
Michu95
Użytkownik-
Postów
651 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Michu95
-
mam pytanie jaką skuteczność ma relaksacja na fotelu/macie z wibracjami w leczeniu ogromnego stresu wywołanego traumami? bo mi się wydaję że dużą.. ale cóż na razie będę w raz z lekami stosować bo dostałem matę wibrującą no i w sumie usiadłem i mi pomaga..
-
ja muszę czekać cóż 2 lata jeszcze.... jestem tylko ciekaw czy nie będę czekać dłużej przez Covid... jak tak to chyba zejdę na zawał choć nic z sercem ponoć nie mam a co do szpitala masz racje omijaj szerokim łukiem... ja tam tylko traum się nabawiłem... i dziękuje im... że pokazali mi całą prawdę.... calutką o Polskiej psychiatrii....
-
@Lusesita Dolores przepraszam wiem źle się zachowałem z tym postem powyżej wiem nie tylko ja cierpię ale naprawdę wiele przeżyłem ostatnio a mnie nie stać na psychoterapie telefoniczną nie jestem nic w stanie zrobić by mieć psychoterapie jestem zbyt słaby psychicznie by podjąć pracę przeżycia mnie gnębią non stop przeżywam to jak uratowałem kogoś bliskiego nie mogę zapomnieć tego poza tym boję się panicznie szpitala mam mnóstwo traum i przepraszam najmocniej jak mogę przepraszam za ten post po prostu cierpię bo wracają do mnie wspomnienia związane ze szpitalem ze wszystkich pobytów nie chcę tam trafić boję się wychodzić z domu boję się Covid-a mam fobie społeczną wolę już mój pokój i słuchanie muzyki ewentualnie jej tworzenie problem tylko taki że na to drugie brak mi siły a tak przepraszam i mam ogromną nadzieje że sobie ją ogarniesz i staniesz na nogi bo ja nie ogarnę wiem że nic się nie uda pozostaje mi czekać mój aż ojciec ogarnie wyjazd mój i mamy do Niemiec bo tak to wiem że tutaj nic mnie nie czeka i tyle sorry jeszcze raz i przepraszam..
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Michu95 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
nie wierzę chyba w realną poprawę w ogóle chyba w nic nie wierzę już. -
szumu wentylatorów lapka..
-
chodzę po forum i piszę bo i tak nie mam nic do roboty.. zresztą nawet jakbym miał.. to by było bez znaczenia...
-
Cukier & słodycze ( moja walka z uzależnieniem i odstawką )
Michu95 odpowiedział(a) na Arasha temat w Uzależnienia
ja jakoś rzuciłem.. -
dobrze że ty sobie możesz pozwolić no bo ja np. to nie..
-
Koronawirus- zagłada ludzkości czy niepotrzebna panika?
Michu95 odpowiedział(a) na carlosbueno temat w Pandemia
zagłada cholerna zagłada.. -
ponieważ sorry ale może nie wiecie ale CBD choć nie uzależnia może osłabiać działanie leków.
-
moim zdaniem bez konsultacji z lekarzem lepiej nie dostosować CBD.
-
nie wierze w tego typu rzeczy.
-
ale zmiany lekkie są jednakże nie jestem w stanie ocenić na ile to są duże zmiany.
-
nie znacznie.
-
inna sprawa jest trochę lepiej.
-
dokonałem wyboru nie będę kończył spotkań z psycholog poruszę tylko temat braku wiary w to że ona może coś zmienić ale powiem jasno że nie będę zakańczał rozmów z nią.
-
wszystko mojej produkcji w sumie 2 tygodnie pracy.
