
minou
Użytkownik-
Postów
848 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez minou
-
Mam kolezanke, ktora byla wolontariuszka w schronisku dla zwierzat i to, co opisywala dla mnie byloby nie do przezycia. Potem znalazla sobie wolontariat na oddziale paliatywnym, gdzie siedziala z umierajacymi staruszkami, ktorych nawet wlasne dzieci i wnuki olaly. Dla niej bylo to okej, cieszyla sie, ze pomaga i nie wplywalo to na nia negatywnie, byla jak zawsze wesola i spokojna, serio ja podziwiam. Ja zajmuje sie pomoca w sprawach administracyjnych, bo to realna pomoc, i taka, ktora moge emocjonalnie wytrzymac. Jesli chodzi o biedne dzieci i zwierzeta, to wspieram finanfowo fundacje zajmujace sie tym, a prace w tym zakresie pozostawiam wolontariuszom, ktorzy sa w stanie to robic i nie zwariowac. Nie kazdy sie nadaje do wszystkiego, trzeba mierzyc sily na zamiary.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Mi tez lekarz powiedzial, ze od dotykania wezly chlonne sie powiekszaja i zbiera sie w nich chlonka, wiec jak moj syn mial powiekszone, to kazali mi je sprawdzac nie czesciej niz raz na 1-2 miesiace. Moja mama miala wycietego czerniaka i czesc wezlow chlonnych, regularnie chodzi sie badac i zawsze jak lekarz porzadnie wymaca jej wezly pod pachami, to ma je powiekszone przez pare dni i lekarz mowi ze to normalne. Chodzisz na jakas terapie? -
No tak, tez sie przekonalam, ze czesc rodakow zagranica reprezentuje tak szeroki wachlarz patologii, ze ja nawet mieszkajac w Pl nie spotkalam sie z takimi zachowaniami. Co do katoterroryzmu, islamizmu, skrajnej poprawnosci politycznej, to ja uwazam, ze kazdy rodzaj radykalizmu, czego by nie dotyczyl, jest tak samo zly.
-
Nie mialam na mysli rozwodow. Nie mam nic przeciwko rozwodom, a moj tato tez po rozwodzie z mama przedstawial nam czesto coraz to nowe wybranki. Chodzi np o to, ze czesc mojej rodziny to francuzi i np jak jedziemy do Francji, to i tak zawsze musimy wynajac hotel. Nikt nas nie przyjmie, nawet na 1-2 noce. Zeby wpasc do nich na kawe, to musze sie umawiac co najmniej 2 tygodnie przed. Jak moja ciocia urodzila dzieci, to jej tesciowie kupili sobie kawalerke w poblizu ich mieszkania, zeby miec gdzie sie przespac jak beda ich odwiedzac, bo nie bylo mowy, zeby zaprosic tesciow na noc do domu. Zlobki sa czynne do 19:00 i malutkie dzieci czesto w tygidniu widza rodzicow godzine dziennie. Wiezi rodzinne sa na pewno slabsze.
-
Plusy: - pracowitosc - ambicje - obowiazkowosc - przywiazanie do rodziny (wiem, wiem, czasem to raczej tlamszenie, ale porownuje do krajow Europy Zachodniej, gdzie relacje rodzinne sa po prostu duzo slabsze) - goscinnosc (i znow w porownaniu do Europy Zachodniej, bo np w krajach arabskich czy ameryce lacinskiej mysle, ze goscinnosc jest wieksza niz w Polsce, a nawet jest wpisana w religie/tradycje i mocno respektowana) - pomyslowosc i zaradnosc ("polak potrafi" i znow, czasem moze to byc negatywne ) Minusy: - brak solidarnosci, co szczegolnie widac u Polonii zagranica - brak tolerancji na praktycznie wszystko: otyli sa be, matki z dziecmi be, niepelnosprawni be, Arabi be, biedni be, bogaci tez be, wszystko be. - krytykanctwo i narzekanie - kombinatorstwo, przyzwolenie na nepotyzm i korupcje - katoterroryzm
-
