Skocz do zawartości
Nerwica.com

forget-me-not

Użytkownik
  • Postów

    238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez forget-me-not

  1. Za dużo bierzesz na siebie. Może z nią też było coś nie tak, i to przyczyniło się do rozpadu relacji. Tobie bardzo na niej zależało, więc pewnie niewiele od niej wymagałeś. Z tego co piszesz, to przez cały okres trwania relacji czułeś strach przed odrzuceniem. Jeśli się bałeś to nie mogłeś być do końca szczery i nie mogłeś wymagać. Relacja to coś dwustronnego, nie można traktować kobiety jak księżniczki do zdobycia, bo to szkodzi i tobie i jej.
  2. Ech, płacenie komuś, by wziął moją beznadziejną biografię, odpicował i wyszpachlował, by wyglądała jak Lamborgini. Miał bym poczucie oszustwa.
  3. Nie wiem czy powinienem to pisać - ale logiczny wniosek jest taki, że miejsce w którym Cię faszerują lekami, nikt z Tobą nie rozmawia i nikt nie wzbudza Twojego zaufania - nie jest dla Ciebie najlepszym miejscem. Z tego co pisałaś i tak jesteś bardzo mocno zablokowana, nawet przed zwyczajnym psychoterapeutą (w szpitalu psych to sytuacja jest raczej "niezwyczajna"). Blokujesz się, masz tendencje do przenoszenia na terapeutę obrazu relacji z rodzicem (sam tak miałem), czujesz się niewidzialna i niesłuchana (nie mówię, że nieprawidłowo, bo być może trafiłaś na takiego terapeutę). Kiedyś moja psychoterapeutka mówiła, że w czasie terapii chce mi dać "dużo przestrzeni ",bo mi tego potrzeba. Tobie chyba też przydałby się psychoterapeuta, która da Ci przestrzeń i nie będziesz się przy nim zmuszać do udawania nieprawdziwych emocji czy postępowania wbrew sobie ze strachu przed odrzuceniem/ niezrozumieniem ? Potrzebujesz większej asertywności, żeby w ogóle zacząć poruszać własne problemy, takie mam wrażenie. Nie jest tak, że chciała byś widzieć w psychoterapeucie rolę dobrego rodzica, który Ci pomoże (wręcz uratuje), a z drugiej jak już trochę mu zaufasz i zaczynasz w nim dostrzegać rodzica właśnie, to ten obraz prawdziwego rodzica nachodzi i czujesz, że ta osoba Cię "pochłania", że kurczy się Twoje "Ja", że zaczynasz zanikać i w tej relacji jesteś tylko po to,by spełniać oczekiwania tej osoby ? Obserwuję ten wątek przez dłuższy czas i w pewnym momencie zauważyłem/zaniepokoiłem się, że zmienił się Twój styl wypowiedzi - czy było to spowodowane załamaniem nerwowym i rezygnacją, czy zaczęłaś brać silne neuroleptyki ?
  4. Wątpie, że masz jakąś dysmorfofobię, wygląda na to, że udajesz przed własną matką kogoś kim nie jesteś, udajesz wbrew sobie i własnym emocjom (złości na matkę), pewnie Twoi rodzice nie pozwalali Ci wyrażać złości ,a matka hamowała indywidualność - więc czujesz się jakby część Ciebie była zduszona i schowana pod kamieniem, a Ty zmuszasz się do grania kogoś kim nie jesteś (albo przynajmniej - kogoś kto ma inne emocje). Więc to nie własnego ciała się brzydzisz, tylko postępowania wbrew sobie. Taka jest moja interpretacja "na chłopski rozum" i nikt nie musi się z nią zgadzać.
  5. Tabletki zmieniają stan psychiczny. A problem leży gdzie, w psychice która się nagle "wzięła i zepsuła", czy w doświadczeniach życiowych, złych wspomnieniach, złych relacjach z rodzicami, trzymanych w sobie traumach i zduszonych emocjach ?
  6. @ner3252351 Dziękuję za odpowiedź, takie historie podnoszą na duchu. Chciałbym tylko zapytać co rozumiesz przez "dobre CV" ? Ja z CV mam największy problem, bo mam same dziury w życiorysie. Ty w 2020 pisałeś, że idziesz na studia, czyli byłeś po liceum, więc nie masz tych dziur, bo nie miały nawet czasu się zrobić; ale z drugiej strony nie miałeś też większego doświadczenia, poza tym droższym kursem, do wpisania do CV. Może więc masz jakieś rady odnośnie pisania dobrego CV ? Pozdrawiam Co do pytania zawartego w temacie, bo na nie wcześniej nie odpowiedziałem - ja kiedyś studiowałem z silną fobią społeczną, którą skrzętnie ukrywałem, żeby nie stać się ofiarą. Przetrwałem całe 2,5 roku na uczelni technicznej, a potem się rozpadłem. Ale to już teraz nieważne.