-
sprawdźcie proszę w sumie 16 podkładów muzycznych w stylistyce trap/emo rap/emo trap/drill https://drive.google.com/file/d/1MQs6CEww19Zy5Yb_pj9VmDX3Gk7M418D/view?usp=sharing
-
Homoseksualizm, samotność i niepokojące myśli
Michu95 odpowiedział(a) na eleniq temat w Zaburzenia osobowości
na NFZ i to jeszcze zadziwię cię bo przed Covidem dokładniej to rok temu w lipcu.. masakra jakaś.. jadę 30km... no i mam.... wyrok.... przesrane... wyrokiem jest ten termin... gdyby nie to wiesz co? byłoby zajebiście.... tylko nie.... nie bo ciężko.... a obecna psycholog? ona mnie nie pojmuje.... dla niej traumy przez szpital to kosmos.... no i? chcę z niej zrezygnować nie potrzebuje jej.... wolę siedzieć przed kompem.... robić muzykę.... bo po co mi ona? i tak to nie żadna terapia.... tylko pomoc psychologiczna.... -
i to serio moja wina nie jest.
-
reszta leków to pregabalina i duloksetyna i łykam dużo.. nie wiem czy nawet.. lekarz nie przesadza.. ale już chyba serio.. wolę spać.. niż stale przeżywać to.. jedyna lipa to taka.. że szczerze? pół dnia prześpię.. i niewiele zrobię przez ten czas.. no i nie wiem.. chcę się skontaktować z lekarzem.. nie zawsze jestem w stanie.. czasem po prostu przesypiam pół dnia..
-
aha.. spoko przepraszam pytam się bo mam bezsenność dodatkowo problem z wyrażeniem słów, jąkanie, problemy z mową i w ogóle dużo rzeczy.. myślę czy to trauma.. czy to brak kontaktu.. przez brak zaufania do ludzi.. oraz przyznaje boję się dużej liczby ludzi.. jestem przerażony.. najlepiej mi w domu.. dodatkowo.. im więcej dźwięku.. tym gorzej się czuję.. poza tym pocę się.. jak coś naprawdę.. przepraszam że was tak zawalam tym.. naprawdę was przepraszam.. ale nie wiem już jak dać sobie radę.. jestem przybity do muru.. tymi problemami.. mam lęki.. i przed Covidem.. i przed śmiercią.. w kółko flashbacki.. izoluje się ponieważ w pokoju u siebie w mieszkaniu.. czuję się najbezpieczniej.. ponieważ mam dużo lęków.. leki działają.. tak jakby nie wiem czy działały.. jedynie 2 leki.. z tym że jeden działa normalnie (neurotop) drugi.. za mocno.. to jest promazin..
-
ale mam ostatnio naprawdę ciężko..
-
jak coś sorry że byłem taki nerwowy we wcześniejszy poście..
-
no i co wy na to? nic nie przeżyłem co nie? no to zapraszam was na małą wycieczkę to nic że pewien koleś w 2015 w styczniu przemycił jakieś prochy do szpitala naćpał się no i pociął i szczerze? ja nie widziałem jak się ciął ale skąd krew w takim razie była na podłodze w palarni? wątpię że z nosa bo było jej zbyt wiele... i co to nic?? dalej... na innym oddziale wtedy... musiałem znosić jazdy schizofreników... a jak nie to to mnie tak nafaszerowano lekami oraz rozchorowałem bo ktoś w nocy otworzył okno a ja byłem spocony i byłem w takim stanie że potem wywalałem się i no pielęgniarki miały za lenistwo to że nie miałem siły pójść na posiłek a pewnej nocy z kolei gdy błagałem o cokolwiek woda, jakiś napój cokolwiek... one kazały pójść do łazienki i pić z umywalki pomimo moich problemów z nerkami ale to nic co nie? no i fakt miałem okłady z lodu itd ale co z tego? co z tego skoro byłem w ciężkim stanie wywalałem się i pewnego razu moja mama była świadkiem jak te pielęgniarki gadały że ja udaje nosz kurde!! jak udawać to że się wywala i traci równowagę?? no i dzięki ich eksperymentom