Skocz do zawartości
Nerwica.com

szanownapani

Użytkownik
  • Postów

    255
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez szanownapani

  1. Doi, ale to w sumie bardzo ludzkie, ze ona w pierwszej chwili mogla sie poczuc mile polechtana jego zachowaniem i zainteresowaniem, jakie jej okazywal. Pewnie bardzo duzo pacjentek najpierw doznaloby jakiejs satysfakcji, a dopiero potem rozczarowania.
  2. Natalia, a jak do tego doszlo, ze przestalas mu placic? Rozumiem, ze to wyszlo od niego? Jak to uzasadnil? Czulas sie z tym komfortowo? W sumie z tego, co opisujesz, wynika, ze zanim pan ostro wzial sie do rzeczy, najpierw przygotowywal sobie grunt takimi pomniejszymi naduzyciami granic. Jaki to byl w ogole nurt? Gestalt? (bo to chyba jedyny, ktory dopuszcza bliskosc fizyczna). Z kolejnym terapeuta (jesli sie jeszcze kiedys zdecydujesz) mozesz bardziej zwracac uwage na takie na poczatku drobne odstepstwa, bo moga zwiastowac duze klopoty.
  3. Pozostajac przy temacie naduzyc terapeutycznych znalazlam ostatnio na innym forum taki kwiatek: http://forum.gazeta.pl/forum/w,210,144135248,144135248,terapia_dla_par_Warszawa.html#p160262991 Chodzi mi o wpisy uzytkownikow una_mujer i mboniuk, tylko nie moge zalinkowac pojedynczego wpisu. Jak sadzicie, czy terapeuta ma prawo sie bronic przed krytyka w taki sposob? Bo przyznam, ze mnie troche zmrozilo. Zajrzalam na profil tej teraputki na znanym lekarzu i tam zachowala sie podobnie.
  4. Doi, skad informacja, ze mnostwo kobiet pomawia terapeutow o molestowanie? Pytam, bo zainteresowal mnie ten watek. Czytalas na ten temat jakies opracowania? Do powyzszych rad dorzuce jeszcze sugestie, zebys (o ile masz dowody) opisala jego zachowanie w internecie, zeby ostrzec inne klientki. Swoja droga wydaje mi sie wrecz nieprawdopodobne, ze piecdziesiecioletni facet z duzym doswiadczeniem w tym zawodzie moglby byc tak glupi, zeby pisac takie smsy do pacjentki. Bo o ile obmacywanie w gabinecie moze sie nie wydac, a w razie czego bedzie jego slowo przeciwko slowu zaburzonej (z definicji) pacjentki, to piszac smsy sam dostarcza przeciwko sobie dowodow.
  5. Nie zauwazylam, zeby ktokolwiek tutaj komus czegos zabranial (moze poza Toba, bo widze, ze lubisz tu czasem zajrzec i pokrzyczec na innych userow), ale jesli ktos opisuje na otwartym forum swoje zawodowe plany, to chyba miedzy innymi po to, zeby uslyszec opinie innych. To zabawne .
  6. Terapeutka moze i wykula na blache i teraz wyglasza takie prawdy objawione, zamiast zbierac dane, intensywnie myslec i skupic sie na zbudowaniu na tyle dobrej relacji z nowym klientem, zeby za jakis czas ufal jej na tyle, zeby byl sklonny chociaz rozwazyc jej punkt widzenia. Ale to autor zapytal tutaj o nasze opinie, a teraz na kazda wzmianke o rodzicach reaguje bardzo napastliwie i niewspolmiernie, co pozwala przypuszczac, ze byc moze pani trafnie ocenila zrodlo jego problemow (odrebna sprawa jest, ze nic nie osiagnela mowiac mu to juz na pierwszym spotkaniu, ale moze po prostu nie miala ochoty z nim pracowac i chciala go zniechecic juz na starcie).
