
Natla_Miness
Użytkownik-
Postów
673 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Natla_Miness
-
Cześć. Bardzo tęsknię za takimi dylematami. Problemy typu: na tym kompie nie pójdzie ta gra. Nie jestem psychologiem, więc jakiś praktycznych prostych rad nie mam. Wszystko przyjemne uzależnia. Dzisiaj piłem rum z tatą i po tym jak się trochę wyluzowałem przestraszyłem się, że mogę się uzależnić jeśli spodoba mi się te stan. Ja bym się nie martwił, dzieciństwo spędziłem przy komputerze i raczej nie żałuję. Bo jaką masz alternatywę? Tzw. stare metody spędzania wolnego czasu. Wyjazd nad jezioro, gra w piłkę, wędkowanie, majsterkowanie. Twoja sprawa co cię relaksuje. Komputerowcy nadal bywają dyskryminowani jako ci, co nie mają "prawdziwego" życia. Komputer to jest prawdziwe życie, ktoś musiał ten komputer zaprojektować, wyprodukować, kupić i zamontować w mieszkaniu. Poza tym można na nim słuchać muzyki, czytać książki. No i jak już będziesz na dnie uzależnienia to polecam udać się na jakieś targi gier. Tam spotkasz ludzi z podobnym zainteresowaniem i nie trzeba się wstydzić wysokiej rangi w RPG. Kiedyś byłem na PGA i entuzjazm czuć w powietrzu. Pełno "podjaranych" ludzi, którzy mają zajawkę.
-
Prawdziwi, czyli wolni od tego wirusa wiary. To siedzi jakby w DNA i nakazuje traktować jedne bajki jak najwyższą prawdę, a inne bajki daje dzieciom do czytania na dobranoc.
-
kanawkin i masz u mnie browara. Jedyne słuszne interpretowanie Biblii to jak ty to robisz: dosłownie. Potomkowie Adama żyli 600 lat? Tak jest napisane. No więc tak właśnie było. Po prostu mistyczne zjednoczenie z duchem słowa. A nie jak te cioty, co się zastanawiają, czy może istnieje powszechne zbawienie, albo inne naleciałości niewiernych sceptyków. Bądź gorący, albo zimny, inaczej cię wypluję mówi pismo. Zło pochodzi od diabła. Genialne. Wszyscy wpadliśmy w tę pułapkę, uczymy się w szkole racjonalnego myślenia, a potem nie możemy tego pogodzić z wiarą, więc powstają różne ugody typu ekumenizm. W filozofii europejskiej powszechny problem, np. Pascal. Był geniuszem matematycznym, ale nie mógł wytrzymać bez boga, więc zaczął tworzyć jakieś pokręcone teorie żeby tylko zachować psychiczną integrację.
-
jetodik, też stworzyłbym jakiś normalny świat. Wszyscy pocieszacze filozoficzni twierdzą, że bez zła nie byłoby dobra. To jest tam jakieś niby wytłumaczenie. Tylko, że my już żyjemy w tym świecie i nic nie poradzimy. Przesiąkliśmy jego retoryką i składamy się z jego atomów. Moim zdaniem nic nie stoi na przeszkodzie, żeby gdzieś tam indziej był świat gdzie zawsze jest wszystko kapitalnie. No i religie też niby to podkreślają, szkoda, że kosztem tych biednych niewiernych. Ostatnio trochę mnie zainteresowało pojęcie fali, energia jest falą, dźwięk jest falą, nawet falą jest dobro i zło. Ale to w naszym świecie. Mnie uwodzi wiara w cywilizację Atlantydów.
-
Mam jedno pytanie do was. Jak mistyczne teorie mają zmniejszać ego skoro opowiadają o połączeniu z bogiem. To tylko może spowodować zwiększenie ego wiele razy. Można to obejść jakoś?