potem do problemów doszedł parkinsonizm a jeszcze potem nietrzymanie moczu no i co nic takiego nie?? dalej... pewnego razu jak już byłem na oddziale niżej bo zauważyłem jak tam jest na tym wyższym no to była taka sytuacją mnie dali na obserwacyjny tam gdy zauważyłem krew która jest w rurce od wenflonu (bo podłączyli mi kroplówkę po szeregu badań) to poinformować chciałem pielęgniarki bo się przestraszyłem one nie tylko zignorowali ale też nakrzyczały na mnie ja się rozpłakałem no i płakałem w kółko i gdyby nie jeden z moich kolegów to płakałbym cały czas ale on mnie pocieszył to jedyny plus że jak poznasz kogoś kto jest okej to masz lżej ale minus wiecie jaki? za jakiś czas się przekonacie że są i toksyczne relacje niestety dosyć częste są i złodzieje są i agresorzy no i jednego agresora się bałem dali go do obserwacyjnej potem no i on był bardzo agresywny tak bardzo że ja do dziś mam to przed oczami wszystko no i gdyby nie to że on był w pasach to zrobiłby ze mnie miazgę dziś byłbym trupem potem mnie przestraszonego zabrali wraz z łóżkiem do innej sali ja się potężnie bałem dostałem jakiś lek nie wiem czy hydro czy relanium ale wyciszył mnie ale nie zamulił więc raczej to drugie to odpada.. ale do dziś mam przed oczami tą sytuacje z nim no i co? to nic takiego? dalej.... moja biegunka którą nie mogłem w żaden sposób pokonać a pielęgniarki? zamiast zadecydować same o podaniu środka przeciwbiegunkowego ewentualnie zrobieniu czegokolwiek to chyba wtedy zrobiły włoski strajk poza tym kobieta bardzo chora prawdopodobnie albo demencja albo pomroczność jednakże dosyć starsza ona była... potem jeszcze inne sytuacje też były jakie były ale już mniej załamujące... bo w sumie co to złodziejstwo? co kogo obchodzi to że mama ci kupiła pączki byś poczęstował kolegów a tutaj wchodzi koszmaron z zakaźnymi problemami no i kradnie ci jeden a ty potem boisz się jeść bo sam nie wiesz czy nie dostaniesz jakiejś kiły czy innego syfu.... dalej.... grudzień 2015 no i znów cierpienie... przez które szczerze? zamiast leczyć to się demoralizuje.... wiecie jak? przed grudniem 2015 nie paliłem wtedy na oddziale się nauczyłem to raz.... a dwa znów mnie okradziono mało tego inne sytuacje no to też trochę tego było... mam żal do personelu choćby że pozwolił innym pacjentom na wywiezienie mnie z łóżkiem na korytarz.... pomimo że nie było takiej potrzeby.... to raz.... a dwa.... taką rzecz może tylko personel.... a ja? nie robiłem niczego sobie.... nikomu też nic nie robiłem.... byłem spokojny.... dalej.... przez niemal cały pobyt wspierał mój kolega mnie którego poznałem na necie i do którego miałem numeru.... i po paru ciężkich przeżyciach tam.... mój kolega tak naprawdę tylko on..... pomógł mi wyjść na prostą.... pomiędzy nami było coś więcej.... ja go kochałem.... gdy on się spytał.... czy go kocham.... ja wyparłem się.... nie z braku uczuć..... tylko ze strachu przed ojcem.... który jest awanturnikiem nieco.... i mojej biseksualności by on nie zaakceptował.... mało tego to było drugie takie wydarzenie.... wcześniej.... w styczniu 2015 roku.... miałem kolegę którego kochałem.... byliśmy netową parą.... ja Bi a on Gej więc w sumie pasowaliśmy do siebie ale przez kogoś nie wyszło.... mianowicie.... przyznaje w styczniu 2015 roku zmieniłem oddział z 