
Rosa26
Użytkownik-
Postów
1 067 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Rosa26
-
Sorry ale rozmawianie z ISTOTĄ NAJWYŻSZĄ per "cześć" jest chyba przesadą i brakiem szacunku. Wątpię żebyś powiedziała cześć do jakiegoś króla czy prezydenta. A z którym Bogiem relacje pogłębiasz? Jak to z którym Bogiem?? Kim jest dla Ciebie Bóg, że czujesz przed Nim aż taki silny respekt? Czy jak powiesz do swojego rodzica "Cześć" to znaczy, ze go nie szanujesz? Problem wielu ludzi polega na tym, że widzą Boga jako sędziego na tronie a to nie tak. W poprzednim wątku o religii podawałam link do rekolekcji wielkopostnymi z siostrami. Zobacz sobie, jeśli oczywiście chcesz, w jakiej relacji Bóg chce być z nami. To, że będziesz śmielej i ufniej do Niego pochodzić, nie oznacza braku szacunku. Co Ty. Ja tak postrzegałam Boga kiedyś i z tego powodu bałam się do Niego wrócić. Teraz widzę, ze on przede wszystkim jest moim przyjacielem a i to pewnie mało powiedziane. Neon. Powtarzam po raz kolejny - to nie jest wątek porównywalny do poprzedniego, więc nie wdaję się tutaj z Tobą w tą dyskusję, ponieważ nie chcę zatracić celu, w którym go załozyłam. Nie chcesz, nie wierz. Liber8 byc może przejęzyczenie z Twojej strony, ale symbole chrześcijańskie nie działają w sposób "ochrony przed złymi mocami" porównywalnie jak to się przypisuje np. pierścieniowi atlantów, co z resztą jest kłamstwem, bo akurat to ściąga rzeczywiście, ale nic dobrego. Ochrania nas zawsze Bóg. Medalik, jakikolwiek czy krzyżyk są symbolami, które nosimy ze znanych nam przyczyn. Ja noszę krzyżyk i na ręku taką bransoletkę różaniec po to, aby "czuć się bliżej" w jakimś sensie. Ale to nie znaczy przecież, że jesli to sciągnę to będę dalej. Moc mają sakramenty, modlitwa a nie medaliki i symbole :) Ale dziękuję Ci w każdym razie za informację. Mi jakoś ze św. Benedyktem "nie po drodze". Zdecydowanie mi bliżej o.Pio, św. Franciszka na przykład.
-
Być może. Skąd taka myśl?
-
Tak, ponieważ medytacja, joga. To właściwie to samo tyle, że joga zwodzi, że to niby ćwiczenia. Ale po nitce do kłębka idzie się dalej. Medytuje się głębie, na skutek czego najpierw otwierasz swój umysł a potem otwierasz się duchowo na to, czego doświadczasz. Tu masz świadectwo. Opis jest krótki, na dole są nagrania http://www.zywawiara.pl/swiadectwa/art-418.html, a tu tekst do innego artykułu poczytaj http://www.fundamentjezus.com/joga.html Znam też historię dziewczyny,która tak popłynęła, że musiała wezwać egzorcystę do domu. Znaki - na znaki trzeba być przede wszytskim wyczulonym, chcieć je dostrzec. W moim przypadku była to sytuacja, z której chciałam wyjść i przestać funkcjonować w niej. Zamierzałam dokonać zmian, ale uzalezniałam je to od pracy, to od czeoś innego, zeby mieć jakiś komfort minimalny, jednoczesnie mówiłam, tak ot sama do siebie. Nawet nie w formie modlitwy, przynajmiej tak tego nie traktowałam, chociaż dotyczyło to życia w grzechu - Boże, nie chce już tak. Ile bym dała, żeby już tak nie było. Czułam, że tak odległa jest zmiana i ponad moje siły a znając drugą osobę, która mogłaby jakieś kroki uczynić wiedziałam, że nie mam co na to liczyć... No i któregoś dnia coś się wydarzyło. Nie będę wchodzić w szczegóły, ale było to sytuacja, która dla mnie była