  7. Czyli nadal jesteś z tą osobą ?
  8. Myślę, że mógłbym się wielu rzeczy nauczyć, wiele opanować, ale moje CV to śmieć. Wstydzę się zabiegać o pracę przez to cholerne CV.
  9. Opisywałem stan nerwicowy spowodowany żalem po byłej relacji. Raczej nie chciałbym jej spotkać, nie byłoby to dla mnie dobre. Gdybym ją faktycznie spotkał pewnie bym jej nabluzgał. "Poczuj mój ból, zobacz co mi zrobiłaś". Emocje, które czuję do niej są chore: ogromna złośc połączona z poczuciem złamanego serca, zależność i nadzieja; fałszywej nadzieja i uczucia spadania w przepaść.
  10. Chyba nie do końca się zrozumieliśmy, ale nie szkodzi
  11. Musisz odseparować się od rodziców i zacząć żyć po swojemu, wg. własnych wartości. Rodziców nie naprawisz.
  12. Boję się, że pierwsze zakochanie w życiu mężczyzny wrywa się tak mocno w zwoje nerwowe, że nie da się nigdy tego wyciąć z pamięci. Mało mnie obchodzi życie celebrytów, dawnych i obecnych, ale właśnie dowiedziałem się, że Ernest Hemingway całe życie,aż do samobójstwa w wieku 62 lat, bez przerwy gadał o kobiecie, z którą w wieku 19 lat miał przez 4 miesiące romans. I umieścił ją w 6 swoich książkach. Być może hormony, takie jak wazopresyna, oksytocyna, fenyloetyloanina w dużych dawkach fizycznie zmieniają strukturę mózgu? Cóż, trzeba było być ostrożnym.
  13. Cześć, sprawdziłem sobie co to znaczy emetofobia. Czyli boisz się, tego czym się mogą skończyć te nudności ? To faktycznie mieszanka wybuchowa, bo sam lęk powoduje taką reakcję układu pokarmowego, której się boisz - i tworzy się dodatnie sprzężenie zwrotne. Pisałaś, że ta nerwica się wzięła z zabiegów, które miałaś w dzieciństwie. Czy te zabiegi w jakiś sposób były związane z przedmiotem Twojej fobii ? Na fobię zwykle działa terapia przez ekspozycję. Np. ktoś się boi pająków -> przełamuje się do kontaktu z pająkiem w bezpiecznym, kontrolowanym środowisku -> zapisuje sobie w pamięci pozytywne/neutralne doświadczenie związane z pajakami, które "nadpisuje" dawne lęki. Pomyślałem sobie, że może u Ciebie to nie działa, bo to co jest przedmiotem Twojej fobii nie jest dla Ciebie jednocześnie przedmiotem bezpośredniego poczucia zagrożenia (jak w przypadku pająków), tylko coś innego, co się za tym kryje. Jakby otwierało to "bramę" do traumatycznego przeżycia w dzieciństwie związanego z tymi zabiegami, do jakiegoś silnego stanu emocjonalnego ? Może powinnaś leczyć traumę a nie fobię ?
  14. Byłem w kościele. W pewnym momencie zobaczyłem kobietę, z tyłu podobną do mojej byłej. Czy to moja była? Czy to możliwe? Zacząłem się fiksować. Racjonalna część umysłu mówi, że prawdopodobieństwo by moja była przebywała w moim mieście i była akurat w tym miejscu jest bliskie zera. Ale życzeniowo-emocjonalna część zaczęła tworzyć scenariusze i obrazy potencjalnych możliwości. Widzę w wyobraźni jak wstaje z ławki i wychodzi. Spotykamy się wzrokiem, poznaje mnie. Oczy zalewają mi łzy. Odwracam się i odchodzę bez słowa. Ona rusza za mną, a ja przyspieszam. Oczy zalały mi się łzami w rzeczywistości. A może nie powinienem odchodzić bez słowa, tylko coś jej powiedzieć? Kolejne scenariusze przewijają się w umyśle. Analizuję je. Coraz bardziej się dysocjuję od otoczenia. Nachalne maladaptive daydreaming. Próbuję je przegonić, wrócić do tego co "tu i teraz". Odpycham natrętne myśli, to przecież nie na pewno nie ona. A co jeśli jednak? Jeżeli ten promil prawdopodobieństwa okaże się trafiony ? Nie powinienem się upewnić ? A jeśli to jednak ona, to co, co ja właściwie miałbym jej przekazać ? Próbuję wyjść z tej kołomyi myśli. Gdy z nich rezygnuję pojawia się ból porzucenia i lęk przed stratą. Czuję się jak dziecko.