Z Twoich postow tutaj powiedzialabym raczej "choleryk" albo "cynik" a nie frajer czy nieudacznik. Nie wiem, czy dla Ciebie to bardziej pozytywne? w ogole mam wrazenie, ze w sumie mam czesto podobne poglady do Ciebie, ale wyrazam je w inny sposob i dopiero po jakiejstam dyskusji z Toba dochodze do wniosku, ze w zasadzie mielismy na mysli to samo. Tresc moze byc podobna, ale to forma robi roznice.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Dokladnie! ja juz w pewnym momencie wrecz chcialam uslyszec od lekarza, ze mam nowotwor. Bo wtedy wreszcie skonczylaby sie niepewnosc i moglabym poswiecic energie na walke z choroba a nie na szukanie jej. No i dlatego, ze mialam dosc czucia sie jak etatowa idiotka u lekarza i w rozmowach z rodzina i przyjaciolmi. W koncowej fazie nawet nie badalam sie po to, zeby cos wykluczyc, ale zeby wreszcie cos znalezc. Takze dobre wyniki badan stresowaly mnie zamiast uspokajac. To byl jakis koszmar. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Wcale nie trzeba, zawsze mozna to olac Hipochondria jest troche jak narkomania - niby kolejne badanie przynosi ulge ale tez nakreca chorobe i zwieksza uzaleznienie od kolejnych badan. Ja to juz pisalam kilka razy - po prostu przestalam sie badac. Zeby byc pewnym, ze sie nie zlamie, wyjechalam zagranice do pracy na czarno i nie majac ubezpieczenia nie mialam mozliwosci chodzic do lekarzy. I przeszlo. To znaczy: przeszla hipochondria, ale nie nerwica. Przez pewien czas mialam spokoj, a potem pojawil sie lek wolnoplynacy. Ja mam wrazenie, ze nerwica to choroba, ktora znajduje ujscie roznymi kanalami: np lek przed ciemnoscia, agorafobia, hipochondria itd. Udalo mi sie z dobrym skutkiem pozbyc paru rodzajow leku, ale wtedy po pewnym czasie pojawial sie nowy. Probowalam doczytac i zrozumiec o co chodzi i zdaje sie, ze to pewne zaburzenie, ktore w zasadzie ma juz postac organiczna, zburzenia w wydzielaniu czy tez tolerancji kortyzolu itd, a nawet pewne konkretne zmiany w strukturze mozgu. Nie pamietam tego dokladnie, ale znalazlam artykul naukowy, ktory fajnie to opisywal. Ja traktuje swoja nerwice jak chorobe przewlekla, ktora wymaga bardzo ostroznego stylu zycia. Jak cukrzyca. Zeby nie miec objawow musze dbac o siebie, o diete, o ruch, o sen, o relaks. Ale zdecydowanie hipochondria byla najgorszym rodzajem nerwicy. Jestem 100% pewna, ze po epizodzie hipochondrii mam traume porownywalna do tego, jakbym naprawde wyszla ze smiertelnej choroby. W sumie dopiero niedawno zdalam sobie z tego sprawe. Niewazne, ze nie bylam smiertelnie chora, ja bylam przekonana, ze jestem smiertelnie chora. Doznalam takiego szoku jak osoba, ktora slyszy od lekarza, ze ma raka, bo ja bylam przekonana, ze smiertelnie choruje. Ale trauma byla jeszcze wieksza, bo: 1. rodzina i przyjaciele nie wspierali mnie, bo mysleli, ze wymyslam. Mieli oczywiscie racje, ale np osoba chora na raka ma wsparcie od otoczenia, a osoba, ktora "tylko" wierzy, ze ma raka, nie ma absolutnie wsparcia. 2. Bylam przekonana, ze jestem chora, ale jeszcze nie zrobilam tego badania, ktore by to wykazalo. To oznaczalo, ze w moim rozumieniu chorona rozwija sie, czas ucieka, a ja nie mam leczenia. Natomiast osoba, ktoa ma diagnoze, otrzymuje tez konkretne propozycje leczenia i ma poczucie, ze moze dzialac i probowac wyzdrowiec. Dlatego tez pomimo ze nerwica wrocila pod inna forma,jestem i tak szczesliwa, ze to juz nie jest hipochondria. Dlatego bede radzic kazdemu, zeby po prostu przestal sie badac. Kreci Ci sie w glowie, w koncu samo przejdzie -