abstrakcją. Nie musiałam podejmować tego obciążenia, które wiązałoby się ze zmianą tego, od czego chciałam odejść. Łatwa też nie była, ale emocjonalnie jednak o wiele lżejsza. Czułam,że to stało się "poza mną". A jakie mam powody, żeby twierdzić, ze to pomoc z góry? Taki, ze od lat znając osoby, które brały udział w tej sytuacji chorej, miałam wrażenie, że ich nie znam Oczywiście mogłabym się ciskać i próbowac to tłumaczyć - dobra może ktoś juz po prostu wyczerpał źródło swego spokoju... ale takie coś widać - kiedy ktoś działa pod wpływem takich kumulujących sie emocji silnych a kiedy jakby mu odbijało. Nigdy wcześnienj czegoś takiego nie widziałam. Kolejną rzeczą,która powoduje, że uważam, ze to było wsparcie to, że zniknęło to od czego szczerze chciałam się odwrócić, ponieważ było to w gruncie rzeczy szkodliwe, było grzechem ciężkim i czułam, że mnie oddala od Niego a ja bardzo chciałam się przybliżyć. I odczułam jakby On zrobił ten krok. Na sam opis sytuacjin można próbować to tłumaczyć prawidłowościami psychologicznymi, ale ja wiem czego w danym momencie doświadczyłam i tego nie jestem w stanie nikomu przekazać.
-
Na dobrą sprawę zawsze tak jest. Koniec jednej historii zaczyna następną, ale nie napisaną. Czy zdarzyło Ci się, że koniec książki wzbudził mocniejsze emocje u Ciebie?
-
Nie wiem, za dużo tego Często zdarza Ci się coś czytać i nie skończyć, bo jest nudne? Dopada Cię wtedy dziwne poczucie winy z tego powodu?
-
refren istnienia Boga nie miałam na myśli. Miałam na myśli, że istnieją wg historyków podstawy aby sądzić, że Jezus jako człowiek żył faktycznie. Natomiast wg tego co piszesz, nie mogą już na przykład potwierdzić czy cuda jakie czynił miały miejsce, bo uznaliby ich za ciemnogród na przykład. To miałam na myśli.
-
To polecam poczytać o Biblii i o tym, co historycy mówią na ten temat. Nie ma na świecie historyka który udowodni istnienia Boga ani dowiedzie prawdziwości wszystkiego co napisane jest w piśmie świętym. Dla mnie biblia to zbiór mitów zapożyczanych w dużej mierze z innych kultur która miała bardzo dobry marketing. Kiepsko więc szukałeś. Jezus chodził po ziemi i na ten temat historycy się wypowiedzieli...
-
Co do nauki to jeszcze żadna nie udowodniła istnienia Boga a tym bardziej tego że Jezus umarł za ludzi na krzyżu. To polecam poczytać o Biblii i o tym, co historycy mówią na ten temat.
-
Płód cały czas żyjący Bo to nie jest tak, ze jest martwy (nawet w momencie podziałów komórkowych). Jak coś jest martwe, to już nie ożyje. Komórki, które tworzą embrion też żyją przecież, bo inaczej nie powstałby człowiek itd.... Nawet we wcześniejszych etapach rozwoju zwyczajnie zabija się życie, nawet jeśli jest dopiero zagnieżdżonym zarodkiem. To już jest życiem.
-
Neon ja mam na mysli tylko i wyłącznie relację z Bogiem. Żadne inne "siły wyższe" mnie nie interesują, bo to magia i okultyzm. Chodzi mi tylko i wyłącznie. Sny i senniki, to również coś, co odrzucam, ponieważ nie tak Bóg daje znaki. Jeśli jakiś sen ma coś znaczyć, to oznacza wprost i nie trzeba sprawdzać żadnych symboli i szukać znaczeń postaci czy dziwadeł jakie się pojaiają w nich. Chciałabym aby wątek skupiał się tylko i wyłącznie na relacji z Bogiem wg wiary chrześcijańskiej, a nie klepaniu pomysłów od czapy.