2 powodów jeden to to że chciałem by on był ze mną drugi to taki że po 1 on nie chciał bym ja zadawał się z ludźmi którzy ćpają a po 2 on był dosyć zaborczy no i bał się że tamten któremu chciałem pomoc tzn. wesprzeć go by on nie ćpał to też zostanie moim chłopakiem on ten mój chłopak bał się o naszą relacje i o mnie że ja sam zacznę ale to było bezpodstawne bo po tym co ja wtedy widziałem brzydzi mnie ćpanie... dalej.... musiałem załatwiać rzeczy pewnemu facetowi.... czemu? bo go nie obchodziło że ja potrzebuje pomocy.... tylko on i on.... a potrzebowałem byle czego.... tzn. tylko tego by mi ktoś pomógł pościelić łóżko.... nie z lenistwa.... tylko ja miałem problem z drgawkami rąk.... na krótko przed pobytem.... rozpocząłem leczenie neurologiczne.... no i sorry ale taka czynność była za trudna dla mnie.... dalej.... marzec 2019.... wtedy trafiam do szpitala po tym jak ojciec przez nawał sytuacji i ciężkie załamanie.... i tam nie mam też odpowiedniej pomocy... to tak teraz wam po prostu zacytuje bo nie będę się bawić w to by wam opowiadać: Cóż pierwsze dni w szpitalu to był dramat, byłem na pododdziale innego oddziału niż wcześniej. Tak szczerze najpierw potem na najwyższym pododdziale tamtego oddziału cóż na początku byłem z kilkoma, typami jeden młodszy. Drugi trochę starszy, pozostałych nie pamiętam. Nie wiem może teraz to zmęczenie?- Bo dzisiaj no to muszę, przyznać wyjątkowo zmęczyłem się, wszystkim - ale mniejsza o to jeden z chłopaków przestraszył,mnie już na samym początku, pamiętam, on spojrzał, na mnie i moje rany powiedział - byłeś w piekle? -czy jakoś tak ja potem, płakałem, cały czas, płakałem, potem kolejna sytuacja taka stresowa chyba kilka dni w przód no to cóż on mi powiedział o swoim ojcu, że on czuje niechęć do chorych no i cóż wpadłem w ogromny lęk, że mogę być wrobiony w to, że niby przywłaszczyłem jego spodnie(nienawidzę złodziejstwa, bo już kiedyś - mnie - okradziono), bo on oddał je, innemu pacjentowi. Bałem się, kłopotów wiem to tchórzowskie zachowanie, ale bałem się naprawdę, tego wszystkiego następnie no to cóż inna pacjentka postanowiła mi pomóc zmienić sale potem kolejna inna sytuacja już w nowej sali to kradzież moich kilku rzeczy przez innego pacjenta następnie najpierw jednej za dnia, a potem w nocy kilku no i cóż wtedy w nocy - ja wpadam w strach - wychodzę z sali, myślę kto, to no i cóż wracam, do starej sali, widzę na stole torebka patrze -moje rzeczy - no i cóż biorę bez pytania... bo wiadomo... jakie to złodziejstwo w ogóle? Jakie to złodziejstwo w ogóle odzyskać swoje rzeczy?Po mojemu żadne potem jeszcze awantura innych pacjentów, bo innych też okradziono no i ja dostaje ataku płaczu i cóż przepraszam personel, za moich kolegów by nic gorszego z tego nie było potem kolejna sytuacja to cóż papierosy, których nie miałem, a czułem głód nikotynowy. a że byłem pokłócony z kilkoma osobami, ponieważ „koleżanka", która ułatwiła mi zmianę sali na inną, w której zresztą był diler narkotykowy... Oraz typek, który jest ze mną potem za 7 miesięcy w ŚDS i 2 inne osoby, czyli typ, który kolega, którego powinienem się, posłuchać niestety nie posłuchałem się i cóż pokłóciłem się z tą koleżanką, ponieważ ona robiła niezbyt dobrze papierosy, bo moja zwijarka jej nie pasowała a ja bibułek oraz filterków