Wszystkiego najlepszego Wiem co masz na mysli jak piszesz, ze jestes postrzegany jak dziwak. Ja obecnie jestem praktycznie pewna, ze powinnam miec jakas diagnoze ze spektrum autyzmu (mam tez dwojke dzieci z diagnozami a to w pewnym stponiu jest dziedziczne, poza tym widze, ze one zachowuja sie tak, jak ja w ich wieku, ale kto by diagnozowal autyzm 35 lat temu??) Ale mam nadzieje, ze Cie pociesze. Masz 27 lat. Tylko. Moje relacje spoleczne zaczely powoli zmieniac sie na lepsze po 30 tce. Oczywiscie nie bede Cie sciemniac, ze za dotknieciem czrodziejskiej rozdzki wszystkie problemy sie rozwiazaly. Pracuje nad soba, to po pierwsze, a po drugie po prostu akceptuje swoja innosc i widze jej plusy. Mam wrazenie, ze ten typ pogodzenia sie z losem i samym soba przychodzi z wiekiem. To mit, ze mlode lata sa najlepsze. Moje byly szalone. Mialam pelno przyjaciol, ale tyle samo wrogow, moje zycie to byl emocjonalny rollercoaster. Ostatnio sporo o tym myslalam i przychodzi mi do glowy okreslenie "magiczna 30tka" ktore slyszalam od paru ludzi w wielu roznych kontekstach, a ktore zawsze oznaczalo polepszenie pewnych problemow z samoakceptacja, zyciem uczuciowym i erotycznym, samorozwojem itd. Od pewnego czasu stalam sie wielka fanka terapii i korzystania z profesjonalnej pomocy, jesli czlowiek nie czuje sie super sam ze soba. Po co sie meczyc? Przeciez takie rzeczy da sie przepracowac. Ja zrobilam to w wiekszosci sama i zaluje, bo gdybym jednak poprosila o pomoc psychologa, to nie musialabym sama na nowo "odkrywac Ameryki".
-
Udzielalam sie w tym temacie i tez nie do konca moglam zrozumiec, na czym polegalo przewinienie uzytkowniczki o nicku xyz123 zdaje sie. Nie zgadzalam sie z jej postawa odmawiania przyjecia do szpitala i braku inicjatywy w szukaniu pomocy, ale zakladam, ze ona jest bardzo chora a ja nie, wiec ja jej nie potrafie jej zrozumiec. Z drugiej strony rozumiem argumentacje moderatorki, ktora mowi, ze posty tego typu moga bardzo zaszkodzic innym uzytkownikom. Mi nie zaszkodzily w zadnym stopniu, ale ja nawet majac depresje nie mialalm mysli samobojczych, wiec znow: jak to sie mowi, syty glodnego nie zrozumie. Wiem natomiast, ze pewne zdarzenia, takie jak morderstwa czy samobojstwa latwo zyskuja nasladowcow, wiec mysle, ze moderacja zapewne podjela ta decyzje w celu ochrony innych uzytkownikow. Zyz123 otrzymala oficjalne ostrzezenie od moderacji i rady na temat tego, co moze pisac, a czego nie i jesli potrzebuje pisac konkretnie o myslach samobojczych, to jest od tego osobny watek. Wiem zarowno z zajec z psychologii, jak i z rozmow z terapeutami (uczestniczylam tez w pewnym programie, gdzie sama po przeszkoleniu przez zespol psychologow bylam terapeuta dla osoby z problemem o nasileniu lekkim do umiarkowanego), ze osoby chore potrzebuja niestety jasnych zasad. Jesli sie ich nie trzymaja, trzeba im zwrocic uwage i poinformowac o konsekwencjach. Jesli nadal sie ich nie trzymaja to trzeba koniecznie wprowadzic konsekwencje w zycie. Tak wlasnie sie stalo w tym przypadku. Bardzo nie chcialabym, by ta osoba zrobila sobie krzywde. Ale pisalam w tym watku, ze moje (byc moze ograniczone) doswiadczenie i wiedza mowia zgodnie, ze mozna pomoc tylko tym, ktorzy chca pomoc sami sobie. Niestety nie da sie uratowac kazdego, ale trzeba chronic tych, ktorym dana osoba moze zaszkodzic i wydaje mi sie, ze to byl cel moderacji. Mam nadzieje, ze ta uzytkowniczka napisze do moderacji i poprosi o odblokowanie konta oraz bedzie korzystac z niego na zasadach opisanych w regulaminie. To jednak jest jej wybor. Jest masa miejsc jak reddit czy 4chan gdzie czlowiek moze pisac praktycznie co chce, wiec mysle, ze nie ma problemu ze znalezieniem sobie miejsca na necie, gdzie mozna sie wygadac bez obaw o moderacje. Nie mowiac juz o forach dostepnych przez TOR.