  7. Na podstawie Twojego krotkiego opisu mysle, ze sie nie dogadacie z ta pania, bo Ty nie brzmisz, jakbys byl w ogole sklonny rozwazyc, jaki wplyw mogla miec Twoja rodzina na to, jak teraz funkcjonujesz (jesli jestes jeszcze bardzo mlody i calkowicie zalezny od rodzicow, to rzeczywiscie moze nie byc najlepszy moment na takie rozwazania) , a terapeutka, ktora juz po pierwszym spotkaniu tak dobrze wie, co jest przyczyna Twoich problemow i tak jasno Ci to komunikuje nie zwazajac na brak gotowosci z Twojej strony, moze byc na tyle sztywna w swoich pogladach i malo elastyczna, ze nie bedzie w stanie dopasowac sie do Twoich aktualnych potrzeb i mozliwosci.
  8. Agnieszka, To jest ta teraputka z terapii grupowej? Ja w sumie rozumiem, ze ona nie chce sie z Toba nieodplatnie spotkac i omawiac przebiegu terapii sprzed dwoch lat, bo gdyby miala tak postepowac z kazdym bylym i obecnym pacjentem, ktory chce jej cos przekazac, to uzbieralby jej sie drugi etat. Poza tym ona moze wcale nie byc zainteresowana Twoimi dalszymi losami i moglaby tez nie podzielac Twojej opinii, ze trafilas do szpitala w wyniku prowadzonej przez nia terapii. W sumie skoro juz Cie przeprosila za niektore bledy (co w tym zawodzie wcale takie oczywiste nie jest; latwiej wytlumaczyc niepowodzenia zaburzeniami pacjenta), to czego jeszcze bys od niej oczekiwala? Tak z boku to wyglada jakbys szukala pretekstu, zeby do tej waznej relacji powrocic. Ta dokumentacja tez byla taka niezbedna?
  9. Tak, jak wielu pacjentów za wskażnik skuteczności terapii przyjmuje to, czy czują się dobrze, czy tak samo, czy może gorzej...nie biorąc pod uwagę innych czynników. To moglby byc jakis wskaznik, gdyby oceniac samopoczucie po jakims czasie od zakonczenia terapii. Bo to, ze regularne cotygodniowe kontakty z empatycznym teraputa moga troche uprzyjemnic zycie i na chwile podniesc na duchu, jest oczywiste. Tylko to jeszcze nie swiadczy o skutecznosci. Po niektorych lekach swiat tez na chwile staje sie piekniejszy.
  10. To ciekawe, ja odnioslam wrazenie, ze jego wiedza jest spora, ze rzetelnie przeanalizowal liczne dostepne wyniki badan i publikacje nt skutecznosci psychoterapii i wyciagnal dosc sensowne wnioski. Dodatkowo w "Zakazanej psychologii" mozna znalezc bardzo obszerna bibliografie, wiec w razie watpliwosci mozna samemu siegnac do zrodel. To chyba nie jest tak, ze tylko pacjenci i psychoterapeuci sa w stanie zglebic, czym jest psychoterapia, czy jest skuteczna i jakie szanse i ryzyko sie z nia wiaza. Czasami z dystansu lepiej widac pewne rzeczy, bo jesli ktos zainwestowal (i nadal inwestuje) mnostwo pieniedzy, emocji i czasu w kilkuletnia psychoterapie, albo zwiazal sie z ta dziedzina zawodowo i nie ma zadnych alternatywnych kwalifikacji, to jest ryzyko, ze moze nie byc obiektywny.
  11. 11 lat to upiornie dlugo. Caly czas u tej samej osoby? Widzisz chociaz jakies efekty?
  12. A on przypadkiem nie powinien w takiej sytuacji wezwac karetki, zamiast plakac?
  13. szanownapani