-
Postanowiłam stworzyć nowy wątek, ukierunkowany głównie na podzielenie się informacjami jak pogłębiacie tą specyficzną i trudną na co dzień relację? Nie zdarza się Wam czasem mając na przykład obciążony dzień zapomnieć powiedzieć nawet "Cześć!"w jakikolwiek sposób? Zwłaszcza kiedy jest lepiej i za bardzo nie ma o co prosić, bo przecież zwracamy się egoistycznie tylko w potrzebie. Staram się nie tylko prosić, ale też dziękować. Zdarzyły się w życiu moim ze dwie mocne sytuacje, w których od razu wiedziałam dzięki Komu się one zdarzyły. Na pewno jest ich więcej, tylko bardzo wtapiają się w potoczne sytuacje, że trudno rozróżnić. Ze dwa razy miałam na prawdę poczucie, że nie jestem sama, że zostałam wyręczona z pewnej trudnej dla mnie czynności.Pomimo,że Bogu nie o to chodzi, to czułam, że niezależnie jak byłabym wdzięczna, to zawsze będzie za mało... Mam na telefonie aplikację, która na każdy przedstawia fragment ewangelii i jest on omawiany. Super sprawa i np. można w drodze do pracy, szkoły posłuchać, nie przerywając w jakiś sposób kontaktu. Inna rzecz, że zdarzy mi się nie odsłuchać Przede mną spowiedź generalna a po niej zamierzam odbyć coś takiego jak Modlitwa Pięciu Kluczy. Wiem, ze potrzebuję poczucia silnej więzi zwłaszcza, że moja mama bawi się magią, tarotem, wahadełkami i innymi cholerstwami I wiem, że pomimo mojej prośby kładzie mi karty bez mojej wiedzy, używa mojej daty urodzenia Wiem, ze Bóg mnie chroni, ale wiem też, że im bliżej, tym mniej szczelin dla Złego Chętnie poczytam o jak to wygląda u innych na co dzień. Czy coś czytacie, czy praktykujecie jakąś szczególnie Wam odpowiadającą modlitwę? Wszelkie hejty zamierzam ignorować tutaj, albo jeśli będzie sens odpowiedzi, to zacytuję i odpowiem w tym poprzednim wątku.
-
Wścibstwo i ciekawość mojej matki
-
Nie ja zostałam wywołana, ale ja odpowiem To jest coś podobnego z czym miałam kiedyś problem jak słyszałam "Bez Boga nic nie możesz". MYślałam, że ale też przesłanie dla samooceny - oznacza, że człowiek jest bez użyteczny i tylko dzięki komuś, tutaj Bogu, jest coś wart. Tak mi to zgrzytało z psychologią. Ale chodzi tak na prawdę o to, że człowiek ma bardzo wiele mozliwości i m.in te aby sie uszczęśliwić, tylko nie wie sam, w która stronę iść aby tak było, bo zwodzi nas grzech właśnie, bo nie mamy tak jak Bóg, możliwości zobaczyć cyzm na prawdę jest szczęście. I to nie jest wcale osiągnięcie go poprzez ludzkie próby wpływania na rózne rzeczy, jak np. aborcja. Zakłamujemy podświadomie coś, co miłością nie jest, nazywając do w ładny sposób aby wyprzeć niewygodę i wysiłek związany z odwróceniem się od tego, co nam staje na drodze do tego szczęścia. Z jakiegoś powodu Bóg mówi to co mówi. A my mamy ograniczona mozliwość poznania z powodu grzechu i ludzkiej ułomnosci. Tak samo jak ktoś tu jakiś czas temu napisał, że nie wyznaje żadnej religii, ale po propstu kieruje się w zyciu miłością i dobrem. Wiele osób tak mówi, ale my nie wiemy czym jest miłość taka czysta i prawdziwa, bo my zawsze to uczucie czymś warunkujemy, mniej lub bardziej świadomie. Miłosć to nie tylko przecież uczucie do drugiej osoby czy rodziny. I pomimo, że jakieś przykazania nam się wydają bez sensu, to one właśnie prowadzą do czystej miłości i szczęścia. Prowadzą do ściągania z siebie powłok ludzkiej ułomności i niedoskonałości. Do zobaczenia tej miłości i szczęścia w pełnym wymiarze (oczywiście taki nieskazitelny wymiar nie będzie nam dany tu na ziemi). Ogólnie - człowiek ma zasoby niesamowite, ale sam, bez Boga mamiony przez grzech i ludzką ułomność, nie będzie potrafił ich wykorzystać.