-
Zastanow sie, co by takiego strasznego sie stalo, jakby sie jednak okazalo, ze go nie kochasz? Koniec kazdego zwiazku jest ciezki, dochodzi tez przyzwyczajenie, ale najgorsze, co moze sie stac, to to, ze z nim zerwiesz, poplaczesz chwile i moze pobedziesz sama i doceniszuroki bycia singlem, a potem znow sie zakochasz, w kims innym. To normlana kolej rzeczy, niektorzy spotykaja tego jedynego do konca zycia, a inni przez cale zycie maja wiele zwiazkow. Obie opcje sa ok. Za duzo o tym myslisz. Jestes z nim, chcesz z nim byc i ciesz sie tym i nie mysl o tym za duzo. Jesli poczujesz naprawde, ze zakochasz sie w kims innym, to pewnie bedziesz musiala sie rozstac z obecnym partnerem. To nie bedzie latwe, nigdy nie jest, ale nie jest to w zaden sposob nienormalne.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Ja nie odczuwalam nasilenia objawow przy zmianie pozycji. Np siedzialalm na podlodze z dziecmi, gralismy w jakas gre planszowa, siedzialalam spokojne, a tu nagle mi odplywa podloga. Albo wsiadam do auta, odpalam, zwalniam reczny, trzymam hamulec, ale widze, ze jade, odjezdza mi droga po bokach. Nie mialam zadnych zawrotow jak mylam glowe, czy sie schylalam, takie objawy mialam tylko przy ostrym zapaleniu zatok, ale nie przy przewleklym. Ale nerwicowe tez moze byc. Ta moja sasiadka o ktorej pisalam wczesniej, miala tez dosc mocna depresje, stres, nerwice i na poczatku na to zwalali, w koncu jednak stwierdzili, ze to laryngologiczne. -
dodam jeszcze, ze w moim rozumieniu pomoc nie znaczy, ze sie daje rybe, ale ze dajesz wedke i uczysz jej uzywac. Ja staram sie ludzi zachecac do samodzielnosci i nie lubie roszczeniowej postawy. Ale to wszystko wiaze sie z tym, co napisalam wczesniej, ze trzeba nauczyc sie pomagac madrze, chronic przy tym sama siebie i rozrozniac osoby, ktore chca pomocy (czytaj: chca sie nauczyc sobie radzic), od tych, ktore chca bumelowac. Musze tez byc bardzo ostrozna, nie mam ochoty isc do wiezienia np za pomoc w wyludzaniu zasilkow.
-
Rozumiem Twoj punk widzenia i sie z nim zupelnie zgadzam. Dlatego tez napisalam, ze jesli dana osoba troche sobie sciemnia i jest wygodnicka, to jej nie pomagam. Mam np, sprawe kobiety, ktora wiele lat ciezko pracowala tu fizycznie, miala wypadek przy pracy, szef tego nie zglosil i zwolnil ja natychmiast, lekarz zbagatelizowal az nieleczony uraz spowodowal praktycznie kalectwo. Urzad pracy nie pomogl, a wrecz szykanowal. Ta kobieta jest po operacji, ma straszne bole, ale nie chce siedziec w domu, wiec pomoglam jej znalezc prace i ona pracuje. Zgadzam sie z Toba, ale ona akurat byla tu super mile widziana dopoki siedziala cicho i robila za tania sile robocza. A jak z powodu nieodpowiedzialnosci pracodawcy ulegla wypadkowi, to wszyscy po kolei sie wypieli na nia. A przeciez przez wiele lat placila podatki jak wszyscy i pomoc jej sie prawnie nalezy jak psu buda
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
