Skocz do zawartości
Nerwica.com

forget-me-not

Użytkownik
  • Postów

    238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez forget-me-not

  1. Nie, bo dysocjacja jest reakcją na zbyt silne emocje, których nie możesz wytrzymać.
  2. Jestem kompletnie zablokowany, jeśli chodzi o wyrażanie emocji na zewnątrz. Jak chodziłem na psychoterapię to na sesjach też byłem cały czas "na sucho". A potem w czasie pomiędzy sesjami wszystko puszczało i męczyłem się z emocjami sam przez dwa tygodnie. Dlatego przerwałem psychoterapię.
  3. Nigdy w życiu nikogo nie interesowały moje emocje. Jak załatać wszechogarniający psychikę ból ? Ból nieistnienia. Nikt mnie nie zna. Dla innych jestem tylko wizerunkiem w ich własnej wyobraźni, życzeniowym obiektem. bez odbioru.
  4. Natomiast wymienione przez Ciebie objawy mogą mieć bardzo różne przyczyny i takie po prostu łykanie pigułek z dopaminą na dłuższą metę nie pomoże. Ja np. mam zero motywacji i chęci do zrobienia czegokolwiek gdy przebywam z rodzicami, po prostu rozkładam się i zdycham. Po czym gdy wyjeżdżają sprzątam pół domu. Na podniesienie poziomu dopaminy zimne prysznice i posty przerywane/głodówki. Z suplementów to prekursory dopaminy: L-tyrozyna (lub NALT ,czyli N0Acetyl L-tyrozyny) ,albo L-DOPA. Leków nie znam.
  5. Na podniesienie poziomu dopaminy zimne prysznice i posty przerywane/głodówki. Z suplementów to prekursory dopaminy: L-tyrozyna (lub NALT ,czyli N0Acetyl L-tyrozyny) ,albo L-DOPA. Leków nie znam.
  6. Narcyzm kliniczny to zupełnie coś innego niż potoczne ( i bardzo negatywne) narcyzmu. To pewne upośledzenie, bo narcyzm np. nie jest w stanie przyznać się do swoich słabości i błędów, ma jakąś emocjonalną blokadę, która go hamuje. Nie jest w stanie nic wyrazić bez kompulsywnego monitorowania reakcji innych ludzi, po to by ich zmanipulować w celu uzyskania przez siebie potwierdzenia swoich wielkościowych iluzji. To też skłonność do introjekcji innych osób - zastępowania rzeczywistych osób własnymi ich obrazami osadzonymi we wnętrzu swojego wyobrażonego świata, i w ten sposób narcyz "pochłąnia otoczenie" ,bo nie widzi prawdziwych ludzi, tylko wstawione na ich miejsce, stworzone przez siebie kukiełki. Tylko, że narcyz nad tym nie panuje, to wewnętrzny przymus, kompulsja. Wiele osób zostało skrzywdzonych przez narcyzów, ale patrząc tak na chłodno, to narcyz sam jest skrzywdzonym dzieckiem na wczesnym etapie rozwoju, które przyjęło takie mechanizmy przetrwania.
  7. Autodestruktywność to nie jest to samo co samookaleczanie (które jest tego jedynie podkategorią). Niszczyć i sabotować swoje życie można na bardzo różne sposoby...
  8. Co to w ogóle jest "postępowe wyznanie" ? Jeżeli jakaś religia się zmienia z "duchem czasu", to znaczy, że całe wcześniejsze jej nauczanie przez setki, czy tysiące lat było nieprawdziwe. Więc jaka jest wiarygodność takiej religii, na jakiej podstawie można uznać, że jej nauczanie jest prawdziwe ? Nie ma zatem sensu dalsze kultywowanie takiej religii. I pewnie to jest powodem.
  9. Derealizacja, ból i samotność w tłumie.
  10. Przede wszystkim nie panikuj, nie jesteś skazana na zamieszkanie z ojcem. Zdaję sobie sprawę, że znalezienie tej pracy dużo Cię kosztowało i jako osobie (prawdopodobnie) po traumie ważne dla Ciebie jest, że współpracownicy dobrze Cię traktują i jest tam pozytywna energia. Ale nie jest to jedyna dobra praca na świecie. Nawet jeżeli nie uda Ci się znaleźć mieszkania do końca grudnia, to nadal nie jesteś skazana na mieszkanie u ojca. Nie sądzisz, że znalezienie nawet gorszej pracy w miejscowości, w której mieszkasz nie jest lepsze niż zamieszkanie z nim ? Rozważ też wariant tymczasowy. Możesz iść tymczasowo do innej pracy, a w międzyczasie szukać lokalu w tamtym mieście. Jak znajdziesz go w końcu, powiedzmy w lutym, to wrócisz do pracy, którą lubisz. Pozdrawiam
  11. Pysiamisia zgadzam się zupełnie. Jeżeli autorka planuje napchać się lekami na uspokojenie, po to by znosić kontakt z ojcem to jest to błędne koło. Najgorsza z możliwych opcji. Prędzej czy później zamieni się w zombi. Jedyny sens brania leków widzę w tym, że mogą Ci się pomóc uspokoić i dać siłę do poszukiwania innych rozwiązań. Ale na pewno nie po to, żebyś lepiej znosiła siedzenie z ojcem, który wywołuje w Tobie tak skrajnie negatywne reakcje. Spróbuj dać ogłoszenie do lokalnej gazety, popytać po znajomych, może znajomych z pracy czy nie znają kogoś kto miałby na wynajem mieszkanie. Czasem ludzie nie dają ogłoszeń o wynajem, tylko szukają przez znajomych,bo wolą wynająć komuś z polecenia niż zupełnie obcym ludziom. Nie poddawaj się.
  12. 1000 osób to nie taka mała próba, 4 tygodnie to faktycznie zbyt krótki czas, bo antydepresanty teoretycznie zaczynają działać po kilku miesiącach (np. setralina po 3). Ale znajdź lepsze badania na ten temat... Z tego ,co ustaliłem antydepresantem, który ma w jakimś stopniu potwierdzone działanie w przywracaniu zdolności intelektualnych w depresji jest Vortioxetine i jest on jedynym lekiem zatwierdzonym przez amerykańskie FDA do tego celu: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC9263295/ edit: A widzę, że o nim pisałeś dwa posty wyżej
  13. O tu: https://www.thelancet.com/journals/lanpsy/article/PIIS2215-0366(16)00012-2/fulltext
  14. Czytałem jakiś czas temu badania na ten temat i rezultat był taki, że nie przywracają sprawności intelektualneją :(
  15. forget-me-not

