniarka przyszła ze szczepionką na tężec… Mi się od nerwicy robiło słabo, szczególnie jak miałam hipochondrię i np wymacałam jakiś węzeł chłonny to od razu zlewał mnie zimny pot i robiło mi się ciemno przed oczami. Nie mam tendencji do omdleń więc nie mdlałam, ale było blisko.
-
Pewnie masz rację, ale wybór leków stricte przeciwlękowych jest niewielki i zwykle do leczenia krótkotrwałego podczas gdy ludzie walczą z nerwica całe życie (buspiron jest np do leczenia krótkotrwałego). Poza tym zaleczenie lęku bez leczenia przyczyny zawsze prowadzi do nawrotów. Ja mam zdiagnozowaną nerwicę lękową od dziecka, w zasadzie odkąd pamiętam miałam silne lęki. Brałam benzo, miałam terapie, leki na depresję, ale to wszystko pomagało na krótko. Dopiero porządna diagnoza, stwierdzenie ADHD i leczenie skierowane na ADHD, zupełnie bez wspomagającego leczenia nerwicy, całkowicie usunęło lęki. Od prawie 3 lat nie mam w ogóle objawów nerwicy, bo leczę jej przyczynę.
- 10 odpowiedzi
-
- pomocy
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Współczuje Rozumiem, że jesteś jeszcze młoda? U ludzi młodych wahania nastroju i intensywne emocje są naturalne, bo ten ośrodek w mózgu, który odpowiada za hamowanie naszych prymitywnych impulsywnych zachowań rozwija się do 22-25 roku życia. Nie ma czegoś takiego jak „po prostu nerwica”. Nerwica jest stanem współtowarzyszącym. U ludzi ogólnie zdrowych może wystąpić jako zaburzenie stresowe, np ciężka sytuacja, choroba, przeciążenie pracą. Poza tym nerwica towarzyszy szeregowi zaburzeń jak: DDA, DDD, zaburzenia osobowości, ADHD, autyzm, PTSD i inne. Diagnozowanie nerwicy jest bardzo wygodne dla lekarzy, o proszę, masz diagnozę, masz wytłumaczenie, do widzenia. Podczas gdy nerwica z czegoś wynika i trzeba dowiedzieć się z czego i leczyć przyczynę. Nie ma lekarstwa na nerwice, na terapii zwykle się dokopuje do prawdziwej przyczyny. A farmakoterapia to przede wszystkim środki przeciwdepresyjne, nie stosuje się typowo przeciwlękowych bo za bardzo uzależniają.
- 10 odpowiedzi
-
- pomocy
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie. Postawienie diagnozy nie ma absolutnie prawa wpływać na funkcjonowanie sprzętu elektronicznego ani na treści na nich wyświetlane (w jaki sposób miałoby się to odbywać?). Wyszukiwanie w internecie o swojej diagnozie ma za to wpływ na pojawiające się treści bo ciasteczka zapisują nasze preferencje i wybierają reklamy i propozycje contentu pod to. Tak samo możemy mieć apki, którym nie myśląc o tym daliśmy dostęp do mikrofonu i one mogą zbierać informacje w tle jeśli rozmawiamy na jakiś temat i też wpływać na wyświetlane treści i reklamy. Jeśli natomiast uważasz, że Twój sprzęt się w dziwny sposób zepsuł a treści na ekranie są osobiście skierowane do Ciebie, to musisz szybko skontaktować się z lekarzem, to urojenia.
-
No nikogo nie przegadasz, bo nie masz racji. Ale może przeczytasz jeszcze raz i jeszcze, powoli i ze zrozumieniem te odpowiedzi, które dostałeś i wyciągniesz z nich właściwe wnioski. Tego Ci życzę, bo nikt za Ciebie Twojego życia nie naprawi, a wydajesz się mocno zmotywowany żeby absolutnie sobie samemu nie pomagać. To nawiasem mówiąc ogromny czynnik ryzyka zaburzeń psychicznych u Twoich przyszłych dzieci, na które możesz przenieść swoje nieprawidłowe wzorce zachowań. Może też jest to pewien mechanizm selekcji naturalnej, że osoby z taką skłonnością do autodestrukcji, autoagresji i taką alergią na wszelkie próby pomocy jak Ty sami sabotują swoje szanse na reprodukcję? Więc może i masz część racji w tym, że jesteś „partnerem wysokiego ryzyka” do tworzenia rodziny, ale to w żadnym razie nie przez Twój wzrost, tylko problemy psychiczne.