-
Jak dla mnie, prawdziwi ateiści nie istnieją. Już samo pojęcie w definicji ma słowo: bóg. Natura nie cierpi pustki. Polecacie jakieś dobre pozycje ateistyczne (współczesne), dostępne na chomiku? Chciałbym wyplenić hipotetycznego boga i zastąpić, go czymś niższego sortu, ale przynajmniej realnego. Póki jest tam gdzieś idea bożej miłości to zabiera ona miejsce na jakieś faktyczne doznania w tym świece.
-
Święci to tacy idole rocka. Tylko w dziedzinie religii. Jak się słucha muzyki to ma to w dużej mierze właśnie funkcję jakiegoś miejsca w świecie. Można zostać dresem, metalem, emo, itd. Te osoby mówią, że lubią tą muzykę, ale tak właściwie ważniejsza jest moim zdaniem pewna tożsamość i to z czym się dany gatunek kojarzy. Też kiedyś nosiłem dłuższe włosy i miałem styl na rockmana. Z religią jest ta iluzja, że jak ogląda się zdjęcia z XIXw. to łatwo pomyśleć, że wszyscy tam byli eleganccy, bo chodzili we frakach i jakiś bufiastych sukniach. Podobnie religia może się wydawać czymś więcej, a to taki rock'n'roll średniowiecza. Dzisiaj mi się śniła moja miłość z czasów gimnazjum, wiele się nie mylą podrywacze, że mężczyźni robią różne twórcze rzeczy głównie, żeby się przypodobać kobietom, poza tym służy to jakoś przetrwaniu. Filozofia podrywaczy ma ten mistyczny pierwiastek, że mówi: nie musisz być inżynierem, żeby mieć dziewczynę i buntuje się przeciwko takiemu postawieniu sprawy motywując do zgłębienia własnej podświadomości. Chcąc nie chcąc, zbuntowałem się przeciw psychologicznemu uwarunkowaniu, a moja psychika gorzko się za to na mnie mści.
-
Dla mnie różnica między komputerem a telewizorem jest czysto psychologiczna. Z resztą teraz są Smart TV, więc się to rozmywa. Telewizja jest fajna, bo nie trzeba się troszczyć o dobór treści. No i nie różnicuje ludzi, a upodabnia do siebie. Każdy w 40 mln kraju ogląda to samo.
-
Ja będę grać w Hearthstone na tablecie. Niezły obiad dzisiaj mamy. Dużo różnych aromatycznych przypraw. Pooglądam Instagrama. Z Facebooka się wypisałem, bo za duży chaos. Internet to ściek.
-
Gry mnie nudzą. A na podrywaniu się nie znam i to nie mój świat. To takie po prostu fantazje. Pewnie kolejny wyraz przerośniętego ego, taki jestem super, że mnie to męczy i chciałbym być takim przeciętniakiem. Choć nie do końca, bo bawi mnie oglądanie amerykańskich seriali i młodzieży z high school, czy z college.
-
Pomyślałem, że warto zadać sobie pytanie: czego tak na prawdę chcemy. Być może łączyłoby się to z tym czego potrzebujemy. Dzisiaj nad tym porozmyślam. Ciekawy temat do kontemplacji to np. bogactwo, dobrobyt. Czasem sobie mówię: z materialnych rzeczy masz wiele, ale co z tego. A to niestety jedna z bardziej namacalnych stref życia. Świat materialny, te przedmioty tu i tam. Ciągle one. Wszystko co się spotyka co dzień. Jest jeszcze natura, ale las to też nie moje miejsce. Myślałem, że może chodzi o wiedzę, ale ona to zazwyczaj odbicie tych wszystkich rzeczy w mózgu. Co lepsze? Wiedzieć jak działa kolumna głośnikowa, czy mieć tę kolumnę w pokoju i słuchać z niej muzyki? Ostatnia rzecz, która jeszcze mi imponowała to sława. Ale w internecie każdy jest sławny. Także czego chcemy? Jestem pewny, że łatwo będziemy rzutować potencjalne oświecenie, z rzeczy które już znamy. Tak jak bogowie są odbiciem ludzkiej natury. O czym marzę? O byciu normalnym człowiekiem, najlepiej jakimś youtuberem grającym w gry. Żyjącym w Ameryce na przedmieściu, podrywającym dziewczyny w klubach. Lekki posmak dają teledyski Katy Perry.