nie miałem i ona wydarła się, że jak jej papierosy minie pasują to bym, zwijał sobie z gazety i próbowałem, bo tytoniu resztki miałem no i nie wyszło, potem poszedłem, pewna ponura pani, dała mi...co dała... potem paliłem papierosy z popiołki no bo nie miałem.. .A że nie miałem od kogo, pożyczyć no to postanawiam, że po proszę, pewnego pacjenta z sali by kupił mi fajki i ja mu oddam- tak, nawiasem mówiąc, pacjenta, z którym potem jestem w ŚDS, tak tego samego, o którym piszę wcześniej... -jak będę mieć, kasę on mi kupuje i fajki i żel pod prysznic - bo ja nie miałem czym się myć i od niego pożyczałem -i cóż mi on kupił, ale osobie, od której pożyczył kasę, nie kupił niczego - tej koleżance - ja miałem kasę, bo miałem odwiedziny, o które naprawdę błagałem i ogólnie kombinowałem jak je mieć i kombinowałem jak oddać i nie paść ofiarą nikogo no i jak jakoś wykombinowałem i oddałem mu, jakoś potem przeszedłem na stronę tej koleżanki, która pomogła załatwić mi przenosiny na inną salę, ponieważ to on był winny, bo jak się dostaje, kasę na rzeczy to się załatwia te rzeczy taka prawda nie inaczej bo inaczej to jest niezbyt, eleganckie zachowanie. Niestety szczerze mówiąc szkoda mi kolegi, ale naprawdę bałem się jej... zresztą tego dilera też... bo raz z nim dyskutowałem o religii no i on na mnie naskoczył, że świętych na ziemi nie ma... i bałem się go, oddawałem mu, jedzenie, byleby, on nie był na mnie wściekły. no i potem i tak koleżanka okazała się, taka, że szkoda gadać przez to, że musiałem dla niej załatwiać jedzenie, ponieważ bałem się jej i to jaka ona jest najzwyczajniej w świecie, że tak powiem wredna, dostaję się na inny oddział, dzięki lekarzowi no i na krótko po tym. Dostaje od niej sms, który mnie zaszokował. Potem jej odpisuje, próbuje jakoś uspokoić, to wszystko - nie da się -następnie no to cóż następna sytuacja, no to taka, że gdy prosiłem siostrę o pomoc - bo tamta koleżanka na mnie się naskoczyła - no to moja siostra się na mnie się wkurzyła, następnie dostałem ataków płaczu, czego personel się przestraszył. W sumie miała racje, bo ja zadzwoniłem, gdy ona nie miała czasu - i teraz jej to w sumie wybaczyłem... -potem jeszcze wymiotowałem mało tego potem biegunki i musiałem jeść kleik - który dobrze, że mi w sumie podano -by ją zatrzymać oraz dostałem Smecte, potem następnie no to cóż było w sumie dobrze, ale do czasu... Bo najpierw były miłe wydarzenia, czyli zatrzymanie problemów gastrycznych oraz terapia zajęciowa w postaci robienia rzeczy z modeliny, oraz to, że dałem jednej osobie, 2 wiersze jej się spodobało ona, dała to pewnemu starszemu panu, potem no i niestety potem się popsuło, bo były wyzwiska ze strony jednej z pacjentek tzn. nazywanie mnie popi*rdolonym, bo ja samego siebie rzekomo nie szanowałem no i fakt zdarzyło mi się samego siebie zwyzywać (przez bardzo niską samoocenę - chyba wywołaną poprzednią sytuacją związaną z koleżanką z innego oddziału)potem jeszcze czepianie jej czemu ja przychodzę do palarni i bałem się z nią przebywać oraz jeszcze poza tym cóż był wybuch szału, jednej z pacjentek po społeczności ja schroniłem się w swojej w sali i miałem lęki, następnie osuwać się zacząłem. zauważył, to jakiś inny pacjent, który mnie złapał mnie bym, nie upadł, następnie kazał się, położyć więc