ja mialam przez chyba 2 czy 3 mies uczucie odjezdzania podlogi, zawroty glowy, mdlosci, piski w uszach, moja mama mi powiedziala, ze ma czesto to samo i ze to cos z blednikiem. Wiec nic z tym nie zrobilam i samo przeszlo. Ale moja sasiadka miala to samo, tylko gorzej i zostala skierowana do laryngologa i miala tomograf zatok. Wyszlo jej tam jakies przewlekle zapalenie zatok, ucha srodkowego, blednika itd. Ona miala kiedys ostre zapalenie zatok, ktore przeszlo w zapalenie oskrzeli, ale wyleczyla to antybiotykami i myslala, ze ma spokoj. Ale okazalo sie, ze te zatoki to jednak wredna sprawa i moze sie ciagnac bez kataru, goraczki itd a potem atakuje blednik. Moze to to u Ciebie? To nie jest niebezpieczne, bardziej upierdliwe. I lubi wracac. Takze moze nie neurolog a laryngolog bylby potrzebny? -
Ja sama nie moge nigdzie danej osoby skierowac. Moge dostac od swoich podopiecznych upowaznienie i np zabiegac o spotkanie w opiece spolecznej, u lekarza itd i starac sie, zeby taka osoba dostala jakas spomoc. Ale to niekoniecznie chodzi o typowe zaburzenia, ktore bezposrednio kwalifikuja sie na terapie. To czasem chodzi po prostu o ludzi, ktorzy nie maja wyksztalcenia, w domu nie dzialo sie za dobrze jak byli dziecmi, wiec nie maja odpowiednich wzorcow, sa po prostu niezaradni, nie ogarniaja spraw administracyjnych, nie potrafia planowac swoich finansow. A najwiekszy problem jest taki, ze nie znaja jezyka, wiec i tak nic sami nie zalatwia, nawet jakby chcieli. W Polsce poszliby np osoboscie do ZUS, wystali sie w kolejce, wypytali o wszystko itd, a tu nie moga. Nie znaja tutejszego jezyka, prawodawstwa, zwyczajow, tego, jak np funkcjonuje sluzba zdrowia, a nie za bardzo maja jak sie dowiedziec. Cel i sens mojego programu charytatywnego jest taki, ze tak naprawde dla tych ludzi nie ma innych opcji. Nie ma rozwiazan prawnych, nie ma odpowiednich programow pomocowych, dlatego trafiaja do mnie. Ale moj program nie jest nigdzie oficjalnie zarejestrowany, ja nie dostaje zadnych dotacji, pracuje albo anonimowo, albo na podstawie pisemnych upowaznien od ludzi, ktorym pomagam. To ma minusy (bo np jak jade z jakas osoba do szpitala oddalonego 50 km, to sama place za bezyne), ale daje mi tez duzo wolnosci, nie jestem ograniczona czasem bardzo sztywnymi, a czasem bezsensownymi przepisami, nie musze brac spraw kiedy ewidentnie widze, ze ktos chce mnie wykorzystac do przekretu (typowe jest wyludzanie zasilkow). Poza tym jako osoba prywatna czesto pracuje anonimowo, bo moi podopieczni np maja konflikt z urzedem pracy itd, a jesli pisze pismo w imieniu podopiecznego, to nie podpisuje sie moim nazwiskiem, tylko jego, dodajac w nawiasie "spisane przez tlumacza" (jestem tez tlumaczem z wyksztalcenia, wiec moge spokojnie tak pisac, choc mam tez inny zawod). W oficjalnym programie musialabym sie podpisac z nazwiska i jestem pewna, ze bardzo szybko bylabym na czarnej liscie w wiekszosci urzedow, a nie wykluczam, ze kiedys bede skladala do ktoregos z nich podanie o prace Chodzi np o to, ze niewyksztalceni, nieznajacy jezyka cudzoziemcy czasem bywaja odsylani z kwitkiem, jesli np prosza o zasilek. Urzedy czuja presje, zeby zmniejszyc wydatki, wiec odsylaja takie osoby, ktore wg nich nie zloza skargi, nie odwolaja sie itd. Ja sie odwoluje w ich imieniu i dostaja te zasilki, jesli im sie prawnie naleza. Wyobrazam sobie, ze