-
Cześć. U mnie po staremu. Kontempluję komputer. Kot ma jakieś funkcji: 2 rodzaje korzystania z kuwety, 2 rodzaje jedzenia posiłków, można jeszcze stałą karmę podzielić na chrupki i mięso, to będzie 3. Do tego: drapanie się, mycie. Nie chce mi się dalej pisać, ale dużo tego nie ma, a większość tych rzeczy nie zakłada innych interakcji niż patrzenie. Natomiast komputer zapewnia tego więcej, mimo to nie daje jednej podstawowej rzeczy do licha! Dobrego samopoczucia nie okupionego marnowaniem czasu. To powinien być priorytet ludzkiej wynalazczości.
-
Kultowy hit. Kit do okna?
-
Odstawienie masturbacji- sinusoida nastrojowa
Natla_Miness odpowiedział(a) na hamster91 temat w Pozostałe zaburzenia
Fajnie te dwa wyrazy obok siebie brzmią. Ja czasem myślę o odstawieniu życia. -
Mi opowieści o wielkości świata czasem pomagają. Myślę sobie, może nie jest tak źle. Ale że gdy świat jest gdzieś poza mną, to nie ma to żadnego znaczenia. Potrzebna jest relacja. I tu się pojawia problem. Świat jest przytłaczająco duży i tajemniczy. Na pewno za duży, żeby go ogarnąć w głowie. Wtedy czuję się jak taka mrówka w świątyni Atlantydów. Już sam komputer powoduje poczucie przytłoczenia. To nie ja obsługuję komputer, to komputer obsługuje mnie. Teizm daje jakąś nadzieje na nadanie ludzkiej twarzy temu wszystkiemu. Wtedy świat to taki duży dom rodziców. Niestety odejście od wiary nie daje żadnych mocy, stawia wymagania, ale nie daje środków.
-
Inercja.
-
Mój ateizm jest jak pustka kosmosu. Miliony niezamieszkanych planet i straszna cisza.
-
Właściwie to przyszło mi w chwili natchnienia do głowy, że istnieją dwa stany. Połączenie z jakąś duchową rzeczywistością i stan wewnętrznego zaciemnienia. Wtedy bardzo tęsknisz, żeby świat był prostszy. Gdzieś w literaturze średniowiecznej się to nazywało noce duszy. Mam wrażenie, że gdy byłem małym dzieckiem miałem taki kontakt, nie mówię o jakiś paranormalnych zdolnościach, ale jednak odbiór sprawiał wrażenie czystego, takiego bezpośredniego. Potem człowiek gromadzi doświadczenia i zaczyna tworzyć jakiś własny świat wewnątrz. Takie cykle, raz wchodzenie w światło, a raz odejście od niego. Kosmiczna gra w chowanego jak to określił Allan Watts. Mam duży żal do katolickiej strefy wpływów, że każe wierzyć w świat pośmiertny praktycznie nie potrafiąc nic o nim powiedzieć, pomijając kilka krótkich fragmentów z Biblii. Boga nie stać na jakieś bardziej wyszukane miejsca niż groteskowe światy z obrazów olejnych dawnych artystów? Poza tym idea wiecznego rozdzielenie od Boga, bo ktoś oglądał porno, albo nie był w Niedziele na mszy powoduje stan rozdarcia, który łatwo może zakroić na psychozę. Bardziej paskudne, niż jakakolwiek rzecz we wszechświecie jaką można wymyślić. Rozumiem czasowa rozłąka. Ta wiara niszcząc mi życie wbrew pozom zbliżyła mnie do duchowości, ale w osobiście rozumianym znaczeniu. Czasem mi się wydaje, że złoszcząc się na Boga można doprowadzić do takiego zagubienia w bezdusznym świece, że nadymasz się niczym balon ostatecznie eksplodując i wchodząc w oświecenie, które jest zwyczajnym stanem notabene, żadne nieziemskie sprawy. Trzeba być ograniczonym myśląc, że gdzieś istnieje świat pełen cudów, podczas gdy wystarczy wejść w internet by się o tym przekonać. Wiem, że to co pisze jest niespójne, ale to taka metoda. Łączenie przeciwieństw. Jakiś filozof to opisał jako, teza+antyteza=synteza.
