Skoro to mój prywatny wątek, to trochę w nim popiszę.
Trochę sobie popłakałam. Nie lubię tego, bo to zżera tyle emocji i siły. Ale same łzy mi poleciały. A przyczyną tego jest to, że dalej nikogo nie mam w kwestiach sercowych. Od lat marzę o drugiej połowie. I nadal nic Tak bardzo kogoś potrzebuję, a jak na złość nadal nic.
Nie wiem, czy mam jeszcze siłę dalej szukać. Chyba nie. Wkurza mnie, że niektórym po prostu los daje na drodze tą właściwą osobę, a ja od lat szukam, i nie udaje mi się Mam dosyć takiej sytuacji. Chciałabym mieć kogoś, kogo pokocham. Wtedy byłoby wszystko inaczej.
Rzadko miewam ostatnio spadki nastroju. Ale jeśli już się pojawiają, to jest mi z tym bardzo ciężko. Teraz nie dość, że czuję się mega samotna, to ciągle towarzyszy mi moja paranoja, że ktoś mnie obgaduje na dworze. To powoduje straszne napięcie w skroniach.
Chciałam się trochę wygadać.