    Życie na leżąco

    Cóż, tak własnie jest.
  16. forget-me-not

    Życie na leżąco

    Nie wiem, ja mam często poczucie, że moja sytuacja jest beznadziejna, być może już dawno wszedłem na tą ścieżkę. Miałem takie epizody niewychodzenia z łóżka już w gimnazjum, potem ponownie w liceum, potem ponownie po studiach przeleżałem najlepsze lata życia gapiąc się w sufit. Mam wrażenie, że doświadczenia z dzieciństwa tak mi się wryły w korę mózgową, że utrwaliło się to jako nawyk: "Po co wstawać z łóżka, skoro w dzień nie czeka nic dobrego". Brak energii nie wynika tylko z samej depresji, ale mój umysł aktywnie sabotuje wszelkie działanie, kiedy mam poczucie, że życie mnie przytłacza. Najprościej schować się do jamy.
  17. Moje IQ zleciało tak nisko, że nie wyobrażam sobie zajmować się rzeczami, którymi interesowałem się kilka lat temu. A jak wyciągnąłem kiedyś notatki ze studiów to się załamałem.
  18. Albo istnieje Niebo i jakiś świat metafizyczny, albo istnieje tylko świat materialny i wtedy faktycznie jesteśmy tylko ewolutami z małpy, zaprogramowanymi przez naturę do wyścigu do przekazywania swoich genów dalej, i życie jest bez sensu. Ale z praktycznego punktu widzenia najlepiej o tym nie myśleć. Ja dużą cześć życia straciłem na tego typu rozważania egzystencjalne i zaprowadziło mnie to zupełnie donikąd, a życie przepłynęło mi przez palce.
  19. forget-me-not