-
Terapia poznawczo-behawioralna jest moim zdaniem dobrym nurtem na tego typu problem. Ja sama w takiej uczestniczę i mam efekty. Pracuje na niej od chyba 2-3 lat i zdecydowanie widzę zmiany. Oczywiście warunkiem jest zaangażowanie w nia i praca nad sobą. W psychodynamicznej nie odnalazłam się, ale nie chcę mówić, że jest nieskuteczna, bo podobno bardzo... ale myślę, że takiego ujęcia problemy jak poznawczo-behawioralna potrzebowałam. Jesli chodzi o ucieczkę w sen - w moim przypadku nawet praca nie była bodźcem aby wstać niestety Może dlatego, ze mam fobię społeczną i po prostu boję się ludzi, boję się być wśród nich. Tak więc niejednokrotnie zawalałam pracę. Sama mam w domu zwierzaki będące pod moją opieką i dla nich się zwlokłam z łłózka, zrobiłam co trzeba po czy wracałam z powrotem pod kołdrę. Ucieczka w sen nie jest ak do końca świadomą decyzją w stylu "idę spać i już" . W moim przypadku przynajmniej tak to nie wyglądało. Nie umiem nawet opisać co w danym momencie myślałam. Po prostu lezałam jak kłoda, pomimo chęci pójścia... lęk był mocniejszy, paraliżujący. W pewnym stopniu też paralizujacy mysli.
-
Tak, oraz jesień. Lubisz/umiesz tańczyć?
-
Raczej tak. Inaczej już by mnie tu nie było. Dobija Cię wiosna?
-
I żeby nie było - mi się nie podoba zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej. Własnie dlatego przytoczyłam wywiad z ta chrześcijanką, która tłumaczy świetnie dlaczego nie ma to sensu. Ja osobiście też uważam to za przegięcie. Nie z powodu, że popieram aborcję, ale własnie dlatego, że nie można pod takim rygorem zmuszać ludzi do poświęceń. Nie ma to żadnego sensu.