-
What? Słuchaj, tracisz czas i energię na bzdury zamiast zająć się poważnymi sprawami: - swoim zdrowiem psychicznym - zmianą otoczenia na ludzi z lepszymi wartościami - nauką! I to ostatnie z wykrzyknikiem bo oczy bolą od czytania Twoich interpretacji naukowej wiedzy. 1. Genetyka. Martwisz się że syn będzie niski po Tobie? To tak nie działa! Dziecko dziedziczy cechy po przodkach, z obu stron, wiele cech nie jest dziedzicznych bezpośrednio tylko np w którymś pokoleniu. Poza tym na wzrost wpływa duuuużo więcej niż geny, bardzo ważne jest życie płodowe i dzieciństwo. Pierwsze dzieci zwykle są najniższe, bo macica matki nie jest rozciągnięta i jest mniej miejsca do wzrostu. Dieta matki, jej zdrowie też ma znaczenie. Potem dzieciństwo a szczególnie odpowiedni poziom wit. D i wapnia, snu oraz trylion innych czynników które mogą wpływać na hormon wzrostu. 2. Psychologia. Nie masz wiedzy o podstawowych mechanizmach psychologicznych człowieka i wydaje Ci się, że pewność siebie wynika z wyglądu. Wg. badań zmiana wyglądu wpływa pozytywnie na pewność siebie TYLKO u ludzi oszpeconych chorobą lub wypadkiem (np poparzonych, po usunięciu piersi itd). Wtedy rekonstrukcja plastyczna poprawia samopoczucie. Ale poza tym NIE! Myślisz że EwelOna po tym wszystkim co w sobie zmieniła, jest teraz pewną siebie i stabilną emocjonalnie kobietą? Myślisz, że ci przystojni kolesie i ładne dziewczyny które Cię wyśmiewały były pewne siebie? Wręcz przeciwnie, nikt ze zdrową pewnością siebie nie potrzebuje poprawiać sobie nastroju prześladując innych. Zastanów się czego chcesz? Być zdrowo pewny siebie, czy wyglądać na tyle fajnie, żeby palanci zaakceptowali Cię w swoim towarzystwie, panny na Ciebie leciały a Ty mógłbyś zachowywać się jak palant wobec innych, którzy może nie wyglądają aż tak dobrze? Bo na to wygląda… 3. Społeczeństwo. Wartości, w których najwyraźniej dorastałeś, nie są normalne. Mam w rodzinie sporo młodych ludzi i oni trzymają się z daleka od grup, które wyśmiewają innych, kolesie są przytakiwani, panny z biustem na wierzchu i tipsami a w głowie pustka. Są też normalni ludzie na świecie. Są szkoły gdzie nie pozwala się na mobbing.
-
Nie masz pojęcia na czym polega terapia. Terapeuta wcale Ci nie powie, że Twój wzrost nie jest problemem, bo to już wiesz, powiedziało Ci to tu z 10 osób i nie pomogło. Terapeuta ma za zadanie odpowiednimi metodami pomóc Ci przepracować traumę związaną z gnębieniem i mobbingiem, a potem jak już to przepracujesz, terapeuta pomaga Ci się dalej rozwijać, pewność siebie, ogólny samorozwój. To kwestia min 6 miesięcy spotkań, plus Twoja praca w domu z różnymi zadaniami, ćwiczeniami. Ale zwykle ze 2 lata to zajmuje. Nie wiem skąd masz wizję terapeuty który powie Ci „aha! Już wiem. Pana problemem nie jest niski wzrost tylko kompleks na tym punkcie. Teraz już Pan to wie, więc proszę nabrać pewności siebie a będzie Pan zdrowy. Dziękuję, należy się 250 zł”. To w ogóle tak nie wygląda! Myślisz, że my tutaj tego wszystkiego nie przerabialiśmy? Takie myślenie życzeniowe typu „jeśli stanie się to i to, to już sobie poradzę, już będzie ok”, ale nigdy nie było. Np hipochondryk sobie mówi „jak to badanie wyjdzie dobrze, to już będę szczęśliwy” ale to się nigdy nie dzieje, tylko przychodzą kolejne badania. Tak samo będzie z Tobą. Z zarostem trochę Ci przeszło, teraz jest wzrost i oszukujesz samego siebie, że tylko te 2 cm i już poradzisz sobie sam ze sobą. Otóż nie poradzisz. Jak urośniesz te 2 cm, to znajdziesz coś innego, tą znów ostatnią rzecz, po której już na pewno będziesz się czuł dobrze ze sobą, np większy biceps. A jak Ci się uda i obwód bicepsa to znajdziesz coś innego. Dopóki nie przepracujesz swojego niskiego poczucia własnej wartości i kompleksów, dopóty zawsze będziesz mieć obsesje na jakimś punkcie. Jesteś młody naiwnie myślisz, że to przejdzie jak urośniesz. Nie przejdzie jak urośniesz, przejdzie jak poradzisz sobie z problemami psychicznymi.