    Diagnoza

    W niektorych przypadkach jak najbardziej teraputa powinien uzaleznic decyzje o zastosowaniu psychoterapii od wczesniejszej konsultacji psychiatrycznej lub jeszcze jakiejs innej. A jesli pacjent odmawia, a sa powody, zeby przypuszczac, ze jego problemy moga byc spowodowane jakims innym schorzeniem lub sa zbyt powazne na sama tylko psychoterapie ambulatoryjna, to nieodpowiedzialne i nieetyczne jest rozpoczynanie z nim psychoterapii. Psychoterapeuci, ktorzy tak robia, albo przeceniaja mozliwosci psychoterapii i swoje wlasne albo (w przypadku praktyki prywatnej) sa zbyt pazerni, zeby odeslac pacjenta, niewazne czy oferowanie mu psychoterapii ma sens i bedzie dla niego optymalna opcja. To, ze terapeuci nie maja zwyczaju sie konsultowac i (jak wyzej napisalas) zazwyczaj nie zwracaja uwagi na to, co pacjent mowi im o swoim stanie zdrowia i leczeniu, nie oznacza, ze to jest wlasciwe i korzystne dla pacjenta. Koncentrowanie sie wylacznie na psychice i pomijanie innych mozliwych przyczyn zlego samopoczucia moze miec katastrofalne skutki dla klienta. Nie wszystko da sie wyleczyc psychoterapia i nie zawsze jest ona w ogole potrzebna. Jesli poinformowanie pacjenta o diagnozie mialoby zaburzyc terapie, to opiera sie ona na bardzo kruchych fundamentach... Jesli terapeuta ma konkretny powod i do czegos dazy, to niech okresli, jaki to powod i uzasadni, dlaczego wolalby nie rozmawiac o diagnozie, a ostateczna decyzje niech pozostawi pacjentce. Nie mozna kazdego dyskusyjnego zachowania terapeuty uzasadniac tym, ze na pewno ma jakis powod i wazny cel, bo w ten sposob robi sie z niego jakiegos nieomylnego guru i otwiera sie w ten sposob pole do wielu naduzyc, ktorych w tym biznesie i tak nie brakuje.
  14. szanownapani

    Diagnoza

    A terapeuta ma postawić diagnozę na podstawie czego? Trzech pierwszych wizyt? Opisu, który podaje pacjent? Większość pacjentów sama jest nieświadoma tego, co się z nimi dzieje, nie mówi o pewnych rzeczach, bo uważa to za nieistotne bądź nie potrafi się przełamać, żeby mówić i spora część wychodzi dopiero po czasie, więc jeśli terapeuta nie jest jasnowidzem, to nawet wstępna diagnoza na samym początku byłaby jedynie wróżeniem z fusów.Opierają się na zarysach i na tej podstawie dopasowują terapię i moim zdaniem podanie diagnozy, jeśli się wcześniej nie przeprowadziło diagnostyki w ścisłym tego słowa znaczeniu - jest niczym innym jak tylko niekompetencją psychoterapeuty. Na podstawie wywiadu, testow, ewentualnej konsultacji u psychiatry lub czasami lekarza jakiejs innej specjalnosci... W koncu na jakiejs podstawie powinien ustalic, czym sie bedzie zajmowal i wykluczyc, czy problemy pacjenta nie maja podloza organicznego i czy w ogole psychoterapia ma sens, czy pacjent nie powinien sie np. pilnie znalezc u jakiegos innego specjalisty. Zreszta w opisywanym przypadku nie mowimy o pacjentce po trzech pierwszych sesjach, tylko o terapeucie, ktory po poltorarocznej terapii nie chce podzielic sie diagnoza, przez co pacjentka (IMO slusznie) czuje sie traktowana jak dziecko i gubi w domyslach, co takiego strasznego jej dolega, ze az trzeba to przed nia ukrywac (a terapeuta najwyrazniej dobrze sie bawi, skoro usmiecha sie polgebkiem i konsekwentnie odmawia podzielenia sie wiedza tajemna...).
  15. szanownapani