-
Skąd wiesz, co zrobi osoba wierząca? Osoby wierzące chodzą do kościoła, do spowiedzi, a potem dalej grzeszą. Człowiek człowieka zje, gdy jest głodny. Sąsiad zabije sąsiada. A doszukiwanie się sensu w cierpieniach, to oszukiwanie samego siebie. Jeśli chodzi o tą konkretną sytuację, to rzeczywicie, co zrobi wierząca osoba tylko z nazwy nie wiadomo co zrobi. Praktykująca osoba nie uśmierci osoby,która np. stała się niepełnosprawna po wypadku, tylko dlatego, że wiąże się to dla niej z trudnościami. Przeczytałem tutaj pierwsze zdanie i w zasadzie to nie wiem co mam Ci napisać, możesz zacząć chodzić nocami po parkach lub szemranych ulicach, ja za takie "wzbogacenie" dziękuję. Tak, jak bardzo udane to życie niech świadczy ten dział - dda-ddd-f42.html A teraz zróbmy ankietę, ale nie wśród DDA/DDD, tylko wśród tych innych, pokażmy im kilka takich historii i zapytajmy, czy woleliby tak jak mieli, czy woleliby tak jak w tych historiach. Jak myślisz, jakby woleli? Ja jestem jak najbardziej za zlikwidowaniem całego życia na Ziemi. :) Widzisz, radość z życia to pojęcie mocno względne. Interesowałyby mnie mierzalne dane - średnia długość życia, odsetek samobójców, odsetek uzależnionych, bijących partnerów, bijących dzieci, kryminalistów itd. pośród dzieci poczętych z gwałtów na tle reszty społeczeństwa. Nie chodzi przeciez o to, zeby chodzić i prosić się o nieszczęście... Nie napisałam, że droga do zrowienia jest czystą przyjemnością. Napisałam, że fakt urodzenia się w jakimś srodowisku nie oznacza, że należy zakładać z góry, że to życie jest skazane na porażkę. To zawsze jest ocena subiektywna. Ta konkretna osoba, którą chcesz uśmiercić, jako dorosła może po skutecznym leczeniu powiedzieć, że kocha życie, pomimo, że Ty uznałeś, ze będzie czuła co innego. No i własnie dlatego nie rozumiesz o czym mowię. Statystyki to jedno. Są pomocne w opracowywaniu programu pomocy na przykład, ale ludzkie uczucia to drugie i nie masz prawa wg własnego "widzi mi się" zakładać co dla danej osoby będzie dobre i tym samym decydować o życiu lub śmierci. Mieliśmy taką dziewczynkę w szkole, poczętą z kazirodczego związku ojca z córką. Psycholog do której chodziłam nieco mi o niej opowiadała. Jakie to dziecko miało traumy, że z nikim nie rozmawiało, a z psychologiem miało kontakt przez komputer bo tylko pisać mogło. A co jak takie dziecko zacznie dorastać i pytać matki "a gdzie tatuś" czyli gwałciciel... Co jak dowie się prawdy jak będzie z tym żyło? A jak żyje dziecko, któremu trzeba powiedzieć, że tatuś zdradził mamę? Albo, że jest adoptowane? Albo, że umrze, bo zachorowało na śmiertelną chorobę pomimo narodzenia się we wzorcowej rodzinie? Ni unikniesz wszystkich trudnych w zyciu sytuacji.
-
Czyli, że z powodu ludzkiej niewygody i niechęci dla poświęcenia, dopuszczalna jest ta egzekucja? To daje świetny obraz wartości w życiu człowieka, a raczej ich braku Przeszkadza mi, to kopnąć w dooopę? Dać zastrzyk i po kłopocie? Jestem wolny/a? Brawo Skąd możesz wiedzieć, ze ktoś tu z nas nie ma takich doświadczeń w opiece nad chorymi,że wysnuwasz takie wnioski? Konsekwencje? Aborcja jest raczej ucieczką od konsekwencji. Co do gwałtu - fakt, że spotkała nas krzywda, nie oznacza, że mamy w tym momencie prawo aby mordować. Czyli co? Dziecko nawet poczęte z powodu gwałtu nie zasługuje na szansę? Jest nagle odczłowieczonym czymś, konsekwencjom zła? Przecież sie nie prosiło o to aby żyć... Dlaczego więc je za to karać? Tak, właśnie z tego powodu ludzie powinni mieć wybór. Nie wiem kto ma jakie