-
Hmm podsumujmy: - czułeś się wyśmiewany w podstawówce, przede wszystkim przez dziewczyny, ze względu na marną posture - teraz uważasz, że „prawdziwy mężczyzna” ma min 180 cm i typowe biologiczne cechy samcze jak mocny zarost i muskulaturę - uważasz, że kobiety interesują się tylko tym określonym typem mężczyzn, a ludzie obu płci notorycznie wyśmiewają i poniżają każdego, kto nie mieści się w tej normie Nie lubię kieszonkowej psychologii, ale to co piszesz jest niepokojące i chyba potrzebujesz pomocy. Z tego co piszesz, można założyć z jakimś prawdopodobieństwem, że: - masz bardzo niską samoocenę i być może jakieś inne zaburzenia psychiczne. - piszesz, że „każdy Cię wyśmiewał” i że „cały świat Ci wmawia ten konkretny ideał wyglądu” a to brzmi całkowicie nieprawdopodobnie. Żaden w miarę ogarnięty małolat czy młody dorosły człowiek nie wyśmiewa innych za wygląd ani nie wybiera partnerów tylko na podstawie wyglądu, bo to wstyd. Osoby tak postępujące są postrzegane przez innych jako mało inteligentne, puste i płytkie. Więc albo obracasz się w wyjątkowo nieciekawym towarzystwie, które powinieneś szybko zmienić, albo Twoja niska samoocena i problemy powodują zaburzenia percepcji i po prostu sobie to wyśmiewanie i wmawianie wymyślasz. Ludzie z mocnymi kompleksami są przewrażliwieni i neutralny a nawet pozytywny komentarz odczytują jako kpinę. - Twoje kompleksy, nierealne oczekiwanie, że jak urośniesz 2 cm to Twoje problemy się rozwiążą, spaczony ideał męskości i dziwne teorie na temat kobiet wyśmiewających mężczyzn i wybierających partnerów pod kątem idealnego genetycznie potomstwa stawia Cię w wysokiej grupie ryzyka dołączenia do subkultury inceli, prawdopodobnie już się o nią otarłeś. A to prosta droga na dno, jak raz w nich wpadniesz i zwalisz swoje osobiste problemy na te ich grubymi nićmi szyte teoryjki to masz duże szanse spędzić resztę życia na użalaniu się nad sobą i nienawidzeniu kobiet i przystojnych mężczyzn. Poszukaj pomocy psychiatry. Masz spaczony obraz świata, wartości i relacji damsko-męskich.
-
Mam bardzo wysokie kwalifikacje, bo nauka łatwo mi wchodzi do głowy i z niezdecydowania ciągle robiłam jakieś kursy, studia, podyplomówkę itd. Za to długo nie rozwijałam kariery, bo mnie to nie interesowało, nie wiedziałam czego chce, łapałam cośtam w komunikacji, marketingu, administracji, ale wszystko mnie zaraz nudziło, a wyścig szczurów, biurowe intrygi i polowania na awans dla mojego autystycznego mózgu były absurdalne nie wyobrażam sobie też być kierownikiem i wziąć odpowiedzialność za bandę dorosłych przedszkolaków. Więc pogodziłam się że zawodowo będę zawsze pracować poniżej kwalifikacji i skupiłam na rozwoju, nauce i projektach charytatywnych. Ale jakieś 5 lat temu przez przypadek trafiłam w pracy na coś co lubię i od tamtej pory to rozwijam, teraz pracuje jako specjalista przede wszystkim przy tworzeniu procesów i wdrażaniu systemów czy baz danych. Co do drugiego pytania, to podobno tak. Wcześnie zdiagnozowane i leczone adhd zmniejsza ryzyko nerwicy, depresji, narkomanii, zaburzeń odżywiania, samookaleczeń i innych problemów, które dość często pojawia się przy nieleczonym zaburzeniu.
-
100% się zgadzam.