pracownik, ktory odmowil zasilku takiej osobie, nie palalby do mnie wielka miloscia Troche sie rozpisalam, ale zmierzam do tego, ze ja specjalizuje sie w sprawach administracyjnych, w tym jestem dobra, a nie w pracy z osobami np z zaburzeniami. Mam tez wyksztalcenie z zakresu komunikacji i psychologii jezyka, ale absolutnie nie jestem terapeuta ani pracownikiem socjalnym, kuratorem czy pedagogiem. Nie chce podejmowac sie jakis zadan, jesli nie mam do nich kwalifikacji. Z zasady nie biore spraw osob, ktore powinny miec wsparcie psychologa, terapeuty, opieki spolecznej itd, bo ja sie na tym nie znam! Ale jak juz Ci napisalam, dla wielu osob, ktorym pomagam, jestem tak naprawde ostatnia mozliwoscia, bo nie ma dla nich innych rozwiazan. Staram sie takie osoby przekazac do odpowiedniego urzedu, ale urzedy, jak juz pisalam, traktuja ich czasem jak punkt psujacy statystyki, jak drogi problem, dlatego czasem ci ludzie wracaja do mnie, bo nie maja nikogo innego. Ten program daje mi duzo radosci i satysfakcji. Poza tym bardzo duzo sie ucze, m. in o prawie pracy itd. Ale sa tez gorsze chwile, np dzisiaj. Moja podopieczna wlasnie walczy o zycie w szpitalu. Pielegniarka zadzwonila do mnie dzis jak bylam w pracy, zwykle staram sie trzymac emocjonalny dystans, nigdy nie histeryzuje, ale niestety poplynely mi lzy przy szefie, a to niezbyt przyjemne. Szczegolnie, ze to nowa praca, jestem tam od dwoch miesiecy, ale dostalam od szefa i wspolpracownikow dzis cudowne wsparcie, a to daje wiare w ludzi. Praca charytatywna moze niesamowicie wzbogacic emocjonalnie, jesli nie masz ze soba problemow. Jesli masz jakies osobiste problemy, ryzykujesz, ze sie pograzysz, zyjac problemami innych.
-
Z tego, co wiem, trochę się to zmieniło przez ostatnie pare lat (odkąd masz kamerkę w aucie i możesz zaskarżyć dziada który Cię udoopił bez powodu ). Zdaje się, ze teraz średnia to jakieś 3 razy. Ja zdałam za 3-cim razem kilkanaście lat temu i nigdy nie miałam nawet stłuczki, ale rzadko jeżdżę po Polsce, bo się zwyczajnie boje, mąż jeździ i naprawdę często musiał zwiewać niemalże do rowu, żeby nas nikt nie zabił Instruktor powiedział od razu, ze uczy mnie „pod egzamin” a jeździć to już będę musiała sama się nauczyć jak zdam
-
To chyba zależy od nasilenia choroby, jej przebiegu itd. Mam np koleżankę, która choruje na epilepsję i ma prawo jazdy warunkowe. Choroba jest pod kontrolą, ale jeśli dostanie ataku, to prawo jazdy zostanie zawieszone. Jeśli chodzi o nerwice i depresje, to oczywiście nie wolno jeździć autem, jeśli jest się leczonym lekami, po których nie wolno prowadzić. Ale masz racje, ze tutaj przepisy są niejasne. Jak np miałam okropne bólów kręgosłupa i byłam na tramadolu, to nie jeździłam autem. Farmaceuta powiedział mi, ze tramal jest do wykrycia we krwi do 24 h albo i dluzej, długo po tym, jak ja już nie odczuwam jego działania. Tak samo relanium. W policyjnym teście po tramalu wychodzą opiaty i policjant nie wie, czy wstrzykiwalas kompot, czy wzięłaś lek przeciwbólowy przepisany przez lekarza. Oczywiście to się da wyjaśnić, jak przedstawisz receptę, ale Sąd zawsze będzie mieć z tylu głowy, ze byłaś pod wpływem.