doświadczenia. Wiem, że wygodnie jest pisać, gdy nie stoi się twarzą w twarz z danym problemem. Więc Ci właśnie tłumaczę, że nie wiesz kto z jakim problemem się boryka w codzienności. A osoba wierząca praktycznie nie uzna czegoś takiego za ograniczenie, odebranie jej wolności, tylko zniesie co ją w zyciu spotkało z pokorą własnie. Sens tego może być widoczny od razu a może po latach... ale sens wszystkiego jakiś zawsze jest. Nie, nie chodzi o to, żeby być męczennikiem. Chodzi o to aby mieć otwarty umysł i widzieć w zdarzeniach losowych coś więcej niz nasze własne ograniczenia. Każdy ma jakiś plan na swoje życie, tylko my nie rozumiemy, że często potencjalna tragedia nas może wzbogacić. Skąd założenie, że życie takiego dziecka to wyrok? Jest całe mnóstwo osób, które pochodzą z dysfunkcyjnych rodzin i wcale ich życie nie jest nieudane. A znam kilka takich osób. Wręcz przeciwnie, nie dość, że pokonali własne traumy dzięki czemu mają o sobie większą wiedzę psychologiczną, większą znajomość siebie in kontakt ze sobą niż nie jedna osoba z "dobrego" domu. Poza tym w każdym domu jest coś. Wszędzie znajdziesz coś, co spowoduje mniejsze lub większe krzywdy. To może wyrżnijmy wszystkim ciężarnym dzieci, niech nie będzie nieszczęścia na ziemi? Oprócz tego takie osoby, które czy to są po terapii zakończonej z sukcesem, to mają większą radość z życia nie raz niż te osoby, które niby w dysfunkcjonalnych domach nie funkcjonowały... radzą sobie nie raz lepiej, sa bardziej empatyczne, otwarte, spokojne i po prostu silniejsze. Tak więc mocno się tu mylisz. Wcale nie jest wyrokiem dla dziecka fakt, że zostało powołane do zycia z gwałtu.
-
Czyli, że z powodu ludzkiej niewygody i niechęci dla poświęcenia, dopuszczalna jest ta egzekucja? To daje świetny obraz wartości w życiu człowieka, a raczej ich braku Przeszkadza mi, to kopnąć w dooopę? Dać zastrzyk i po kłopocie? Jestem wolny/a? Brawo Skąd możesz wiedzieć, ze ktoś tu z nas nie ma takich doświadczeń w opiece nad chorymi,że wysnuwasz takie wnioski? Konsekwencje? Aborcja jest raczej ucieczką od konsekwencji. Co do gwałtu - fakt, że spotkała nas krzywda, nie oznacza, że mamy w tym momencie prawo aby mordować. Czyli co? Dziecko nawet poczęte z powodu gwałtu nie zasługuje na szansę? Jest nagle odczłowieczonym czymś, konsekwencjom zła? Przecież sie nie prosiło o to aby żyć... Dlaczego więc je za to karać?
-
To zupełnie jak w tej książce Oborniaka "Krzyk ciszy": Gdyby eutanazja była dozwolona, to by nie było problemu, tylko by zaraz po nieudanej aborcji zastosowali eutanazję i zakończyli to. To jest taki zwyczajny przykład aby nie chcieć dojrzeć w człowieku człowieka, tylko dlatego, że nie jest jeszcze w pełni wykształcony. Jednak jest człowiekiem i nie można uznawać, że nie wydaje, żadnych ludzkich odruchów Z resztą nawet psychologia mówi, że rozwój emocjonalny i psychologiczny dziecka zaczyna się już w okresie płodowym. Ale wypieraj dalej, że nie morduje się ludzi, tylko jakiś twór... a nawet jeśli byłoby to coś żyjącego a nie ktoś, to co? Też odmówisz życia? Chore... http://trymestr.pl/galeria.html - znacznie wcześniej niż w szóstym mies. widzimy już człowieka. Nie rozumiem skąd pomysł, że nie ma na tym etapie emocji....
-
Nie wiem co się robi w takich sytuacjach, od tego są oddziały a na nich specjaliści. Moje emocje... hmm.... szczerze? Bardziej emocjonują mnie zwierzęta niż dzieci w swej niedoli... więc z tymi emocjami bym tak nie powiedziała. Raczej na podstawie podanych informacji można już coś wywnioskować.