-
Tak, Metylo pod ścisłym nadzorem, ale jak byłam młoda to dzieciaki ćpały co popadnie dostając to bez recepty - kofeinę z tabletek na kaszel, efedrynę z syropków, nawet aviomarin. Ja jakbym chciała się naćpać to bym kupiła po prostu gram fety. Kopie dużo bardziej i jest łatwa do zdobycia udawanie ADHD żeby nadużywać Metylo jest wyjątkowo mało efektywną metodą zapewniania sobie towaru, szczególnie że Metylo jest bardzo łagodnym stymulantem. Mi na moje dolegliwości wypisywano na zmianę tramadol i benzodiazepiny, dwa najgorsze shity. Nie wiedzieli co mi jest ale miałam lęki i bóle więc leczyli mnie jak umieli. Teraz biorę Metylofenidat i Gabapentynę i nie mam ani bóli ani lęków, skuteczność i bezpieczeństwo tej terapii jest nieporównywalnie większe niż branie tramalu i xanaxu na zmianę.
-
Mam adhd i autyzm i nerwicę lękową niejako w pakiecie od dziecka. Co najmniej 60% osób z zaburzeniami ze spektrum autyzmu lub adhd ma też lęki. Na początek lekarz rodzinny może zapisać jedno opakowanie czegoś przeciwlękowego, żeby ulżyć pacjentowi tu i teraz, ale bez wizyty u psychiatry a potem być może terapii się nie obędzie. Teraz zarówno psychiatrę jak i terapie można mieć online, więc mieszkanie na wsi nie jest problemem.
-
Myślę że te badania nie są tak dokładne żeby Ci powiedzieć czy urośniesz. I jeśli badania masz w porządku i wzrost w normie, to lekarze co najwyżej skierują Cię do psychologa - i słusznie. Problem jest w Twojej głowie. Na pewno trudno jest być tym jedynym w rodzinie co np jest niższy, albo jedynym co ma nadwagę/krzywe zęby/mały biust/krzywy nos/nie ma studiów i tak można wyliczać bez końca. Ale szczęśliwe życie wymaga nieporównywania się do innych, tylko do samego siebie. Np jeśli rok temu miałeś 177 a dziś 179 to super! Nieważne, że kuzyn ma 195. Są metody dzięki którym zyskujesz do 2 cm poprzez rozciągnięcie sylwetki i prawidłową postawę kręgosłupa. Wszystko co poprawia postawę, np joga. Plus mój znajomy który świetnie grał w kosza ale był za niski do tego sportu, zwieszał się na rękach codziennie, plus właśnie ćwiczyły mięśnie Core utrzymujące kręgosłup. I faktycznie zyskał ze 2 cm, ale jeszcze rósł czy się rozciągnął to nie wiem
-
Teraz już w ogóle od ok 2 lat, ale nerwicę lękową mam od zawsze, odkąd pamiętam. Przeszłam przez różne fobie, lęk przed ciemnością, arachnofobię, ciężki epizod hipochondrii kiedy chciałam umrzeć, i wtedy też zupełnie sięgnęłam dna. Czułam się tak źle, że moje życie przestało mieć sens. I to paradoksalnie pomogło, bo hipochondria to przecież lęk przed chorobami i śmiercią a ja zaczęłam chcieć umrzeć. Zaczęło mi być obojętnie czy jestem chora czy zdrowa bo hipochondria rujnowała mi życie. No i przeszło, bo nie miało się czym karmić i wtedy postanowiłam że to ja panuje nad swoim umysłem a nie na odwrót. Po urodzeniu dzieci nerwica wróciła pod postacią bardzo uciążliwego lęku wolnopłynącego. Już nie bałam się o siebie ale o dzieci, nawet o to że jeśli ja umrę to one zostaną sierotami a to zafunduje im traumę. Lek na adhd w zasadzie od razu usunął wszystkie lęki, tak jak kiedyś pierwsza tabletka xanaxu, ale bez zmulania poza tym xanax szybko przestaje działać i uzależnia, a lek na adhd można brać latami, tolerancja rośnie wolno.