położyłem się i płakałem. Poza tym jeszcze dalej no to cóż to nie wszystko potem na krótko przed wyjściem ze szpitala jestem wciągnięty w awanturę 2 pacjentek jedna ta od wyzwisk druga ta od tekstów i cóż dowiaduje się wiele rzeczy, o tamtej od wyzwisk jestem przyciskany coraz bardziej i w końcu postanawiam być neutralnymi załatwiam u lekarza tak, że mówię mu wszystko, on postanawia, że dla mojego dobra muszę wyjść ze szpitala, bo z jednej strony jest poprawa, z drugiej sensu, by tam mnie, trzymać brakowało i 26 marca wychodzę do domu. no i sorry ale czy ja miałem lekko? co do zajęć terapie zajęciową miałem przez 16 dni tylko raz a psychoterapie 3-4 razy przy tym milczałem o tym co przeżyłem przed pobytem bo nie chciałem by mój ojciec miał przerąbane dlatego i ta diagnoza ich jest do kitu bo jak można oprzeć diagnozę na tym że nie tylko milczeniu.. ale i kłamstwie pacjenta o amnezji? sorry ja wtedy nie myślałem o sobie myślałem o całej rodzinie dlatego ich diagnoza nie jest prawidłowa no i według mnie ja nie mam jednego problemu tylko kilka na raz problem nr.1 PTSD bo możecie przeczytać cały E-book macie tam przedstawione całe moje życie problem nr.2 charakteropatia - czemu? miewam problemy padaczkowe więc to jest raczej padaczkowa taka z zachowaną świadomością bo przed 2019 rokiem przyznaje czasem piłem i zrywał mi się film ale nic więcej potem? 1 stycznia 2019 kończę z alko no i od wtedy jestem czysty no i wszystkich tu obecnych namawiam! a nawet wystrzegam! unikajcie alkoholu! ten syf ro narkotyk taka prawda... ja przez to wszystko mam takie coś 'że nie mogę patrzeć na butelki z piwem problem nr.3 zaburzenia dysocjacyjne czyli? przy flashbackach miewam różne rzeczy choćby utrata czucia oraz nie tylko.. czasem przy nadmiarze stresu.. czuję taką jakby blokadę w danej części ciała.. nic nie mogę.. takie jakby zwiotczenie.. no i? bez niczego.. problem nr.4 parkinsonizm polekowy problem nr.5 nietrzymanie moczu na tle psycho/neuroorganicznym wywołane wiecie czym? otóż im więcej leków ktoś kto już miał mikrouszkodzenia ma stosowane tym więcej zmian w chemii mózgu które zaburzają organikę układu nerwowego oraz jeszcze stres też przyczyna a jego miałem sporo dalej no to problem nr.6 mnóstwo fobii oraz nerwica i problem nr. 7 nerki w których też są dosyć nie wyjaśnione zmiany oraz problemy z hemoroidami więc szczerze? sorry ale np. w wypadku Covida ja i tak mam słaby organizm dodatkowo te traumy powodują nie agresję do lekarzy czy pielęgniarzy czy innego personelu ale lęk przed nimi tak samo wymiar prawa ja boję się policji jestem przelękniony boję się dużej liczby osób nikomu nie ufam nie mam nawet kogoś kto byłby moim autorytetem bo wszystkich się bardziej boję niżeli komukolwiek ufam nie mam myśli rezygnacyjnych powód taki że żyję bo mam dla kogo nie mogę zostawić mojej mamy muszę jej pomagać muszę wyjść na prostą oraz muszę zaczął pracę jedyny problem że nie wiem jak bo nie mam siły ale chcę bardzo chcę wesprzeć rodziców finansowo nie chcę niczego innego bo pieniądze są najważniejsze bo mając pracę mógłbym zrobić tak że mama nie wydawała by ze swojego portfela na nawet swoje leki tylko ona by miała ode mnie kasę no i mam możliwość.. problem tylko że jestem wszystkim tym przytłoczony.. bo sami widzicie tego jest ile jest...