-
Żeby się to sprawdziło, to musiałbym wejść w tryb poszukiwania i eksploracji. Uwierzyć, że w świecie na zewnątrz mnie jest co szukać. Zwrócenie popędu na zewnątrz. Aktualnie prowadzę dość monotonne życie i zamknąłem się na nowe treści. Zobaczę później.
-
jetodik, tak moja praca w MS Paint Przeczytałem ten artykuł w połowie i mi się znudziło. Z tym mi się kojarzy filozofia w Europie. Ciągłe odwoływanie się do jakiś autorytetów. Jakby to byli jacyś nadludzie. "Ten powiedział, to, a więc jego idee przekraczają postawiony punkt przez tego i tamtego. Natomiast tamten stwierdził to i tamto." Świetne, a mały Jacuś u sąsiadów zrobił kupkę. Kupka Adasia, czy Maciusia ma dla mnie takie znaczenie jak jakieś wiekopomne objawienie Sokratesa i Platona. Pieprzeni celebryci, są wszędzie, na Instagramie, TVN, nawet w książce od filozofii. Takie bicie piany ma jednak pewną zaletę, wprowadza różne pojęcia i nazywa pewne poglądy. Natomiast dla mnie to martwa litera, jak przemówienia komunistów. Szkoda gadać. Teoretyczne podstawy informatyki są dobre, żeby zrozumieć wartość poznawczą tekstu. I to jest sama nauka. Polecam takie tematy jak: -kompresja informacji -przetwarzania analogowe i cyfrowe -przetwarzanie dźwięku, prawo Kotielnikowa-Shannona Pewnie tych praw jest więcej, ale się nie zagłębiałem, musiałbym dostać jakąś książkę dobrą o tym. Niestety analityczne, matematyczne myślenie zatrzymało się u mnie na rozszerzonej maturze z matmy i fizyki. Wiem co to całki i różniczkowanie, ale tylko pobieżnie.
-
W mniejszych społecznościach, np. w klasie każdy pełni jakąś funkcję i to jakoś idzie ogarnąć. Ten jest przewodniczącym, ten mózgiem klasy, ktoś inny siłaczem, a inny klaunem. Społeczeństwo jest jednak tak duże, że nikt nie ogarnia całości. Możliwe, że kieruje się tymi samymi zasadami co klasa w szkole. Troszczyć się o społeczeństwo to troszczyć się o siebie.
-
Ruch, spaliny, "samotność w tłumie", anonimowość, małość człowieka wobec jego stworzenia.
-
Bywało, że się czułem dobrze, ale wtedy tego nie doceniałem. Reguła Kochanowskiego z fraszki "Na zdrowie" obowiązuje. Jestem jak kot, który prosi, żeby go wypuścić na dwór, a po dwóch minutach drapie w drzwi, żeby go wpuścić z powrotem. Kiedyś trochę czytałem "literatury" podrywaczy, tam jest jasno powiedziane, że dziewczyny co innego mówią, a inna jest ich wewnętrzna natura, na którą oddziałują PUA. Chodziło o to, żeby zadziałać na ten dziki, seksualny pierwiastek. Więc w sumie nie wiem czy chodzi o zadowolenie. To jedna z wielu rzeczy, która się przydarza. No i wczoraj pomyślałem, że od świata nie ma ucieczki, nawet jak medytujesz to tylko się ukrywasz, bo i tak jakby było trzęsienie ziemi to musisz przerwać. Czyli chyba warto przestać rozgraniczać na czerpanie przyjemności z gier PC, a przyjemności z medytacji. Idę w internet poszukać czegoś ciekawego.