    Diagnoza

    Oczywiscie, ze rozpoczecie psychoterapii powinno byc poprzedzone diagnoza (niekoniecznie ostateczna) i Ty jako pacjent masz prawo ja poznac i wiedziec, na co bedziesz sie leczyc przez kolejny rok, dwa, trzy, piec... Zatajanie diagnozy przez pacjentem swiadczy albo o tym, ze teraputa nie traktuje go po partnersku w procesie leczenia (co to w ogole za argument, ze pacjenci uzywaliby diagnozy w niewlasciwym celu) albo (i to jest ten gorszy wariant), ze teraputa sam nie wie, co wlasciwie leczy, nie ma zadnego planu i kontroli nad tym procesem i terapia to beda takie luzne pogawedki, ktore moga trwac calymi latami i w najlepszym razie nie zaszkodza. I o ile rozumiem, ze nie zawsze terapeuci sami z siebie podejmuja ten temat, tak odmowe odpowiedzi na konkretne zadane przez pacjenta pytanie uwazam za niedopuszczalna. Czy wyobrazacie sobie, ze lekarz jakiejkolwiek specjalnosci powie Wam, ze wie ale nie powie, bo ta informacja jest Wam doskonale zbedna? Chodzilibyscie wtedy na kolejne wizyty i bez zastanowienia lykali przepisane leki?
  16. Psychoterapia wewnetrznego dziecka? Przeciez to pachnie szarlataneria na kilometr. Nie wolalbys sprobowac bardziej konwencjonalnych metod terapii? Decyzje o odstawianiu lekow podejmuj raczej w porozumieniu z psychatra, a nie z terapeutka wewnetrznego dziecka, ktora w ofercie ma tez terapie behawioralna.
  17. Podpisywales jakas umowe? Wyrazales zgode na obecnosc stazystow? Jesli nie, to masz jakis punkt zaczepienia i mozesz oczekiwac, ze nie bedzie zadnych studentow ani stazystow. Nie sadze, zeby sam fakt, ze twarz wydaje Ci sie znajoma i podejrzewasz, ze mozecie miec wspolnych znajomych byl wystarczajacym argumentem dla organizatorow. Gdybyscie byli spokrewnieni, albo gdyby to byla jakas blizsza znajoma, to predzej, ale na tej zasadzie to kazdy czlonek grupy moglby sie domagac usuniecia wszystkich stazystow, ktorzy mieszkaja lub kiedykolwiek mieszkali w promieniu kilkuset metrow od niego. A mozesz w razie czego zrezygnowac i odzyskac pieniadze? Nie jestem pewna, jakimi zasadami rzadzi sie terapia grupowa, ale raczej nie zakladalabym, ze uda sie jakkolwiek zalatwic te sprawe, nie poruszajac tego tematu na forum grupy. To zreszta dosc przydatna umiejetnosc, umiec otworzyc usta w swojej sprawie.
  18. Sama, A co takiego wydarzylo sie po wypisie? Co sprawilo, ze tak myslisz?
  19. To nie jest dobry pomysl, a jesli masz sklonnosci do przywiazywania sie do obcych ludzi, to jest jeszcze gorszy. I oczywiscie, ze moga z tego wyniknac najróżniejsze problemy dla ciebie teraz lub w przyszlosci. Mozesz nie skorzystac z tej terapii w takim stopniu, w jakim teoretycznie bys mogla pracujac z kims, kogo widujesz tylko w gabinecie, bo sama bedziesz sie cenzurowac. A jesli sprawy zajda dalej, niz sie teraz spodziewasz, to mozesz sie w przyszlosci czuc bardzo niezrecznie, spotykajac ja na ulicy.