-
@johnn po prostu umiem lepiej ocenić, czy dana osoba chce pomocy czy uwagi i wyręczenia. Potrafię odciąć się emocjonalnie, oczywiście odczuwam współczucie i empatię, ale nie świruję. To przyszło z wiekiem i doświadczeniem. @moti jak zaczęłam swój projekt charytatywny, to doznałam małego szoku. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego np tłumacze jakiejś osobie, co powinna zrobić w danej sytuacji, umawiam ją np do odpowiedniego urzędu, pomagam np dostać skierowanie na leczenie, załatwiam zapisanie do szkoły, ta osoba potakuje, dziękuje, a potem.... robi po prostu wszystko na odwrót, nie przychodzi na spotkania, zawala szkołę czy kurs itd itp. A potem wraca do mnie, wynajduje milion wymówek i każe wszystko załatwiać od nowa. Ja współpracuje z pracownikami socjalnymi, związkami czy doradcami zawodowymi i oni wytłumaczyli mi, ze ludzie z problemami społecznymi nie są w stanie ogarnąć swojego życia, nie są w stanie planować na dłużej niż pare tygodni wprzod, nie umieją zrozumieć konsekwencji swojego zachowania (np rzucają prace z dnia na dzień a potem przychodzą i się żalą ze nie pomyśleli ze np jeśli sami rzuca prace, to nie będzie im się zasiłek należał albo coś w tym stylu, mieszkam zagranica i tu są dość sztywne reguły). Ja nie mam wykształcenia z zakresu zajmowania się ludźmi np z uzależnieniami czy innymi problemami społecznymi, dlatego staram się takie osoby odsyłać do odpowiednich urzędów. Ale musiałam zrozumieć, ze nie jestem za nich odpowiedzialna. Mogę im doradzić, ale to oni sami musza chcieć zmienić swoje życie. Mam taką jedną Panią, która ciagle dzwoni i pyta o radę, ale jak jej doradzę, to ona zawsze to neguje i robi po swojemu. Potem znów dzwoni i mówi, ze ma taki i taki problem. Wiec jej mówię: „rozmawiałyśmy o tym, doradziłam Ci co zrobić, ale nie chciałaś tak tego załatwić. Gdybys tak to załatwiła, jak mówiłam, nie miałabyś dziś problemu”. A ona zawsze odpowiada „ale skąd miałam wiedzieć, ze masz racje? Na jednym forum ludzie pisali, żeby zrobić inaczej”. I tak w kółko
-
Wiec mamy po prostu inne zdanie na ten temat. Przy tych statystykach, jakie mamy w Pl, zarówno dotyczących wypadków i kierowców pod wpływem tego czy owego, jedyne wyjście to zero tolerancji. Jeździ się na trzeźwo. Kropka. Posty wyżej może nie są bezpośrednim namawianiem, ale wyraźnym okazywaniem przyzwolenia na jazdę po środkach zaburzających koncentracje w sposób mający wpływ na bezpieczeństwo. Dla Ciebie to nadgorliwość, dla mnie (i wielu innych) to zwykły zdrowy rozsądek. Co do prawodawstwa: instruktor odpowiada za kursanta, ale nie, jeśli kursant jest naćpany. Nieznajomość prawa przez kursanta (no nie wiedziałam, ze nie mogę sobie dla odwagi strzelić benzo) nie zwalnia z odpowiedzialności karnej. Nie porownuj do USA. W takich stanach jak np teksas już 14 letnie dzieci bez prawa jazdy jeżdżą autami do szkoły - bo często maja do szkoły np 20 km. I to droga gdzie ruch jest minimalny. Tam są po prostu inne realia. Zresztą autorka nie mieszka w USA chyba? Ja tez miałam wielką ochotę dać mojemu egzaminatorowi po gębie. Myśle, ze to dość powszechne uczucie.
-
Bardzo mnie dziwia te Wasze rady. Zarowno po hydroksyzynie jak i po benzodiazepinach nie wolno prowadzic samochodu. Rownie dobrze mozecie radzic, zeby sobie dziewczyna setke strzelila przed egzaminem na rozluznienie. Prowadzenie pod wplywem srodkow odurzajacych jest karalne, jesli nie daj Boze spowoduje nawet mala stluczke podczas egzaminu i wezma ja na krew to przeciez zostanie oskarzona. Egzaminy na prawo jazdy sa stresujace dla wszystkich, nie tylko dla tych, ktorzy maja nerwice. Ale zasady sa tez takie same dla wszystkich. Jak nie jestes w stanie podejsc do egzaminu, to po prostu nie bedziesz miec prawa jazdy. Dosc juz jest na drogach nacpanych kierowcow, ktorzy zagrazaja zyciu innych. Idz na terapie i wroc na kurs jak bedziesz w stanie przystapic do egzaminu. Normalnie zglosze ten watek do moderacji, nic nie wkurza mnie bardziej jak skrajnie nieodpowiedzialni kierowcy, pijacy i inni, ktorym sie wydaje, ze moga prowadzic pod wplywem, a potem jak kogos zabija, to ledwo pare latek wiezienia dostaja.