-
Szczerze mówiąc nie spotkałam się nigdy z ciągłym wyśmiewaniem kogoś przez jego wzrost, a chodziłam do kilkunastu szkół. Myślę, że tu zadziałał ogólny mechanizm mobbingu, czyli dzieciaki Cię gnębiły a używały wzrostu bo doskonale wyczuły, że to Twój kompleks. Mobbing jest zjawiskiem które spotyka zupełnie przypadkowe dzieciaki. Kiedyś się mówiło, że z dzieckiem musi być coś nie tak, jeśli inni je gnębią, później że dzieci np z biednych rodzin częściej są prześladowane. Teraz wiadomo że to raczej przypadek i że często pomaga zmiana szkoły, ale kiedyś się tak nie robiło. Ja ze względu na podróże rodziców itd chodziłam do kilkunastu szkół i tak mniej więcej w co drugiej trafiałam do popularnej grupy, miałam przyjaciół, a w co drugiej byłam takim odludkiem, frajerką. W dwóch szkołach spotkał mnie mobbing, w jednej połączony z groźbami, przemocą. A to przecież byłam ta sama ja. Jakim cudem w jednej szkole w 1 kl. liceum byłam w grupie najpopularniejszych dzieciaków, a w kolejnej szkole w 2 kl. liceum ta grupa popularnych dziewczyn prześladowała mnie od 1 dnia? Przypadek. W pierwszej szkole złapaliśmy flow, trafiłam z jakimś żartem. A w tej drugiej zupełnie przypadkowo od razu podpadłam popularnej dziewczynie i już mi nie odpuściły. Także wydaje mi się, że w wyśmiewaniu Twojego wzrostu nie chodziło o wzrost (szczególnie że ze swoimi 178 jesteś przeciętny a nie niski), ale o mobbing. A wracając do wzrostu - rodzina mojego byłego jest niska. On sam ma jakieś 175 a jego brat jeszcze mniej. Nigdy z tego powodu nie słyszałam żeby ktoś im dokuczał, choć wiadomo sami mówią że woleliby być wyżsi. Mój siostrzeniec ma 18 lat i 170 cm, raczej już sporo więcej nie urośnie. Ale chłopak ma mega powodzenie Z buzi jest dość przystojny, ale to jego charakter tak przyciąga dziewczyny, bo jest zabawny, opiekuńczy, cierpliwy, dobry, ciągle uśmiechnięty, ludzie czują się przy nim dobrze i bezpiecznie. W dzieciństwie miał różne badania bo był najniższy w klasie, sprawdzali czy nie ma niedoboru hormonu wzrostu. Wiem że jego rodzice bardzo się tym martwili i bardzo przejmowali jeśli ktokolwiek skomentował że „o to ten najniższy aniołeczek w 3.A”. On natomiast nigdy się tym nie przejmował i nigdy nie cierpiał na brak przyjaciół. Twój problem ze wzrostem zaczął się w Twojej głowie, a potem z niej wyszedł i stał się realnym problemem. Pewnie nawet niewinny komentarz o wzroście bierzesz do siebie. I to pewnie widać więc ktokolwiek chce Cię zdenerwować, podajesz mu sposób na tacy. Wystarczy że cośtam rzuci o wzroście i już może Cię zranić. W ten sposób dajesz innym ludziom władzę nad sobą, bo mogą decydować o Twoim samopoczuciu i poczuciu własnej wartości. Jeśli sam siebie nie zaakceptujesz, jak inni mają Cię akceptować? Co do siłowni, to pierwsze słyszę. W mojej okolicy jest siłownia z działem dla dzieci w wieku od 8 do 13 lat i mój syn tam ćwiczył odkąd miał 9 lat. Nasz lekarz rodzinny i pielęgniarka szkolna o tym wie i nikt nie mówił, że to wpłynie na wzrost. Młody już przerósł starsza siostrę, ma 160 cm, 11 lat, a jego tato ma 175. Ale spytaj jakiegoś doświadczonego trenera personalnego. Może być że niektóre programy ćwiczeń ostro zwiększające masę tak podbijają kortyzol, że może zaburzać poziom innych hormonów, w tym wzrostu, ale to musi jakiś specjalista Ci powiedzieć. Jesli tak, to zamiast od razu iść na masę typu ten Majewski od Deynn, niski ale mega wypompowany, idź na razie w rzeźbę, bardziej a la taki sexy Bruce Lee
-
W pierwszej kolejności przyznać się do nieadekwatnej obsesji. Patrzysz na innego faceta i od razu myślisz ile ma wzrostu? To jest chore. Wzrost jest pewnym czynnikiem w ogólnej ocenie atrakcyjności, ale i tak przegrywa z kretesem z osobowością. Zastanów się, co NAPRAWDĘ Cię martwi, bo to nie jest wzrost. Boisz się bliskości, zaangażowania? Boisz się że się nie sprawdzisz w łóżku, że nie jesteś dość zabawny? Takie zafiksowanie na jednym aspekcie, np wzroście, jeśli jest niezbyt uzasadnione, zwykle wskazuje na maskowanie innych lęków. Czego się boisz?