-
Jeśli, jak jest napisane, może oddychać w razie przedwczesnego porodu, to również może wydać z siebie jakiś dźwięk. Krzyk noworodka, będzie inny niż krzyk pięciolatka... tak samo tutaj... Ktoś,kto tak to okreslił miał zapewne również na mysli skalę cierpienia w jakim to dziecko umierało... Krzyk może być niemy... tak, jak na filmie, który pokazuje krok po kroku jak wygląda aborcja trzymiesięcznego dziecka. Lekarz na monitorze ukazuje moment krzyku... którego przecież nie słychać ....
-
Odpowiedź na pytanie techniczne - PoradnikZdrowie.pl > Ciąża i macierzyństwo > Kalendarz ciąży > PRZEBIEG CIĄŻY: w szóstym miesiącu dziecko ssie kciuk PRZEBIEG CIĄŻY: w szóstym miesiącu dziecko ssie kciuk Autor: "M jak mama" (miesięcznik "M jak mama") Szósty miesiąc ciąży to czas, gdy następuje intensywny rozwój płuc, dzięki czemu nawet gdyby dziecko urodziło się już teraz, miałoby pewne szanse na przeżycie. Rozchylają również zrośnięte dotąd powieki. Szósty miesiąc ciąży przebiega przede wszystkim pod znakiem płuc – około 22. tygodnia życia płodowego w płucach dziecka następują zmiany, które mają umożliwić wdychanie i wydychanie powietrza. Po pierwsze, rozwijają się naczynia krwionośne i pęcherzyki, które po urodzeniu zapewnią dopływ tlenu do wszystkich części ciała. Po drugie, płuca zaczynają wytwarzać tzw. surfaktant – substancję, która wypełnia pęcherzyki płucne od wewnątrz. Jest to szalenie ważne, bo w płucach płodu nie ma powietrza, mogłyby więc zapadać się jak przebita piłka. Ale właśnie dzięki surfaktantowi pęcherzyki nie zapadają się ani nie zlepiają i w razie porodu przedwczesnego płuca będą przygotowane do oddychania. Gdy urodzi się dziecko zaledwie 22-tygodniowe, nie jest ono jeszcze w stanie oddychać samodzielnie, ale jego płuca są rozwinięte na tyle, że ma szanse przeżyć na oddziale intensywnej opieki neonatologicznej (szanse te wynoszą 20–25 proc.). Męski hormon testosteron hamuje produkcję surfaktantu, dlatego chłopcy mają go mniej niż dziewczynki, więc w razie porodu przedwczesnego są w gorszej sytuacji. W 22. tygodniu życia płodowego (czyli w 24. tygodniu ciąży) organizm zaczyna produkować białe ciałka krwi, które pomagają zwalczać infekcje, co też zwiększa szanse przeżycia wcześniaka. http://www.poradnikzdrowie.pl/ciaza-i-macierzynstwo/ciaza-miesiac-po-miesiacu/przebieg-ciazy-w-szostym-miesiacu-dziecko-ssie-kciuk_36441.html Krzyk dziecka nie musiał być głośny aby być przerażający... Myślę,że ludzie, którzy widzą taki dramat mogą użyć tego określenia aby opisać nie tylko skalę dźwięku http://www.poradnikzdrowie.pl/ciaza-i-macierzynstwo/ciaza-miesiac-po-miesiacu/przebieg-ciazy-w-szostym-miesiacu-dziecko-ssie-kciuk_36441.html
-
Nie wiem dlaczego.... tutaj piszą, ze sprawa jest w prokuraturze http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1594460,Prokuratura-prowadzi-postepowanie-sprawdzajace-ws-aborcji-w-Szpitalu-im-Swietej-Rodziny-w-Warszawie A tu wywiad w tym temacie http://www.polskieradio.pl/7/473/Artykul/1595509,Nieudana-aborcja-w-szpitalu-Swietej-Rodziny-Marek-Jurek-Hanna-GronkiewiczWaltz-do-dymisji