-
Dziękuję @moti jak miałam stany depresyjne, to przejmowałam się innymi, ludźmi lub zwierzętami, traciłam dużo energii na zamartwianie, pomagałam ale w sposób który nie dawał rezultatów, i tak sobie to błędne koło się ciągnęło. od ponad 4 lat prowadzę swój własny program charytatywny dla Polaków zagranicą i dużo mnie nauczyło. Np odróżniam pomaganie od wyręczania. Cześć osób próbuje zwalić na mnie swoje problemy i zaoszczędzić czas i pieniądze wyręczając się mną. Natomiast inni przychodzą po poradę, żeby się czegoś nauczyć i następnym razem poradzić sobie samemu. Albo dlatego, ze wyczerpali inne możliwości. Oczywiście to ta pierwsza grupa najbardziej się nad sobą użala i potrafi się obrazić, jeśli nie dostanie czegoś na tacy kiedyś odmówienie takim osobom pewnie wywołałoby u mnie wyrzuty sumienia, dziś już wiem, ze pomagać trzeba mądrze no i chronić siebie i swoją psychikę.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
@Fabienka super, ze to nie chłoniak, jeden stres mniej. Co do terapii, to jest to terapia poznawczo-behawioralna i najlepsze w niej jest to, ze skuteczność terapii prowadzonej przez rodziców, którzy np. robią to wg podręcznika czy wskazówek psychologa jest taka sama jak terapia w całości prowadzona przez psychologa. U nas jest tak, ze terapia trwa 10 tygodni, mieliśmy jedno spotkanie dwugodzinne z psychologami, dostaliśmy podręczniki i dla nas i dla dziecka, w połowie terapii pójdziemy na kolejne dwugodzinne spotkanie (to są spotkania grupowe bez dzieci, tylko rodzice). I na koniec ostatnie spotkanie. Na jazdy tydzień jest 1 rozdział, który trzeba z dzieckiem porządnie omówić np w weekend i potem przez tydzień są ćwiczenia. W następny weekend omawiamy kolejny rozdział i znów ćwiczenia. To polega np na tym, ze dziecko ma zidentyfikować myśl, która powoduje strach. Np „boje się, ze mi cukier spadnie do 0”. I najpierw wypisać, dlaczego tak się może stać (bo mam cukrzyce, bo zapomnę insuliny itd). Potem razem z dzieckiem wypisuje się punkty przeciw: ze na cukrzyce są leki, ze mam w domu zapas insuliny, ze rodzice pilnują itd. I uczy się dziecko zastępować tą myśl negatywną tymi myślami uspokajającymi. Co ciekawe, wg badań sama rozmowa o tym, gdzie tłumaczysz dziecku ze ma się nie martwić bo np pilnujesz pór podawania insuliny, nie działa. Dopiero wypisanie każdej lękowej myśli, znalezienie „za” i „przeciw” i świadome skupienie się na „przeciw” pomaga. Sprawdź w Google, po polski tez są podręczniki do tego. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
minou odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
@Fabienka wydaje mi się jednak, ze gdyby podejrzewali coś poważnego, to by Was nie wypuścili ze szpitala i nie kazali czekać miesiac a tomografię zrobiliby od razu na oddziale. Co by to nie mówić o krajach typu UK, Skandynawia, które wszystko leczą paracetamolem, jeśli już jest podejrzenie, ze dzieje się coś naprawdę złego, to działają szybko i zwykle skutecznie. Biedna młoda, znam ten ból z pobieraniem krwi, ja tez mam niewidoczne żyły i zdarzało mi się wychodzić od lekarza pokłóta i cała w siniakach. Wyglądałam jak narkomanka. Przy drugim porodzie chciałam epidural wiec musieli mi wenflon na dłoni założyć, ale się nie udało. Moja ręka była jednym fioletowym balonem, ale zauważyłam to dopiero jak położna zaczęła w panice przepraszać - skurcze miałam już takie, ze tej igiełki nie poczułam co do Twoch objawów to pewnie stres jest. Masz ponapinane mięśnie w klatce piersiowej i to pewnie dlatego. Ja jak się zdenerwuje, to tez nie mogę mówić bo mi powietrza brakuje i nawet zaczynam kaszleć albo czuje się, jakbym przebiegła parę km. Masz możliwość wyrwać się na masaż do fizjoterapeuty? To pomaga i taki fizjoterapeuta pewnie tez by Cię uspokoił jakby Ci powiedział, ze Twoje problemy to napięcie mięśniowe. Zdrowka i spokoju Wam życzę! u nas ok, właśnie zaczynamy terapie kognitywną dla naszej córki, żeby jakoś opanować jej lęki, może tez się czegoś nauczę, bo dostaliśmy podręczniki i rodzice mają brać bardzo aktywny udział