  20. Tez bym byla zniesmaczona. Placenie za odwolane sesje sie zdarza (i terapeuci dorabiaja do tego mnostwo mniej lub bardziej wydumanych teorii), ale powinno byc ustalone na samym poczatku, zebys wiedziala, na co sie piszesz. Skoro zapomniala o tym wspomniec, to powinna teraz wziac to na klate i nie pobierac od Ciebie oplat za nieobecnosci. Tekst, ze tym razem Ci podaruje (jesli to bylo powiedziane dokladnie tymi slowami), wydaje mi sie dosc protekcjonalny i nie na miejscu. Ona nie ma Ci niczego podarowac, tylko ewentualnie przeprosic, ze zapomniala wspomniec o czyms tak istotnym i zapytac, czy bylabys sklonna renegocjowac kontrakt. Tyle teorii, a w praktyce to czesto klient jest w tej relacji na slabszej pozycji i mozesz stanac przed wyborem, czy akceptujesz jej zasady, czy konczycie wspolprace.
  21. Przeczytalam i mam bardzo mieszane uczucia :/. Oczywiscie kazdy moze sobie zbierac na dowolny cel, ale po pierwsze leczyc mozna sie za darmo (gdybys sie zapisala od razu w jakas kolejke (bo temat walkujesz od dawna), to pewnie wkrotce bys sie doczekala), zabiegi relaksacyjne wydaja mi sie pewna (duza) fanaberia w sytuacji, kiedy podobno brakuje Ci na podstawowe rzeczy. Rzuca sie tez w oczy, ze Twojej sytuacji winni sa wszyscy naokolo (rodzina, bo nie wspiera finansowo w takim stopniu, jak oczekujesz, terapeuci, bo popelnili podobno jakis ogromny blad) i to inni maja ja za Ciebie rozwiazac. Na tym forum jest mnostwo osob, ktore mimo obiektywnie trudnej sytuacji pracuja (czasem ponizej swoich kwalifikacji) i odmawiaja sobie wielu rzeczy, zeby moc zaplacic sobie za leczenie A jesli jest az tak zle, to moze psychiatryk? Bedziesz miala zapewnione jedzenie, dach nad glowa i intensywna terapie. Tylko chyba nie o to chodzi?
  22. Artemizja, Wysylasz jej zyczenia? W jakiej formie? Dostajesz odpowiedzi? Moja terapia zakonczyla sie w dosc niefortunny sposob i w zlym momencie (pisalam o tym ostatnio w watku "co na dzisiaj czyli dziennik psychoterapii") , relacja z terapeuta byla dla mnie wazna a teraz bardzo dziwnie sie czuje z tym, ze sie tak mijamy bez slowa.
  23. Ech, co do tej etyki zawodowej to kilka razy bylam swiadkiem jej naruszenia przez znajomych wykonujacych ten i pokrewne zawody, wiec jestem nieco sceptyczna. Ale w sumie to nie kwestia ewentualnego zlamania tajemnicy mnie martwi, bo wierze, ze do tego nie dojdzie. Po prostu zaluje, ze sie az tak otworzylam bo jest mi teraz bardzo niezrecznie, kiedy regularnie wpadam na kogos, komu ze szczegolami opowiedzialam o swoim zyciu seksualnym. Mieszkam w jednym z wiekszych miast w PL , wiec tym bardziej nie zakladalam takiego obrotu spraw.
  24. Witam, Czy zdarza Wam sie spotkac swoich terapeutow poza ich gabinetem? Jak sie wtedy zachowujecie? I jak oni na to reaguja? I czy ktos jeszcze ma tak cholernego pecha jak ja, zeby wkrotce po zakonczeniu (a w zasadzie przerwaniu) terapii, na ktorej przemaglowalam na wszystkie strony najbardziej intymne i krepujace szczegoly mojego zycia, okazalo sie, ze byly terapeuta mieszka w bloku naprzeciwko na tej samej ulicy. W zyciu bym do niego nie poszla na terapie, gdybym to przewidziala .
×