  15. Czasem się utrząsam, jakby strząsając napięcie z pleców.
  16. Wygląda jakbyś przez bardzo długi czas ściskał swoje problemy wewnątrz, poświęcając się dla innych , dla pracy , trochę żyjąc na automacie, aż w końcu się wypaliłeś, i coś z Ciebie wylazło i nie daje spokoju.
  17. Wydaje mi się, że wysoki testosteron nie jest czymś negatywny, - chyba, że jest objawem jakiegoś stanu patologicznego w organiźmie (np. nowotworu), albo ma jakiś faktycznie kosmiczny poziom. Z tego co się orientuję poziom testosteronu u mężczyzn (średnia w populacji) spada regularnia od co najmniej 50 lat. https://amgreatness.com/2021/01/04/test-of-the-american-man/ Podobno od 1980 r. średni poziom testosteronu w osoczu u mężczyzn spada o 1% rocznie ! Co prawda to badania amerykańskie, ale można też założyć, że podobnie jest w Polsce. Więc nasi dziadkowie mieli dużo wyższy poziom testosteronu niż my i było to normalne. W Ameryce w 2000 r. średnia była 605 ng/dL ,w 2016 450 ng/dL ,a w 1980r. jeśli uwzględnić tempo spadku to po przeliczeniu wychodzi 740. Możliwe, że za zmianą poziomu obniżają się widełki norm lekarskich, ale ja bym się tym nie przejmował.
  18. Żaden typ urody nie przyciąga agresorów. Mogą ich przyciągać sygnały niewerbalne. Wygląd sam w sobie też może być sygnałem niewerbalnym - powiedzmy, że ktoś ma lekko niestaranny/biedny wygląd, to może być przez nich odebrane jako właśnie sygnał słabości. Takie osobniki podświadomie czy świadomie kalkulują. Oni nie szukają konfrontacji, tylko wyżycia się. Szukają asymetrycznej przewagi, a nie równej walki, czy honorowego pojedynku. Szukają słabości w ludziach, żeby zaatakować kogoś, kto im nie odda, żeby zminimalizować ryzyko. Dlatego takiego sku*wysyny często chodzą w grupach. To co powyżej napisałem jest tylko moją opinią. A kojarzysz może Rose Namajunas ? Znam kobiety, które chodzą na sztuki walki. Może w Twoim wypadku...warto byłoby spróbować , skoro już masz w tym kierunku pewne umiejętności? Może pozwoliłoby ci to przełamać jakieś schematy ?
  19. Jaka forma psychoterapii będzie najskuteczniejsza w celu aktywizacji zawodowej osoby: - po długoletniej depresji - z wyuczoną bezradnością - nienormalnych relacjach rodzinnych (mieszkającej z rodzicami) - z lekką fobią społeczną - z podejrzeniem CPTSD
  20. Widze jak u mnie sama zmiana środowiska dużo zmienia jeżeli chodzi o nastrój i motywację. Dlatego wydaje mi się, że nie mam jakoś szczególnie zaburzonej pracy neuroprzekaźników w mózgu, więc do leków podchodzę sceptycznie. Muszę uciec z domu, który mnie ciągnie w dół, aktywizować się społecznie i zawodowo po latach ciężkiej depresji. Mam jakąś blokadę przed podjęciem ryzyka, której sam nie rozumiem. Wydaje mi się, że mam gdzieś pod warstwą dostepną dla świadomości jakiś silny lęk, który mnie paralizuje. Wydaje mi się, że właśnie jakas forma psychoterapii, która "zabezpieczała" mi ten strach, byłaby dla mnie odpowiednia. Gdy jestem z kimś, przy kim czuję się w miarę bezpiecznie, to funkcjonuję na zupełnie innym poziomie. Z drugiej strony ja sam nie wiem czego chcę. Czy ja w ogóle chcę żyć ? Najchętniej położyłbym się na łóżku na wieki i tak trwał aż do śmierci. Weszło mi to w krew. Więc muszę się niejako zmuszać do działania wbrew sobie.
  21. Planując oddział dzienny, na który trzeba codziennie jeździć przez pół miasta, wstawać rano itd. zakładałem nałożenie na siebie przymusu. Niestety, jestem przyzwyczajony do funkcjonowania z toporem nad głową, inaczej się nie da.
  22. Ok, nieważne, sory. Myslałem wtedy, że chcesz pogadać, ale jeśli nie, to nie ma problemu.
  23. Doszedłem do wniosku, że wieloletnie ruminowanie za kimś, kto nawet nie ma mnie głęboko w dupie, tylko ja dla niej nawet nie istnieję - jest uwłaczające.
×