    Życie na leżąco

    Chciałem napisać "witaj w klubie" ,ale do mojego poziomu jeszcze Ci brakuje. Przez ostatni tydzień praktycznie nie byłem w stanie w dzień wstać z łóżka. Błąd, przyciśnięcie głodem może działać jako motywacja do wyjścia do sklepu.
  20. Nie piszesz jak ktoś z niską inteligencją, wręcz przeciwnie. Ale piszesz jak ktoś, kto ma objawy depresji, aleksytymii, stanów dysocjacyjnych. Stres, problemy z dzieciństwa, awantury rodzinne itd. - to wszystko wywiera wpływ na funkcjonowanie umysłu, wywołuje problemy z koncentracją, skupieniem się na tym co "tu i teraz". Mózg nie jest niewydajny, tylko na poziomie podświadomym skupia się na ciągłym mieleniu negatywnych bodźców z przeszłości, szukaniu rozwiązań. A czasami odcina się zupełnie od emocji, aby uniknąć przeciążenia emocjonalnego zbyt silnymi emocjami. Twoja mam miała dobry pomysł, może warto rozważyć jakąś regularną psychoterapię ?
  21. Ciekawy temat w sumie. W Polsce jest duże rozwarstwienie między prawem pisanym ,a prawem wyznawanym społecznie. Prawo pisane jest często postrzegane jako forma opresji, narzędzie dominacji złego państwa, albo danej grupy posiadającej władzę. Na zachodzie prawo jest bardziej postrzegane jako zestaw norm na które wszyscy się zgadzają na zasadzie konsensusu demokratycznego. I jako narzędzie do rozwiązywania sporów. Nie ma tego rozjazdu pomiędzy prawem ,a etyką stosowaną, przynajmniej u rdzennych mieszkańców. Pół wieku pod okupacją najpierw hitlerowską, a potem sowiecką , gdzie państwo było wrogiem, które próbuje zgnoić obywatela (a obywatel się odwdzięczał kombinując i oszukując państwo) - zrobiło swoje. Do tego naleciałości z prawa rosyjskiego, kraju gdzie prawo pisane jest używane jako narzędzie przemocy. Napiętnowanie kolegów bandytów zdradzających i donoszących na policję wywodzi się ze środowiska przestępczego. Nie jestem historykiem, ale myślę, że przed II WŚ ten element "bandyckiej etyki" był tylko wśród marginesu społecznego i nie był tak rozpowszechniony jak dzisiaj. Natomiast słowo "konfident" nie wywodzi się ze środowiska przestępczego. Kiedyś oznaczało "człowieka zaufanego" ,a w czasie II WŚ zaczęło oznaczać zdrajcę, donosiciela armii okupacyjnej, "człowieka zaufanego wrogiego wywiadu". Kogoś kto dla korzyści i przywilejów współpracował z wrogiem, albo zdradzając wydawał na śmierć wrogom polskich żołnierzy. A potem kogoś, kto współpracował z komunistyczną bezpieką i np. donosił na kolegów za pieniądze służbom wrogim wobec społeczeństwa czy wsypywał ludzi drukujących ulotki "Solidarności". Ale potępienie "konfidentów" było wtedy moralnie słuszne, bo taki konfident był zdrajcą ojczyzny i ruchu niepodległościowego. Prawdopodobnie na przełomie lat 80/90-tych ,wraz z rozlewem bandytyzmu i przestępczości, to potępienie konfidentów, będące częścią etosu niepodległościowego zlało się z bandycką dintojrą. I tak trwa to do dziś, choć jest to dość obrzydliwe. Wszelakiej maści patusy próbują używać tej narracji jako lewar do uzyskania bezkarności i zastraszenia ostracyzmem środowiska przed szukaniem pomocy na policji (albo u nauczyciela).
×